Info
Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 213051.35 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.74 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 711922 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Styczeń21 - 100
- 2024, Grudzień31 - 239
- 2024, Listopad30 - 201
- 2024, Październik31 - 208
- 2024, Wrzesień30 - 212
- 2024, Sierpień32 - 208
- 2024, Lipiec31 - 179
- 2024, Czerwiec30 - 197
- 2024, Maj31 - 268
- 2024, Kwiecień30 - 251
- 2024, Marzec31 - 232
- 2024, Luty29 - 222
- 2024, Styczeń31 - 254
- 2023, Grudzień31 - 297
- 2023, Listopad30 - 285
- 2023, Październik31 - 214
- 2023, Wrzesień30 - 267
- 2023, Sierpień31 - 251
- 2023, Lipiec32 - 229
- 2023, Czerwiec31 - 156
- 2023, Maj31 - 240
- 2023, Kwiecień30 - 289
- 2023, Marzec31 - 260
- 2023, Luty28 - 240
- 2023, Styczeń31 - 254
- 2022, Grudzień31 - 311
- 2022, Listopad30 - 265
- 2022, Październik31 - 233
- 2022, Wrzesień30 - 159
- 2022, Sierpień31 - 271
- 2022, Lipiec31 - 346
- 2022, Czerwiec30 - 326
- 2022, Maj31 - 321
- 2022, Kwiecień30 - 343
- 2022, Marzec31 - 375
- 2022, Luty28 - 350
- 2022, Styczeń31 - 387
- 2021, Grudzień31 - 391
- 2021, Listopad29 - 266
- 2021, Październik31 - 296
- 2021, Wrzesień30 - 274
- 2021, Sierpień31 - 368
- 2021, Lipiec30 - 349
- 2021, Czerwiec30 - 359
- 2021, Maj31 - 406
- 2021, Kwiecień30 - 457
- 2021, Marzec31 - 440
- 2021, Luty28 - 329
- 2021, Styczeń31 - 413
- 2020, Grudzień31 - 379
- 2020, Listopad30 - 439
- 2020, Październik31 - 442
- 2020, Wrzesień30 - 352
- 2020, Sierpień31 - 355
- 2020, Lipiec31 - 369
- 2020, Czerwiec31 - 473
- 2020, Maj32 - 459
- 2020, Kwiecień31 - 728
- 2020, Marzec32 - 515
- 2020, Luty29 - 303
- 2020, Styczeń31 - 392
- 2019, Grudzień32 - 391
- 2019, Listopad30 - 388
- 2019, Październik32 - 424
- 2019, Wrzesień30 - 324
- 2019, Sierpień31 - 348
- 2019, Lipiec31 - 383
- 2019, Czerwiec30 - 301
- 2019, Maj31 - 375
- 2019, Kwiecień30 - 411
- 2019, Marzec31 - 327
- 2019, Luty28 - 249
- 2019, Styczeń28 - 355
- 2018, Grudzień30 - 541
- 2018, Listopad30 - 452
- 2018, Październik31 - 498
- 2018, Wrzesień30 - 399
- 2018, Sierpień31 - 543
- 2018, Lipiec30 - 402
- 2018, Czerwiec30 - 291
- 2018, Maj31 - 309
- 2018, Kwiecień31 - 284
- 2018, Marzec30 - 277
- 2018, Luty28 - 238
- 2018, Styczeń31 - 257
- 2017, Grudzień27 - 185
- 2017, Listopad29 - 278
- 2017, Październik29 - 247
- 2017, Wrzesień30 - 356
- 2017, Sierpień31 - 299
- 2017, Lipiec31 - 408
- 2017, Czerwiec30 - 390
- 2017, Maj30 - 242
- 2017, Kwiecień30 - 263
- 2017, Marzec31 - 393
- 2017, Luty26 - 363
- 2017, Styczeń27 - 351
- 2016, Grudzień29 - 266
- 2016, Listopad30 - 327
- 2016, Październik27 - 234
- 2016, Wrzesień30 - 297
- 2016, Sierpień30 - 300
- 2016, Lipiec32 - 271
- 2016, Czerwiec29 - 406
- 2016, Maj32 - 236
- 2016, Kwiecień29 - 292
- 2016, Marzec29 - 299
- 2016, Luty25 - 167
- 2016, Styczeń19 - 184
- 2015, Grudzień27 - 170
- 2015, Listopad20 - 136
- 2015, Październik29 - 157
- 2015, Wrzesień30 - 197
- 2015, Sierpień31 - 94
- 2015, Lipiec31 - 196
- 2015, Czerwiec30 - 158
- 2015, Maj31 - 169
- 2015, Kwiecień27 - 222
- 2015, Marzec28 - 210
- 2015, Luty25 - 248
- 2015, Styczeń27 - 187
- 2014, Grudzień25 - 139
- 2014, Listopad26 - 123
- 2014, Październik26 - 75
- 2014, Wrzesień29 - 63
- 2014, Sierpień28 - 64
- 2014, Lipiec27 - 54
- 2014, Czerwiec29 - 82
- 2014, Maj28 - 76
- 2014, Kwiecień22 - 61
- 2014, Marzec21 - 25
- 2014, Luty20 - 40
- 2014, Styczeń15 - 37
- 2013, Grudzień21 - 28
- 2013, Listopad10 - 10
Grudzień, 2019
Dystans całkowity: | 1913.36 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 71:09 |
Średnia prędkość: | 26.89 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.70 km/h |
Suma podjazdów: | 6499 m |
Liczba aktywności: | 32 |
Średnio na aktywność: | 59.79 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
- DST 57.16km
- Czas 02:06
- VAVG 27.22km/h
- VMAX 51.20km/h
- Temperatura -1.5°C
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
SZA-man
Czwartek, 12 grudnia 2019 · dodano: 12.12.2019 | Komentarze 15
O dzisiejszym wyjeździe można napisać trzy słowa: szarość, zimność, apatyczność. W skrócie SZA.
Ruszyłem jak zwykle między ósmą trzydzieści a dziewiątą, jednak tym razem jeszcze bardziej niewyspany, gdyż szanowna Kropa zażyczyła sobie załatwić konkretną potrzebę fizjologiczną o... piątej czterdzieści rano. Oczywiście, można było zatkać sobie uszy watą i przeczekać, ale szkoda psa :)
Trasa to kombinacje okołomuminkowe: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Rogalinek - Sasinowo - Wiórek - Czapury - Babki - Daszewice - Kamionki - Szczytniki - Sypniewo - Głuszyna - Starołęcka - Las Dębiński - dom. Wyszło na Relive... nie wiem w sumie co. Lecący
kolibrożuraw bez ogona? :)
Ciężko się jechało w tej zimnicy i wśród mgławosmogu.
Polska wstaje z kolan, pięknieje na naszych oczach...
Nawet lekko zimowy Windows XP był dziś szary.
Upału nie było :)
No ale za to nie padało. Czyli jakieś pięćdziesiąt procent pogodynek miało rację, pięćdziesiąt nie. Fajna robota - jak zawodowe rzucanie monetą :)
Dystans zawiera dojazd do pracy.
Pod wczorajszym wpisem, za sprawą kolegi Lapeca, urodził się temat budowy wiaduktów i tuneli, które faktycznie pomagają w uniknięciu upierdliwego czekania na zamkniętych rogatkach kolejowych. Sama idea jest genialna, problem jak zwykle w wykonaniem - rok opóźnień na PKP to norma, tak samo jak zmiana wykonawcy robót. Tu zgrabne podsumowanie tworzenia kilka lat temu przejazdu pod torowiskiem w Mosinie :)
- DST 63.50km
- Czas 02:28
- VAVG 25.74km/h
- VMAX 51.80km/h
- Temperatura -2.0°C
- Podjazdy 304m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Inne światy
Środa, 11 grudnia 2019 · dodano: 11.12.2019 | Komentarze 17
Gdy dziś rano piłem kawę, byłem pewien, że pokręcę szosą.
Gdy wróciłem z krótkiego spaceru z psem, byłem już pewien, że... nie pokręcę szosą :)
Bo co prawda nie padało, ale szron osadził się nie tylko na dachach czy samochodach, ale i na sporych fragmentach dróg. Nastąpiła więc szybka korekta - jazda miała odbyć się na Czarnuchu. Po to w końcu między innymi go kupiłem, zdecydowanie nie żałując tej decyzji. A wręcz przeciwnie.
Zacząłem od Dębiny, będącej dziś pierwszym innym, zaszronionym światem względem codzienności.
Potem przez Wartę na Minikowo, gdzie zachciało mi się sprawdzić, jak w praktyce wygląda przejazd zamkniętą ulicą pozwalającą mi na wykonywanie "muminków". I pewnie bym sprawdził, ale gdy najpierw na przejeździe kolejowym przepuściłem dwa składy, a chwilę później, gdy szlaban zaczął się otwierać, nagle znów zaczął zamykać, stwierdziłem, że to znak. Zawróciłem. Przy okazji cykając dowód na to, że wybór roweru mtb nie był głupim pomysłem :)
Wróciłem do Starołęckiej, następnie Głuszyna, skręt na Daszewice, a tam... coś robią. Niepokojącego. Zagaduję więc nieśmiało:
Ja (z obawą): - A co to tu będzie?
Robotnik (szczerząc zęby): A ścieżka rowerowa dla was!
Ja (w stanie przedzawałowym): A z asfaltu?
Robotnik (tryumfalnie): A z asfaltu!
Ja (wracając do żywych): Ufff...
Co prawda DDR-ka jest tu kompletnie niepotrzebna, ale skoro być musi, niech będzie przejezdna. Dobrze, że to przy granicy Poznania, bo od jakiegoś czasu jest on również innym światem, starającym się trzymać jako takie standardy budowy śmieszek.
Potem nastąpił skręt na Babki oraz Czapury. Tam po hamulcach, bo nie mogłem się nie zatrzymać na widok cudownie baraszkujących koni, widocznych z daleka. Odświeżające dla mózgu było podziwianie choć przez chwilę ich gracji, radości życia, szczerych interakcje. Genialny, koński inny świat, jakże lepszy od ludzkiego.
Reszta trasy to dokrętka przez Wiórek, Rogalinek i Rogalin do Świątnik, tam nawrotka, znów do Rogalinka, a końcówka: Puszczykowo, Łęczyca oraz Luboń. Już suchym szlakiem, ale za to w mrozie i przy silnym wietrze z południowego wschodu.
Tym samym, zamiast mumina, z trasy wyszedł rozjechany kociak. Reszta to dojazd do pracy.
Na koniec kadry z niekończącej się historii, z tego najgorszego, ludzkiego innego świata. W roli głównej nieocenione Nadleśnictwo Babki, wyjazd z Wiórka. Żeby zarysować pełen obraz, który wyzwolił ze mnie hekatombę bluzgów, trwającą dobrych kilka minut, najpierw kadr sprzed roku, z kwietnia lub maja:
Stan na dziś, czyli dupna zmiana w rozkwicie:
Słowa cisną się takie, że szkoda je uwieczniać ku potomnym (jacyś pewnie mogą tu niechcący trafić). Jak zwykle jedynie mogę odwołać się do słów refrenu z jednej z piosenek Kazika. O tej, dokładnie w tym momencie.
Tym smutnym akcentem kończę na dziś. Na jutro za to zapowiada kilka z pogodynek (a kilka nie) jakieś opady deszczu ze śniegiem oraz wciąż mróz, więc może być różnie.
- DST 62.60km
- Czas 02:18
- VAVG 27.22km/h
- VMAX 51.80km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 214m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Miasto, wiatr, chłód
Wtorek, 10 grudnia 2019 · dodano: 10.12.2019 | Komentarze 11
No, to w sumie w tytule zawarłem większość tego, co zawrzeć chciałem. Mogę kończyć :)
...
Dobra, coś jeszcze muszę dopisać, bo tak łyso coś :)
Miasto to korki, czerwone światła, gazeciarze i objazdy - standard.
Wiatr to... w sumie standard. Centralny w pysk, czasem boczny, rzadko pomagający, za to silny. A nawet bardzo silny.
Wspomagany przez chłód, który znów wraca na swoje klasyczne pozycje. Na szczęście póki co jeszcze te powyżej zera.
Finalnie wyszedł z tego badziew. Jak to zimą.
Łyso, szaro, ponuro. Fuj!
Wiało!
Co ciekawe, tego człowieka na wysięgniku zauważyłem dopiero na zdjęciu, na żywo widziałem tylko flagi. Duch? :)
Na koniec dwa wiszące przeterminowane ryjki do kolekcji. Jeden mafijny... :)
...drugi w stanie z grubsza tożsamym z poziomem rządzenia :)
Dystans zawiera dojazd do roboty.
- DST 61.45km
- Czas 02:16
- VAVG 27.11km/h
- VMAX 51.20km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 148m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Trollegrynacja
Poniedziałek, 9 grudnia 2019 · dodano: 09.12.2019 | Komentarze 14
Dziś już się nie wyspałem, za to na rowerze zasapałem, bo wiało :) Wolę zdecydowanie tę pierwszą wersję.
W nocy padało, nad ranem było już tylko mokro, mogłem więc ruszyć szosą. Jednak jechałem nad wyraz ostrożnie, bo za glebami nie przepadam.
Trasa to zachodnia polna męczarnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Walki nie było, zdecydowanie :) Wolałem oczyścić łeb przed kolejnym upojnym dzionkiem w robocie.
W Luboniu - na nowej śmieszce - wciąż się lubończycy nie potrafią odnaleźć. Pewnie myślą, że zgodnie z wieloletnią tradycją, dla rowerów jest ta część z kostki :)
Znów na moich szlakach pojawił się trip maryjny :)
Wciąż bawi ten kult oddawany obrazowi mającemu lekko ponad siedemdziesiąt lat, bo oczywiście tak zwana peregrynacja polega na obwożeniu po Polsce kopii, nie oryginału. No ale za to po raz pierwszy widziałem flagę maryjną powieszoną na sygnalizacji przy drodze krajowej.
Dystans zawiera dojazd do pracy.
A ja pyknąłem się jeszcze na chwilę na Stary Rynek, zobaczyć dzieła z lodu z okazji Ice Festivalu. No niestety, wszystko już popłynęło :(
Mimo wszystko Rynek się jak zwykle godnie prezentuje.
A w bramach niezmiennie czai się Watcher :)
No i nawet do Poznania zawitała słynna wojna na słowa między Widzewem a ŁKS-em. Mega pozytywna, jak widać :)
Dla niewtajemniczonych - RTS to Widzew, a napis pochodzi ze squotu w samym centrum miasta.
- DST 54.10km
- Czas 01:57
- VAVG 27.74km/h
- VMAX 56.70km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 267m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wietrzenie snów
Niedziela, 8 grudnia 2019 · dodano: 08.12.2019 | Komentarze 17
Udało się! W końcu się udało!
Wyspać, oczywiście :)
Może nie aż tak jak pewnemu Jarosławowi w dniu wprowadzenia stanu wojennego, ale jednak solidnie. Bo możliwość wylegiwania się do grubo po dziewiątej to skarb. A skarby znajduje się rzadko, więc tym bardziej doceniam.
Na rower ruszyłem wyjątkowo najedzony, czyli w nastroju przyzwoitym. Do momentu, gdy pierwszy powiew wiatru prawie rzucił mnie na ścianę :) Wiedziałem już, że znów nie poszaleję. I nie poszalałem. Nic nowego :)
Za to podobała mi się temperatura - siedem stopni jak na grudzień to zaprawdę miła niespodzianka.
Trasa to klasyczne "kondominium": Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszyczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Trzebaw - Szreniawa - Komorniki - Poznań. Relive cudownie zmartwychwstało, więc jest. O TU.
Nieźle było z kierowcami. Tylko dwóch chciało mnie zabić wyprzedzając na gazetę, co jak na ten nasz naród wybrany inaczej jest wynikiem przyzwoitym.
Wjechałem sobie na Osową Górę, oczywiście ulicą Pożegowską. Dawno mnie tu nie było. I jak na niedzielę w ogóle ruch tu dziś mikry. W "sezonie" nie do pomyślenia.
Na koniec - dość niewyraźny - (arcy)polski fiat :)
- DST 32.55km
- Czas 01:18
- VAVG 25.04km/h
- VMAX 50.40km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 128m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Glut poranno-wodny
Sobota, 7 grudnia 2019 · dodano: 07.12.2019 | Komentarze 13
Pierwsza pobudka nastąpiła lekko po siódmej. Za oknem ciemno i padało.
Po półgodzinnej drzemce nastąpiło drugie podejście do tematu. Było już jaśniej i straszyły jedynie pojedyncze krople.
Nastąpiła w związku z tym szybka ewakuacja z pieleszy, skonstruowanie kawy i myk, skorzystać z niespodziewanego jeszcze wczoraj wieczorem okienka pogodowego. Oczywiście zatrudniając do tego Czarnucha.
W połowie drogi zaczęło lać, więc wyszedł jedynie glut zachodni: Poznań - Luboń - Wiry - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Komorniki - Plewiska - Poznań. Relive nie będzie, bo się apka zbuntowała i w ogóle przestała wczytywać mi ślad z Endo.
Wiało koszmarnie, ale za to było ciut cieplej. Zawsze to lepiej niż miałaby być wersja "wiało koszmarnie oraz był mróz", jak ostatnio.
O samej jeździe nie ma się co rozpisywać. Generalnie cieszyłem się, że już wróciłem :) Przed pracą udało mi się za to jeszcze zrobić Kropie spacer, gdy - jak na złość - przestało już padać.
W Wirach uważniej przyjrzałem się przydrożnemu krzyżowi.
Później znalazłem informację o tym, co się tu zdarzyło - rok temu zginął w tym miejscu szesnastolatek, zabity (znów!) podczas przechodzenie przez pasy przez kobietę, która olała wszelkie normy bezpieczeństwa. Na tej drodze zresztą to norma, co widać na załączonym. Oczywiście buźka tyczy się nie mnie, tylko merola, która aktualnie mnie wyprzedzał.
Dziś w nocy na Głogowskiej w Poznaniu kolejna ofiara, znów na przejściu... Ręce opadają.
No i na koniec polityczne mordy w wersji XXL. Przypominam, minęły już prawie dwa miesiące od zakończenia wyborów. To miejsce zresztą jest ulubione przez cwaniaków - wcześniej przez pół roku wisiała tu kandydatka Kopacz.
- DST 62.20km
- Czas 02:18
- VAVG 27.04km/h
- VMAX 50.20km/h
- Temperatura -1.0°C
- Podjazdy 241m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
No to rura
Piątek, 6 grudnia 2019 · dodano: 06.12.2019 | Komentarze 7
Wczorajszy dzień względem dzisiejszego to jak pachnąca świeża bułeczka kontra stary spleśniały zakalec. Oczywiście pachniało (jak na zimowe warunki) wczoraj, cuchnęło dziś :)
Mrozik to jedno, można się przyzwyczaić. Ale ten silny, arktyczny wiatr... Nawet trzy warstwy ciuchów nie zapewniły komfortu. Podobnie jak nasi kochani rodzimi kierowcy, wychodzący z założenia, że skoro na drogach ślisko, to wyprzedzanie najlepiej wykonać na gazetę. Czemu? Nie zdążyłem zapytać, bo wszędzie szyby pozamykane.
Trasa to lekko skorygowane, odwrotne kondominium: Poznań - Luboń - Komorniki - Szreniawa - Rosnówko - Trzebaw - Dębienko - Stęszew - Witobel - Łódź - Dymaczewo - Krosinko - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań. Relive TUTAJ, proszę, tylko czemu od jakiegoś czasu pokazuje wartości kompletnie z czapy, na przykład w temacie średniej?
To na asfalcie, po lewej i prawej, to nie farba, tylko szron :)
Kawałek dalej ktoś zgubił rurę. Jakby ktoś zauważył, że mu brakuje, chętnie zdradzę lokalizację za drobne znaleźne :)
No i na koniec komornickie szczyty :)
Czyli generalnie: zimno, nudno i bezpłciowo. Choć i tak coś czuję, że było to lepsze niż kolejne jutro, bo ma cały dzień lać, a ja będę w robocie, co oznacza, iż nawet nie będę miał jak wyszukać ewentualnego pogodowego okienka. No nic, chomikowi też się coś należy od życia, szczególnie od czasu, gdy Kropa - jeszcze jako szczeniak - obgryzła mu rzepy przy pedałach :)
Aha, dystans zawiera dojazdówkę pracową.
- DST 52.50km
- Czas 01:52
- VAVG 28.12km/h
- VMAX 51.20km/h
- Temperatura -1.0°C
- Podjazdy 241m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Szroniąc
Czwartek, 5 grudnia 2019 · dodano: 05.12.2019 | Komentarze 6
Wolny dzionek. Tak, znów nie będzie zaskoczenia, nie wyspałem się - o 11:30 musiałem być w centrum, żeby pomóc pozałatwiać sprawy urzędowe :)
W związku z tym wyjazd na rower nastąpił względnie wcześnie, kwadrans przed dziewiątą. No i muszę przyznać, że zbyt komfortowo to nie było. Jednak też bez tragedii - przymrozek na szczęście opanował głównie pasy zieleni, szosy pozostawiając przejezdne. No i wiatr nie był specjalnie męczący, co powodowało, iż kręciło się bez szału, ale i nie najgorzej.
Z trasą nie kombinowałem, wykonując klasycznego, hmmm, napisałbym, że gluta, ale to słowo jest już zarezerwowane. Niech będzie, że to smark, czyli w tę i z powrotem: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno i hopka przed Sulejewem, gdzie nastąpiła nawrotka.
Dość malowniczo było.
Oto dowód, że nie za bardzo się zgrzałem :)
A w Żabnie upolowałem jeszcze jednego asa przestrzegania tego, co jego partia ma w nazwie, prawie miesiąc po wyborach. Pan poseł (sprawdziłem, został wybrany) zapewne będzie tu wisiał... do lata :)
- DST 62.50km
- Czas 02:23
- VAVG 26.22km/h
- VMAX 52.80km/h
- Temperatura 4.0°C
- Podjazdy 155m
- Sprzęt T-rek(s)
- Aktywność Jazda na rowerze
Bez fejmu
Środa, 4 grudnia 2019 · dodano: 04.12.2019 | Komentarze 6
Upały powróciły! Było dziś całe cztery stopnie powyżej zera!
Do tego nie padało, mimo że wczoraj wieczorem wracałem z pracy w zacinającym śniegu z deszczem.
Koniec pozytywów :)
Reszta to jesienno-zimowy standard. Ciężkie powietrze, solidny wiatr, który nie zamierzał pomagać ani przez chwilę, oraz fragmentami jeszcze mokre drogi. Czyli bez szału. Po prostu znów ciężko się jechało.
Trasa to zachodnie kombinacje: Poznań - Luboń - Wiry - Łęczyca - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Jak zwykle motyw z niekończącego się serialu "przejeżdżałem przez Luboń..." :) Tym razem odkryłem miejscówkę oferującą "odzież patriotyczną". W zestawie jak zwykle żołnierze przeklęci, husaria, kibolstwo, ale także jakieś ciuszki marki o typowo polskiej nazwie, którą można wyczytać poniżej. Po anturażu oraz logo "hool's-ów" mogę domniemywać, iż raczej jej założycielami nie są zwolennicy lewactwa, Tuska i dalszej integracji europejskiej :)
Dystans to również dojazd do pracy.
- DST 61.60km
- Czas 02:22
- VAVG 26.03km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura -1.0°C
- Podjazdy 114m
- Sprzęt Czarnuch :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Czołgowo-kredkowo
Wtorek, 3 grudnia 2019 · dodano: 03.12.2019 | Komentarze 16
Tak jak pisałem wczoraj, miałem przed dzisiejszym dzionkiem pewne obawy natury zdecydowanie przyziemnej. Mianowicie nie wiedziałem, jaki będzie poranny stan powierzchni jezdnych, którymi zamierzałem (jeśli się uda) pojeździć. Bowiem wieczorne opady w połączeniu z zapowiadanym przymrozkiem nie zapowiadały niczego dobrego.
Jednak poranny rekonesans podczas wyprowadzania psa pozwolił mi stwierdzić, iż mogło być gorzej. Drogi bowiem owszem, śliskie, ale nie zamienione w szklankę. Uprzedzając fakty: podczas jazdy trafiałem nawet na momenty całkowicie suche, a żadnej gleby nie zaliczyłem. To drugie zapewne wynikło z jedynej słusznej rzeczy, na jaką się zdecydowałem, czyli pozostawienia szosy w domu i osiodłania Czarnucha. Czyli kurs czołgiem.
Trasa znów zachodnia: Poznań - Plewiska - Skórzewo - Wysogotowo - Dąbrowa - Zakrzewo - Sierosław - Więckowice - Fiałkowo - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. TU Relive.
Szaro, buro i zimno, więc pozwolę sobie po raz kolejny ocieplić klimat kolorowymi kredkami :)
Tak poza tym to znów przejeżdżałem obok siedliska łabędzi koło Sierosławia - widziałem dzisiaj dwa: jednego młodego i jednego starego. Gdzie reszta z czwórki? Nie mam pojęcia.
Aha, Jurek miał rację - wycinka kawałek dalej to skutek wypadnięcia z drogi tira, co widać po śladach. Oj, potężny to musiał być impet. Na szczęście dalsze drzewa sobie odpuścili póki co.
No i jeszcze jeden motyw z okolic. Już sobie wyobrażam jakiegoś fachmana: "paaaanie, po co masz pan płacić majątek za montaż ogłoszenia, ja to panu zrobię za pół darmo!". No i mamy :)
A może tak miało być? Przecież dzięki temu reklama jest bardziej widoczna, a nawet pojawia się właśnie na blogu :)
Na koniec kolejny wisielec olewający prawo. A w sumie to wisielczyni - i to nie byle jaka, bo raz, że ze skrajnej prawicy, dwa - liderka ruchu antyszczepionkowców (STOP NOP, jeśli dobrze pamiętam), czyli tych, którzy nie szczepiąc swoich dzieci ryzykują chorobę Waszych. Na szczęście bez sukcesu wyborczego.
Dystans zawiera dojazd do roboty. A co będzie jutro? Okaże się zapewne dopiero rano.