Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 206038.55 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 54.40km
  • Czas 01:47
  • VAVG 30.50km/h
  • VMAX 61.50km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 314m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Osowa zemsta

Niedziela, 2 sierpnia 2015 · dodano: 02.08.2015 | Komentarze 0

Jako że wczoraj uwaliła mnie podczas popołudniowej wycieczki do zoo osa, to dziś, w ramach rewanżu na tej małej mendzie musiałem, po prostu musiałem, pojawić się na Osowej Górze. To jak pielgrzymka w intencji. W tym przypadku - jak najszybszego nadejścia pory roku, gdy te wredne paskudztwa wyluzują, bo póki co - pewnie dzięki łagodnej zimie - urodziło się tego tałatajstwa nagle tyle, ile wyborców Kukiza podczas ostatnich wyborów.

Zanim jednak dotarłem do głównego celu, zupełnie olewając wschodni, czyli zupełnie nie pasujący mi do trasy wiatr, przez Luboń i Wiórek dojechałem do Łęczycy. Gdzie - bo przecież to Polska, bo przecież to poranek, bo przecież to niedziela - nie usłyszałbym klaksonu? Ja? "BO TAM JEST ZAKAZ JAZDY ROWEREM!!!" - usłyszałem przez szybkę. No pewnie - na odcinku kilometra, a ścieżka położona jest po drugiej stronie drogi i nie ma na nią możliwości wjazdu od strony Wiórka bez ryzykowania życia. Ale to przecież szczegół. Przez sekundę myślałem, czy może to wszystko powiedzieć temu miłośnikowi dźwiękowej kakofonii z okolic środka kierownicy, ale postanowiłem być ponad to i olać frustrata. Chyba już jestem dojrzałym kolarzem :)

Do Osowej dojechałem zaliczając jeszcze Stare Puszczykowo (zresztą tamtędy wracałem, więc dwa razy). Gdy już pojawiłem się na Pożegowskiej to poczułem się jak na autostradzie. Za mną, przede mną, pode mną, nade mną - rowerzyści. Co najważniejsze - wszyscy uśmiechnięci, pozdrawiający się chociaż kiwnięciem głową. To lubię. Zdublowałem dwóch dżentelmenów (uśmiechniętych mimo wszystko) i pojawiłem się na "szczycie". Strava mi rzekła, że poprawiłem swój wynik o 11 sekund. No "wow", od razu mnie na TdP :)

Po zjeździe postałem sobie w rowerowym korku na światłach i po wyjeździe z Mosiny ruszyłem w końcu na wschód, do Rogalinka, Rogalina, a w końcu do Świątnik, gdzie zawróciłem, widząc na horyzoncie pędzący kilkuosobowy peleton. Świadomy tego, że i tak mnie dojdą jechałem swoje i miałem rację - grupa dopadła mnie między zjazdem a podjazdem w Rogalinie. Nikt mnie nie pozdrowił, nikt nawet nie machnął stopą, więc bez spiny trzymałem tyły przez jakiś czas. Bo co, ja nie skorzystam? :) Tempo było zacne, widać że grupa z najwyższej rowerowej półki, ale cóż, nie będę się prosił o nowe znajomości. Oddając szacunek kolarzom - bo naprawdę robili świetną robotę w temacie (non stop średnia w okolicach 40-50 km/h) - odpuściłem, tym bardziej, że skręcali na Wiórek, a ja wracałem swoimi śladami. Za cienki Bolek ze mnie, z mojego rowerku, z mojej amatorszczyzny. Potem Strava (a właściwie Flybys) pokazała mi, że faktycznie nie mam się czego wstydzić, bo oglądałem plecy nazwisk częstych zwycięzców wśród mastersów w całej Polsce. A że sportowa złość pozwoliła mi poprawić wynik na wspomnianym zjeździe i wjeździe w Rogalinie o 20 sekund to już moje :)

Średnia ogólna - słaba. Bo podjazdy, bo temperatura. No i "bo ja", czyli amator kompletny. I z tym mi dobrze :)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa educz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]