Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198707.80 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 54.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 30.57km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 370m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Freizeit!

Czwartek, 19 czerwca 2014 · dodano: 19.06.2014 | Komentarze 5

Fajnie mieć wolny dzień, bez opcji ustalania grafiku i wyrabiania się na którąś tam godzinę. Choć taki - jeden jedyny - plus z tych katolickich świąt, w znamienitej większości przez polskie społeczeństwo przeżywanych na zasadzie "bo trzeba", bez głębszej refleksji. Co ciekawe, w kraju, gdzie według deklaracji 91% to katolicy tylko 81% wierzy w Boga, a tylko 47% w to, że Jezus zmartwychwstał (badania z końcówki 2013 r.). Ot, paradoks :)

Wracając do realu - wiatr znów zaczął być strasznie upierdliwy. Generalnie zachodni, ale wariował dziś strasznie, więc postanowiłem trasę (znów tylko około pięćdziesiątki, jak to w wolne dni - rodzinka najważniejsza) wybierać na zasadzie obserwowania oflagowania. Wyszło na to, że najlepiej jechać w kierunku "każdym", a idealnie pod to pasował wielokrotnie sprawdzony "samochodzik". Dziś jednak pojechałem od końca, przez Skórzewo i Dopiewo, a wróciłem mijając Trzcielin i Szreniawę. Ani to nie pomogło ani nie przeszkodziło, bo i tak w większości dostawałem albo z boku, albo w pysk.

Wyjeżdżając zapomniałem o jednej istotnej rzeczy - skoro mamy dzień jak dziś to powinno się planować trasy tylko i wyłącznie przez las. Czemu? Bo:

Korki. Te w Dopiewie udało mi się minąć środkiem, niestety w Konarzewie musiałem odczekać swoje. Nie powiem, oglądanie tego folkloru z nową płytą Vadera w słuchawkach ma w sobie coś z perwersji :) Ale bardzo lubię kadzidła, więc było ok.

Średnia wymęczona na maksa, naprawdę z tym wiatrem musiałem trochę potu wylać, żeby przekroczyć 30 km/h. Grunt, że się udało.

Po południu doszło jeszcze 8 kilometrów spacerku, bo postanowiliśmy z Żoną odkryć w końcu co kryje się pod nazwą Szachty. Te glinianki, położone między poznańskim Świerczewem a Górczynem słyną z zaskakującej ilości ptaisch lęgów, m.in. perkozów. No cóż. Może nie mieliśmy szczęścia, ale udało się wyhaczyć tylko kaczki i rybitwy. Fakt faktem, że trafiliśmy tu pierwszy raz, dostać się tam niełatwo piechotą, więc tylko część obszaru została ogarnięta. Najbardziej żałuję, z kronikarskiej ciekawości, braku wizyty w okolicach Stawu Śmierducha (a jest taki).

Spacer zakończył się pizzą (moja po prawej) z piwkiem (moje po prawej). Tak, zdecydowanie lubię wolne dni... :)





Komentarze
Trollking
| 19:23 piątek, 20 czerwca 2014 | linkuj No to też wiecie co najlepsze :)
rmk
| 18:16 piątek, 20 czerwca 2014 | linkuj Też wczoraj byłem z Żonką na pizzy :) Takie świętowanie to jest to :)
rmk
| 18:16 piątek, 20 czerwca 2014 | linkuj Też wczoraj byłem z Żonką na pizzy :) Takie świętowanie to jest to :)
Trollking
| 10:36 piątek, 20 czerwca 2014 | linkuj Tak, mało takich dni mamy, więc trzeba korzystać ile się da :) dziś mam przymusowy odpoczynek od roweru - praca i poranny deszcz.
Ksiegowy
| 05:21 piątek, 20 czerwca 2014 | linkuj Widzę, że podobnie spędziliśmy dzień, był rower a potem "randka" z żoną;D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa chnaw
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]