Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209646.10 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 701612 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 62.20km
  • Czas 02:04
  • VAVG 30.10km/h
  • VMAX 44.20km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 194m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Fajtłapą będąc...

Niedziela, 14 września 2014 · dodano: 14.09.2014 | Komentarze 0

Powiem szczerze - tak dać ciała jak dziś praktycznie mi się nie zdarza. No ale w końcu trzeba, jak pewnie kiedyś powiedział Robert Biedroń. O czym piszę? O tym, że wyjeżdżając dość późno, bo lekko po dziesiątej, i mając mało czasu przed (tak, to już nowa szatańska tradycja) wizytą Teściowej, po prostu i banalnie... pomyliłem drogi, fundując sobie 10 kilosów na górkę, a co za tym idzie wróciłem na styk. Ale od początku.

Dziś przez Poznań nie jechał żaden rajd, jedyne co mogło przeszkadzać to jakiś korpowyścig biegaczy przez centrum, ale jako że wiatr miał być północno-wschodni to kolizji nie było. Niedziela ma to do siebie, że nawet do jazdy przez miasto nie mam większych zastrzeżeń, jako tako dotarłem do Malty i przez w miarę przejezdną trasę przez Dymka i Kobylepole doczłapałem się do Zalasewa, Swarzędza i DK 92. Potem pod silny wiatr do Skałowa, gdzie zawróciłem przy barze Smakosz, ciesząc się w końcu wiaterkiem w plecy i pędząc przez jakiś czas w okolicach 40 km/h. Miałem zamiar wracać dokładnie tak samo, ale w Swarzędzu drogowcy wygrali ze mną co najmniej jeden, a pewnie i tysiąc do zera. Oczywiście powodem był objazd, który w poprzednią stronę pokonałem po jakiejś kostce, a w drugą postanowiłem być sprytniejszy niż ustawa przewiduje i go ominąć, bo coś mi się tam kojarzyło, że jest jego asfaltowa wersja kawałek dalej. Kawałek trwał jeden, dwa, trzy kilometry. I nic. A jazda znów pod wiatr aktywowała w mózgu czujniki niepokoju. Zatrzymałem się, spojrzałem na mapę w Endomondo i zobaczyłem, że jestem w połowie drogi do Gowarzewa, wiochy, którą znałem, ale zupełnie nie miałem zamiaru w niej się dziś pojawić. Wracać sensu nie było, zaparłem się więc w pedałach, dojechałem do Tulec i wiedząc już, że jadąc w 70% pod wiatr ze średnią cudów nie będzie postanowiłem jeszcze w pakiecie przetestować drogę przez Szczepankowo. Tam - objazd. Nie żebym się dziwił, bo w sumie jak jakiegoś nie mijam to czuję, że coś jest nie tak. Za to ten był całkiem ładny, zielony - do powtórzenia.

Na koniec rozkopana Katowicka, a ja po raz pierwszy eksplorowałem betonowe bloki na zwężeniach, mające zatrzymywać TIR-y przed wjazdem na estakadę (co oczywiście mimo oznakowania co 100 metrów się nie sprawdza) - są fajne. Szczerze. Można nieźle technikę skrętów poćwiczyć, ale coś czuję, że gdybym pojawił się tam rowerem o 7:30 rano w poniedziałek to by mnie zlinczowano :)

Wizyta Teściowej przebiegła bez ofiar w ludziach. A o całości przejechanej dziś trasy niech opowie załączona mapka.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa hnawy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]