Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209593.60 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 701450 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 57.55km
  • Czas 01:59
  • VAVG 29.02km/h
  • VMAX 51.70km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 175m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Focia z Marychą :)

Sobota, 5 marca 2016 · dodano: 05.03.2016 | Komentarze 9

Nadarzyła się kolejna - o dziwo - wolna sobota. Jak to u mnie, priorytetem jest rodzinne spędzanie czasu, więc na więcej niż pięć dyszek okazji nie było, ale przywilej pospania trochę dłużej i późniejszego ruszenia w trasę to zdecydowany plus. A że udało mi się przy okazji dziś z gracją wymiksować z wizyty u Teściowej (i to nie z mojej winy!)... noooo płakać nie miałem zamiaru :)

Wyruszyłem zgodnie z... planowanym opóźnieniem :) Czyli przed jedenastą. Wiało ze wschodu, więc bez jakichś głębszych założeń ruszyłem objazdem przez Hetmańską na Starołęcką, zakładając, że dalsza droga urodzi się sama. I się urodziła w bólach, bo z powodu nagłej choroby oczu przejechałem całą w/w ulicę nie zauważając (przy całej mojej dla niej sympatii) ścieżki z kostki leżącej po drugiej stronie. Wiedząc jednak, że nawet takowe zaćmienie nie wytłumaczy mnie jeśli będę wracał tą samą drogą postanowiłem pokombinować. I tym sposobem w Czapurach skręciłem na Kamionki i Daszewice, docierając spokojnie do Borówca. Tu pojawił się dylemat - albo pokręcę się jeszcze po okolicy i zawrócę, co skończy się zaliczeniem wspomnianej DDR-ki, albo wybiorę wersję alternatywną. Która wyglądała tak:

Z dwojga złego wybrałem kilometr szajsu pamiętającego wujka Adolfa zamiast kilku kilosów spod dość ironicznego oznaczenia "dla rowerzystów" zbudowanych w czasach wolnej Polski. Nie powiem, kosztowało mnie to sporo stresu, a po przejechaniu tego, co na zdjęciu skrzętnie zlustrowałem (co ostatnio w PL znów stało się modne) stan oszprychowania roweru, ale i tak nie żałowałem. Potem bowiem przez już przyzwoitą drogę serwisową wzdłuż S-11 zawitałem na obrzeżach Kórnika, zaliczając jeszcze Skrzynki.

Od tej pory miało być miło, łatwo i przyjemnie, bo wbrew rowerowej logice założyłem, że jeśli do tej pory wiało mi w ryj to teraz będzie odwrotnie. No nie było. Ten fenomen wciąż mnie zadziwia. Walcząc więc wciąż z podmuchami zaliczyłem Mieczewo, Rogalin, Rogalinek. Po drodze mijając sporo uśmiechniętych rowerzystów (pozdrowienia były!) i niepoprawne grzybiarki (pozdrowień nie było, ufff!). Po przejechaniu mostu nad Wartą skręciłem na Puszczykowo, gdzie nagle wpadła mi pod kask myśl, żeby odwiedzić okolice muzeum oraz pracowni Arkadego Fiedlera. Czemu - nie wiem, ale lubię to miejsce i zawsze z sympatią tam wracam. Zatrzymałem się za płotem, żeby porobić fotki, które niestety z tej perspektywy po prostu nie mają prawa wyjść i już miałem ruszać dalej, gdy nagle usłyszałem od widocznego kątem oka niezwykle sympatycznego tubylca, jak się okazało sąsiada:

- (......)?
- Słucham?
- (............)?
- Przepraszam, proszę dać mi chwilę, muszę wyłączyć muzykę. O, dziękuję.
- Pytałem czy nie chce pan zdjęcia ze statkiem, który pan fotografuje.
- No pewnie!
- To proszę się ustawić, uśmiechnąć. Rower też niech się uśmiechnie.

I tak zdobyłem zdjęcie z repliką statku Santa Maria, na którym Krzysztof Kolumb odkrył Amerykę. Marycha wyszła nie w całości, ale zawsze coś :)

Jak zwykle zostałem tu mile zaskoczony ludzką uprzejmością. Nie wiem czy ta miejscowość ma w sobie jakieś Fluidy Pozytywu, ale któryś raz jestem zadziwiony puszczykowską mentalnością i zgłaszam ją jako najbardziej zagrażającą Polskiej Tradycji Nienawiści do Wszystkiego Co Się Rusza :) Z panem jeszcze sobie chwilę pożartowaliśmy i życząc sobie wszystkiego najlepszego pożegnaliśmy. Ja jeszcze cyknąłem nieudaną fotę tyłka kolejnej repliki, tym razem Hurricane'a znanego z "Dywizjonu 303" i ruszyłem przez Luboń (tu wróciła nienormalna normalność) do domu. Olewając już kompletnie średnią.

Jeśli kogoś zainteresowało muzeum w Puszczykowie to pisałem o nim już wcześniej, a ponadto polecam jego oficjalną stronę.





Komentarze
Trollking
| 20:55 niedziela, 6 marca 2016 | linkuj Warunkowo wybaczam :)
starszapani
| 20:37 niedziela, 6 marca 2016 | linkuj A tak mi się wymsknęło :D
Trollking
| 20:17 niedziela, 6 marca 2016 | linkuj Jaką cherlawą? Jaką cherlawą?!!!!? :)
starszapani
| 18:21 niedziela, 6 marca 2016 | linkuj Do zdjęcia to się pierś cherlawą wypręża ;D
Trollking
| 14:00 niedziela, 6 marca 2016 | linkuj Dariusz - kusząca propozycja, ale jednak nie będę Cię narażał na brak możliwości korzystania z uroków bankowości mobilnej. No nie mam sumienia :)

Jurek - zgadza się. A o dziwo w Puszczykowie jedno z drugim ładnie się zgrywa... :)
Jurek57
| 10:08 niedziela, 6 marca 2016 | linkuj To nie miejsca a ludzie tworzą ... klimat . :-)
lipciu71
| 23:26 sobota, 5 marca 2016 | linkuj To może i moje rachunki zaczniesz płacić skoro jesteś taki sumienny ;-)

Byłem chyba z podstawówką. To by znaczyło, że od tego czasu minęło już co najmniej dwa lata :)
Trollking
| 22:31 sobota, 5 marca 2016 | linkuj 1. Wypraszam sobie tego typu insynuacje! Zawsze płacę rachunki. Prąd, gaz, internet, wszystko w terminie :)

2. Atrapami może być ciężko, więc nie myślałem. Ale - przy okazji - zapraszam kiedyś na odwiedzenie tego miejsca jeśli nie byłeś. Sąsiad zapewne popilnowałby i rowerów. Jak to w Puszczykowie.

3. Arkadego poniosło już dawno. W niebiosa. O jego ducha dziś na miejscu nie pytałem :)
lipciu71
| 22:21 sobota, 5 marca 2016 | linkuj Coś Ty zrobił grzybiarkom, że Ciebie nie pozdrowiły? Nie zapłaciłeś rachunku??? :):):):):)

Nie myślałeś aby popływać tym statkiem? Przelecieć się samolotem?

Z czystej ciekawości zapytam. Arkady był,w domu, czy znowu go gdzieś poniosło?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa brodk
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]