Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198417.70 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 32.20km
  • Czas 01:14
  • VAVG 26.11km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Podjazdy 49m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śliskoglut

Piątek, 15 stycznia 2016 · dodano: 15.01.2016 | Komentarze 0

Ło Jezu, jak ja się stęskniłem za "żywym" kręceniem. Cztery dni przerwy od poprzedniego, ledwo trzydziestokilometrowego gluta odcisnęło już piętno na mojej psychice, tym bardziej, że gdy we wtorek było wolne to od rana przywitał mnie deszcz ze śniegiem, a w kolejne dni (tak jak dziś) musiałem być na jedenastą w pracy. Życie mi było miłe i nawet krótki wypad w klimacie gołoledzi nie wchodził w grę. Pozostawał chomik. Niniejszym kawałek nudnej statystyki dla mojego użytku wewnętrznego o zaległym katowaniu się:

- czwartek 7 stycznia: 33 km, średnia 32,3 km/h;
- piątek 8 stycznia: 32 km, średnia 31,6;
- sobota 9 stycznia: 33 km, średnia 32,2;
- poniedziałek 11 stycznia: 32 km, średnia 31,6;
- wtorek 12 stycznia: 33 km, średnia 32,4;
- środa 13 stycznia: 33 km, średnia 32,4;
- czwartek 14 stycznia: 33 km, średnia 32,2.

Uff, przebrnęliśmy i dotarliśmy do dzisiejszego dzionka. O dziwo rano NIE PADAŁO! Byłem w takim szoku, że podczas wybierania garderoby przesadziłem i zamiast na realne -2 ubrałem się jak na co najmniej -3 :) Warunki były dalekie od idealnych, bo drogi wyglądały na czarne, ale jednocześnie pokryte delikatną lodową mgiełką, więc do każdego zakrętu oraz ronda podchodziłem ostrożnie jak pies do jeża. A było ich trochę (zakrętów, nie psów ani jeży), bo wschodnia trasa, którą wybrałem okazała się kręta jak nigdzie w Poznaniu - przez Starołękę i Krzesiny do Szczepankowa, w którym zawróciłem na wysokości Lidla. Krok po kroczku, jadąc crossem wolno i ostrożnie dotarłem do domu, z konieczności w obie strony zaliczając najbardziej niebezpieczny fragment, czyli ddr-kę nad Wartą. Miało to jednak jak się okazało jednak plus dodatni, bo podczas nawrotu zakleszczyła mi się linka w manetce od przedniej przerzutki i za nic nie mogłem jej odblokować. A tu proszę, kilkaset metrów po polskiej ścieżce i awaria się sama wytrzęsła :)

Zadowolony, że choć te trzy dyszki zrobione pognałem do pracy. Oj, było mi to potrzebne dla estetyki umysłowej.

Aha, śryż trzyma się mocno i nie zamierza odpuścić.



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ktakz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]