Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 208935.60 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 699730 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2015

Dystans całkowity:1764.41 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:58:51
Średnia prędkość:29.98 km/h
Maksymalna prędkość:59.00 km/h
Suma podjazdów:5991 m
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:56.92 km i 1h 53m
Więcej statystyk

Koziołek karkonoski

Piątek, 1 maja 2015 · dodano: 01.05.2015 | Komentarze 2

Wszelkie prognozy mówiły o tym, że będzie padać. Czyli z kręcenia nici. Człowiek ma jednak raz na kilka miliardów lat szczęście i ruszając lekko po ósmej rano wbiłem się w międzydeszczową lukę. Żeby jednak nie było za różowo to dopowiem, że oczywiście mnie zlało, ale tylko na kawałku trasy, za to tym najciekawszym, gdzie człowiek mógłby się zacnie rozpędzić. No nie mógł.

Dzisiejszą objazdówkę rodzimych terenów zacząłem dojazdem do Cieplic, z których skręciłem na drogę do Szklarskiej. I w sumie chciałem właśnie tam jechać, ale gdy uświadomiłem sobie, że czekałby mnie potem zjazd wzdłuż rzeki, a ja nie wziąłem rękawiczek z palcami ani cieplejszej bluzy to wygrał rozsądek (!!!) i w zamian zafundowałem sobie podjazd z Piechowic do Michałowic. Kurde, jak ja lubię tę trasę... Serpentynki ciągnące się w górę środkiem lasu, z prześwitami, a nawet kawałkiem tunelu wydrążonego w skale zawsze były jednymi z moich ulubionych miejsc wypadowych. Dziś również się nie zawiodłem.

Kręci się tam niełatwo ale warto, tym bardziej, że zjazd do Jeleniej od strony Jagniątkowa to już poezja. No, prawie, bo na najfajniejszym kawałku asfalt jest elementem zdecydowanie dyskryminowanym przez dziury i kamienie. Doszła do tego jeszcze mżawka i deszcz, więc zamiast rekordów prędkości pobiłem rekord w męczeniu klocków hamulcowych. Ale i tak sporo z programu "50 plus" udało się zrobić :)

Jak już zjechałem to brakowało mi kilometrów do pięćdziesięciu, więc skręciłem na Zachełmie, Stawy Podgórzyńskie, Cieplice, stamtąd na Wojcieszyce i do Jeleniej. Na mapie wyszedł na moje... poznański koziołek. Chwilę po wylądowaniu na jeleniogórskim rynku, gdzie się wychowałem, lunęło już porządnie.

A po południu pojechaliśmy w Góry Kaczawskie - mało znane, niedoceniane, ale za to z perełką natury - tzw. Organami Wielisławskimi. Zadupie jakich mało, ale warte odwiedzenia :)



Kategoria Góry