Info

Suma podjazdów to 738234 metrów.
Więcej o mnie.












Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Lipiec11 - 68
- 2025, Czerwiec30 - 147
- 2025, Maj31 - 187
- 2025, Kwiecień30 - 156
- 2025, Marzec31 - 204
- 2025, Luty28 - 178
- 2025, Styczeń31 - 168
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 210
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
- DST 51.30km
- Czas 02:03
- VAVG 25.02km/h
- VMAX 51.80km/h
- Temperatura 4.0°C
- Podjazdy 163m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wiosna!
Czwartek, 2 grudnia 2021 · dodano: 02.12.2021 | Komentarze 11
Dzisiaj nie padało. Ani deszczem, ani śniegiem. Super.
Ale nie, nie, różowo nie było. Wręcz przeciwnie - wiało tak, że nawet nie zamierzałem bawić się w jazdę szosą, z obawy przed zwianiem z drogi. Wybrałem Czarnucha i jak zwykle decyzja była słuszna, bo na wąskich kołach tylko bym się wkurzał. A tak spokojnie, szprycha za szprychą, robiłem swoje.
Pierwsza połowa drogi to istna mordęga. Było momenty, gdy ledwo przekraczałem kilkanaście kilometrów na godzinę. Za to powrót - bajka. Na prostej bez problemu udało mi się przekroczyć 50 km/h, i to na kołach 2,1 z solidnym bieżnikiem.
Trasa klasyczna, zachodnia: Poznań - Luboń - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
O takie piękne niebo było rano:
W Trzcielinie nie widziałem dzisiaj Trzcinki. Ale... miałem okazję pogłaskać dwa pieski :) To miejsce mnie rozwala, coraz bardziej czuję, że powinienem kupić tam jakiś wigwam na lato :) Mały czworonóg pierwotnie był nieufny, ale po chwili przyleciał większy, bardziej odważny i już razem dały się poczochrać. Mały na koniec jeszcze... obsikał mi koło. To chyba dobrze.
Były również żurawie, kawałek dalej, w nieśmiertelnych Lisówkach.
Oraz fajne stado sarenek, które bawiło się jak szczeniaczki. Na szczęście żadnego gnoja na nieodległej ambonie nie odnotowałem.
Do pracy dziś nie jechałem, bo wolne. Czyli cały dzień coś do roboty, łącznie z przekazaniem w końcu mieszkania wynajmowanego przez teściową. Mam nadzieję, że było to symboliczne zamknięcia smutnego miesiąca, jakim był listopad i tego, co w nim się wydarzało.
A na Dębinie dziś... wiosna :)
- DST 31.30km
- Czas 01:15
- VAVG 25.04km/h
- VMAX 50.70km/h
- Temperatura 1.0°C
- Podjazdy 140m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Glut deja vu
Środa, 1 grudnia 2021 · dodano: 01.12.2021 | Komentarze 6
Miałem małe deja vu z wczoraj.
Najpierw poranne spojrzenie za okno i zdziwienie, że nie jest biało. Potem decyzja o wyjeździe, chwila zadowolenia, że w ogóle jadę, a potem szybka ewakuacja z powodu nagłych opadów śniegu.
Trasa nieskomplikowana, bo z grubsza w tę i z powrotem: z Dębca przez Las Dębiński, Minikowo, Starołękę, Czapury i Wiórek do Sasinowa, gdzie szybko się ewakuowałem.
Generalnie... o dziwo fajnie się bawiłem. Nawet wjechałem na chwilę do lasu, żeby pokręcić przez chwilę po tym białym szajsie.
Niestety mój dobry humor zepsuli debile w puszkach. Nie wiem co kieruje kretynami, którzy widzą jakie są warunki, a i tak pędzą grubo powyżej dopuszczalnej prędkości i wyprzedzają na chama na gazetę. A dzisiaj takich było nad wyraz sporo. Wyjątkowo więc z obawy przed nimi użyłem śmieszki na Starołęckiej, stwierdzając, że najwyżej zginę z powodu niedotlenienia podczas wspinaczki pod któryś z krawężników, ale nie dam satysfakcji z zabicia mnie przez Polaka za kółkiem.
Fotki. Nieskomplikowane, jak widać :) To dziwne białe to śnieg.
A tu jeszcze się nie zaczął zbierać.
Nawet Dębina zrobiła się lekko biała.
Tyle. Do pracy oczywiście rowerem nie pojechałem, za to zafundowałem sobie spacerek. A zwierzak na dziś to zamyślona bogatka, nie z dziś :)
Aha, pierwszy water-test nowego telefonu zdany :)
- DST 31.30km
- Czas 01:15
- VAVG 25.04km/h
- VMAX 50.70km/h
- Temperatura 1.0°C
- Podjazdy 119m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Glut okołośniegowy
Wtorek, 30 listopada 2021 · dodano: 30.11.2021 | Komentarze 9
No i znów będzie, że chomika nie szanuję... No dobra, nie szanuję :)
Spodziewałem się, że gdy spojrzę rano za okno, będzie tam biało. A tu niespodzianka - "tylko" mokro. Jak się później okazało, miałem po prostu szczęście, a sypać faktycznie zaczęło, jednak trochę później,
Ogarnąłem na szybko Czarnucha (w sumie nie tak szybko, bo jeszcze musiałem wymienić mocowanie licznika, gdyż wczoraj kabel się przerwał) i w drogę. Już po chwili wiedziałem, że więcej niż gluta nie wywalczę - po pierwsze było zimno, po drugie mokro, po trzecie zaczęło prószyć, a po czwarte i najważniejsze: nie chciało mi się :)
Tym samym wykonałem jedynie zachodnią krótką pętelkę: Poznań- Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Komorniki - Plewiska - Poznań.
Tu już śnieg był, ale go na fotce nie widać.
Z kolei już w Poznaniu owszem :)
Na szczęście miałem na tyle rozsądku, żeby olać dojazd do pracy rowerem. Wybrałem spacerek przez Dębinę. A tam nie tylko ja byłem wściekły na to białe gówno padające na łeb, ale modraszka również :)
- DST 56.30km
- Czas 02:15
- VAVG 25.02km/h
- VMAX 51.20km/h
- Temperatura 2.0°C
- Podjazdy 118m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Przedtoporowo
Poniedziałek, 29 listopada 2021 · dodano: 29.11.2021 | Komentarze 13
Śniegowa egzekucja została o jeden dzień odłożona, co mnie bardzo ucieszyło. Patrząc bowiem na prognozy na kolejne dni szanse na rowerowanie są nikłe, by nie rzec, że zerowe. Więc dziś udało się jeszcze uciec sprzed topora.
Wyjazd przedpracowy, w warunkach mokrych, ale bezpiecznych, do tego niestety wietrznych. Jednak podczas kręcenia Czarnuchem wkurza to minimalnie mniej niż na szosie.
Trasa północno-zachodnia: Poznań - Plewiska - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - Dąbrowa - Wysogotowo - Skórzewo - Plewiska - Poznań.
Było zimno i paskudnie, ale dobrze, że było. O, tyle mogę napisać :)
Fotki skromne, bo szaro.
...wraz z kapslopeją :)
Był jeszcze konik.
No i niewyraźne żurawie w oddali.
No i potem frrrrruuu do pracy.
Na jutro zapowiada się chomik.
- DST 53.30km
- Czas 01:58
- VAVG 27.10km/h
- VMAX 51.30km/h
- Temperatura 2.0°C
- Podjazdy 206m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sprzątanicznie
Niedziela, 28 listopada 2021 · dodano: 28.11.2021 | Komentarze 16
Aktywnego ("wolnego") weekendu ciąg dalszy. Ledwo żyję.
Dzisiaj niestety punktem dnia było ogarnianie mieszkania po teściowej. Wyszło jakieś siedem godzin wyrzucania gratów, wyniosłem też pewnie ze sto kilo ciuchów do kontenerów PCK. Masakra. Mam nadzieję, że ktoś z nich skorzysta.
Wcześniej jeszcze rower. O dziwo udało się szosą, bo śnieg raczył opóźnić swoje przyjście na poznański świat o kilka godzin. Dzięki temu miałem radochę kolarską, za którą - już wiem - będę długo tęsknił.
Trasa południowo-wschodnia, w tę i z powrotem: Dębiec - Las Dębiński - Minikowo - Starołęka - Czapury - Wiórek - Sasinowo - Rogalinek - Rogalin - Świątniki - Radzewice, gdzie jak zwykle nastąpiła nawrotka.
Nie jechało się źle, nie wiało mocno, ale się nie spieszyłem. Bo po co? Do sprzątania? Oj nie :)
Zatrzymałem się na chwilę przy punkcie widokowym na WPN w Wiórku. A tam miła niespodzianka: gągoł, tylko bardzo daleko i w szarości.
Z kolei w Porcie Radzewice towarzyszyły mi łabądki.
Wczoraj odwiedziliśmy znajomych, a przy okazji i Heidi. Kolejny genialny czworonóg do głaskania :)
Najbliższe dni zapewne będą bezrowerowe :/ Śnieg z deszczem i nocne przymrozki - to nie brzmi zachęcająco...
- DST 53.60km
- Czas 01:58
- VAVG 27.25km/h
- VMAX 52.80km/h
- Temperatura 2.0°C
- Podjazdy 201m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Mlecznie
Sobota, 27 listopada 2021 · dodano: 27.11.2021 | Komentarze 8
Zalatana sobota. Więc krótko.
Wyjazd rowerowy przed dziesiątą. Czekałem, aż mgły zejdą, ale nic z tego - ruszałem w pełnym mleku, a rozpogadzać zaczęło się dopiero pod sam koniec. W sumie nie było najgorzej, choć jechałem bardzo ostrożnie.
Trasa wschodnia: Dębiec - Las Dębiński - Minikowo - Starołęka - Czapury - Babki - Głuszyna - Sypniewo - Szczytniki - Koninko - Gądki - Robakowo - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.
W końcu miałem okazję na spokojnie sfocić jedno z moich ulubionych drzew - tańczącego cyklopa przed Tulcami :)
Win XP dzisiaj mało klasyczny...
...a w Szczodrzykowie nawet nie musiałem wyciągać aparatu :) Ptactwo tym razem bez szans na uchwycenie.
Na Dębinie i nad Wartą też średnio wyraźnie.
A tu moment, gdy zaczęło się przejaśniać.
Jeszcze sarenki w mleku...
...i tyle na dziś. Aha, jeszcze spostrzeżenie, że mgły są o tyle fajne, że nawet nie widać śmieszek. Głównie tych kostkowych :) Więc jak zwykle w Dachowej pełna olewka.
Zaraz jedziemy do znajomych, więc BS-a będę nadrabiał zapewne dopiero jutro.
PS. Jako że na jutro zapowiadają śniegi, a co za tym nie wiem, kiedy dodam kolejny wpis, info z dzisiejszego popołudnia. Bestia pojechała do nowego domu i proszę o trzymanie kciuków, żeby tam się zadomowiła. Jest opcja powrotu, ale to najgorsze, co się może zdarzyć. Oczywiście zapakowanie jej było wyczynem, jednak dałem radę. No i największy szok - chyba czuła, że będzie już miała (mam nadzieję) ze mną spokój, bo... nawet dała się pogłaskać na do widzenia :) Powodzenia, Micia, w nowym życiu!
- DST 61.50km
- Czas 02:15
- VAVG 27.33km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 4.0°C
- Podjazdy 183m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Trzcinki :)
Piątek, 26 listopada 2021 · dodano: 26.11.2021 | Komentarze 9
Dzisiaj krótko, bo ledwo żyję. Jest prawie 22-ga, a ja dopiero zabieram się za wpis, tyle miałem do zrobienia.
Wyjazd poranny, w zimnym, ale jeszcze do wytrzymania klimacie. Bo nie padało. Udało się więc szosą.
Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Bez zbędnych ceregieli - znów dzionek zrobiła mi Trzcinka :) Oczywiście poznała, podbiegła, przywitała się, wdrapała na mnie, dała zrobić sefiaka (jako wyjątek wklejam) oraz... zasnęła mi na kolanach :)
W sumie tyle. Więcej mi do radochy na ryju nie było potrzeba. Jeszcze tylko rowerowa fota...
...powrót do domu, a potem do roboty. Już Czarnuchem.
- DST 58.30km
- Czas 02:08
- VAVG 27.33km/h
- VMAX 55.30km/h
- Temperatura 2.0°C
- Podjazdy 182m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Względna normalność
Czwartek, 25 listopada 2021 · dodano: 25.11.2021 | Komentarze 7
Dzisiaj już normalny szosowy wyjazd.
To znaczy względnie normalny. Bo ten poranny jeden stopień na plusie średnio mi pasował, ale że pod koniec było tych stopni już trzy, to nie narzekam :)
Wyjazd przed pracą, a trasa jedna z ulubionych, południowa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań.
Prócz chłodku, początkowo nie jechało się źle. Byłem nawet zdziwiony, że podczas jazdy na południe, pod wiatr, nie było tragedii - podmuchy przeszkadzały, ale tragedii nie było. Dopiero po nawrotce okazało się, że do tej pory... jechałem z wiatrem, bo dopiero teraz musiałem się napocić :)
Wydarzeń brak. Na szczęście. Fotki tylko takie wykorzystujące ostatki słońca, bo od weekendu idzie podobno pogodowa rzeź :/
Potem jeszcze rowerem do pracy, ale najpierw wybieganie Kropy po Dębinie. Pies jak zwykle tylko na to czekał :)
- DST 57.40km
- Czas 02:16
- VAVG 25.32km/h
- VMAX 51.70km/h
- Temperatura 6.0°C
- Podjazdy 186m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Jednak wykręcone
Środa, 24 listopada 2021 · dodano: 24.11.2021 | Komentarze 5
Kładąc się wczoraj wieczorem spać (a w sumie to dziś, bo zrobiłem to po północny) byłem pewny, że na rower albo nie pójdę, albo trafi się jedynie glut w środku dnia. Bowiem konieczność przybycia do pracy na ósmą rano pod koniec listopada na dwóch kółkach przekraczało moje możliwości.
A jednak. Udało mi się jakimś cudem wstać w okolicach 6:30 (!!!), ogarnąć, wypić kawę i kilka minut po siódmej ruszyć. Z zamiarem takim, że wykręcę ile zdążę, a potem będę się martwił co dalej.
Pojechałem Czarnuchem, bo w nocy padało, a rano drogi jeszcze się szkliły - na szczęście póki co tylko kroplami.
No i znów się ucieszyłem, że mamy zmianę czasu na zimowy. Bowiem ciemno było tylko przez kilka kilometrów, a później zaczęło się już rozjaśniać. Jestem na tak dla wersji zima!
Z Dębca ruszyłem najpierw do Lubonia, gdzie jak zwykle odstałem swoje w korkach, następnie dotarłem do Wirów, zjechałem do Łęczycy i już mając mało minut w zapasie wybrałem wersję samobójczą, czyli przejazd gównośmieszką przy Armii Poznań w Luboniu, a potem już cywilizowanym poznańskim asfaltem do centrum. Dotarłem lekko po czasie, mając zaledwie 20 kilometrów na liczniku. Ale nie czułem się winny (światła), bo jak można się jednocześnie spóźnić i być w robocie na cztery godziny przed jej formalnym rozpoczęciem? :)
Tam najpierw bla, bla, bla, jak to będzie fajnie, potem jeszcze ogarnięcie zaległości rocznych w zespole i na kwadrans przed dwunastą postanowiłem, że sobie jeszcze dokręcę do pięciu dych. Kto nadgodzinowemu zabroni? :)
Zrobiłem więc kółko na południe, zahaczając jeszcze o kota, który - jak się ku zdziwieniu wszystkich okazało - jest zdrów jak ryba. Do tego jeszcze krótko po Dębinie, potem na Szachty, stamtąd na Kotowo albo Fabianowo (nigdy nie wiem, gdzie się kończy jedno, a zaczyna drugie), znów Luboń, następnie Komorniki i do centrum Poznania.
Zdjęcia jedynie poglądowe, bo czasu na ich robienie nie miałem. Oczywiście musiały pojawić się Szachty, wyjątkowo wieża jedynie z dolnej perspektywy.
"Moja" Dębina również nawiedzona.
Rano na starcie jeszcze ciemnawo.
A kawałek dalej, czyli w Luboniu, klasyczne korki.
Nad A2 również korek. a rowerkiem luz :)
Dziwny to był dzionek. Zakręcony, ale i na szczęście pokręcony.
- DST 57.20km
- Czas 02:17
- VAVG 25.05km/h
- VMAX 51.10km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 197m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Na dwa
Wtorek, 23 listopada 2021 · dodano: 23.11.2021 | Komentarze 5
No dobra, przyznam się - za dwoma stopniami powyżej zera jakoś niespecjalnie tęskniłem :)
Tyle dzisiaj było na starcie. Pod koniec temperatura wzrosła do upalnych plus czterech, więc w sumie źle nie było. Oczywiście prócz wiatru, który odpuścić wciąż nie zamierza na polach.
Wyjazd przedpracowy na zachód. Trasa: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Jechałem mtb, bo mokro. Mimo to udało mi się w Konarzewie dogonić jednego szoszona, którego jak się okazało już poznałem, i kawałek razem pokręciliśmy. Główny temat: wiejeeeee!!! I to nie ja znów zacząłem :)
W tej paskudnej szarzyźnie wypatrzyłem hen, hen, daleko parkę żurawi. Niestety foty koszmarne.
Obok stało moje ulubione drzewo.
I tyle z "ciekawostek". Jeszcze w Poznaniu ująłem telefonem gawrona, który grzecznie czekał sobie na zmianę świateł na przejściu dla pieszych.
A do pracy pojechałem znów lekko naokoło, przez Dębinę.
Jutro muszę być w pracy o ósmej rano, bo jest coroczna zmiana złego na gorsze, więc trzeba nas będzie przekonać, że chodzi o lepsze, a potem jeszcze czeka masa innych mega istotnych dla korpoświata pierdół. Raczej nie będę pchał się rowerem o tej porze, może więc w uda się na chwilę wyskoczyć na gluta, ale to okaże się dopiero w praniu.