Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198021.80 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 52.50km
  • Czas 01:47
  • VAVG 29.44km/h
  • VMAX 56.20km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 343m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podjazdowy kurak

Poniedziałek, 23 marca 2015 · dodano: 23.03.2015 | Komentarze 3

Im ładniej na dworze tym bardziej brakuje mi górek. Swój limit wyjazdów w rodzinne strony na tę połowę roku już wykorzystałem i nagiąć tego nie ma za bardzo czasu, więc trzeba sobie radzić na miejscu. I dziś postanowiłem zrobić sobie "górski" (ekhm ekhm) trip po wielkopolskich Mount Everestach (ekhm ekhm ekhm ekhm).

Na początek rozgrzeweczka - w Puszczykowie odbicie w ulicę Studzienną i całkiem fajny podjazd ze zjazdem przez Czarnieckiego, gdzie mijałem się z uśmiechniętym kolarzem w twarzowym stroju o barwie dojrzałej cytrynki. Potem podjazd pod Osową Górę od strony Puszczykowa, zdecydowanie najfajniejszy z trzech (a podobno nawet czterech) możliwych - kręty, z ośmioprocentowymi nachyleniami. Szkoda tylko, że kończy się w lesie, a asfalt nagle zanika niczym internet mobilny w łapach gimbazjalisty. O dziwo gorzej się stamtąd zjeżdża niż wjeżdża - i nie, nie wypadłem z zakrętu uderzając się w łeb, że to piszę :)

Osową zaliczyłem jeszcze raz, tym razem już w wersji klasycznej, przez Pożegowską. Szkoda tylko, że zjazd miałem z wiatrem w pysk, więc nawet nie mogłem się specjalnie rozpędzić. O tym wietrze jak zwykle mógłbym dziś wiele napisać, bo oczywiście jego kierunek widoczny w teorii na łopoczących flagach a rzeczywistość to dwa zupełnie nienakładające się na siebie zakresy nazw, więc cała droga powrotna (Rogalin - nawrót - Wiórek - Czapury - Starołęcka) zamiast romansu z podmuchem była brutalnym gwałtem :) Urodziłem dziś na mapie kuraka - jest nawet skrzydełko w Puszczykowie, są nóżki, choć ta lewa wyszła mi jak u kurczaka przeżartego GMO.

W Rogalinku nadrobiłem poważne niedociągnięcie - przejeżdżając tysiące razy tą trasą nie byłem świadomy, że kawałek dalej, nad samą Wartą, położony jest drewniany kościół z przełomu XVII i XVIII wieku. Dowiedziałem się o tym dzięki wpisowi Kamila, za co w tym momencie składam podziękowania. A czemu sam bym w życiu nie wpadł żeby go odkryć? Bo prowadzi doń trasa z kostki - a gdzie kostka tam mnie nie ma :) Budynek - jak praktycznie wszystkie drewniane - z klimacikiem. Niestety miałem mało czasu, więc tylko na szybko cyknąłem zdjęcie telefonem, a do środka postaram się dostać którejś niedzieli, bo dziś oczywiście drzwi zaryglowane.


 



Komentarze
kamilzeswaja
| 20:29 środa, 25 marca 2015 | linkuj Polecam się na przyszłość :)
Trollking
| 20:55 poniedziałek, 23 marca 2015 | linkuj Oj tak, modne to miejsce. Choć dziś było puściutko. Boję się weekendu - nie wiem co gorsze: Malta czy Osowa :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ugoba
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]