Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 223227.70 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 738827 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 51.10km
  • Czas 01:49
  • VAVG 28.13km/h
  • VMAX 50.90km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 105m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zablokowany

Piątek, 11 listopada 2022 · dodano: 11.11.2022 | Komentarze 10

Wyspałem się. Polecam, fajne to :)

Wyjazd wypadł dość późno, bo w okolicach 11:30. Pogoda wciąż zacna - 11 stopni w listopadzie wciąż lubię. Tylko trochę wiało, ale nie jakoś koszmarnie.

Trasa zachodnia, dzisiaj lekko kombinowana: Poznań - Luboń - Komorniki - Szreniawa - Rosnówko - Trzebaw - Stęszew - Dębienko - Dębno - Joanka - Trzecielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Świąt nie obchodzę, prócz Tłustego Czwartku i jednego z elementów dzisiejszego - żarcia świętomarcińskiego rogala, oczywiście oryginalnego, nie jakiejś podróby. Kalorii to ma tyle, że całe rowerowanie zostało wyzerowane :)
Rogal świętomarciński,  czyli zapas kalorii na dzień
Zrobiłem jeden wielki błąd. Pojechałem przez Luboń. To znaczy "pojechałem" to za dużo napisane. Bo nagle zatrzymał mnie taki oto widok. Spoko, niech sobie biegają jeśli mają taką potrzebę, ale czemu włodarze tej wsi, nie wiadomo czemu mającego status miasta, zgadzają się na zablokowanie głównego skrzyżowania, którego - jak się okazało - objechać nie było jak?
Całkowita blokada Lubonia
O czym przekonałem się, gdy już zwiedziłem chyba wszystkie boczne uliczki. Znów klops.
Tu też nie dało się przejechać
Dobrze, że miła policjantka jakoś puściła mnie w luce między jednym a drugim biegaczem. Tylko że potem znów blokada... Poddałem się. Zszedłem z roweru i idąc stałem się mimowolnym kibicem. Nie podzielałem entuzjazmu :)
Lubońscy kibice, a ja wśród nich, mimo że nie planowałem
Ot paradoks - ludzie biegli ulicą, a ja szedłem z rowerem (a fragmentami jechałem, co w tej sytuacji chyba nie było złamaniem przepisów?) chodnikiem. Tak, ma to sens. Moja miłość do Lubonia jeszcze wzrosła.

Jakoś w końcu się wydostałem na wolność, tracąc łącznie 20 minut. Dobrze, że się nigdzie nie spieszyłem, choć pewnie nie wszyscy mieli ten komfort.

Od tego momentu było już po prostu fajnie. Zajrzałem nad Jezioro Dębno...
Rower nad jeziorem
Mikro pomost nad Jeziorem Dębno
Jezioro Dębno pod chmurami
...jakkolwiek to brzmi, byłem w Joance...
Jakkolwiek to brzmi, byłem w Joance :)
...no i odwiedziłem Lisówki.
Niebo nad Lisówkami
Droga do WPN-u w Lisówkach
W Trzcielinie najlepszy duet otrzymał porcję głasków :)
Jak zwykle się pojawił :)
Nagroda za przyjście
Najlepszy duet :)
Znajomy pychol :)
Nooooochal :)
Lubię takie dni. Tylko nie lubię Lubonia, ale o tym chyba już pisałem :)

A po południu nad Poznaniem pojawiła się kolorowanka.
Kolorowanka na niebie
Piękne niebo nad Poznaniem




  • DST 63.10km
  • Czas 02:20
  • VAVG 27.04km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 110m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

W odwiedzinach :)

Czwartek, 10 listopada 2022 · dodano: 10.11.2022 | Komentarze 7

Znów się nie wyspałem. No ale dobrze, że przed nami wolne, choć w moim przypadku tylko jeden dzień.

Dzisiaj jeszcze wyjazd przedpracowy, czyli bez pary. Tym bardziej, że solidnie wiało i walki nie było z mojej strony.

Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

W Trzcielinie stały znajomy się pojawił i czekał na drapanko :) Kotka niestety akurat nie było.
Ostatnio to stały motyw :)
Przyszedł po drapanko, to ma :)
Myszołowa po drodze przyuważyłem.
Myszołów szykuje się do pikowania
Zawstydzony myszołów :)
Myszołów prezentuje skrzydła
A już w Poznaniu była paniusia. Najpierw wjechała mi przed pysk z podporządkowanej, potem pokonanie progu była dla niej niczym wjazd na K2, a w końcu tak stanęła na skrzyżowaniu...
Pani najpierw mi się wpieprzyła pod koła, a potem tak stanęła przed skrzyżowaniem
Mam jeszcze asa z poczty. Polskiej, czego chyba nie muszę dodawać, bo widać.
Poczta. O tym, że Polska, nie muszę wspominać :)
Dystans z dojazdem do pracy.




  • DST 57.20km
  • Czas 01:59
  • VAVG 28.84km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 115m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kotkowanie

Środa, 9 listopada 2022 · dodano: 09.11.2022 | Komentarze 9

Wciąż pogodowo jest spoko.

To niepokojące :)

Wyjazd oczywiście przed pracą, bez kombinacji, bo dni robocze to nie momenty na eksperymenty, więc trasa zachodnia, klasyczna: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Co najdziwniejsze, nie wiało mocno. Nie może tak być zawsze? :)

Widokowo znów goooodnie.
Wielkopolski Park Narodowy na horyzoncie
Chłodny klasyk
Kukurydza horyzontalna
Z dzikich zwierzaków tylko szpak.
Szpaczy monitoring
Szpak prezentuje profil
Ale za to tych bardziej domowych mnóstwo. Przede wszystkim udało mi się oswoić małego kotka, wstępnie nazwanego po ptasiemu - Rudzik :) Mega kochany kurdupelek, który dał mi piątkę, wtulił się i nie chciał dać odjechać. A w tym czasie o swoje zaczęły upominać się koniki, które nagle się pojawiły. Jeden nawet zaczął mi obgryzać siodełko, inny kierownicę... No nie mogłem nie wygłaskać :)
Kotek patrzy niepewnie
Intensywne rozciąganko
Przygotowanie do podania piątki
Piątka prawie podana :)

Kolejny kotek wspina mi sie na kolana :)
Dumny zdobywca kolana rowerzysty :)
Kitol chce dać buzi :)
Zwierzakowa intergracja :)
Reszta nie przejdzie :)
Jedenk konik gotowy do drapania, drugi wciąga kierownicę :)
Do pacy Czarnuchem, bo na wieczór zapowiadano opady.




  • DST 58.30km
  • Czas 02:04
  • VAVG 28.21km/h
  • VMAX 52.50km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 140m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Albinosko

Wtorek, 8 listopada 2022 · dodano: 08.11.2022 | Komentarze 6

Wstawanie dzisiaj szło troszkę lepiej niż wczoraj, ale i tak nie było lekko. Jednak tym razem Kropa nie była poszkodowana - krótki spacer po Dębinie zaliczony.

Ciąg dalszy całkiem sympatycznego listopada - jedenaście stopni i wiatr do ogarnięcia są spoko. Korki za to nie są spoko, więc nie pozdrawiam Lubonia i Mosiny.

Trasa w tę i z powrotem: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo Stare - Bolesławiec, gdzie nastąpiła nawrotka.

Miałem nadzieję, że zobaczę daniele w Bolesławcu. Początkowo byłem zawiedziony, bo napotkałem puste pole, jednak wracając zatrzymałem się na chwilę i spojrzałem kawałek dalej.  Były, za płotem. Co prawda tylko samice, ale za to jedna albinoska, do tego młodziak. Zawsze coś.
Danelie za płota: samica-albinos i młodziak
Rodzinne przytulaski
Samica
Innych zwierzaków zabrakło, niestety. Jest więc Kanałek Mosiński...
Zapora na Kanale Mosińskim
...i już bardzo łysa śmieszka w Łęczycy.
Na wyłysiałej śmieszce w Łęczycy
W sumie na Dębinie to samo.
Łysy Staw Słoneczny, poznańska Dębina
Dystans z dojazdem do pracy.




  • DST 56.70km
  • Czas 02:05
  • VAVG 27.22km/h
  • VMAX 52.80km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 95m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zaspaniowo

Poniedziałek, 7 listopada 2022 · dodano: 07.11.2022 | Komentarze 6

Dzisiaj prawie zaspałem. To znaczy obudziłem się, ale zapomniałem odnowić drzemkę i było już za późno, żeby ogarniać się bez pośpiechu.

Finalnie jednak udało się zdążyć do pracy, choć Kropa miała dzisiaj krótsze wybieganie. Może to i lepiej, bo chłodek jej nie służy, a ciepły kocyk owszem :)

Wyjazd na zachód, na klasyczny klasyk: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Bez przygód było. Aż dziw, skoro poniedziałek. Tylko, cholera, wiało.

Malowniczość oczywiście w standardowym miejscu. Wersja z rowerem i bez niego.
Rowerowy klasyk z dwoma kółkami
Klasyk bez roweru
Po drodze spotkałem ukrytego w oddali żurawia...
Ukryty w oddali żuraw
...oraz kotka, który JESZCZE mi nie zaufał.
Kotek, który jeszcze mi nie zaufał. Jeszcze :)
Za to koniki z Trzcielina owszem :) Nie mogłem się nagłaskać.
Pierwszy konik pędzi się przywitać
Rasowy koń roboczy
Obowiązkowe drapanko
Przywitanie z całą ekipą :)
Walka o głaski
Mały najbardziej zainteresowany głaskaniem :)
Kochane pyszczki :)
Rumak i rumaki
Tamże również kózki. Ale w oddali.
Kózki trzy
Przeżuwająca koza
Kózka o hipnotyzującym spojrzeniu
Trochę mało dziko, ale ziwerzaki domowe też maja prawo być na blogu :)

Dystans zawiera dojazd do pracy.




  • DST 51.60km
  • Czas 01:49
  • VAVG 28.40km/h
  • VMAX 50.20km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 140m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimnowiosennie

Niedziela, 6 listopada 2022 · dodano: 06.11.2022 | Komentarze 12

Dzisiaj już bez niespodzianek w temacie awarii, więc udało mi się wyjechać planowo. Czyli późno, po odespaniu :)

Wizualnie było pięknie, w realu ciut mniej przyjemnie, bo trochę upierdliwie wiało, a i upałów nie odnotowano (choć to akurat żaden problem). A o atrakcje zadbali rodacy na drogach - gazeciarzy w wersji "gazeta polska codziennie" było co najmniej czterech, a do zestawu doszli jeszcze tacy, dla których wyjazd z podporządkowanej oznacza pierwszeństwo. Masakra.

Trasa to znów kondominium: Poznań – Luboń – Łęczyca – Puszczykowo – Mosina – Krosinko – Dymaczewo Stare – Dymaczewo Nowe – Łódź – Witobel – Stęszew – Dębienko – Trzebaw – Rosnówko – Szreniawa – Komorniki - Poznań.

Fotki niemalże wiosenne.
Niemal wiosennie na trasie
W wielkopolskiej Łodzi
Łódka na jeziorze Dymaczewskim
Na śmieszce koło Witobla
Ptaszory były. Mewy łamane na myszołowa :)
Mewa i myszołów
Mewa w locie
Mewa na polu
Szukający obiadu myszołów
Podsumowując: było spoko. Tak umiarkowanie :)




  • DST 53.10km
  • Czas 02:00
  • VAVG 26.55km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 105m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kiblowanie

Sobota, 5 listopada 2022 · dodano: 05.11.2022 | Komentarze 17

Miała być spokojna sobota, a - jak zwykle - nie była.

Co prawda się wyspałem i miałem ruszyć wcześnie, ale nie wyszło. Powód? No cóż, można powiedzieć... gówniany.

Bez szczegółów, ale zapchał się kibel. Nic nie pomagało, a robiłem wiele, żeby odetkać. Powtarzam: bez szczegółów :) Skutek jednak był taki, że udało mi się jakoś przepchać i woda zeszła, jednak przy każdym nalaniu zostawała w muszli. Poszła połowa Kreta - nic. W końcu po oględzinach udało się ustalić przyczynę: był nią... flakonik perfum, kobiecy, okrągły, który musiał spaść z półki przy jakiejś okazji i pechowo wpaść do odpływu. Kolejne pół godziny walczyłem, żeby go wyjąć - kiszka.

Postanowiłem przewietrzyć głowę i ruszyć na rower. O nim dzisiaj będzie krótko.

Trasa: Poznań - Plewiska - serwisówki - Dąbrówka - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Wiało paskudnie, ale było ładnie. Na walkę nie miałem sił.
Przejaśnienie na trasie
Walka na niebie nad Lisówkami
Drzewo już łyse, ale klimatyczne
Zwierzaków nie było. To znaczy były, ale w trakcie ucieczki, być może przed kolejną deweloperką.
Uciekające sarenki na tle kolejnej deweloperki
Żona w międzyczasie obdzwoniła hydraulików. Każdy podjął się tematu, a stawka była zaskakująco podobna - 250-300 zeta za wizytę. Masakra. Postanowiłem więc po powrocie wykonać jeszcze jedną próbę, tym razem jednak miałem plan. Do działania użyłem rączki od wałka malarskiego. No i... sukces! Udało się odkręcić nakrętkę od fiolki, drutem zahaczyć o dziurkę do nalewania, po czym wyciągnąć delikwenta. Ufff... Co prawda łapy mam poharatane, ale trzy stówy w kieszeni. Nie ma to jak motywator :) Aha, to chyba było najbardziej pachnące czyszczenie kibla w historii :)




  • DST 56.60km
  • Czas 01:53
  • VAVG 30.05km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 130m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Optymalnie

Piątek, 4 listopada 2022 · dodano: 04.11.2022 | Komentarze 9

Oj, jak milusio dzisiaj było :)

Po pierwsze - nie padało.

Po drugie - temperatura była optymalna jak na listopad.

Po trzecie - wiatr był, ale o dziwo wiał sprawiedliwie.

Tylko Luboń oraz Mosina psuły efekt, jak zwykle. Masakra pokonywana dzisiaj łącznie czterokrotnie. Fuj.

Trasa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.

Skorzystałem na odcinku Puszczykowo-Mosina z podwózki za ciągnikiem. Szkoda, że tak krótko.

W końcu jakieś ptactwo. Rodzinka żurawi...
Żurawie z młodym
...kruk w locie...
Kruk w locie
...oraz myszołów od tyłu.
Myszołów od tyłu
W ulubionym lesie znów musiałem założyć blokadę antybrzuchaczową (nie dla aut w lesie!). Krótka instrukcja montażu. Przed:
Las przed instalacją
...i po.
Las po instalacji - blokada przeciw samochodziarzom założona :)
W ulubionym lesie
Do pracy wybrałem się rowerem miejskim, bo miało po południu padać. Póki jeszcze jest, bo to ostatni rok tego wynalazku (mieszczucha, nie deszczu) w Poznaniu. Szkoda, był jaki był, ale czasem się przydawał.




  • DST 62.10km
  • Czas 02:13
  • VAVG 28.02km/h
  • VMAX 50.20km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 182m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sklerotycznie

Czwartek, 3 listopada 2022 · dodano: 03.11.2022 | Komentarze 6

Wpis będzie skromny, bo pisać nie za bardzo jest o czym (ile można o gazeciarzach codziennie spotykanych?), a fotki ptactwa może bym jakieś znalazł, tylko że... zapomniałem wziąć karty pamięci do pracy i ich po prostu nie mam :)

Wyjazd oczywiście poranny, z takim lekkim, ale odczuwalnym już chłodkiem. Czyli sympatycznie, choć niestety trochę wietrznie. 

Trasa wschodnia: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Sypniewo - Szczytniki - Koninko - Jaryszki - Żerniki - Tulce - Krzyżowniki - Śródka - Szczodrzykowo - Dachowa - Robakowo - Gądki - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom. A potem, po ogarnięciu się, do pracy.

Dębina jak zawsze piękna.
Poranek na poznańskiej Dębinie
Łyso, ale wciąż kolorowo
Barwne tunele wciąż jeszcze są
Chociaż niebo za Tulcami też prezentowało się godnie.
Poranek za Tulcami
No dobra, nie może tak być bez zwierzaka :) Niech będzie takie oto spotkanie :)
Takie tam spotkanie na Dębinie :)




  • DST 68.10km
  • Czas 02:30
  • VAVG 27.24km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 120m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gapiostwo zaawansowane :)

Środa, 2 listopada 2022 · dodano: 02.11.2022 | Komentarze 6

Święto, święto i po święcie. Czy jakoś tak.

No dobra, akurat to było średnie do celebracji, ale wolny dzień to zawsze wolny dzień. Dzisiaj już trzeba było normalnie iść do pracy.

W związku z tym wyjazd poranny, przy wciąż fajnej temperaturze, ale już coraz bardziej upierdliwym wietrze. 

Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Było ładnie, jednak skromnie jeśli chodzi o fotki. Obiektów brakowało. Tylko klasyk i emu :)
Klasyczne słońce nad klasykiem
Pełznące emu :)
Emu, ziom! :)
W stałym miejscu jak zwykle przerwa na rogala.
Przerwa na rogalika
Pod domem wypatrzyłem kawkę z mlekiem. Czyli lekko zmutowaną. Kojarzę ją sprzed roku, widocznie dobrze się czuje na Dębcu :)
Kawka z mlekiem :)
Aha, wpadło kilka kilometrów więcej, bo gapa jestem. Żona nie miała dzisiaj home office, tylko pracowała w biurze, a ja o tym zapomniałem i nie wziąłem kluczy. O czym się przekonałem pod drzwiami. Siedem kilometrów miałem gratis. A potem jeszcze dojazd do pracy. O dziwo zdążyłem.