Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 206038.55 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 52.30km
  • Czas 01:42
  • VAVG 30.76km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Długi opis krótkiego treningu :)

Piątek, 11 kwietnia 2014 · dodano: 11.04.2014 | Komentarze 2

Dziś miałem w końcu wolny dzień przed pracującym weekendem, ale odczuwałem przemożną chęć odespania aktywnego zawodowo i nie tylko tygodnia, więc zamiast dłuższej eskapady założyłem jednie klasyczną pięćdziesiątkę, a przed nią zakaz opuszczania łóżka przed dziewiątą. Oba założenia udało się wykonać bezproblemowo :)

Po wstaniu krótkie spojrzenie na prognozy, które (oczywiście jak zwykle kłamiąc) kierunek wiatru ukazały jako południowy z zapędami zachodnimi. Realnie okazało się, że był zmienny, czyli w momencie gdy jechałem na południe był południowy, jak na zachód to zachodni, a na samej końcówce, gdy wracałem z południa - północny! I nie ma w tym ani kawałka ściemy - przecierałem oczy na trasie, ale łopoczące przy drogach flagi i maszty nie kłamały: wiatrzycho jakby mnie śledziło i robiło na złość.

A sama dzisiejsza trasa to (żeby źle nie zabrzmiało) znów mój ulubiony "kondomik": Poznań Dębiec - Mosina - Łódź - Stęszew - Komorniki - Poznań. Niestety w Krosinku, zaraz za Mosiną, nic nie zapowiada zakończenia robót przez Aquanet - stałem dziś na ustawionej w kilku miejscach sygnalizacji łącznie jakieś 10 minut, gdyż sygnalizacja swoje, a koparki swoje, czyli ruchem kierowali bardzo nieudacznie panowie w pomarańczowych kaskach. Dzięki czemu w pewnym momencie naprzeciw siebie na jednym pasie znalazły się dwa TIR-y. Skończyło się na tym, że jeden musiał włączyć wsteczny, a my razem z nim.

Po wchłonięciu na tym kawałku maksymalnej ilości spalin i rtęci postanowiłem uratować swoje płuca skokiem w bok. W miejscowości Łódź zamiast jechać prosto skręciłem (pierwszy raz) przed kościołem w prawo, całkiem fajnym zjazdem, który miał mnie skierować na Trzcielin. Nie wiem jakim cudem, bo asfalt się skończył na jakimś rozjeździe, dalej oferując piach i szuter. No ale skorzystałem z okazji i przespacerowałem się kawałek wzdłuż Jeziora Dymaczewskiego, niestety z tej strony strasznie zarośniętego. Dzięki temu odkryłem całkiem fajne okolice do pieszych wycieczek. Były nawet niewielkie wzniesienia!

Wróciłem tą samą trasą do głównej drogi, przy okazji cykając jeszcze fotkę  interesująco rozbudowywanego przez wieki kościoła p.w. św. Jadwigi oraz - znów ukrytego za polem karofli, sorrry, pyr - jeziora.


Ruszyłem dalej. Tak jak pisałem wiatr mnie śledził, więc trochę się musiałem namachać, żeby utrzymać jakąś przyzwoitą średnią. Dojechałem do Stęszewa i postanowiłem, że skoro mam jeszcze trochę czasu to nie pojadę obwodnicą, tylko przez miasteczko i je pozwiedzam. No i ten... tego... za dużo roboty nie miałem :) zatrzymałem się w sumie tylko na Rynku, a bardziej "Rynku", bo ratusza tam nie uświadczysz, gdzie moje oczy zaciekawił zegar umieszczony na jakimś słupie ogłoszeniowym. Po podjechaniu okazało się, że ów słup to kapliczka, którą poświęcił jeden z fioletowo-czarnych panów w sukienkach, a konkretnie abepe Gądecki, ustanawiając w 2005 roku Matkę Boską patronką Stęszewa. Jakby ktoś pytał czy żyjemy w państwie laickim to proszę pytać włodarzy tej wielkopolskiej mieściny :)

Zainteresował mnie tylko jeszcze jeden budynek - tutejszego muzeum, z drewnianym podcieniem, który tworzy całkiem zachęcającą jego wizytówkę. Z tego co wyczytałem muzeum otwarte jest od wtorku do niedzieli w arcyciekawych godzinach 10-14. Frontem do klienta :)

Ostatnia część trasy to wiatr w pysk i z boku. Średnia jak na turystyczno-wypoczynkową jazdę chyba ok. Dwie kolejne wielkopolskie miejscowości uznaję za wyeksplorowane. Szału nie było :)




Komentarze
Trollking
| 10:03 sobota, 12 kwietnia 2014 | linkuj Dziękować :)
Ksiegowy
| 05:35 sobota, 12 kwietnia 2014 | linkuj Dobry wpis, sporo zdjęć:) Pysznie;D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa orobs
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]