Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209489.40 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 701166 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Spacerowo w miejsca piękne

Dystans całkowity:592.25 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:20:41
Średnia prędkość:28.63 km/h
Maksymalna prędkość:61.30 km/h
Suma podjazdów:2068 m
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:53.84 km i 1h 52m
Więcej statystyk
  • DST 53.30km
  • Czas 01:50
  • VAVG 29.07km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 137m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Płaskości i jeleniogórskie reminiscencje

Środa, 3 lipca 2019 · dodano: 03.07.2019 | Komentarze 12

Nadszedł czas na powrót do wielkopolskich płaskości. Czyli nudy, ale też potrzebne, coby się góry za bardzo nie opatrzyły.

Poranny kursik odbywał się w w genialnej - jak na ostatnie dni - temperaturze oraz przy typowo poznańskim wietrze :) No dobra, wiało dzisiaj pewnie wszędzie podobnie, czyli mocno i średnio przewidywalnie, a będzie gorzej. To na początek, jako niezbędna dawka optymizmu :)

Trasa - zachodnia, głównie serwisowo-polna pętelka: Poznań - Plewiska - Zakrzewo - Sierosław - Więckowice - Fiałkowo - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Dąbrówka - Plewiska - Poznań. Brakowało przewyższeń, na szczęście bywały wiadukty. Chociaż to :)

W Dopiewie zakwitłem sobie (nie tylko ja) za kombajnem. I mimo że był nowoczesny, piękny, zielony i w ogóle Johny Deere, to te czołganie się 20 km/h po jakimś kilometrze lekko mnie zmęczyło. Trzeba więc było sobie radzić. A że się nie za bardzo dało inaczej, to wyjątkowo pojawiłem się na przedłużeniu śmieszki, który w sumie nie wiadomo czym jest. I po problemie :)

Tyle z równin. Żeby jednak jakoś płynnie i mniej okrutnie (na potrzeby bloga) pożegnać się z Sudetami, jeszcze kilka fotek ze spacerku, który wykonałem z Żoną i Kropą w niedzielę, jakieś dwie godziny po wypadzie na Karkonoską. I dopiero to, czyli ponad 11 kilometrów w temperaturze około 35 stopni, mnie zmęczyło :) Miejscem wypadu była Perła Zachodu, a trasa do połowy wykonana szlakiem cywilizowanym, a powrót praktycznie dzikimi terenami po drugiej stronie Bobru.
To nie ja :) - dokoła Perły Zachodu
Wieża widokowa - dokoła Perły Zachodu
Widoczek na schronisko - dokoła Perły Zachodu
Naprawdę muszę? :) - dokoła Perły Zachodu
Górnolotnie - dokoła Perły Zachodu
Dołolotnie - dokoła Perły Zachodu
I znów jakieś wyzwanie... - dokoła Perły Zachodu
Południowa część Jeziora Modrego - dokoła Perły Zachodu
Spojrzenie na południe - dokoła Perły Zachodu
Zza winkla - dokoła Perły Zachodu
Prosto? Prosto! - dokoła Perły Zachodu
Spojrzenie zdeka odmienne - dokoła Perły Zachodu
O takie widoczki walczylim :) - dokoła Perły Zachodu
Nogi zamoczone - dokoła Perły Zachodu
Dzika dzikość :) - dokoła Perły Zachodu
Polecam Perłę Zachodu z każdej strony, choć wersja "dzika" usiana jest powalonymi drzewami i trzeba skakać po skałkach. Rowerem odradzam, ale piechotką - jak najbardziej. TUTAJ Relive z tej wycieczki.