Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198707.80 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 72.27km
  • Czas 02:27
  • VAVG 29.50km/h
  • VMAX 51.70km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uazaaaa...rzewo. Plus Pobiedziska

Piątek, 13 marca 2015 · dodano: 13.03.2015 | Komentarze 15

Dysponowałem dziś trochę większą ilością czasu i przez mój parchaty łeb przeskoczyła nawet myśl o stówce, ale przypominając sobie o ilości zadań na dalszą część dnia wyparowała ona szybciej niż denaturat z organizmu żula spod osiedlowego marketu. A właśnie, przy okazji - nabyłem wczoraj w Lidlu pompkę, którą W KOŃCU udało mi się napompować koła w szosie do okolic sześciu atmosfer. Okazało się to co prawda taktycznym błędem, bo taka ilość powietrza nie jest kompatybilna z polskimi drogami, o czym zaświadczyć mogą moje cztery litery. Ale sam fakt, że wykonałem rzecz nieosiągalną warto odnotować :)

Drugim elementem przeciw stówie była pogoda, czyli pochmurno na granicy deszczu, na który mam jeden sprawdzony patent. Jak jadę stówę i jest ryzyko, że spadnie to... zawsze spadnie. Natomiast jeśli w pewnym momencie się zawróci to opad głupieje, a że istota ta nie należy do najbardziej bystrych to zanim się ogarnie już jestem w domu. Ma to swoje minusy, ale niech te minusy nie przysłaniają nam plusów :) Taką więc taktykę dziś wybrałem, kierując się po prostu na Pobiedziska, które w końcu chciałem zaliczyć "podziwiając" coś więcej niż paskudne, obdrapane zakłady, które mija się na trasie do Gniezna.

No i dojechałem, walcząc z upierdliwym północno-wschodnim wiatrem (o którym więcej później), najpierw brnąc przez Poznań, potem podskakując na jak zwykle nierównym asfalcie na tej trasie. Same Pobiedziska... jakby tu napisać... No dupy nie urwały, w przeciwieństwie do kół w rowerze na tamtejszym przejeździe kolejowym, bo odstępami między szynami można by obsłużyć ze dwa Wielkie Kaniony i jeszcze kawałek Wielkiego Rowu. Zresztą wracając w tym samym miejscu czekała mnie prawie dziesięciominutowa pauza, bo dyżurny ruchu zamknął rogatki pewnie już chwilę potem jak pociąg wyruszył z Gniezna :)

Do centrum dojechałem na czuja, bo żadnymi znakami nic mnie nie chciało poinformować gdzie toto się znajduje. Z ciekawości spojrzałem na miejsce, gdzie mieści się stolec burmistrza, które jednocześnie jest... siedzibą jednego z banków. Taka ciekawostka, oczywiście nic nie sugerująca :) Na Rynku zaciekawiła mnie fontanna, a właściwie to, co w niej było. Tak się zastanawiałem co zacz - pomnik ku czci krasnali, bohaterów zmarłego wczoraj jednego z moich ulubionych pisarzy - Terrego Pratchetta (R.I.P. :( )? Wsparcie dla górników z okupowanego Donbasu? Jakaś sztuka nowoczesna z tytułem: Zeus karmi żebraków (lub hipsterów) kubkiem kawy ze Starbucksa? Nie znalazłem nigdzie odpowiedzi, musiałem ją sobie w domu wygóglać. I ten... tego... kto zgadnie? To Lech, Czech i Rus... Sorry, aż tak bardzo abstrakcyjnej wyobraźni nie posiadam :)


Na pierwszym zdjęciu w tle widać kościół z fajną zabytkową dzwonnicą. I było na tyle. Jeszcze zjechałem sobie z górki, która gdzieś tam prowadziła w dół, a potem chciałem zabłysnąć szybkim podjazdem, ale przed pysk wepchał mi się jakiś dostawczak wiozący piwnego sikacza i tyle było z rekordów uphillowych. A że wóz zakorkował pół Rynku (co przy jego rozmiarach nie jest trudne) to zrobiłem sobie po nim jeszcze jedno kółko, odnalazłem szlak powrotny i zawróciłem.

Było mi trochę mało, więc postanowiłem jeszcze skręcić do Uzarzewa, gdzie mieści się Muzeum Przyrodniczo-Łowieckie. Jak zapewne część z Was wie jestem wybitnym miłośnikiem myślistwa, tak wielkim, że sam bym w jakimś wziął udział. Za cel biorąc myśliwych :) W związku z czym miejsce nęciło mnie "tak se", ale sam budynek pałacowy prezentuje się godnie, podobnie jak park, choć ten ostatni sprawiał wrażenie zaniedbanego. Trochę się przestraszyłem, bo pierwsze co zobaczyłem wjeżdżając na jego teren była pani w zdecydowanie dojrzałym wieku, ubrana w obcisły strój i z dorodnymi, wystającymi uszami na głowie. O cholera, pomyślałem, czyżby jakaś ponadprogramowa prezentacja szmiry spod znaku "50 twarzy Greya"? i już chciałem uciekać, gdy nagle zza winkla wyłoniło się stado przedszkolaków. Nie jest to mój wymarzony widok, ale w tej sytuacji poczułem ulgę :) Nieopatrznie jedynie dałem pauzę na mp3 (a tam leciała piękna nowa płyta Moonspella) i usłyszałem: "no weź króliczka za łapkę", a potem gromkie: "tak, tak, kjóliczek, idziemy!". Miałem dość, więc tylko drżącymi łapami zrobiłem nieostre zdjęcie pałacu i się zawinąłem. Potem jeszcze chwilka dla szachulcowego kościółka, a także kawałka skamieniałej dziczyzny.



Pozostało mi tylko powalczyć z wiatrem (tak, tak, zmienił się na boczny...) i z miastem. Z ciekawości zaliczyłem "Chlew na Hlonda" - faktycznie cały czas nic tam nie ruszono. Ale asfalt na głównej drodze przyjemnie smagał pod kołami, jak ten na DDR-ce - nie mam pojęcia, bo jakoś nie udało mi się nań wjechać :)

Reasumując - zadanie zaliczone. I szczerze mówiąc im częściej jeżdżę na tak często chwaloną na BS północ od Poznania tym bardziej lubię... południe :) Moje, oswojone i chyba ciekawsze. Jednak po chwili zawahania dopisuję dzisiejszą wycieczkę do kategorii "Wielkopolska - miejsca ciekawe".

Aha, zgodnie z regułą deszcz zaczął padać kilkadziesiąt minut po zaparkowaniu w domu.




Komentarze
Trollking
| 21:29 sobota, 14 marca 2015 | linkuj Ja widziałem po raz pierwszy w tej własnej postaci. Może się kiedyś wybiorę w bardziej "wylewnych" czasach :)
Jurek57
| 18:56 sobota, 14 marca 2015 | linkuj Fontanna bez wody ... ?
Kiedy ją ostatnio widziałem to nawet jeden z "braci" polewał ... ! :)
Trollking
| 15:55 sobota, 14 marca 2015 | linkuj Dariusz - miałem wcześniej takie półplastikowe "coś" z Lidla i w sumie nie narzekałem. Aż nie padła, czyli dość szybko. Zgromadzenie? Hmmm... czyżby Lech, Czech i Rus byli Jechowymi? Cały misterny plan katolickiej mafii by się r...ozwalił :)

Daniel - tak, ćwiczyłem łapy w tym temacie. Masakra. Więc w porównaniu z tym co mam teraz jestem happy. A jak się zepsuje to 30 dychy to nie majątek. A do tego - przecież ze mnie zwykły amator, nie muszę mieć pro-sprzętu :)

Mateusz - w tej formie nie było ciężko. Choć płot trzeba było delikatnie nagiąć :)
rolnik90
| 14:48 sobota, 14 marca 2015 | linkuj ładnie tego dzika uchwyciłeś;-)
daniel82
| 14:41 sobota, 14 marca 2015 | linkuj Poważnie machałeś codziennie ręczną pompką oba koła?? Twój ascetyzm rowerowy naprawdę mnie zadziwia. Co do pompki to włąśnie podobno 6 bar to wszystko co ma do powiedzenia, a jak dobijasz więcej to szybko się psuje. W zasadzie pozytywnych opinii wśród "szosowców" brak.
lipciu71
| 23:22 piątek, 13 marca 2015 | linkuj Miałem kiedyś pompkę z Lidla i do MTB była rewelka, niestety kiedy kupiłem szosę to wydałem kumplowi bo ładowała tylko do 5 atm. Ja biję u siebie 8 atm i jest ok, a wożę ze sobą małą która podobno ma ładować do 11 atm.

Tomasz niestety muszę stwierdzić, że pieniądze wyrzuciłeś w błoto. Babcia mówiła: jestem zbyt biedna aby kupować produkty słabej jakości. I jak mogę to się staram tego trzymać. Nie zawsze oczywiście.

Ta trójka wygląda mi na jakieś zgromadzenie ;-)
Trollking
| 19:52 piątek, 13 marca 2015 | linkuj Minimum nie minimum, ja tym czymś co widać na zdjęciu przy ramie dałem radę docisnąć cztery i ani kawałka więcej. I tak kręciłem :)

Co do Lidla to miałem to szczęście, że miałem czas w czwartek przed pracą zajrzeć, jeszcze przed atakiem brzuchaczy i dziadków promocyjnych międzysklepowych. Kurtki - masakra, materiał taki, że za darmo bym się bał dostać. Koszulki całkiem ok, tak samo jak spodenki. Okulary, kaski i rękawiczki ominąłem. Myślałem o butach, ale męskich nie było w ogóle, taka ciekawostka. Zafundowałem sobie więc pompkę i kilka tanich pierdół, zobaczymy jak się sprawdzą. Bidon we wściekłym kolorze, ale faktycznie, całkiem ok, choć ciężko się z niego pije.

Co piszą o tej pompce? Jak dla mnie bardzo ok.
daniel82
| 19:44 piątek, 13 marca 2015 | linkuj A i widzę że z zakupami w Lidlu poszalałeś, ja na bidon też się skusiłem:) i całkiem przyzwoity trzeba przyznać.
daniel82
| 19:42 piątek, 13 marca 2015 | linkuj 4 atmosfery? Przecież 6 to jest minimum większości opon. A swoją drogą nieciekawe opinie słyszałem o tej Lidlowej pompce..
Trollking
| 19:19 piątek, 13 marca 2015 | linkuj Z betonem nie wygrasz. Szczególnie z tym miejskim. Więc irytację zastąpiła rezygnacja :)
Trollking
| 18:43 piątek, 13 marca 2015 | linkuj OK. Ale ja jadąc "w miasto" wiem, że z tym będzie maskara, więc nawet się nie irytuję. Dziwne, prawda? ;)
Trollking
| 17:25 piątek, 13 marca 2015 | linkuj Nie pytaj :) odpowiem bez pytania :) od kiedy padła mi nożna pompka to męczyłem się z ręczną i przy 4 barach miałem ochotę lecieć do baru, a nie się bezsensownie męczyć.

Zadowolony jestem umiarkowanie, mniej, hmm..., z czego? Pewnie ze średniej i z pogody...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa wajaj
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]