Info

Suma podjazdów to 738595 metrów.
Więcej o mnie.












Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Lipiec13 - 71
- 2025, Czerwiec30 - 147
- 2025, Maj31 - 187
- 2025, Kwiecień30 - 156
- 2025, Marzec31 - 204
- 2025, Luty28 - 178
- 2025, Styczeń31 - 168
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 210
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
- DST 58.30km
- Czas 02:07
- VAVG 27.54km/h
- VMAX 51.70km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 211m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Młynkowo
Piątek, 24 września 2021 · dodano: 24.09.2021 | Komentarze 4
Zgodnie z zapowiedziami miało urywać łeb. I urywało. Cudów nie było, pogodynki aż tak pomylić się nie mogły.
Za to nie padało. To znaczy lało, ale w nocy, nad ranem na szczęście było już sucho. Co nie znaczy, że komfortowo, co to to nie :)
Wyjazd poranny, na dziki zachód. A na pewno pustynny i łysy, bo jak wiadomo kierunek "W" w przypadku Poznania oznacza pola, pola, a czasem nawet i pola. Oj, wymęczył mnie wicher zacnie. Przez większość czasu odchodziła powolna Halinka Mlynkova :)
Trasa: Poznań - Plewiska - serwisówki - Dąbrówka - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Jedno trzeba przyznać porankowi - malowniczy był.
Z tego pola po prawej uciekła mi czapla sprzed nosa. Nawet nie zdążyłem zareagować. Więc w zamian będzie... ślimak :) Z Trzcielina, zdjąłem kurdupla z chodnika i przeniosłem na trawkę, bo chyba zaspał. Linie lotnicze Trollking Airlines zawsze do usług :)
Obowiązkowa rowerówka została wykonana kawałek dalej.
Jako że przed Gołuskami aktualnie straszy wahadło, wymyśliłem sobie, iż szybciej będzie przez Palędzie. Taa.... Cztery pociągi przepuściłem podczas jednego oczekiwania na rogatkach! Nie sam.
No i jeszcze ostatnia wizyta w serwisie na Dębcu, który się zamyka i nie wiadomo czy otworzy. Mała szansa, bo pan serwisant jedzie do Niemiec.
A byłem, bo znów poluzowała się szprycha w przednim kole. No i znalazł się winny - przy nyplu jest lekko pęknięta obręcz :/ Nie ma sensu bawić się w dalsze naprawy, czeka mnie kolejny wydatek. Eh.
Dojazd do pracy Czarnuchem.
- DST 58.10km
- Czas 02:03
- VAVG 28.34km/h
- VMAX 52.20km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 143m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Nieciekaw :)
Czwartek, 23 września 2021 · dodano: 23.09.2021 | Komentarze 12
Paskud trwa. Chłodek i wiatr. Ale spokojnie, będzie gorzej - od jutra wichury i deszcze. Jupi!
Być może dzisiejszy wypad był - w związku z powyższym - ostatnim w dniu roboczym w tym tygodniu. Więc należy go szanować. Choć to ciężka sprawa :)
Wyjazd oczywiście poranny. Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice Konarzewo - Trzcoelin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Nie wydarzyło się kompletnie nic ciekawego. Nawet pół zwierzaka nie wyhaczyłem - tych przejechanych nie liczę.
Za to gdy robiłem klasyczną fotę...
...wyłoniła się postać rowerzysty. Którą znałem. To znów nieformalny rekordzista Przełęczy Karkonoskiej (ponad sto podjazdów na rok), czyli Aleksander (już na emeryturze - zazdro!), który wrócił na chwilę do Wielkopolski. Zamieniliśmy kilka słów i wyprułem do przodu, bo czas gonił. Kolega wie co dobre - szczyty Karkonoszy i Lisówki to najlepsze połączenie :)
Potem jeszcze dojazd do pracy, lekko naokoło, bo przez Dębinę.
Pisałem już wiele razy, że dojazd do niej Dolną Wildą to jak igranie ze śmiercią. Prawie codziennie jakieś auto wyjeżdżające z podporządkowanej chce mnie skasować - nauczyłem się już zwalniać prawie do zera podczas wkraczania na pas rowerowy. Wczoraj wracając przyuważyłem efekt tego, co prędzej czy później stać się musiało: nieustąpienie pierwszeństwa zamieniło się w kolizję. Na szczęście niegroźną - rower częściowo skasowany z przodu, panowie się już dogadywali. Zapytałem tylko czy ok i tyle po mnie.
Ja naprawdę wolę jechać ulicą niż śmieszkami, nawet najlepszymi. W tym kraju mamy nadreprezentację idiotów za kółkiem, którzy najpierw wdepną pedał gazu, a potem pomyślą. Moje marzenie: skasować wszystkie DDR-ki, wyznaczyć pasy rowerowe i będzie cudownie.
- DST 56.80km
- Czas 02:03
- VAVG 27.71km/h
- VMAX 52.20km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 196m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czapla ratunkowa
Środa, 22 września 2021 · dodano: 22.09.2021 | Komentarze 8
Wczoraj (a w sumie to dzisiaj) po raz pierwszy zostałem zmuszony do zamknięcia okna w kuchni na noc, tak waliło chłodkiem. Znaczy się - już za około pół roku znów wiosna! :)
Dzisiejsza jazda również do jakichś specjalnie miłych nie należała. Wiało solidnie, nieprzyjemnie, na termometrze 12 stopni bywa fajne, ale w lutym, takie tam. Finalnie średnia wyszła tragiczna, ale do tego już się przyzwyczajam w sezonie jesień-zima-wiosna...lato :)
Doszło do mnie również mało fajne info, że pan serwisant z Dębca, u którego przez ostatnie lata załatwiałem wszystkie pilne sprawy, na co najmniej zimę wyjeżdża na zachód do pracy. Tak mu dobrze w tym naszym kraju, do którego podobno według propagandy ludzie walą z zagranicy drzwiami i oknami. Tylko nie w tym kierunku. Być może wróci na wiosnę i się znów otworzy, ale sam nie wie - na razie zdaje lokal i nas opuszcza. Dobrze, że mam jeszcze inne zaufane miejsca, ale wszędzie tam trzeba się umawiać na termin. Kiszka :/
Co do jazdy. Trasa wschodnia, w tę i z powrotem: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Krzesiny - Jaryszki - Żerniki - Tulce - Krzyżowniki - Śródka - Szczodzrykowo, gdzie zawróciłem.
Po raz pierwszy zalew w Szczodrzykowie mnie zawiódł - ptactwa prawie zero. Pewnie też mają dosyć takiej aury. Jedna czapla mi się tylko pojawiła na horyzoncie, ale odleciała jak tylko się zatrzymałem. Niepocieszony byłem i zły, że niepotrzebnie brałem aparat, ale czekała mnie nagroda gdzieś między Żernikami a Jaryszkami - dumna koleżanka tej co uciekła pasła się na polu i nawet dała sfocić zanim odleciała kawałek dalej.
Oto smętne Szczodrzykowo:
Na Dębinie niewiele lepiej.
Dodatkowo jakiś dekiel postawił hulajkę prawie na środku. Potraktowałem jako podstawkę do zdjęcia i przesunąłem na "pobocze".
A tak w praktyce wyglądało celebrowanie dnia bez samochodu:
Dystans zawiera dojazd do pracy. Rowerem oczywiście :)
- DST 53.10km
- Czas 01:51
- VAVG 28.70km/h
- VMAX 52.50km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 172m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Antywiosna :)
Wtorek, 21 września 2021 · dodano: 21.09.2021 | Komentarze 4
W temacie względnej paskudności aury niewiele można więcej dodać do tego, co napisałem wczoraj. Było chłodno, wietrznie i nieprzyjemnie. Antychęć do jazdy sama się pojawiała z każdym kilometrem. No ale oczywiście jest plus - nie było upału :)
Wyjazd później niż zwykle, bo dzień częściowo wolny. Dzięki temu mogłem pospać godzinę dłużej niż zwykle.
Trasa zachodnia: Poznań - Plewiska - serwisówki - Dąbrówka - Palędzie - Dopiewiec - Dopiewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Konarzewo - Chomęcice - Rosnowo - Konarzewo - Plewiska - Poznań.
Wizualnie źle nie było - nawet kawałek słońca wyszedł przy wierzbach między Dopiewem a Trzcielinem. Normalnie wiosna.
Byłem również na "swojej" ambonie w Lisówkach. Puściutkiej, co cieszy.
Ze zwierzakami za to kiszka... Wszędzie pustki. Tylko dzwońca samotnego jednego daleko na drzewie przyuważyłem w Trzcielinie.
Później jeszcze spacer z Kropą po Dębinie. Kropa polubiła obrabianie kijków na nowych platformach :)
- DST 57.10km
- Czas 02:02
- VAVG 28.08km/h
- VMAX 52.30km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 135m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Haczyk
Poniedziałek, 20 września 2021 · dodano: 20.09.2021 | Komentarze 7
Wczoraj było fajnie, jak to w życiu bywa - dzisiaj już nie. Zimno, wietrznie, pochmurnie, paskudnie. Rzyg :)
Wyjazd poranny, bez rozgrzewki, na którą czasu nie było. To się nie mogło dobrze skończyć - człapanie było ciężkie i mało sensowne. Ale odbyć się musiało, a jak!
Trasa w tę i z powrotem: Poznań - Plewiska - serwisówki - Zakrzewo - Lusowo - Batorowo - Swadzim - Sady, tam nastąpiła nawrotka i powrót swoim śladami.
Miałem nadzieję na jakieś foty, ale kiszka - na nic ciekawego nie trafiłem. W zamian miałem nadzieję na fajną podwózkę za ciągnikiem na serwisówce od Batorowa, ale spotkał mnie zawód - po pięciuset metrach się skończyło. Dodam, że dość emocjonujących metrach, bo w głowie miałem wizję tego, co się stanie, gdy to coś nagle zahamuje, a ja tego zdążyć nie zrobię :) Normalnie ktoś miał na mnie haczyk.
Poza tym nudy.
Między Lusowem a Skórzewem tną pod budowę jakiegoś paskudztwa. Mam nadzieję, że będzie to chodnik, a nie jakaś cholerna śmieszka :/
Przed pracą jeszcze chwila na Dębinie. O dziwo odnaleziono kawałek słońca.
Potem jeszcze dojazd rowerem do pracy. Znów czułem się jak w Dniu Świstaka, bo ponownie bym zginął mając pierwszeństwo na przejeździe rowerowym. Przynajmniej ten przeprosił, i to dwa razy.
- DST 56.30km
- Czas 01:51
- VAVG 30.43km/h
- VMAX 52.10km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 233m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Na wyspaniowości :)
Niedziela, 19 września 2021 · dodano: 19.09.2021 | Komentarze 7
Wstyd przyznać, ale dzisiaj spałem prawie do dziesiątej. Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałem ku temu okazję i kiedy bylem na tyle zmęczony, żeby mieć taką potrzebę. No nic, starość nie radość :)
Na rower ruszyłem również niespiesznie - punkt dwunasta. Najedzony i nakawowany. Jak się okazało - to był strzał w dziesiątkę, bo kręciło mi się bardzo dobrze. Szkoda, że codziennie nie mam możliwości na wyjazd na luzie, tylko wciąż albo przed, albo po pracy.
Trasa północno-zachodnia, głównie miejska. Jednak nawet ciężki na co dzień Poznań był wyjątkowo przejezdny, przynajmniej jeśli chodzi o ilość aut, bo czerwona fala oczywiście była obecna, a jak. O dziwo gorzej było na obrzeżach i poza miastem, bo jak się okazało zapanowały wszędzie remonty, na przykład na Słupskiej, w Kiekrzu i Rokietnicy. Fragmentami trzeba było sobie zrobić spacerek. A w szczegółach: pojechałem z Dębca przez Górecką, Hetmańską, Przybyszewskiego, Jeżyce, Golęcin, Piątkowo, Obornicką, Suchy Las, Jelonek, Złotniki, Złotkowo, Sobotę, Bytkowo, Rokietnicę, Starzyny, Kiekrz, Słupską, Krzyżowniki, Przeźmierowo, Skórzewo, Junikowo, Plewiska i Świerczewo na Dębiec.
Średnia wyszła spoko jak na miejskie atrakcje. No ale to zasługa tego, o czym pisałem w dwóch pierwszych akapitach.
Lubię ten widoczek znad "eski":
No i znów byłem spóźniony :)
Jakiś dziwny znak pojawił się w Rokietnicy, kompletnie nie wiem o co chodzi :)
A na poważnie - tam czekało mnie jedno z kilku butowań.
Tyle o jeździe. Przed zmrokiem jeszcze spacer po Dębinie, gdzie trafiłem na znajomych :) Zanim matka poznała, że to swoi, miała jakieś wąty, ale potem już wszystko w klimacie peace & love :) Fotki z komórki i w szarości, więc mocno średnie.
Lubię takie leniwe dni. Szkoda, że jest ich tak mało w roku. Praca powinna być zakazana :)
- DST 56.10km
- Czas 02:14
- VAVG 25.12km/h
- VMAX 50.60km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 141m
- Aktywność Jazda na rowerze
Paskud
Sobota, 18 września 2021 · dodano: 18.09.2021 | Komentarze 11
Brrrr... Ale paskudnie się zrobiło.
Jeszcze niedawno w górach było całkiem przyjemnie - nie za gorąco, słonecznie, z niewielkim wiatrem. Teraz wszystko stanęło do góry nogami i zrobił się syf. Dzisiaj od rana padało, mocno wiało i było już tak bardziej listopadowo jeśli chodzi o temperaturę. W sumie ona mi nie przeszkadza, ale w połączeniu z pozostałymi dwoma czynnikami tworzy lekki odruch wymiotny :)
Wyjazd gdy tylko opady na chwilę odpuściły, czyli jakoś po dziewiątej. Miał być tylko glut, ale że deszcz wrócił dopiero pod sam koniec, to udało się zrobić pełen dystans, z przystankiem na przebranie się i ogarnięcie, bo sobota pracująca.
Finalnie trasa wyszła kombinowana i rzeźbiona na żywca: Poznań - Plewiska - Skórzewo - Wysogotowo - Dąbrowa - Zakrzewo - serwisówki - Głuchowo - Komorniki - Plewiska - Poznań, a potem kurs do centrum.
Nie brałem aparatu, bo po co? W tej szarudze mógłbym sobie co najwyżej potestować jak skopać zdjęcie i sprzęt :) Za to uratowałem kolejnego ślimaczego samobójcę za Wysogotowem - aż się cofnąłem, bo jego kolega obok miał mniej szczęścia i ktoś z niego zrobił już placuszek. Ślimol w sumie wyglądał jakby chciał się ze mną dalej zabrać.
O tak brzydko było:
Trafiłem jeszcze na wyjazdowe posiedzenie rządu. Atmosfera wciąż parowała :)
Tyle atrakcji na dziś. Czeka mnie jeszcze tylko powrót z roboty w aurze póki co nie znanej.
- DST 56.70km
- Czas 02:02
- VAVG 27.89km/h
- VMAX 50.60km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 172m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa krzyżowa
Piątek, 17 września 2021 · dodano: 17.09.2021 | Komentarze 8
Dzisiaj przynajmniej nie padało. Zawsze jakiś plus dzionka, który był brzydki, paskudny i wietrzny. Co widać po średniej.
Wyjazd poranny - jak zwykle. Trasa zachodnia - jak to najczęściej. Zrobiona stała pętelka: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Bez przygód, nawet bez gazeciarzy. Nuuuudyyy :)
Zwierzaków również nie było. Może prócz jednego krzyżaka, ale już takiego klasycznego, mieszkającego pod mostem w Trzcielinie. Niestety fotki już jakoś super wyraźnie nie wyszły, bo nie chciałem niszczyć pajęczyny, która była na pierwszym planie.
To pod tym mostkiem mieszka. Akurat wyjątkowo wyszło słońce.
Dystans zawiera dojazd do pracy (Czarnuchem). Trochę smuteczek, bo jeszcze niedawno wracałem "na jasno", teraz już zdecydowanie inne klimaty.
- DST 56.10km
- Czas 02:14
- VAVG 25.12km/h
- VMAX 46.40km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 176m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
To skomplikowane :)
Czwartek, 16 września 2021 · dodano: 16.09.2021 | Komentarze 6
Miało padać. I niestety padało.
Jednak tak podstępnie - gdy już łudziłem się, że jednak wykręcę coś o suchej stopie, zaczęło kropić. Jakąś minutę po starcie. Uroczo.
Finalnie przejazd można określić określeniem "to skomplikowane" :) Najpierw ambitnie walczyłem z opadami, z Dębca kierując się na Luboń, Wiry, Komorniki i Łęczycę, by w Rosnowie stwierdzić, że przyjemność z tego żadna i zrobić nawrotkę na Komorniki i Plewiska. W międzyczasie... zaczęło się wypogadzać. Postanowiłem więc zrobić taktyczny myk, wracając do domu po wykonaniu gluta, a mając w zanadrzu - jeśli aura pozwoli - dokręcić różnicę w dystansie w drodze do pracy.
Aura pozwoliła :) Miałem tylko problem z wyborem dalszej trasy. Pomogła skleroza, bowiem po drodze przypomniałem sobie, że nie przełożyłem tylnej lampki do Czarnucha i musiałem się cofnąć. A finalnie pokręciłem się trochę po Dębinie, Starołęce, Hetmańskiej, Wildzie i w końcu wylądowałem w centrum. Pięć dych zostało wykonane, w lekkich bólach mentalnych.
Fotki tylko symboliczne. Bo nawet punkt widokowy na WPN nie działał :)
Na Dębinie było już jednak nawet słonecznie...
...i można było podrzemać na słońcu :)
Na koniec hit z wczorajszych "Wiadomości". Tego, co biorą ci "dziennikarze" (a de facto partyjni propagandyści) zazdrości pewnie niejeden diler. Małe wytłumaczenie: jedna (!) europosłanka Zielonych zatwittowała sobie o tym, że fajnie by było w przyszłości odejść od przemysłowego chowu, myślistwa i wędkarstwa w UE. Co na to TVPiS (aż fotę zrobiłem oglądając to coś na żywo)? Proszę :)
Dystans zawiera powrót z pracy.
- DST 61.80km
- Czas 02:10
- VAVG 28.52km/h
- VMAX 51.70km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 200m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Pająk Radzewice :)
Środa, 15 września 2021 · dodano: 15.09.2021 | Komentarze 15
Jeden dzień wolnego. W końcu się wyspałem. Nie miałem ku temu okazji nawet na urlopie, więc smakowało to wybornie.
Na rower ruszyłem grubo po dziesiątej, a w sumie to przed jedenastą. Super sprawa.
Kierunek wschodni, ale tym razem bardziej południowy, za to znów w wersji tam i z powrotem, czyli z Dębca przez Las Dębiński, Minikowo, Starołękę, Czapury, Wiórek, Sasinowo, Rogalinek, Rogalin i Świątniki do Radzewic, gdzie odsiedziałem swoje i zawróciłem.
Port Radzewice jak zwykle nie zawiódł. Ale tym razem nie "upolowałem" żadnego ciekawego ptaka, a za to pajęczaka. Nie było to łatwe, bo obiekt (naprawdę malutki) znajdował się na chybotliwej gałązce, jednak w końcu miałem okazję przetestować porządnie makro w telefonie (było to jedno z kryterium wyboru). No i mam. Oczywiście określenie gatunku jest trudne, ale WYDAJE mi się (podkreślam to słowo), że spotkałem zawijaka żółtawego. Choć wolałbym, żeby był nim mój nazwowy faworyt, czyli zyzak tłuścioch :) Wchodził w grę jeszcze kwietnik, ale raczej ten mój jest zbyt włochaty.
Ze skrzydlatych tylko jedna wrzeszcząca wrona na suchym drzewie.
Radzewickie plenery:
Jak się okazało, łódeczka po lewej (Klemens) jest do wynajęcia. W sumie całkiem fajna opcja.
W Rogalinku trafiła się jeszcze zdemontowana już dożynka. Spóźniłem się.
Mimo wolnego musiałem się na chwilę pojawić w pracy, w godzinach powrotowego szczytu. Korki masakryczne, a tymczasem ja spokojnie Czarnuchem dotarłem do celu i wróciłem. Po raz kolejny rower wygrywa.
A jutro ma padać :(