Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198654.20 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 52.05km
  • Czas 01:42
  • VAVG 30.62km/h
  • VMAX 52.70km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 121m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maratonu ani widu :)

Niedziela, 12 października 2014 · dodano: 12.10.2014 | Komentarze 5

Dziś w Poznaniu maraton, czyli znów paraliż miasta, na szczęście tym razem ktoś, kto planował całe to zamieszanie zrobił to z użyciem mózgu, bo w niedzielę, a nie jak ostatnio w przypadku spędu rowerowego w sobotnie godziny szczytu. Na szczęście też trasa nie haczyła o moje rejony, więc na oczy nie widziałem żadnego maratończyka :) A co do mojego podejścia do imprez tego typu to chyba już jest ono znane, a tu mam jeszcze większy problem niż w przypadku imprez kolarskich - bo w ich przypadku z powodu różnych rodzajów rowerów i ograniczeń terenu nie da się zorganizować stukilometrowego przejazdu lasami i polami, tymczasem biegacze? Osobiście nienawidzę biegać, robię to ewentualnie tylko zimą, ale nawet wtedy staram się omijać asfalt przez te dziesięć kilosów - a samemu skazywać się na czterdzieści po asfalcie? Jak dla mnie samobójstwo. No i element ostatni, który irytuje mnie najbardziej - "zawodowi amatorzy", czyli ludzie, którzy z udawania amatorów zrobili sobie sposób na zarabianie kasy, jeżdżąc po całym świecie i trzepiąc grubą kasiorę. Od początku wiadomo, że wygrają, bo robią to seryjnie, więc gdzie ta zdrowa rywalizacja? Na koniec jeden pozytyw i plus na rzecz maratonu "nożnego" względem "pedałowego" - tu nie mam śmiałości napisać nic na temat lansu, bo zrobić nawet stówę rowerem da radę większość, ale przebiec 42 kaemy - to już naprawdę coś.

Ok, dawka żółci zaaplikowana, czas na pozytywy :) Uwielbiam jeździć rowerem w niedziele. Mały ruch, na wsiach spokój, chyba że trafi się akurat na czas wyjazdówki z kościołów, wtedy bywa różnie. Ale dziś naprawdę fajnie mi się pedałowało, bez spinki, bez walki o średnią, po prostu niedzielnie. Zrobiłem "samochodzik" przez Skórzewo, Dopiewo, Trzcielin i (w końcu przejezdne!!!) Komorniki. Pół drogi z muzyką, drugie pół z nowym audiobookiem, spokój, cisza - rewelacja. Szkoda tylko, że liści już więcej na ziemi niż na drzewach...




Komentarze
Trollking
| 19:34 niedziela, 12 października 2014 | linkuj Oj, też mam nadzieję, że ta moda w końcu się skończy, zresztą idzie zima, więc jednostki sezonowe naturalnie wymrą. A dla niedziel łapka w górę :)
angelino
| 19:18 niedziela, 12 października 2014 | linkuj W zdrowym ciele itd, .jednak mam nadzieję, że moda na rowerkowanie nie dorówna w Polsce tej biegowej. W niedzielę jeździ się fantastycznie :-)
Trollking
| 16:10 niedziela, 12 października 2014 | linkuj Remik, wierzę Ci na słowo i w sumie nie pastwiłem się dziś nad organizacją, bo mnie nie dotknęła, w przeciwieństwie do kolarskiego spędu sprzed miesiąca. No i wielki szacun dla tych, którzy byli w stanie to coś ukończyć :)

Księgowy, przyznaję - mega dystans, ja po dyszce zrobionej w jakieś 47 minut nie wiedziałem gdzie mam nogi a gdzie płuca, więc szacuneczek. Komercha jak dokoła wszędzie, niestety... Aha, a zgadnijcie kto wygrał? :) i zaraz wyjdzie, że ze mie rasista :) Ten Twój maraton podróżnika to kosmos, szczerze mówiąc nie wiem czy byłbym w stanie zrobić więcej niż połowy. Jeśli stówki z okładem, tak jak dwa dni temu na urodziny, idą mi w miarę sprawnie to potem załącza się nuuuudaaaa i to zabija najbardziej. Przy okazji raz jeszcze pogratuluję Ci tego, co dokonałeś w tym roku. Zdrowiej i wspominaj, bo masz co :)
Ksiegowy
| 14:23 niedziela, 12 października 2014 | linkuj Bieganie po mieście - fakt troszkę "na pokaz", jednak nie zmienia faktu, że to mega dystans, dla mnie nieosiągalny. Co zaś do imprez tego typu. Wszystko idzie o reklamę butów, odzywek itd... W mieście nawet jak ludzie nei chcą są atakowani wielkimi bramkami powerade itd.

Moda nastała na bieganie większa, niż na rower, choć powoli to idzie w parze (zdrowy styl życia), nikt jednak nie interesuje się takimi imprezami jak ultramaratony rowerowe jest sporo mniej gapiów, sporo mniej widzów i czasem jakaś wzmianka w lokalnej tv... Start w imprezach długich dystansów rowerowych jest i nadal pozostaje - imprezą elitarną.

:D Polecam i zapraszam za rok na nasz Maraton Podróżnika!
rmk
| 14:01 niedziela, 12 października 2014 | linkuj A ja w przeciwieństwie do Ciebie pojechałem nawet pokibicować maratończykom :)) Bieganie mam w genach ale wolę rower :)
Nawet sprawnie dzisiaj organizowali ruch, korków większych nie widziałem.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ziesc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]