Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209593.60 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 701450 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 63.10km
  • Czas 02:13
  • VAVG 28.47km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 162m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jak w Wąchocku

Poniedziałek, 4 września 2017 · dodano: 04.09.2017 | Komentarze 2

Pierwsze co usłyszałem po wyciągnięciu dziś szosy z domu było zdanie wykrzyczane przez jakiegoś małego gnojka do matki: "ale wieje!". Wielkie dzięki za skuteczną demotywację :) Ale i bez niej widziałem i czułem, co mnie czeka, bo drzew za oknami mam sporo, a one tańcząc gałęziami i liśćmi nie dawały za bardzo złudzeń co do przyjemnej przejażdżki.

Ale był plus. Nie padało, mimo że miało. Czas się jednak powoli przygotowywać na "sezon", bo pogoda już przypomina o kolejnej miesięcznicy. Tej listopadowej :) A skoro już jesteśmy w tej tematyce, to niezawodny rysownik Janek Koza jest jak zwykle w doskonałej formie:

Ruszyłem na zachód, szlakiem utartym i znanym na pamięć, czyli z Dębca przez Luboń, Wiry, Komorniki, Szreniawę, Chomęcice, Kona.... Nie, wrrrrróć!

W Chomęcicach przywitał mnie bowiem taki oto znak:

Eeee....? Ale jak? Że co? Spojrzałem na telefon, tam data odległa od pierwszego kwietnia. Jako żem Tomasz, a imię zobowiązuje, postanowiłem nie uwierzyć i kręciłem dalej. Oto wynik:

Cóż, wciąż miałem wątpliwości. Przecież nie zamierzałem pod tę wichurę rozpędzić się nawet do 30 km/h - to jedno, a poza tym uznałem, iż potrafię się poruszać po mieście i w tym czasie komunikować, więc spełniam kryterium "komunikacja miejska" :) Odważnie ruszyłem, by za kilkaset metrów bardzo nieodważnie stanąć i ostatecznie zawrócić. Na ten widok:

Sorry, ale na maraton rzeźnika się nie piszę. Poczułem się jak w Wąchocku. Mi też zwinęli asfalt. Co było robić - pokręciłem sugerowanymi objazdami, kawałek z tak samo zaskoczonym starszym, a całkiem konkretnie pędzącym kolarzem (nawet nie było jak pogadać, bo porywy wiatru zagłuszały własne myśli) do Głuchowa, potem serwisówkami do Gołusek, Palędzia, Dąbrówki, tam skręciłem na Dąbrowę i wzdłuż drogi 307, Skórzewa oraz Plewisk jakoś dotarłem do domu.

Dawno nic mnie tak nie negatywnie nie zaskoczyło. Nooo, może wynik ostatnich wyborów :) W tym miejscu będzie prawdopodobnie wiadukt na trasie kolejnego odcinka S11. Termin ponownego otwarcia jest mi nieznany, ale znając życie i tak od tego zaplanowanego mogę sobie śmiało doliczyć kolejny rok. Cóż zrobić... Pozostaje szukać alternatyw. Za to wleciała kolejna dożynka, znów słabiutka.

Po południu - korzystając z wolnego - zrobiłem jeszcze prawie 11 kilosów po Lasku Dębińskim, bo mi się zachciało przyrody i terenu. Dystans całkowity zawiera ten dodatek.


Kategoria Dożynki!!! :)



Komentarze
Trollking
| 19:28 poniedziałek, 4 września 2017 | linkuj No tak, zakazy nęcą. Ten był jakiś dziwny, bo uzasadniony :)

Tak na fotce wyszło. Po lesie się nie rozpędzam powyżej 30 km/h, bo trochę już techniki mi się zapomniało :) Vmax pochodzi z płaskiego odcinka, gdy na chwilę powiało mi w plecy :)
anka88
| 18:42 poniedziałek, 4 września 2017 | linkuj Ups... Tak ostrzegali... nie jedź! Nie jedź dalej :)) Hehehe... też bym pojechała :)). Ale prędkość na ostatnim zdjęciu. Pewnie to był ten max.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dzikt
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]