Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198707.80 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 51.40km
  • Czas 01:42
  • VAVG 30.24km/h
  • VMAX 50.10km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zielonkowy relaksik

Poniedziałek, 28 kwietnia 2014 · dodano: 28.04.2014 | Komentarze 2

Do pracy miałem dziś na aż na 13-tą, więc przede wszystkim się porządnie (porządnie!) wyspałem, co zdecydowanie było mi potrzebne. Jednak w końcu się trzeba było zwlec z łóżka, rower się sam nie ujeździ, a pogoda za oknem wydawała się zacna. Jedyne co irytowało to znów silny północno-wschodni wiatr, przez który już po raz kolejny musiałem jechać przez miasto, żeby nie wracać z podmuchem w pysk. Ostatnio przetestowałem chyba wszystkie znane mi trasy w tym kierunku, więc dziś dla odmiany postanowiłem polecieć w okolice Puszczy Zielonka. 

Jazda przez Poznań była już przeze mnie wielokrotnie opisywana i dziś było tak jak zwykle - korki, nieprzejezdne ulice i smaczki dnia codziennego. Gdy już na 12-tym kilometrze minąłem znak z przekreśloną ikonką z budynkami i skręciłem w Koziegłowach w prawo poczułem, że żyję... Dawno tu nie byłem, głównie przez remont nawierzchni, który ciągnął się tu w tamtym roku niemiłosiernie, ale dziś zostałem mile zaskoczony w Kicinie - ładniutki asfalt, co prawda z jakimiś kamulcami po bokach, ale nie ingerującymi w trasę. 

Minąłem Mielno, podziwiając piękną zieleń puszczy, zachwyciłem się dachem z kwitnących drzew na trasie, obserwowałem na ile się da przyrodę - genialnie. Z rzadka mijał mnie jakiś samochód, więc mogłem jechać środkiem i nikomu nie przeszkadzałem - no istny raj dla rowerzysty... Tak to wyglądało:

I tak:

Moje nadzieje, że asfalt będzie cały czas dobrej jakości prysły przed Wierzonką. Od tego momentu był tak "doskonały", że rozważałem momentami czy nie skręcić w las w jakieś błocko i hałdy piachu w celu poprawy komfortu jazdy :) Ale za to wciąż było ładnie, zieleń, ptaszki, pszczółki i rozjechany jeż.

W Wierzonce zaciągnąłem się wonią tutejszego post-pegeeru, czy cokolwiek to jest, w każdym razie nie da się ukryć, że rolnictwo w tym miejscu na swój namacalny dla nosa wymiar :) Dojechałem na samą górę Karłowic, odetchnąłem i zawróciłem, wreszcie mogąc się rozpędzić, choć skakanie po dziurach w tym nie pomagało. Powrót to jednak była istna przyjemność, nawet w "biegu" udało mi się zrobić chyba całkiem klimatyczną fotkę (nie wiem, nie znam się ;) ):

Oczywiście na koniec znów miasto, ale byłem naładowany "puszczowymi" klimatami i nawet nie narzekałem, musiałem tylko lekko mocniej depnąć na miliardzie świateł, żeby osiągnąć te okolice trzydziestkowej średniej.

A w pracy taki gnój i ruch, że wpis mogłem dodać dopiero teraz, po 22. Szkoda, bo miałem kilka wrażeń do opisania na bieżąco, a tak to już mi zgasły :)




Komentarze
Trollking
| 19:46 wtorek, 29 kwietnia 2014 | linkuj Oj ma :) ale trzeba ją dawkować, żeby się nie znudziła.
rmk
| 16:06 wtorek, 29 kwietnia 2014 | linkuj Ta trasa od Koziegłów w tamte rejony jest ekstra. Bardzo ją lubię, ma swój klimat, eteryczny też ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa przyl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]