Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197863.90 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 52.50km
  • Czas 02:01
  • VAVG 26.03km/h
  • VMAX 52.50km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 226m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lubądź

Wtorek, 21 listopada 2017 · dodano: 21.11.2017 | Komentarze 2

Zrobiło się trochę cieplej, wiatr też znacznie obniżył swoje loty. Gdzie jest myk? Ano zaczęło padać, ale na szczęście nad ranem pozostało już tylko kilka kropel co jakiś czas spadających z nieba. To mi jednak wystarczyło, żeby ruszyć dziś ponownie crossem, którego za wygodne siodło bardzo lubią moje cztery litery, zdecydowanie bardziej niż szosę.

Wiać miało niby z południa i ze wschodu, co jak zwykle okazało się ściemą, bo niespecjalnie mocno, ale jednak gnoiło mnie z każdej strony, nawet z północy i zachodu. Warunek był jeden - akurat ja musiałem jechać w tym kierunku. No życie. Jakoś już się przyzwyczaiłem :)

Wypad zacząłem od mojego, dawno nienawiedzanego Lasku Dębińskiego. Tam przywitał mnie ziomal z obstawą, który co sezon uaktywnia się w okolicach jednego z tutejszych oczek wodnych. Dziś jednak był jakiś taki nastroszony, a po chwili wystawił się do mnie kuprem i zaczął sobie dziobać skrzydła. Zrozumiałem, że mam spadać, tym bardziej, iż nie byłem przygotowany w temacie jakiegoś żarła :)


Następnie już klasyczną trasą anty-DDR-kową, czyli Muminkiem, poleciałem przez Starołękę, Krzesiny, Jaryszki, Koninko, poznańską Głuszynę, Babki, Czapury, Rogalinek, Mosinę, Puszczykowo, udało mi się przedrzeć przez ścieżkę w Łęczycy, by... zakwitnąć gdzie? No gdzie? Ano w Luboniu! Sądzę, że nie było co do tego wątpliwości :)

Co prawda kilka dobrych minut w korkach, jak również pełzania za traktorami i sprzętem budowlanym, zafundowała firma wykańczająca wiadukt dla kolei, ale z moich doświadczeń wynika, że PKP ma się tak samo do innych, normalnie działających firm, jak Luboń do Amsterdamu. Czyli wszystko się zgadzało :)

Do domu dotarłem później, niż zamierzałem, ale do pracy zdążyłem. Tym samym znów udowadniając, że nie będzie lubońskość pluć mi w twarz, ni rowerów nam zniesmaczać:)



Komentarze
Trollking
| 22:34 wtorek, 21 listopada 2017 | linkuj No nie lubimy :) a ziomal był u siebie, więc nie mam pretensji. Do tego kacza obstawa potwierdzała, że on tam rządzi :)
anka88
| 19:11 wtorek, 21 listopada 2017 | linkuj Ziomal chciał pokazać kto tam rządzi :) Korków nie lubimy - tych rowerowych jak i samochodowych :/
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa byloi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]