Info
Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 213476.65 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.73 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 713135 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń28 - 141
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 208
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
- DST 54.20km
- Czas 02:05
- VAVG 26.02km/h
- VMAX 41.40km/h
- Temperatura -1.0°C
- Podjazdy 220m
- Sprzęt Ventyl
- Aktywność Jazda na rowerze
Nightmare before Christmas
Wtorek, 19 grudnia 2017 · dodano: 19.12.2017 | Komentarze 4
Fiu, fiu... Miałem dziś ciepło, mimo zimna, nie powiem :) Ale po kolei.
Rano ucieszyłem się z niemal perfekcyjnych (jak na grudzień) warunków do jazdy - kij z lekkim przymrozkiem, ale suche drogi to to, co zadowala mnie wielce. Ubrałem się na cebulę, odkurzyłem szosę i ruszyłem trochę po dziewiątej w trasę. Początkowo - mimo dość ostrożnej jazdy obok pojedynczych lodowych placków - było całkiem przyzwoicie. Zacząłem wykonywać "kondomika" od strony Dębca, następnie Luboń, Wiry, Łęczyca, Puszczykowo, Mosina, Dymaczewo, Łódź... I tu, dokładnie w połowie drogi, zaczął lekko sypać śnieżek. Podkreślam - lekko. Zresztą nawet gdyby było inaczej, to co ja mogłem - w tę i w drugą tyle samo. Zresztą miałem w głowie kilka prognoz pogody, w których jak byk stało: "słabe, przelotne opady OD 14:00". A przecież było po dziesiątej.
W Stęszewie sypało skromnie, choć coraz bardziej, ciekawiej zaczęło się robić gdzieś za Szreniawą i Rosnówkiem - wtedy już jechałem jak po szpilkach, natomiast w Plewiskach i na granicy z Poznaniem nąstąpiło... A zresztą, co się będę rozpisywał... Proszę:
Jedyne, co mogłem zrobić, to zjechać powolutku na chodnik po lewej i poruszając się na zasadzie hulajnogi dopełznąć na dół i tak samo przez kolejny jeden czy dwa kilometry. Ciężko to było w ogóle nawet nazwać jazdą, to bardziej było łyżwiarstwo figurowe. Przypomnę - wybrałem się dziś szosą, a nie ruskim czołgiem zimowym.
Tunelem przedostałem się bliżej Szacht. I tam już się nie dało nawet za bardzo iść. Na szczęście zamigotał mi niedaleko przystanek, a na nim czekająca osoba, co oznaczało zbawienie - wóz techniczny! I to jaki, w postaci autobusu :) Okazało się, że musiałem czekać zaledwie trzy minuty, a i tak zagadała mnie pani, która rozmawiała początkowo przez telefon, ale musiała się podzielić informacją, że ręce jej dziś opadły, gdy jako nauczycielka zapytała dzieci jaka pieśń towarzyszyła wojskom pod Grunwaldem ("Mazurek Dąbrowskiego" albo "Rota" - na tym pomysły podobno się skończyły) i kto jest twórcą Szlachetnej Paczki ("Andrzej Duda")... Jej telefoniczna koleżanka też miała jakiś smaczek, więc razem doszły do wniosku, że jeśli usłyszą, iż pod wspomnianym Grunwaldem walczyli Żołnierze Wyklęci, to muszą się napić. W sumie nie wiem czemu chciała się ze mną tym podzielić, ale trafiła idealnie, bo szybciej mi się dzięki temu czekało, a i mentalnie nastąpiła polityczna zgoda.
Potem nastąpił najcieplejszy etap podróży:
Nie trwał jednak długo, zaledwie dwa przystanki, gdyż widząc na wysokości ulicy Ostatniej, że od biedy mogę dalej kręcić, wysiadłem i powolutku pokonałem ostatnie trzy kilometry częściowo po śniegu, częściowo asfaltem.
Średniej nie chce mi się komentować, bo była całkiem ok przez większość drogi, a skończyło się tym, co widać. Jednak priorytetem był dziś pion i brak chęci romansu zębów z glebą. Udało się :)
Nie wiem czym tak nagrzeszyłem, ale ostatnio pogoda ewidentnie się na mnie uwzięła, stosując pułapki drugi raz w ciągu dwóch dni. To. że jest zima niczego jak na moje nie tłumaczy!
Komentarze