Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209541.90 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 701307 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 57.10km
  • Czas 02:01
  • VAVG 28.31km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 197m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Babkowania ciąg dalszy

Sobota, 16 listopada 2019 · dodano: 16.11.2019 | Komentarze 9

Nastąpił dziś chwilowy powrót jako tako sympatycznej jesieni - czyli zrobiło się umiarkowanie ciepło. Co prawda wciąż gnoił upierdliwy wiatr, a rano padało, więc idealnie nie było, jednak sam fakt, że mogłem pokręcić w rękawiczkach bez długich palców, cieszył.

Miałem dziś do wykonania misję: podjechać do kumpla na Głuszynę zawieźć mu kilka zaległych papierów do podpisania. Co prawda sprawa się nie paliła, ale że nie lubię mieć pewnych rzeczy w tyle głowy, to postanowiłem specjalnie pod ten temat wybrać kierunek jazdy. Generalnie pojechałbym "muminka", ale jak wiadomo mi go skopano. To znaczy rozkopano.

Tym samym skazany byłem na Starołęcką. Dotarłem tam z Dębca lekko naokoło, przez Hetmańską. Oczywiście olałem kostkowy koszmarek z niebieskim znakiem roweru po mojej lewej, czyli nieobowiązującej stronie (bo na postawienie zakazu na szczęście jeszcze nie wpadnięto), co spotkało się jak zwykle z sympatyczną reakcją kochanych rodaków - jeden z nich pozdrowił mnie przeciągłym dźwiękiem klaksonu, z kolei pasażer innego auta coś tam krzyczał przez otwarte okno (zapewne jakieś pozdrowienia), ale miałem słuchawki i stwierdziłem, że nie ma sensu ich ściągać, żeby usłyszeć przekaz.

I tak oto dotarłem do lubianych zawsze przeze mnie leśnych terenów na Głuszynie. 

Nieeee, korekta, przecież znak owego podleśnictwa...

...oznacza aktualnie, że ostatnią rzeczą, jaką można zastać na terenach leśnych to... drzewa. Dawno mnie tu nie było, więc doznałem po raz kolejny w ciągu ostatnich kilku lat szoku wizualnego. 





Kilka kilometrów drzewnej rzezi... Tu były piękne bory... Powinienem się już niestety przyzwyczaić (przecież mieszkam w Polsce za czasów dupnej zmiany), ale cholera nie mogę :/

Dotarłem do kumpla, zostawiłem mu papiery (wracając odebrałem) i pojechałem dalej - przez Sypniewo, Szczytniki, Koninko, Gądki, Robakowo, Borówiec, Kamionki, Szczytniki, Sypniewo, Głuszyna, Starołęcką i Las Dębiński do domu. Tak jak na Relive.

Domyślam się, że każdy ma już odruch wymiotny na widok wycinek zaprezentowany na moim blogu. Ja również. Ale uparte ze mnie bydlę, więc niestety póki one będą na taką skalę, nie odpuszczę.

Dystans zawiera dojazd do pracy. Wczoraj wieczorem niestety ostatni kilometr wracałem na piechotę, bo zaliczyłem pierwszą panę w Czarnuchu. Plusem było przypomnienie sobie, jak milusie jest zdejmowanie grubaśnych opon - zero łyżek czy pozadzieranych paznokci :)





Komentarze
Trollking
| 21:43 środa, 20 listopada 2019 | linkuj Przepraszam, to nie ja :)

Starołęcka to nie tylko kostka, bo ją by można było jakoś przeżyć, nawet na wąskich kołach. Najgorsze jest tam usytuowanie jej tylko po jednej stronie (przymus wykonania ryzykowanego manewru przecięcia drogi, a każdy chyba wie, co to w Polsce oznacza), wysokie krawężniki, a przede wszystkim niebezpieczne styki z drogami podporządkowanymi (a każdy chyba wie, co to w Polsce oznacza). Masakry dodał wybudowany jakiś czas temu Lidl (a każdy chyba wie, co to w Polsce oznacza). W każdym razie na ewentualne zatrzymanie przez policję i zapytanie, czemu tym czymś nie kręcę, mam gotową odpowiedź: bo się po prostu boję o swoje życie.

Kapeć czy pana - unikać :)
Lapec
| 13:08 środa, 20 listopada 2019 | linkuj Znowu mi moje ostatnie kręcenie przypomniałeś, szkoda xD.

Rozumiem podejście "kolarskie" do Starołęckiej, ale mi się chyba podobała ta DDR-ka. Jezdnia była za to do kitu, znaczy jej rowerowa krawędź.

Kapeć? Olaboga przypomina mi to pewien nick z BSa heh. U nas się jednak częściej mówi "pana", kapcia to się ma ekhem w ryju kolejnego dnia po alko imprezie ;))
Trollking
| 21:09 niedziela, 17 listopada 2019 | linkuj Roadrunner - hehe, nie ma to jak praktyczne podejście do egzystencjalnego tematu :P

BUS - dokładnie... Pamiętam, jak się zawsze cieszyłem, gdy minąłem tę cholerną Starołęcką i wjeżdżałem w las. Teraz (póki co) jeszcze trochę go zostało, ale boję się, co będzie dalej. Nadleśniczego (tego aktualnego) z Babek z chęcią bym postawił przed sądem za ewidentne działania przeciw dobrostanowi zwierząt oraz ludzi, tylko jakim? Przecież to aktualnie norma w całym (prawie) kraju.
BUS
| 16:34 niedziela, 17 listopada 2019 | linkuj O matko.. widziałem, że tam niszczą te parę drzew no ale to.. to już eksterminacja po prostu.. i po jaką kurwę.. a to był taki urokliwy odcinek..
Roadrunner1984
| 09:53 niedziela, 17 listopada 2019 | linkuj No i jak to wygląda. Człowiek nawet dwójki nie może dyskretnie walnąć jak mu się zachce bo drzew nima
Trollking
| 00:06 niedziela, 17 listopada 2019 | linkuj A tak, to to faktycznie minimum godzina :)
huann
| 00:04 niedziela, 17 listopada 2019 | linkuj Ja jeszcze wliczam czyszczenir się oraz podłogo ze smaru ;)
Trollking
| 00:00 niedziela, 17 listopada 2019 | linkuj Mi przednie koło zajmuje jakieś pięć, maks dziesięć minut, łącznie z szukaniem źródła przebicia wewnątrz opony, tylne faktycznie wymaga więcej czasu, bo trafienie tym cholerstwem między elementy przerzutki i łańcucha to gra losowa :) Ale chyba nigdy nie przekroczyłem dwudziestu minut, chyba że pompka miała focha.

Jestem w temacie na tyle doświadczonym kolarzem, że mogę świadczyć usługi dla ludności :)
huann
| 23:26 sobota, 16 listopada 2019 | linkuj W mojej Meridzie kapeć (zwłaszcza w tylnym kole) oznacza zazwyczaj godzinę babraniny. Jak mam w pobliżu - wolę zapłacić 15, albo 20 zeta, żeby mi zrobili w serwisie od ręki w kwadrans. Taki ze mnie wygodny "kolarz" ;P
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa yniem
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]