Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198074.10 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 53.10km
  • Czas 01:49
  • VAVG 29.23km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 248m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lej mnie

Niedziela, 29 marca 2015 · dodano: 29.03.2015 | Komentarze 5

Zaraz, zaraz, co o to ja miałem wspólnego z poobijaną niewiastą, katowaną kilka razy w miesiącu przez męża-sadystę? Aha, już wiem. Naiwność. I brak umiejętności uczenia się na błędach. O czym poniżej.

Dziś wyruszyłem o dziewiątej. To znaczy o ósmej. To znaczy o dziewiątej.... Cholera niech weźmie tę zmianę czasu. Ucieszyłem się, że - wbrew prognozom - nie padało. Owszem, niebo szczelnie zajęte było przez chmury, ale nic ponadto ("przecież on od dwóch dni nie pije, na pewno się zmienił"). Ruszyłem. W Puszczykowie zaczęło lekko kropić ("oj tam, oj tam, jedno piwko nie zaszkodzi, a tylko poprawi mu humor"). Spoko, pewnie zaraz przejdzie. W Mosinie zacinało już konkretnie. Przy granicy Dymaczewa byłem już cały mokry, ale, cóż, czy w tę czy w drugą stronę zmoknę tak samo - cofać się nie było sensu ("bije, bo kocha. Na pewno ostatni raz. Jak wytrzeźwieje to przeprosi i ten koszmar się skończy").

Dość tandetnych paralel. Fakt jest faktem, że chyba nigdy się nie nauczę, żeby nie sugerować się własną nadzieją. W Stęszewie miałem już prawego buta tak nasiąkniętego wodą, że mogłem z niego wycisnąć zawartość skromnego przydomowego baseniku. Dzień wcześniej uprane ciuchy nadawały się do rewizyty w proszkowym czyśćcu. Optymistycznie założone rękawiczki bez palców przydały się bardzo. Do wycierania okularów, bo do niczego więcej - palce zmarzły mi koszmarnie.

Był jeden duży plus - dojechałem do domu. Co prawda szczękając zębami, nawet tymi ostatnio usuniętymi :) Ale dojechałem. Brr.

Wracając do pierwszego akapitu - na koniec troszkę kultury bez kultury werbalnej, czyli utwór jednego z niewielu szanowanych przeze mnie przedstawicieli hip hopu. Z lekko dwukierunkowym przesłaniem.





Komentarze
Trollking
| 19:00 niedziela, 29 marca 2015 | linkuj No miałem, miałem. Po półgodzinnym pobycie pod prysznicem, gdy zaczęły mi palce u nóg odmarzać :)
Trollking
| 18:30 niedziela, 29 marca 2015 | linkuj Dariusz - fakt. Choć nie do końca, kibiców miałem, nawet za sobą, gdy jechałem środkiem drogi omijając kałuże. Ale o dziwo kulturka, nikt nie zatrąbił (!!!) :)

Jurek - rozsądnie. Ja przepraktykowałem :)
Jurek57
| 17:51 niedziela, 29 marca 2015 | linkuj U mnie skończyło się ... na czuwaniu :(
lipciu71
| 15:21 niedziela, 29 marca 2015 | linkuj Ale na basenie Stadionu Narodowego było zdecydowanie więcej publiczności i kibiców :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa oteki
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]