Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 223165.30 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.65 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 738707 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 57.60km
  • Czas 01:57
  • VAVG 29.54km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 179m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jajecznie

Poniedziałek, 26 lipca 2021 · dodano: 26.07.2021 | Komentarze 8

Dzisiaj wypad w ramach wewnętrznego przymusu, bo jakiegoś specjalnego zacięcia do jazdy nie miałem. Może jakbym się znów wyspał, to byłoby inaczej, ale tak... Typowy wypad przedpracowy na napędzie z jednego kubka pełnego kofeiny.

Trasa też mało skomplikowana, typowe w tę i z powrotem: z Dębca przez Las Dębiński, Starołękę, Minikowo, Krzesiny, Jaryszki, Żerniki, Tulce, Gowarzewo, Siekierki Wielkie i Paczkowo do chyba Siekierek Małych, gdzie nastąpiła nawrotka. Czemu chyba? Ano bo te Siekierki są tak małe, że nawet nie było tablicy informującej, że już w nich się jest :)

Skąd wiało? Cholera wie. Jedno jest pewne - tylko z kierunku, w którym aktualnie podążałem.

Aparatu nie brałem, więc jedynie symboliczne foty z telefonu. Ta poniżej z Tulec. Tylko tam bowiem można dostać jajka znoszone bezpośrednio przez Jolę :)
Jajka od Joli tylko w Tulcach :)
Poza tym znów znajomy dzik drzemał sobie w sprawdzonym miejscu :)
Znów on, znów w stałym miejscu na poznańskiej Dębinie :)
A wczoraj na Dębcu przyuważyłem pięknego klasyka. Małe Fiaty jeszcze widuję na drogach, ale Dużego już dawno mi się nie udało.
Pięknie zachowany klasyk
No i jeszcze ze zdjęć zaległych - kaczka z katarem :)
Zakatarzona kaczka




  • DST 54.60km
  • Czas 01:51
  • VAVG 29.51km/h
  • VMAX 52.90km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 174m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gra s(ł)ów i pościg z obrączką

Niedziela, 25 lipca 2021 · dodano: 25.07.2021 | Komentarze 5

Wczorajszy poranny dyżur tak mnie zmasakrował, że dzisiaj nie było bata - musiałem odespać. Udało się, choć jeszcze trochę bym dołożył do tego sukcesu. Jakąś dobę :)

Wyjazd na rower grubo po dziesiątej, a w sumie to prawie o jedenastej. Było gorąco, ale na szczęście słońce nie raczyło wylecieć zza chmur, więc jakoś się dało jechać, nawet nie najgorzej. Pewnie nawet bym zrobił jakąś przyzwoitą średnią, ale ostatnie piętnaście kilometrów jechałem wspólnie z sympatycznym kolarzem, którego doścignąłem w Tulach i na tyle spoko się gadało, że odpuściłem ciśnięcie, dostosowując tempo do kompana.

Trasa wschodnia: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Babki - Daszewice - Kamionki - Borówiec - Gądki - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.

Oczywiście nie mogłem się nie zatrzymać przy zalewie w Szczodrzykowie. Jak zwykle obiektów nie zabrakło. Perkoz w pozycji olimpijskiej...
Startujący perkoz
...pochowane w trawie czaple maści wszelakiej...
Czaplowy miks w trawie
...łyska dorosła...
Płynąca łyska
...oraz młoda. Bo to chyba jednak nie kurdupel kokoszki, ale właśnie łyski.
Młoda łyska
Przeleciała mi też czajka, ale bardzo daleko, więc zdjęcie niewyraźne.
Niewyraźna czajka w locie
Niespokojne były łabędzie.
Niespokojny łabędź
Nawołujący łabędź
Nic zresztą dziwnego - na mokradłach zaczaiło się dwóch jegomości, dość specyficznie się zachowując. Co chwilę wbiegali w szuwary bez spodni, krzycząc i się nawołując. Wolałem nie podchodzić, z różnych względów :) Ale w końcu się wyjaśniło o co chodzi - panowie łapali te piękne ptaki w celu obrączkowania. Pierwszy raz widziałem taką akcję - nie powiem, poświęcenie budzi szacunek. Pozwolono mi zrobić fotkę, wyjaśniono też, że może wygląda to dość brutalnie, ale żaden łabędź prócz utraty kilki piórek na pewno nie ucierpi. Wydawali się na tyle kompetentni, że nie miałem co do tego wątpliwości :)
Znakowanie dzikich łabędzi. Wygląda brutalnie, ale panowie fachowo wszystko zrobili
Znakowanie nogi łabędzia
Jadąc - wciąż średnio legalnie, bo remont trwa - przez Dachowę, zauważyłem lodziarnię obok domu sołtysa o nazwie SołtySówka. Tak mi się spodobała ta gra s(ł)ów, że się zatrzymałem i zafundowałem gałkę pistacjowego. Naprawdę spoko, pani w środku miła, dostałem karnet na dziesiątego loda gratis i niewykluczone, że za jakiś czas sobie takowego zafunduję :)
SołtySówka w Dachowej - gra s(ł)ów tak mi się spodobała, że musialem wpaść na loda :)
Aha, a przed snem jeszcze trafiła mi się pełnia.
Kolejna pełnia księżyca




  • DST 51.10km
  • Czas 01:42
  • VAVG 30.06km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 149m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śpioch spieszny

Sobota, 24 lipca 2021 · dodano: 24.07.2021 | Komentarze 18

Sobota pracująca. Niestety. Do tego na rano, czego nie trawię. Najczęściej wybieram zmiany popołudniowe, ale sezon urlopowy potrafi wygrać nawet z moimi preferencjami. Tak było właśnie dzisiaj.

Pobudka o... szóstej. Już zapomniałem, że istnieje taka godzina :) No i jakoś za nią nie tęskniłem. Ogarnięcie, obowiązkowa kawka i na rower. żeby zdążyć. Najpierw jednak podczas pakowania się stwierdziłem, że ze wspomnianej pracy nie zabrałem wczoraj wieczorem portfela. To znaczy takie było moje podejrzenie graniczące z pewnością. Ale tylko graniczące, więc postanowiłem się nie stresować i najpierw zrobiłem sobie kursik do centrum. Jak zwykle to średnia przyjemność, ale przed siódmą rano w weekend jeszcze do przeżycia. Dostałem się przez zasieki do roboty (na dwie godziny przed otwarciem), przywitałem się z poszukiwanym elementem (był) i wróciłem na Dębiec, a konkretnie przejechałem się po Dębinie.

Tam... Śpioch :)
Dzik śpioch. Bezstresowo dał się sfotografować :)
Bezstresowo drzemał, raz tylko na mnie zerknął, chyba poznając swojego, i znów przystąpił do chrapania :)

Kilometry musiałem wyliczyć tak, żeby się: a) nie spóźnić, b) zrobić dniówkę. Udało się niemal idealnie. Wykręciłem kółeczko przez Starołękę, Minikowo, Głuszynę, Sypniewo, Szczytniki, Koninko, Borówiec, Kamionki, Daszewice, Babki i znów Głuszynę, Minikowo, Starołękę i Dębinę do centrum. W pracy zameldowałem się już o czasie. Drugi raz :)

Wziąłem ze sobą tylko kompakt, więc fotki jedynie symboliczne. Tu moment ze słońcem na Dębinie, choć generalnie było szaro.
Moment ze słońcem na poznańskiej Dębinie
O tak jak podczas przejazdu kładką między Dębiną a Starołęką.
Kładna na Warcie między Dębcem a Starołęką
Znalazłem ciekawy mroczny dom w Daszewicach.
Mroczny dom z drzewem pełnym szpaków, Daszewice
Na drzewie obok niego gnieżdżą się tak samo mroczne szpaki.
Szpaki mroku :)
Gdzieś tam przez Poznaniem uciekły mi sarenki, zdecydowanie nie chcąc współpracować...
Uciekające sarenki
...a w Szczytnikach bociany oddawały się porannej toalecie,
Poranna toaleta
Uff. Nie lubię takich wyjazdów w środku nocy. Ale finalnie źle nie było :)




  • DST 56.40km
  • Czas 02:00
  • VAVG 28.20km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 129m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gąsiorkowo

Piątek, 23 lipca 2021 · dodano: 23.07.2021 | Komentarze 12

Wyjazd poranny, jeszcze przedupałowy. Od jutra wraca temperaturowa rzeźnia.

Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Ciężko się jechało, za co po raz kolejny pozdro dla wiatru - niezbyt mocnego, ale wciąż dającego w pysk.

Na wielki plus (znów) jakość asfaltu na odcinku Konarzewo - Trzcielin. Miodzio. Trochę się przestraszyłem widząc dziś jakieś pracy przy skrajni, ale dopytałem - będzie szerokie pobocze, nie śmieszka. Cudownie.

Nie dało się nie zatrzymać przy słonecznikach w Trzcielinie. Czas naglił, ale nie mogłem sobie odmówić.
Zapylanko :)
Jeszcze niedojrzałe słoneczniki
Zachmurzone pole słoneczników
Gdy robiłem te fotki, nad głową przeleciało mi żurawie trio.
Żurawie trio na niebie
Kawałek dalej zastałem szpaki przy śniadaniu...
Szpaki przy śniadaniu
...ale poranek zrobiły mi dzierzby gąsiorki. Najpierw przyuważyłem samca na krzaku, dość daleko...
Samiec gąsiorka w oddali
...potem ów ninja schował się w zbożu...
Ninja w kłosach :)
...ale w zamian niemal pod pysk podleciała mi samica. Ciekawska, sympatyczna, dając sobie zrobić wyraźne foto. Dziękuję :)
Samica dzierzby gąsiorek. Przyleciała mi pod nos ładnie zapozować :)
O dziwo przyrodniczo ciekawy to był poranny wyjazd. Kto by się spodziewał? :)

Dystans zawiera dojazd do pracy.




  • DST 51.80km
  • Czas 01:47
  • VAVG 29.05km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kondopak

Czwartek, 22 lipca 2021 · dodano: 22.07.2021 | Komentarze 8

W końcu jeden dzień, gdy dane mi było się wyspać. Leniuchowałem do dziewiątej, potem wypiłem kawę i nawet coś wyjątkowo zjadłem zanim wyruszyłem na rower. Dziwne to wszystko :)

Ucieszyłem się, że miało wiać z południa i zachodu, bo to oznaczało, że mogę wykonać "kondominium", z założeniem że się troszkę pomęczę pod podmuchy, a potem wrócę z bajecznym wiatrem w plecy. Taaa... Nie muszę chyba wspominać, że teoria i praktyka mają się nijak do siebie? :) Fragmentami bowiem duło mi nawet z... północnego wschodu, oczywiście wtedy, gdy już byłem po nawrotce.

Wspomniane "kondominium" to: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Trzebaw - Rosnówko - Szreniawa - Komorniki - Poznań.
Prawie niewidoczny WPN w tle
Początek już zwiastował, że lekko nie będzie. Specjalnie zawsze jadę przez Opolską do Lubonia, bo dzięki temu mogę zjechać sobie z wiaduktu nad A2 i już na starcie mieć zaliczone te 50 km/h (takie zboczenie). Niestety, dziś mi się trafił dziadek w Matizie. Nie dość, że na wspomnianym zjeździe wycisnął niecałe 40 km/h, to potem jechał o tak:
Dziadek w Matizie, do tego w Luboniu. Finalnie skręcił w... prawo
Pytanie: gdzie skręcił? Odpowiedź: w prawo. To chyba oczywiste :)

Odwiedziłem alpaki w Rosnówku.
Przy alpakach, Trzebaw
Niestety, zostały już lepiej ogrodzone i na karmienie trawką nie ma opcji. Trzeba było sobie więc radzić ze zdjęciami przez płot.
W trakcie myślenia
Intruz przyuważony
To jest życie! :)
Wspólne żarcie
Zaciekawienie było, ale za daleko na dokarmianie trawką
A po południu jeszcze wpadło z Kropą trzynaście kilometrów, ale piechotą. Nawiedziłem Dębinę oraz Szachty (pewnie jutro wkleję fotki). Jestem jednak zniesmaczony: na tych drugich cywilizują ostatnie dzikie elementy, gdzie mogłem spokojnie psa puścić. Będzie asfalt :( A co za tym idzie - pojawią się nieogary. I rodzinki. I dzieciaczki. I rowerzyści. Eh :/




  • DST 56.50km
  • Czas 02:00
  • VAVG 28.25km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Średnicowo

Środa, 21 lipca 2021 · dodano: 21.07.2021 | Komentarze 9

Kolejny wypad przedpracowy. Niezbędny do zachowania jako takiej równowagi psychicznej w robocie :)

Temperatura ok, wiatr nie ok, czyli średnio wychodzi, że średnio. I dokładnie tak mi się jechało.

Trasa: Poznań - Plewiska - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań.

Wypad - jak to ostatnio - bez historii. Ale jak zwykle kilka niezbędnych punktów należy odhaczyć. Między innymi klimat Jeziora Lusowskiego.
Pochmurnie na pomoście, Jezioro Lusowskie
Łodzie na Jeziorze Lusowskim
Samotny wędkarz bez wędki
Udało się przyuważyć jednego samotnego żurawia. Chodzącego dość pokracznie :)
Żuraw boczkiem-boczkiem
Żuraw w pozycji
Gdy jechałem sobie powoli ulicą Wołczyńską, akurat bardziej skupiony na włączaniu radia, bo mi się zawieszało, nagle zobaczyłem, że ktoś mnie wyprzedza. Tak po takiemu, co ma napisane na dupie, czyli bez ani be, ani me, ani nawet bez kukuryku. Biało-czerwony kolarz wyklęty :) Oczywiście usiadłem mu za karę na kole i już miałem wyprzedzać, ale skręcił w boczną uliczkę i nie miałem okazji nauczyć kultury oraz sztuki mówienia "cześć". A szkoda :)

Dystans zawiera dojazd do pracy.




  • DST 57.15km
  • Czas 01:59
  • VAVG 28.82km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 174m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimorodnie

Wtorek, 20 lipca 2021 · dodano: 20.07.2021 | Komentarze 14

Znów zalatany dzień, więc wpis ekspres.

Wyjazd poranny, już ze słabszym wiatrem, ale mimo wszystko upierdliwym. Za to temperatura fajna - jak na moje taka byłaby idealna przez całe wakacje, ba! cały rok..

Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - serwisówki - Dąbrówka - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Poznań.

Źle się nie jechało, ale też dobrze nie. Ot, poranny standard. Potem zaś dojazd do pracy.

Zanim o kwestiach rowerowych, coś, co zrobiło mi dzień. Zdążyłem jeszcze z wywieszonym jęzorem polecieć z psem na Dębinę i uchwycić zimorodka! Ledwo bo ledwo, zdjęciu do ostrości wiele brakuje, ale mam go! Czaiłem się przez rok, żeby widzieć przez te kilka sekund, no i jest :)
Zimorodek cudem uchwycony na poznańskiej Dębinie
A poza tym - spotkał mnie szok i niedowierzanie. Kilka dni mnie nie było na odcinku Konarzewo - Trzcielin, a tam zamiast dziur wielgachnych widnieje piękny i gładki asfalt! Kolejny raz koniec świata mnie zastał :) Do tego - wbrew obawom - żadne drzewo nie zostało wycięte i nikt nie wpadł na pomysł budowy jakiejś żałosnej śmieszki.
Całkiem nowy, gładki asfalt na trasie Trzcielin - Konarzewo. Szok i niedowierzanie! :)
Aha, no i monstra zaczynają wychodzić na powierzchnię.
Monstra zaczynają wychodzić na powierzchnię




  • DST 57.45km
  • Czas 02:03
  • VAVG 28.02km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 166m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przykroczas

Poniedziałek, 19 lipca 2021 · dodano: 19.07.2021 | Komentarze 13

Po kilku dniach wolnego przyszedł ten przykry czas, gdy trzeba wrócić do pracy. Ech :/

Wyjazd więc poranny, niewyspany, do tego wietrzny. Same paskudy,

Trasa zachodnia z północnym odchyłem, znów w wersji w tę i z powrotem: Poznań - Plewiska - serwisówki - Zakrzewo - Sierosław - Lusówko, gdzie nastąpiła nawrotka.

Nie walczyłem, co widać po średniej. Za to odnalazłem kolejny koniec świata, przy jednej z bocznych uliczek Lusówka. Może to - mimo podobnej nazwy - nie Lisówki, ale jakaś ich namiastka owszem :)
Kolejny koniec świata odkryty :) Lusówko
A zaraz obok jakiś wiejski heheszek przerobił Sierosław na Sierota. A w sumie to Sieroła.
Był Sierosław, jest Sierota
No i jeszcze bociek na polowaniu. W czasie mojej bytności bezowocnym.
Spacerujący bociek
Przydałaby się lupa :)Dystans zawiera dojazd do pracy.




  • DST 52.10km
  • Czas 01:51
  • VAVG 28.16km/h
  • VMAX 52.30km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 149m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wpis pa-pieski :)

Niedziela, 18 lipca 2021 · dodano: 18.07.2021 | Komentarze 8

Noc z dwoma psami w mieszkaniu - zgodnie z założeniami - była spokojna. Każdy z czworonogów znalazł swoje miejsce do chrapania. Bajka.

W związku z tym nawet udało mi się wyspać. Dziwnie jakoś :)

Na rower wyjazd lekko po dziewiątej, gdy jeszcze tak bardzo nie grzało. Niestety znów solidnie wiało z zachodu i północy, więc motywacji do walki nie było.

Trasa: Poznań - Plewiska - Junikowo - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań.

Jako pierwsze zdjęcie, żeby się lepiej czytało - uśmiechnięty kos :)
Uśmiechnięty kos
A to już te zwyczajne z trasy. Dość sporo ludzi jak na poranek na plaży w Lusowie, jak widać na terenie gminy Tarnowo Podgórne...
Poranny tłok na plaży w Lusowie
...samotna łódka...
Łódka w trzcinach. Lusowo
...i drzewa przy drodze do Lusówka.
Drzewa przy drodze Lusowo - Lusówko
A późnej ostatni już niestety (póki co) wspólny spacer w duecie Kropa plus Piorun. Kierunek najlepszy: Dębina i Warta.
Czarne zające :)
Zmęczone klony :)
Biegiem do Warty
Warta na wysokości Dębiny
Prawie jak spojrzenie w lustro :)
Późnym popołudniem Piorun pojechał do siebie (ukryć się go nie udało) razem z kocykiem, a Kropa przynajmniej odzyskała swoją piłeczkę :)
Piorun - kandydat na piłkarza :)




  • DST 52.10km
  • Czas 01:50
  • VAVG 28.42km/h
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Atak klonów :)

Sobota, 17 lipca 2021 · dodano: 17.07.2021 | Komentarze 11

Dzisiaj o rowerze będzie mało. Wczoraj było dużo, więc trzeba zachować równowagę w przyrodzie :)

Rano wczesna pobudka, ale nie w celu wyjścia na dwa kółka, lecz w oczekiwaniu na znajomych, którzy jechali na wesele na Śląsk i mieli nam przekazać pewien zacny "prezent" na weekend. O nim jeszcze będzie :)

Po wizycie śniadanie, czas na aklimatyzację i w drogę. Spieszyć mi się nie chciało, wiatr wiał jakoś dziwnie, raz ze wschodu, raz z północy, raz z zachodu, więc tym bardziej nie cisnąłem. No i trasa banalna, w tę i z powrotem: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - MInikowo - Krzesiny - Jaryszki - Żerniki - Tulce - Gowarzewo - Siekierki Wielki - Skałowo, gdzie nastąpiła nawrotka.

Jak zwykle odwiedziłem znajome stadko z Gowarzewa. A tam nie tylko Dawid i Goliat...
Dawid i Goliat :)
...ale i owieczki mroku :)
Owieczki mroku :)
Mieszane stadko z Gowarzewa
W Skałowie zaś jak zwykle zdjęcie przy jamniku prowadzącym do schroniska dla zwierząt.
Przed schroniskiem w Skałowie
I tak właśnie zgrabnie dochodzimy do wspomnianego na początku "prezentu". Był nim Piorun, o którym już kilka razy wspominałem. Ma to do siebie, że to pies po przejściach, który praktycznie nie toleruje facetów, ale jakimś cudem spotkał mnie honor zdobycia jego zaufania. Nie było więc wyjścia i na weekend mamy przyjemność mieć dwa czarne kundelki na stanie :)

Oczywiście bez spaceru odbyć się nie mogło - Dębina i Warta zdobyta. Istny atak klonów :) Fotorelacja poniżej.
Kijkowy czarny duet
W te pędy :)
Czarna mafia na tropie :)
Czarnuchy w dżungli :)
Przeciąganie kijka nad Wartą
Piorun jako żongler
Pościg klonów :)
Fajnie mieć dwa psy, nawet chwilowo :)