Info
Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 210187.00 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.78 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 703001 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Grudzień3 - 8
- 2024, Listopad30 - 196
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 208
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
- DST 33.10km
- Czas 01:13
- VAVG 27.21km/h
- VMAX 50.40km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 106m
- Sprzęt Ventyl
- Aktywność Jazda na rowerze
Glut noworoczny + Ł.
Poniedziałek, 1 stycznia 2018 · dodano: 01.01.2018 | Komentarze 20
Rok dwa tysiące siedemnasty (nie dwutysięczny siedemnasty, zapamiętać proszę!) na szczęście już za nami (bo bywały lata zdecydowanie lepsze), kolejny się zaczął i w sumie dziś w teorii o rowerze nie było mowy. Jeszcze rano byłem bowiem jakieś ćwierć tysiąca kilometrów od Poznania, ale że na ten tydzień zapowiadano deszcze, to udało się wykombinować trochę wcześniejszy powrót (tu jak zwykle ukłon dla Żony za tolerancję dla mojej szajby). No bo jak to nie przywitać dwa tysiące osiemnastego (nie dwutysięcznego osiemnastego!) na rowerze? :)
Wystartowałem w okolicach piętnastej, mając świadomość, że więcej niż gluta dziś nie wycisnę, bo za godzinę robiło się ciemno. Wiatr nie ułatwiał sprawy, bo cisnął solidnie, w przeciwieństwie do mnie, z banalnego powodu - nie chciało mi się :) Kierunek południowo-zachodni spowodował, że pierwszą miejscowością, do której zawitałem był - a jak - Luboń. Jupi :) Następnie przez Wiry i Komorniki dostałem się do Szreniawy, w Rosnówku skręciłem na Plewiska oraz Poznań i to by było na tyle. W domu pojawiłem się już na styku granicy dnia z wieczorem. Ale nie powiem - słoneczko mi godnie umilało wyjazd.
Tym samym "sezon" uważam za otwarty. Można? Moszna :)
I jeszcze parę słów i obrazów na koniec, kompletnie nierowerowych. Przełom 2017 i 2018 spędziliśmy w mieście Łódź, nie do końca z własnego wyboru, ale skoro moi Rodzice w tym mieście się poznali, wzięli ślub (właśnie w Sylwestra) i właśnie tam postanowili celebrować kosmiczną rocznicę czterdziestolecia... :)
Grafik był tak napięty, że nawet nie było sensu się odzywać do znajomych z BS, ale za to udało mi się wykaraskać czas na dwa spacery po tym mieście, które naprawdę darzę sentymentem. Muszę jednak szczerze napisać, że takich kontrastów dawno już nie widziałem - niestety czas tu momentami stanął w miejscu, a miejscami się nawet cofał. Piotrkowska jak zwykle lśni i robi przepiękne wrażenie, secesja miażdży, ale większość prób zagłębienia się w "prawdziwe" miasto to już zadanie dla socjologa na dobrych kilka prac habilitacyjnych. No i kwestie drogowe - przez te dwa dni poruszaliśmy się samochodem, tramwajami i na pieszo. Kierowcy generalnie mają ok, bo arterie są szerokie i kilkupasmowe - to zdecydowanie tu kasta uprzywilejowana. Komunikacja miejsca w sumie też daje radę. Natomiast piesi mają przerąbane - wszędzie guziczki, minuty czekania, kompletnie bezsensownego, oj, zdecydowanie do poprawy. Niestety nie miałem okazji przetestować jazdy na dwóch kółkach, ale aż się rzuca w oczy pytanie - po cholerę budować tam wydzielone DDR-ki, jeśli spokojnie można "poświęcić" kawałek pasa (Aleja Włókniarzy czy Zachodnia) i nie tworzyć kostkowych koszmarków (choć widziałem, że asfalt też się pojawia).
Za to duży plus dla aspektów kulinarnych - polecam szczególnie restaurację Retro na Limanowskiego (rewelacyjne podejście do tematu wege plus pyszny sos żurawinowy) oraz pyrową polewkę z Zakładu Bistro na Pietrynie :)
Proszę Państwa, oto UĆ :)
A na koniec (nie ma to jak wyczerpać sobie limit zdjęć na cały miesiąc już pierwszego) mój ulubiony kierunek jazdy tramwajów:
No i może kiedyś kiedyś kogoś Łódź połączy? :P
Komentarze
Mówię o tym że duże miasta to wtedy i teraz polityczne kąski.
Politycy z centrali odsłaniali wtedy pomniki , zamykali zakłady pracy i otwierali centra handlowe.
A np. Nowa Sól to wtedy praktycznie odlewnia i zakłady włókiennicze.
Kiedy padły nie budowano tam centrów handlowych czy "kładziono pozbruku na rynku".
Ludzie sami kombinowali by przeżyć.
Potem miasto zainwestowało w strefę przemysłową i powoli się podnosi.
A krasnale ?
Przecież to onegdaj wizytówka !
Sorry, że tak w temacie Łodzi się wtrąciłem ;)
Myślę że błąd został popełniony nieco wcześniej kiedy chcieliśmy się stać krajem zachodu.
Zapomniano że w takich miastach jak Łódź gdzie tzw. "monokultura przemysłowa" to prawie uzależnienie genetyczne. I wyremontowanie Piotrkowskiej to tylko działania powierzchowne.
Jest kilka miast w Polsce które to samo przechodziło. Tylko że były to dużo mniejsze ośrodki.
Mam na myśli np. Nową Sól.
Tam jednak nie starano się pucować centrum tylko dano ludziom wolną rękę. I ludzie sami decydowali. Może też lokalizacja (zachód) była pomocna. Ale tam było naprawdę dramatycznie. Ale jakoś powoli stają na nogi.
Zapytaj Morsa jaką rolę "krasnale" tam odegrały ?
Co do rewitalizacji to kombinują różni więksi eksperci, jak przy okazji malowania facjat kamienic zmienić też oblicza ich mieszkańców ;) Dużo mówią o rewitalizacji społecznej i inne tam takie - kiedyś ułożyłem nawet wiersz nierymujący na tematy rewitalizacyjne, gdy jeszcze nikomu się o niej nie śniło:
ODNOWA KONIECZNA PO CO:
Wielkie remonty.
Wymiana trotuarów
Odkucie tynków
Malowanie przodów, a nawet boków
Na czysto.
Renowacje trawników
Zieleńców i murków
Na których teraz sterylnie
Wkrótce będzie mogła
Żulia złoczynić!
Remonty trwają już jakieś 30 lat - i tak właśnie, na jakieś 30% oceniam stan ich realizacji. Wkrótce jednak inwestycje przyspieszą, bo mają być rewitalizowane całe kwartały śródmieścia - największa taka impreza w historii miasta i chyba Polski.
Pierwsze jaskółki, czyli tzw. woonerfy w bocznych uliczkach już są - i tu trzeba panią prezydent pochwalić, bo ruszyła wreszcie ten cały wiekowy gnój, nie bojąc się, że się w tym co najmniej utapla, jeśli nie utonie. A że nie zawsze tak, jak powinna i nie to, co powinna - to już inna bajka. Kropa nie robił nic, Zdanowska robi dużo i nie zawsze z głową - ale robi. To zasadnicza różnica.
A co do zaniedbanych kamienic, to w znakomitej większości są to pożydowskie i poniemieckie, a dziś miejskie kamienice, nie remontowane często od międzywojnia, budowane 100 lat temu z byle czego. Teraz jest szansa, że przy rewitalizacji będą to najładniejsze obiekty, bo jak dotąd są to najgorsze slumsy w mieście. Ale to potrwa kilkanaście (daj Boże) lat.
To tak jak z ludźmi. Silikon i sztuczne cycki nie przykryje starości.
A tak na poważnie. Przecież te kamienice mają właścicieli. Skoro ja mogę posprzątać nie własny chodnik to dlaczego właściciel nie musi ?
No chyba że "dobra zmiana" zmusiła kamieniczników do porzucenia mienia ! :)
Byłeś jakieś 100 m. ode mnie.
Spoko, jeszcze Cię dopadnę :)
Bardzo fajny kontrast między dobrą i złą stroną miasta i (tak, musiałem) niech rok dwutysięczny osiemnasty nie będzie gorszy niż siedemnasty dwutysięczny ;]
PS: w celu fotek również polecam Katowice i ościenną dzielnice Mysłowic Wesołą => http://s15.flog.pl/media/foto/10177735_174.jpg
Co do barw przychoinkowego kościoła, to powoli, acz nieubłaganie odgórnie żółć go zalewa. Signum temporis? :>
Ale ten rok jak zaczynałem pisać komentarz to jeszcze był dwa tysiące siódmy - ech, jak te lata lecą! Przez to, że te lata lecą, to płyny płyną - nie inaczej!
Oto bowiem zobaczyłem nagle, w ogóle się tego nie spodziewając, tylko Poznania - własną codzienność - i to nie tylko z siódmego i nie tylko z siedemnastego... ;p
Przykładowo: pod kierunkiem wskazywanym przez tego Niedżwiedzia pokazującego łapą niewidoczne na foto drzwi przepracowałem (za owymi drzwiami) 5,5 roku... Tę choinkę liczę (a nawet już nie liczę, bo mi się nie chce) dla Kota - a ma Meri poznana właśnie tuż obok, przy Placu Wolności (może dlatego nie jest zbyt szybka?), pod tym częściowo widocznym muralem z karykaturami znanych z historii Uci postaci przesiadywałem prawie każde tzw. okienko w czasach studyjnych - była tam na rogu knajpka "Bagietka", a najlepsze Kurczaki są i tak na Bałuckim (którego akurat na zdjęciach nie widzę). Resztę zmilczę, bo tak być i nie dać znaku nawet nie mając czasu, to się po prostu...nie liczy! ;P
Post Wstrząsum - co do przycisków dla pieszych, to ukułem kiedyś powiedzenie, że "zły dotyk boli całą zmianę"! I nie chodziło tym razem o zmianę dobrą, tylko właśnie równie złą ;)
Wszystkiego rowerowego w Nowym Roku :)
W Łodzi nigdy nie byłem ale już mi się podoba :))