Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198193.60 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 55.20km
  • Czas 01:59
  • VAVG 27.83km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 90m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie ma deszczu! Jest cross!

Wtorek, 13 października 2015 · dodano: 13.10.2015 | Komentarze 4

Wczoraj siedziałem w pracy praktycznie do północny, bo robota fachmanów od remontów sprzed miesiąca (trzy tygodnie odnawiania małej powierzchni) musiała zostać poprawiona. Tym razem roboli z Ukrainy zastąpiono robolami z Polski. Ze wsparciem roboli z Ukrainy. Takie mamy czasy. Jednak tym razem poszło sprawniej i chyba już koniec nadgodzin z tym związanych. Plusem było to, że dziś mogłem sobie zafundować wolne, co jak się okazało rowerowo wyszło zdecydowanie na plus.

Bo od rana mżyło i padało. Wyspałem się, ogarnąłem mieszkanie, wyjątkowo zjadłem też śniadanie i czekałem aż się wypogodzi. Co nie nastąpiło, ale przynajmniej przestało kapać z nieba. Po jedenastej zdecydowałem się na nasmarowanie dość dawno nie używanego crossa, założenie mało wyjściowych ciuchów i start. Wiatr był dziś ciut łagodniejszy, ale wciąż ze wschodu, więc chcąc nie chcąc ruszyłem na Starołękę, wyjątkowo pustą o tej godzinie (w drodze powrotnej już tak nie było). Potem skręt na Głuszynę, z niej przez Gądki i Robakowo do Krzyżownik, w których zawróciłem do Poznania przez Tulce.

I... do tego momentu jechało mi się wolno, ale całkiem przyjemnie. A właśnie w Tulcach, gdy chciałem skręcić za zjazdem od strony kościoła w kierunku Żernik, wymusił pierwszeństwo koleś w dostawczaku, który musiał wiedzieć, że jest na podporządkowanej (bo raz, że znaki, dwa że ewidentnie na niej czekał). chyba że aktualnie można być ślepym przy zatrudnianiu na kierowcę zawodowego, bo nie zauważył również mojej wyciągniętej wyraźnie ręki sugerującej zamiar manewru. Zresztą - jakby było inaczej to by znaczyło, że chce mi się wepchnąć przed koła gdy jechałem prosto. Ostro zahamowałem, a na moją gestykulację w stylu "o co kaman" (naprawdę, użyłem wszystkich palców, a nie jednego!) była jeszcze reakcja "coś" pokazująca i typowo polską pianę na ryju. Miałem jakby co świadków i chciałem kolesia dogonić (niestety nie zanotowałem nazwy firmy), ale że podczas nagłego stopu spadł mi łańcuch (bo wtedy byłem w trakcie zmiany przełożenia) to zdążył zwiać. Ja natomiast na środku drogi musiałem zejść z roweru, sprowadzić go na jakieś podwórze i za pomocą śrubokręta przywrócić sprzęt do użytkowania. Kolejny raz pod rząd mam dość. Ile razy można pisać o tępocie naszych kierowców, ich bezczelności oraz zupełnym ignorowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa? I to jeszcze przez ludzi, dla których te cholerne cztery kółka są podstawowym źródłem zarobku? Wierzcie mi, wolałbym chwalić, a nie tu się wyżywać. Ale jak?

Z pianą na pysku popedałowałem dalej (wcześniej "myjąc" ręce od smaru w mokrej trawie), humor poprawił mi się dopiero w Krzesinach. Tam to bowiem, gdzieś niedaleko szkoły, ukrytych za jakimś transformatorem kuliło się z zimna dwóch uczniów. Zgadnijcie co robili? Jedli chipsy! :) Za moich czasów chodziło się na fajkę, na piwo etc, a teraz... I jak ja mam pisać, że żyjemy w normalnym kraju? ;)



Komentarze
Trollking
| 20:36 środa, 14 października 2015 | linkuj ...i hiszpańska inkwizycja!
lipciu71
| 20:10 środa, 14 października 2015 | linkuj Co najwyżej wypełnia definicję opadu.

Ja kręcę MAX 5x w tygodniu i w zupełności mi to wystarcza.

Z brakiem ryzyka to ostrożnie. Jest jeszcze sanepid i skarbówka.
Trollking
| 09:04 środa, 14 października 2015 | linkuj A nazwałem :) było ślisko, do tego zacinały w pysk małe kropelki. To wypełnia definicję deszczu. Poza tym świat się kończył a Ty nie pokręciłeś z tej okazji? :)

Mnie jeszcze kilka lat temu pytano o dowód. Eh te niemowlęce geny :)

Być dilerem chipsów w szkole - chyba tym się zajmę. Kasa pewna i ryzyko zerowe :)
lipciu71
| 21:57 wtorek, 13 października 2015 | linkuj Tę popierdułkę nazwałeś deszczem? Świat się kończy hehe.

Skoro chipsy są zabronione w szkole to muszą je chłopaki szamać w ukryciu. Jak ja się cieszę, że mogę już kupić ćmiki, browca, chipsy i inne wynalazki bez pytania mnie o dowód osobisty. Choć w sumie szkoda, że już mnie o niego nie pytają ;-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa atoma
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]