Info
Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 213051.35 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.74 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 711922 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń21 - 100
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 208
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
Styczeń, 2024
Dystans całkowity: | 1679.15 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 67:00 |
Średnia prędkość: | 25.06 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.70 km/h |
Suma podjazdów: | 4054 m |
Liczba aktywności: | 31 |
Średnio na aktywność: | 54.17 km i 2h 09m |
Więcej statystyk |
- DST 56.20km
- Czas 02:19
- VAVG 24.26km/h
- VMAX 41.30km/h
- Temperatura -3.0°C
- Podjazdy 172m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrót szarości
Czwartek, 11 stycznia 2024 · dodano: 11.01.2024 | Komentarze 29
Znów pogodynki "lekko" się pomyliły. Na szczęście nauczyłem się dmuchać na zimne.
Dzisiaj jeśli miało - delikatnie! - padać, to pod wieczór. Tym bardziej więc zdziwiły mnie zaszronione drzewa o poranku. Co prawda drogi były jeszcze raczej czarne, ale zrezygnowałem z szosy, co okazało się zdecydowanie dobrym posunięciem, bo chwilę po starcie zaczęło lekko sypać. Potem przestawało, znów sypało, i tak cały czas.
Doszła do tego mgła, więc trasa zachowawcza, dookoła komina. Ostrożnie, bez walki o średnią, oczywiście Czarnuchem, dość sporo po lesie: Dębiec - Kopanina - Junikowo - Skórzewo - Dąbrowa - Dąbrówka - Palędzie - Gołuski - Głuchowo - Komorniki - Plewiska - Fabianowo - Świerczewo - Dębiec - Las Dębiński - Dębiec - centrum.
Wierzby rządzą!
Tak wyglądały śmieszki:
A na Warcie i na Dębinie pojawił się śryż oraz lód.
W Dąbrówce trafiłem na takie coś :) Ciekawe, czy jakby autor bohomazu został potrącony przez samochód, to byłby uznany przez PiS,, podobnie jak dwa dziubaski siedzące jeszcze w pierdlu, za bohatera walki z reżimem? ;)
Zwierzaków po drodze brak, więc zaległa wściekła modraszka :)
Po południu w Poznaniu zapanowały trudne warunku, z gołoledzią gratis, więc czeka mnie ciekawy powrót.
- DST 57.40km
- Czas 02:12
- VAVG 26.09km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura -8.0°C
- Podjazdy 117m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Od dyszki do szóstki. Na minusie :)
Środa, 10 stycznia 2024 · dodano: 10.01.2024 | Komentarze 7
Dzisiaj w końcu znów na szosie. Wciąż upały, to trzeba korzystać :)
W momencie wyjazdu minus dziesięć, dwie godziny później już cieplusie minus sześć, można było kręcić :)
Trasę wczoraj sprawdziłem, głównie w aspekcie przejezdności oraz lodowości, można było ją więc powtórzyć i wykręcić ponownie klasyka: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo -
Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie -
Gołuski - Plewiska - Poznań.
Jechałem wolno, delektując się smogiem i rześkim powietrzem :)
Ale nie powiem, malowniczo było.
Na Fabianowie taka sytuacja...
Tutaj dowód na rześkość :)
Żurawie dzisiaj bardziej chętne na fotki.
Dystans z dojazdem do pracy, do której się nawet nie spóźniłem :)
- DST 51.30km
- Czas 02:03
- VAVG 25.02km/h
- VMAX 41.20km/h
- Temperatura -6.0°C
- Podjazdy 123m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komforcik :)
Wtorek, 9 stycznia 2024 · dodano: 09.01.2024 | Komentarze 4
Dzisiaj prawdziwy upał - podczas jazdy było minus sześć. Myślałem, czy nie zdjąć koszulki (a przedtem czterech innych warstw ciuchów), ale jednak się powstrzymałem :)
Wyjątkowo wolny wtorek, więc mogłem ruszyć dość późno, żeby mieć taki komfort.
Było słonecznie, ładnie i nawet specjalnie nie wiało. Ale na wszelki wypadek nie ruszałem jeszcze szosy, bo nie wiedziałem, co mnie może czekać w temacie resztek lodu na drogach.
W końcu znów na zachodnim klasyku: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo -
Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie -
Gołuski - Plewiska - Poznań.
W oddali widziałem spore stado żurawi...
...a na świerku "gwiazdkę" z myszołowa :)
No dobra, trochę zmarzłem, nie będę ukrywał. Ale przynajmniej nie było upałów! :)
- DST 52.40km
- Czas 02:10
- VAVG 24.18km/h
- VMAX 42.00km/h
- Temperatura -11.0°C
- Podjazdy 194m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Lekki minusik :)
Poniedziałek, 8 stycznia 2024 · dodano: 08.01.2024 | Komentarze 10
To, co będzie dzisiaj z moim rowerowaniem zależało od kilku czynników.
Czynnik pierwszy - zagadką było to, co zastanę rano za oknem. O dziwo śnieg tylko postraszył, więc drogi były czarne.
Czynnik drugi - zagadką było, jak bardzo jestem wytrzymały na mróz. Niby wiedziałem, ale na szczęście już zapomniałem jak to jest jeździć przy głębokim minusie.
Czynnik trzeci - zagadką było, czy będzie mi się chciało. Wieczorem zakładałem, że nie, ale rano oczywiście mi się odmieniło :)
Finalnie postawiłem na gluta. Z myślą o dalszej dokrętce.
Było minus jedenaście. Naprawdę, nie kłamię. Do tego wiatr. Ale w zamian piękne słońce.
Jakoś udało mi się przeżyć trasę z Dębca przez Las Dębiński, Starołękę, Minikowo, Głuszynę, Sypniewo i Szczytniki do Koninka, tam nawrotka i powrót częściowo swoim śladem przez Sypniewo, Głuszynę, Minikowo i Starołękę na Dębinę i do domu, gdzie miałem zamiar zostawić rower i bez niego ruszyć do pracy.
Ale... jakoś nie wyszło :) Zjadłem jajecznicę, wypiłem herbatę i stwierdziłem, że jednak dokręcę te niecałe dwadzieścia kilosów. Tak też zrobiłem, kręcąc się trochę bez planu od Dębiny przez Świerczewo i Górczyn, żeby finalnie dojechać do centrum.
Trzy pary skarpet pod adidasami, ubranie na cebulę, kominiarka i dałem radę. Nawet nie miałem problemu z ułożeniem komina na nosie, bo już po chwili zamarzł i był bardzo plastyczny :)
Cóż mogę napisać... Przynajmniej malowniczo było :)
Dowód na to, że upałów nie było :)
Znalazłem Polskę w pigułce :)
Zwierzęcych fotek nie było, więc "zaległa" czapla :)
Średnia znów nie istniała, ale chyba jestem wytłumaczony :)
Jutro? Jeszcze większe mrozy :)
- DST 51.50km
- Czas 02:08
- VAVG 24.14km/h
- VMAX 42.00km/h
- Temperatura -6.0°C
- Podjazdy 155m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Zamarznięte pięćdziesiąt
Niedziela, 7 stycznia 2024 · dodano: 07.01.2024 | Komentarze 7
No. Przyszła. I od razu walnęła konkretnie.
Co? Oczywiście zima w wersji hard.
Co prawda najzimniej jeszcze będzie, bo dzisiaj było "tylko" minus pięć czy sześć, ale wiatr skutecznie zadbał o to, że można było poczuć się jak na biegunie. W sumie takim dość łagodnym i słonecznym, ale jednak.
No właśnie, słońce. Było elementem ratującym sytuację. Chyba tylko dzięki niemu wykręciłem całe pięć dych.
Z trasą ostrożnie, czyli nie zapuszczałem się za daleko, wybierając opcję dookoła komina. Zimnego :) Wczorajsze oblodzone polne drogi nauczyły mnie po raz kolejny pokory.
Czyli: z Dębca przez Las Dębiński, Starołękę, Minikowo, Głuszynę, Sypniewo, Szczytniki, Koninko, Jaryszki, Krzesiny, Minikowo i Starołękę na Dębinę, skąd myk na objazd Wartostrady z zahaczeniem o Maltę i powrót do domu.
I generalnie było ok, za wyjątkiem końcówki: Wartostrada po dwóch stronach oblodzona, a w temacie Malty poddałem się na pierwszej prostej, gdzie przywitało mnie lodowisko. Średnia więc minusowa, z gatunku: przetrwać.
Fotki. Na styku Głuszyny oraz Babek malowniczo, ale zaczęło zalewać posesje, więc mieszkańcy zaczęli się domagać zbiorników retencyjnych. Zresztą gdy tam byłem, akurat kręcono filmik do dzisiejszego wydania programu informacyjnego telewizji WTK.
Kwiczoły lubią to :)
Na Malcie rządzą kormorany.
Przy okazji wykonałem jedne z ostatnich moich zdjęć Galerii Malta, która niedługo ma być zburzona. W sumie szkoda, bo była całkiem klimatyczna, w przeciwieństwie do paskudnego molocha, który ją pochłonął, czyli Posnanii, zbudowanej jakiś czas temu kilometr dalej. Takie to kiedyś gospodarne było miasto za czasów prezydenta Grobelnego... No nic, deweloperka skorzysta, panorama Poznania niekoniecznie.
Jeszcze Dębina, też malownicza. Trafił się nawet zimorodek, ale ukrył się tak, że zanim ustawiłem ostrość, już go nie było. Fotka więc jedynie dokumentacyjna.
Jutro rano ma być minus dziesięć, więc jeśli w ogóle, to ewentualnie poglutuję, bo życie mi miłe :)
- DST 51.50km
- Czas 02:07
- VAVG 24.33km/h
- VMAX 47.50km/h
- Temperatura -2.0°C
- Podjazdy 141m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Mniejszy minus
Sobota, 6 stycznia 2024 · dodano: 06.01.2024 | Komentarze 6
Miała nastąpić temperaturowa masakra już dzisiaj, ale na szczęście jeszcze jeden dzień bez zamarzającego w sekundę oddechu udało się załatwić :)
To znaczy był minus, ale taki do przeżycia - coś między jedną a dwoma kreskami poniżej zera. Plus wiatr, czyli tak odczuwalnie minus pięć.
Podobno jakieś święto, więc sobota wolna i nie było bata, żeby inaczej było, więc się wyspałem. A na rower poszedłem dopiero w okolicach południa.
Trasa wschodnia: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Sypniewo -
Szczytniki - Koninko - Gądki - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo -
Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo -
Starołęka - Las Dębiński - Dębina.
Wyjazd Czarnuchem, bo po wczorajszych opadach jeszcze gdzieniegdzie zalegał lód. W mieście było całkiem ok, ale już na polach, gdzie to, co zwiane z pola zamarzło, było ciekawie. Dobrze, że ruch niewielki i mogłem czasem jechać środkiem drogi, a do tego nie szarżowałem i wolałem olać średnią, ale być pewnym, że nagle nie będę się musiał ratować telemarkiem :) Gratulowałem sobie wyboru pojazdu, bo mijałem (co prawda w "spokojniejszym" miejscu) osobę na szosie i na gravelu, którzy miny mieli nietęgie.
Zdjęć tylko kilka, były ważniejsze sprawy - utrzymanie pionu :)
Sarenki z poznańskiego Sypniewa obecne. Na drugiej fotce z lewej mistrzyni drugiego planu :)
Trafiła się też w oddali czapla.
Tak wyglądała część dróg pozna Poznaniem:
A tak śmieszki. Olane oczywiście, zresztą jak zawsze :)
W Szczodrzykowie pusto. Sąsiadów ze wschodu robiących grilla nie liczę.
Zobaczymy co będzie jutro. Sam nie wiem :)
- DST 51.60km
- Czas 01:59
- VAVG 26.02km/h
- VMAX 50.20km/h
- Temperatura 0.0°C
- Podjazdy 139m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Dwa w jednym
Piątek, 5 stycznia 2024 · dodano: 05.01.2024 | Komentarze 11
Tak dziwnego wyjazdu dawno nie przerabiałem. A pewnie nigdy :)
Zgodnie z obawami, pogoda miała się kompletnie skopać. Ale o dziwo rano tak źle nie było - na termometrze "plus zero" i bez opadów. Do tego pogodynki twierdziły, że zacznie śnieżyć dopiero koło południa. Ale ja im nie ufam, więc wymyśliłem sprytny plan, polegający na zagluceniu, a potem, gdyby się okazało, iż jest ok, dokrętce.
I tak zrobiłem, nawet szosą, kręcąc na wschód trasą: Dębiec - Las Dębiński - Starołęcka - Czapury - Babki - Głuszyna - Sypniewo - Szczytniki - Koninko - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Dębiec.
Gdy zbliżałem się do Dębca, zaczęło nawalać śniegiem. Pod domem miałem na liczniku 36 kilometrów, ale jazda na wąskich kołach bez bieżnika jakoś mi się nie uśmiechała, więc wleciałem na górę i... zmieniłem rower na Czarnucha. Teraz to mogłem dokręcać! :)
No i dokręciłem, bardziej w deszczośniegu niż deszczu, bo na ziemi nic nie zostawało. Trasa: Dębiec - Hetmańska - wschodnia Wartostrada - Piotrowo - Most Rocha - zachodnia Wartostrada - Dębiec. I z tego wyszło 15 kilosów. Ale na jednym liczniku całość, więc nie rozbijam tego miksa :) Do pracy już rowerem nie jechałem, bo sypnęło konkretnie.
Czas na fotki. Na styku poznańskiej Głuszyny oraz Babek zrobiły się piękne rozlewiska...
W sumie na części Wartostrady podobnie :)
Windows bezpieczny :)
No i zwierzaki. Śpiące sarenki...
...oraz nurogęsi na Dębinie.
Najbliższe dni są zagadką. Prócz tego, że idzie srogi mróz.
- DST 56.20km
- Czas 02:19
- VAVG 24.26km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 183m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Zero przed zerem
Czwartek, 4 stycznia 2024 · dodano: 04.01.2024 | Komentarze 5
Ok, do rozpoczęcia pogodowego gnoju czas odliczać. Trzy, dwa, jeden... A nie, to już! Czyli zero.
Dzisiaj dzień przejściowy - było ciepło, ale za to padało. Na chwilę przestało, więc stwierdziłem, że Czarnuchem wykonam gluta. A że udało się go taktycznie przedłużyć do jedynego słusznego dystansu, to już moje.
Trasa wyszła taka: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo (tu decyzja o nawrotce) - Komorniki - Plewiska - Poznań (to się okazało, że nie pada) - Las Dębiński - Starołęka - Czapury - Starołęka - Las Dębiński - dom - centrum.
Wiało masakrycznie, co w sumie było gorsze niż same opady, bo te były raczej umiarkowane, a nawet lekkie. Ale średnia nie istniała.
Mimo wszystko udało się "upolować" na końcu Starołęckiej sarenki...
...a w Komornikach lekko industrialnego żurawia.
Solidna porcja błotka z Dębiny przyjęta :)
Od jutra mrozy i śnieg, a także gołoledź :/ Co będzie - się okaże.
- DST 62.85km
- Czas 02:25
- VAVG 26.01km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 9.0°C
- Podjazdy 113m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Niezła korba
Środa, 3 stycznia 2024 · dodano: 03.01.2024 | Komentarze 6
Pogoda miała się skopać już dzisiaj, ale chwilowo się wstrzymała.
Albo inaczej: było paskudnie, ale mogło być paskudniej :)
To znaczy mega wiało (grrr!!!!), ale przynajmniej było ciepło. Z bonusów: deszcz, którego w prognozach nie ujęto. Super, ile nieoczywistego szczęścia! :)
Trasa zachodnia, klasyczna: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo -
Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie -
Gołuski - Plewiska - Poznań.
Kruka spotkałem. Akurat konsumował resztkę sarny, ewidentnie przejechaną przez jakiegoś miłośnika długich prostych :/
Obok przypatrywał mi się trznadel.
Pisałem, że wiało? :)
Pisałem, że padało? :)
Do pracy Carnuchem, bo miałem misję :) Kolega napisał mi, że gdy pędził rano do pracy rowerem, dokładnie pośrodku mega ruchliwego skrzyżowania odpadło mu... lewe ramię korby (!). Skupił się na ratowaniu życia, więc olał część i pognał pieszo do roboty, ale zapytał czy mogę lekko naokoło pojechać i spróbować to odzyskać. Problem w tym, że tam nie dało się dotrzeć pieszo, bo pasów brak. No cóż, spróbowałem, wcześniej dostając fotki z sytuacją, o takie:
Cóż, lekko nie było, ale się udało. Mam nadzieję, że nikt mnie nie nagrał, bo ze trzy mandaty mi się należały :)
Korba o dziwo tylko lekko porysowana, mimo że przez te trzy godziny przejechało nad nią iks tramwajów i aut. A kolega nie mógł się nadziękować :) Mnie zaś dziwi, jak do tego doszło. W sumie jego też, bo wcześniejszych symptomów podobno nie było.
- DST 61.30km
- Czas 02:16
- VAVG 27.04km/h
- VMAX 50.30km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 147m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Jeszcze ładnie
Wtorek, 2 stycznia 2024 · dodano: 02.01.2024 | Komentarze 7
Dzisiaj jeszcze aura całkiem sympatyczna. Nadchodzą deszcze, wiatry, a potem mróz, jednak póki co dało się żyć.
Niestety koniec dobrego w temacie wolnego (joł!) i trzeba się było zmotywować do wczesnego wstania i klasycznego ruszenia na rower (jeszcze szosę) przed pracą.
Trasa to tym razem południowa pętelka: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.
Trzeba przyznać, że malowniczo było. Lubię to :)
BS-owa blokadę zastałem w kilku częściach, ale na szybko poskładałem i znów stoi.
Zwierzakowo skromnie: kormorany na drzewie oraz samotna sarenka w oddali.
Do pracy Czarnuchem, bo pogoda raczyła się zbiesić.