Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 206038.55 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 52.40km
  • Czas 01:43
  • VAVG 30.52km/h
  • VMAX 53.60km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 267m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pochwalony. I... nie :)

Niedziela, 7 kwietnia 2019 · dodano: 07.04.2019 | Komentarze 22

Obiecałem - co prawda tylko sobie, ale to zawsze coś - że pochwalę pogodę, gdy na to zasłuży. No i... oficjalnie mogę to zrobić. Było GENIALNIE. Oczywiście dojdzie do zachwytu łyżka dziegciu, lecz niezwiązana z aurą :)

Wiatr się uspokoił - wiał, ale tak milusio, czyli flagi powiewały, jednak w końcu człowiek nie stawał w miejscu przy wietrznej ścianie. Super sprawa, czemu nie może być tak codziennie? Wiem, bo życie nie jest sprawiedliwe, chłoszcze i bla bla bla, no ale kurde... :)

Najpierw o trasie, związanej z północno-wschodnimi podmuchami: Dębiec - Wartostradą przez Śródkę do Bałtyckiej - Chemiczna - Gdyńska - Koziegłowy - Kicin - Kliny - Mielno - Dębogóra - Karłowice - Wierzonka - Kobylnica - Janikowo - Bałtycka - Wartostrada - Dębiec.

Było i pięknie...

...i tak typowo polsko, jak od kilku lat.

Odkryłem też nową (?) drogę przez Dębogórę do Wierzonki, która jeszcze jakiś czas temu była szutrowo-piaskowo-syfiasta. Teraz jest... kostka (bo po co asfalt?), ale taka przyzwoita, do przejechania nawet na szosie. Zatrzymałem się na chwilę przy jednej z kapliczek, bo wydawała się całkiem zabytkowa, a i gustowna, choć do zostania wybitnym miłośnikiem kultu maryjnego jeszcze nie dorosłem :)

Jednak bardziej ucieszyło mnie towarzystwo napotkane chwilę wcześniej. Zapoznałem się bowiem z kolejną sympatyczną koleżanką (KOlezaŃką?). której mi się szkoda zrobiło, bo trawka rosła wszędzie, tylko nie w zagrodzie. Nakarmiłem, a w zamian dostałem możliwość pogłaskania po chrapach :)



Przy okazji - oficjalnie przestałem jeździć w rękawiczkach, żeby uniknąć odwróconego syndromu hydraulika - czyli białych dłoni oraz brązowych rąk :)

Dobra, czas na największą masakrę tego dnia. O co chodzi? Oczywiście o ludzi - gdy ruszałem koło dziesiątej, było jeszcze nawet przyzwoicie, ale co minuta, to gorzej. A Wartostrada była jedną wielką rzeźnią - było na niej WSZYSTKO: od pieszych przez rowerzystów, rolkarzy, biegaczy, monoelektrycznocosiów, no i oczywiście hitu sezonu - użytkowników elektrycznych hulajnóg, które już szczerze znienawidziłem, po zaledwie kilku miesiącach ich egzystencji w Poznaniu. Oczywiście ilość ludożerki była odwrotnie adekwatna do ilości jej szarych komórek, do tego stopnia, że - choć starałem się być bardzo tolerancyjny - pod sam koniec już nie wytrzymałem i grubą łaciną musiałem uświadomić kilkoro bezmózgom, na czym polega poruszanie się we wspólnej przestrzeni oraz co oznaczają pewne znaki i piktogramy. Wybuchłem, gdy musiałem kilka razy nagle hamować, oczywiście przez zupełnie nieprzewidywalne manewry.

Proszę, oto mały kolaż. Choć kolarzy na częściach rowerowych tu niewiele.

Za to jedną delegację muszę pochwalić :) Ale to chyba jakaś zagraniczna wycieczka.

Po południu jeszcze spacer z Kropą, która czuje się już lepiej i lata za kijkiem jak zawsze, ale wciąż ma jakieś problemy żołądkowe (zrobiła sobie głodówkę, co nie jest u niej normalne i chyba jutro trzeba będzie jednak zawitać do weterynarza). Tu również trafił mnie szlag, bo przez moją - w tygodniu genialnie pustą - Dębinę dziś nie dało się przejść. Piesi ok, ale już z rowerzystami pełzającymi tak, że nawet zatrzymywanie się, żeby ich przepuścić trwało kilka minut, był duży problem. A takich były dziś setki. Chwilę spokoju można było znaleźć dopiero nad samą Wartą, gdzie już nie dało się dotrzeć inaczej niż przedzierając się przez chaszcze.



Raz jeszcze powtórzę swój stały apel: otwórzcie te cholerne galerie w niedziele, bo niedługo zabraknie powietrza, żeby upchnąć to wszystko, co normalnie by się w nich mieściło. Najgorsze jest to, że praktycznie gdziekolwiek się pojedzie (testowałem) jest to samo - ludzkie robactwo łazi bez ładu i składu w tę i z powrotem, zamiast klasycznie robić to, co uwielbia, czyli wydawać bez sensu kasę. A tak to zrobiły się wszędzie Krupówki, nawet na równinach. Koszmar.

Rowerowe Relive TUTAJ. A kropkowe (z jakimiś dziwnymi literówkami) - TU.



Komentarze
Trollking
| 18:08 środa, 10 kwietnia 2019 | linkuj Jak dla kogo :)
Lapec
| 17:21 środa, 10 kwietnia 2019 | linkuj Ale jest godne polecenia ;)
Trollking
| 20:37 wtorek, 9 kwietnia 2019 | linkuj To mnie nie przekonuje :)
Lapec
| 20:30 wtorek, 9 kwietnia 2019 | linkuj Ale jaka radość po nim ;).
Trollking
| 21:03 poniedziałek, 8 kwietnia 2019 | linkuj Ale ile się cierpi podczas niego samego! :)
huann
| 21:03 poniedziałek, 8 kwietnia 2019 | linkuj Bezrowerowy urlop ma jedną, bezdyskusyjną zaletę: z jeszcze większą zaciekłością trzaska się po jego zakończeniu kilometry dwukołowo! ;)
Trollking
| 20:54 poniedziałek, 8 kwietnia 2019 | linkuj Lapec - stópki to jakiś koszmar :) U mnie gorzej jest z odcinkiem w połowie ud :)
Trollking
| 20:52 poniedziałek, 8 kwietnia 2019 | linkuj Bezrowerowe urlopy - brrrr... :) Pamiętam takie, ale zawsze starałem się kombinować, żeby nie było okazji do wyrównania opalenizny :)
Lapec
| 20:51 poniedziałek, 8 kwietnia 2019 | linkuj Ja tak niestety mam z girami - stopek nie toleruje, a słońce po łydkach daje heh ;)
huann
| 20:47 poniedziałek, 8 kwietnia 2019 | linkuj Cóż - oby do października... ;)
A rowerowe rękawiczki zawsze wyrównywałem na bezrowerowych urlopach marszo-plażowych: po trzech dniach, jeśli nie miałem kijków (zatem - rękawiczki nordicowej) znikają. Jesienią zaś już tak bardzo się skóra nie opala, więc do zimy się wszystko wyrównuje i trwa to aż do kolejnej wiosny.
Podobne przeboje kolorystyczne miewam też z powodu sandałków - i tu pomaga marsz długodystansowy na bosaka :)
Trollking
| 19:57 poniedziałek, 8 kwietnia 2019 | linkuj Daniel - tak, znane to uczucie... Niestety rowerzyści nie są święci. Rzekłbym nawet, że poziom bezmyślności (przynajmniej w weekendy) przekracza ten (całkiem spory) znany z zachowań kierujących...

Lapec - fakt, od razu po zachowaniu widać, że jeśli ktoś mija Cię nad wyraz bezpiecznie, sam musi mieć coś wspólnego z dwoma kółkami :) Też kiedyś jeździłem non stop w rękawiczkach, ale gdy mnie zaczęli pytać, po co mi protezy dłoni, przestałem :)
Lapec
| 09:51 poniedziałek, 8 kwietnia 2019 | linkuj No niestety, przestrzenią publiczną trzeba się dzielić ;/. Najlepiej jak ktoś jest pieszym, kierowcą i rowerzystom wtedy wie jak się przemieszczać coby innym jak najmniej przeszkadzać :) Ewentualnie trzeba uciekać w dukty leśne :)

Co do jazdy w rękawiczkach to ja jeżdżę przez cały rok :) Plusy służbowej pracy w terenie robią swoje heh ;)))
daniel82
| 06:26 poniedziałek, 8 kwietnia 2019 | linkuj "Ilość ludożerki była odwrotnie adekwatna do ilości jej szarych komórek, do tego stopnia, że - choć starałem się być bardzo tolerancyjny - pod sam koniec już nie wytrzymałem i grubą łaciną musiałem uświadomić kilkoro bezmózgom, na czym polega poruszanie się we wspólnej przestrzeni oraz co oznaczają pewne znaki i piktogramy. Wybuchłem, gdy musiałem kilka razy nagle hamować, oczywiście przez zupełnie nieprzewidywalne manewry."
Czujesz się wtedy zupełnie tak jak ja, gdy jadę autem wśród rowerzystów na drodze.
Trollking
| 20:32 niedziela, 7 kwietnia 2019 | linkuj Zrobić też łatwo :) Tylko pewnie za daleko tak się nie zajedzie, bo radiowóz jest mimo wszystko szybszy :)
Katana1978
| 20:27 niedziela, 7 kwietnia 2019 | linkuj hehe, łatwo pisać ...
Trollking
| 20:04 niedziela, 7 kwietnia 2019 | linkuj DaruS - widziałem :/ Współczuję.

Jurek - dobrze, że jesteś, bo tak bym się czuł kompletnie odrealniony :) Jedno "ale" - rękawiczki służą tłumieniu drgań: jak już nie wytrzymasz, gdy jakiś kolejny pieszy wlezie Ci pod koła, uderzenie mniej boli :)

Katana/Jurek - albo jeździć nago. To działa na bank :)
Jurek57
| 19:56 niedziela, 7 kwietnia 2019 | linkuj Katana - w sprawie opalenizny kolarskiej.
Nie jeździć rowerem ! :-)
Katana1978
| 19:53 niedziela, 7 kwietnia 2019 | linkuj też w takie bardzo słoneczne dni nie jeżdżę w rękawiczkach - obciachowo ręce wyglądają....
nie mam pojęcia, jak pozbyć się typowej opalenizny kolarskiej ....:/
Jurek57
| 19:28 niedziela, 7 kwietnia 2019 | linkuj A Ty myślałeś Tomasz że na wartostradzie zostawią Tobie wolny pas go akurat reszta użytkowników lubi realizować swoje "sportowe pasje" w tłoku.
Kolarstwo szosowe jak sama nazwa wskazuje "realizuje" się na szosie ! Wiara w pismo obrazkowe to zła wiara. Zwłaszcza gdy świeci słońce jest niedziela na termometrze jest powyżej 20*C a ów wynalazek biegnie w blisko pół milionowym mieście !
Rękawiczki rowerowe nie służą do szpanu tylko chronią dłonie przed "szorowaniem" nimi o podłoże !
Że ja muszę Tobie o wszystkim przypominać ! :-)
DaruS
| 19:24 niedziela, 7 kwietnia 2019 | linkuj Chłoszcze, mnie dziś dotknęła ta życiowa/rowerowa sprawiedliwość !!
Trollking
| 19:17 niedziela, 7 kwietnia 2019 | linkuj Co więcej - Strava mi pokazała, że mijałem się dziś w okolicy Wierzonki z Waszymi kompanami, którzy jechali na spotkanie z Wami :)

Szkoda, że się umówiliście kawałek dalej :)
anka88
| 18:47 niedziela, 7 kwietnia 2019 | linkuj No proszę, jaki zbieg okoliczności. My też byliśmy dzisiaj w Dębogórze zobaczyć nową drogę :). My tam byliśmy później, więc nie udało nam się spotkać. A pogoda dzisiaj dopisała super.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zdraz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]