Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 206038.55 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 54.20km
  • Czas 01:48
  • VAVG 30.11km/h
  • VMAX 51.40km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 341m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wzdłuż skrzydeł + nędza spod Swarzędza

Niedziela, 6 maja 2018 · dodano: 06.05.2018 | Komentarze 6

W związku z wolnym dniem nastąpiła dziś próba wyspania się (nie do końca udana. Kropka), a co za tym idzie start wypadł na dość późną godzinę, bo dziesiątą z kawałkiem. Gdy spojrzałem na prognozowany kierunek wiatru (północno-wschodni), przypomniałem sobie, że gdzieś tam, gdzie zawsze jeżdżę gdy taki występuje, będzie dziś przebiegała trasa Wings For Life, czyli jednej z niewielu poznańskich (choć w sumie ta jest światowa) imprez (nie ujmując niczego wszelakim bajkczelendżom), która ma sens, i to całkiem spory. Kilka miesięcy temu otrzymałem nawet wstępną ofertę udziału jako osoba towarzysząca zawodnikom na rowerze, ale temat się rozmył (może za rok uda mi się zgrać czasowo), pozostało mi więc trzymać kciuki za godny wynik.

Bieg rozpoczynał się o trzynastej, a wtedy nastąpić miała blokada części miasta, musiałem więc się spiąć. Udało się, choć na trasie, gdzieś koło Wierzonki, dopytałem będących już tam policjantów, czy spokojnie mogę jechać dalej. Zanim jednak wydostałem się z miasta, musiałem przezeń przejechać z południa na północ, w czym wymiernie pomogła mi Wartostrada (jak ja ją wielbię - miliard świateł mniej do zaliczenia), a przeszkodziła Malta, gdzie nawet rano trzeba było poruszać się slalomem.

Potem udałem się krajówką do Swarzędza, gdzie wpadłem na pomysł z gatunku tych hardkorowych - przejechania przez to miasteczko aż do Kobylnicy. Kiedyś próbowałem i pamiętałem, że to trauma, nie tylko ze względu na idiotycznie ustawioną sygnalizację, ale na kretyńską ddr-kę, która psuła całą przyjemność jazdy po całkiem ładnym widokowo i hopkowo kawałku trasy. No i... niestety niewiele się zmieniło - nędza spod Swarzędza, a w sumie to, hmmm, szczyna z Gruszczyna (bo przez tę wiochę się ona ciągnie) jak była, tak jest. Choć coś się polepszyło od mojej ostatniej bytności tam - chyba obniżono część krawężników, a nawet fragmentami usunięto szkło i piasek (!).

Zamiast podziwiać widoki, trzeba patrzeć pod koła. Raz jeszcze dziękuję majstrom z gminy Swarzędz za kolejne próby zniechęcenia do roweru. Ale ze mną nie tak łatwo :)

Od Kobylnicy do Wierzonki (po tym, jak znów odstałem swoje na przejeździe kolejowym) szło już lepiej, bo przez lasy, pola, rzepak...


Nie obyło się też bez spektakularnych i wygranych pościgów :)

A ostatni odcinek, od granic z Koziegłowami do domu, ponownie głównie przez Wartostradę, znów poszedł sprawnie, mimo że napisać, iż było tłoczno, to jak napisać, iż w przeciętnym ulu może i jest kilka mrówek (choć na fotce akurat ująłem spokojniejszy fragment).

Wypad uznaję za udany. Nie chcę pamiętać czasów, gdy wspomnianego przed chwilą duktu nad rzeką nie było.. brrr. Niestety dobrze jest tylko po tej jej stronie, jazda przez miasto w kierunkach zachodnich to niestety wciąż trauma.

Tu Relive, zawierające niedzielne rowerowe polskie klimaty :)



Komentarze
huann
| 16:14 poniedziałek, 7 maja 2018 | linkuj KibicowałAś? :D
Trollking
| 16:09 poniedziałek, 7 maja 2018 | linkuj KibicowałAm? ;)
anka88
| 11:19 poniedziałek, 7 maja 2018 | linkuj Kibicowałaś biegaczom przed startem :). I takie kibicowanie się liczy.
Trollking
| 21:03 niedziela, 6 maja 2018 | linkuj Grigor - surowa, ale faktycznie zasłużona recenzja autochtona. Choć Twoje ścisłe rejony, czyli Werzonkę+ bardzo lubię. Pewnie gdyby tam wcisnęli jakieś DDR-ki, byłoby z tym gorzej :)

Dariusz - w tym zdaniu wyczuwam nieprecyzyjne określenie. Miałem w rękach nie oznacza: biegłem? :)
lipciu71
| 19:55 niedziela, 6 maja 2018 | linkuj Nawet miałem dzisiaj w rękach medal z tej imprezy :)
grigor86
| 19:18 niedziela, 6 maja 2018 | linkuj Zgadzam się w 100% z opisem jazdy przez Swarzędz w kierunku Kobylnicy. Jako niegdysiejszy mieszkaniec tejże gminy, oraz zapalony rowerzysta marzyłem o wyprowadzce zeń. Marzenie się spełniło i teraz mam nowe marzenie - aby już tam nigdy nie wracać :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iestt
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]