Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209819.60 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.78 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 702109 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 52.30km
  • Czas 01:54
  • VAVG 27.53km/h
  • VMAX 60.40km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 187m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalewajki

Środa, 8 marca 2017 · dodano: 08.03.2017 | Komentarze 9

Zacznę od plusów. Tych dodatnich :) Działa mi w końcu tylna przerzutka, co z grubsza powoduje, że zamiast trzech kombinacji mam ich aktualnie około dwudziestu. Maks, bo jednak ta moja Sora to już jest trup, a nie sprzęt nadający się do szaleństw, więc bez przesady.

Zrobiło się też cieplej, a póki nie padało po południu to było nawet słonecznie. No i wiatr już aż tak nie gnoił, choć jak zwykle co do kierunku to rządził permanentny wmordewind. Proszę, jaki ze mnie optymizm wypłynął, sam jestem zdziwiony :)

Przejdźmy do rzeczy neutralnych. Rzeka Warta od jakiegoś czasu znacznie utyła i zaczęła się rozlewać na pola oraz łąki, tworząc fantazyjne zbiorniki wodne, takiej jak w okolicach Rogalinka. Istne Mazury, wersja dla niepełnosprytnych.

No to teraz do klu. Ja rozumiem, że dziś był/jest Dzień Kobiet, że lecimy stereotypami, ale do cholery - czemu połączył się on z dniem czterokołowego debila? Co najmniej trzy samochody wyprzedzały inne z naprzeciwka tak, że musiałem zwolnić lub zjechać na pobocze, żeby uniknąć czołówki. Gdy na Starołęckiej mijałem sznur pojazdów, żeby nie czekać w korku spowodowanym zamkniętym przejazdem kolejowym i skorzystać z przejścia podziemnego, nagle postanowił wyjechać z owego sznura jeden puszkarz, oczywiście nie patrząc w lusterko, więc ledwo zdążyłem uniknąć bliskiego kontaktu najpierw z nadwoziem, a pewnie potem już podwoziem. O troglodytach traktujących pasy dla rowerów między ścieżkami jako nieistniejące podczas wyjeżdżania z posesji lub dróg podporządkowanych nie muszę wspominać, bo to codzienność. Modne dzisiaj było również umieszczanie wszelkiego ciężkiego sprzętu na DDR-kach, choć to akurat bolało mnie najmniej, bo przynajmniej była wymówka od korzystania z nich.

Na powyższym widać najbardziej cywilizowany kawałek śmieszki na Starołęckiej, gdy już ją minąłem to pokręciłem dalej na południe, przez Czapury i Wiórek docierając do Rogalinka, tam skręciłem na Mosinę, zacząłem się rozpędzać, już marzyła mi się przyzwoita średnia, gdy nagle...

To coś, widoczne na horyzoncie i służące do czyszczenia nie wiadomo czego, pełzało sobie radośnie w okolicach 10 km/h, a ja plus cała reszta ludzkości za nim. Dało się wyprzedzić dopiero po przejechaniu dobrego kilometra. Warta zalewała pola, mnie z kolei zalewała krew. Wtedy już wiedziałem, że mogę odpuścić sobie ciśnięcie, bo nadrobiłbym spowodowane tym zaległości chyba jedynie gdybym wsiadł w F16, Jakoś nie było okazji, więc postanowiłem pójść za ciosem i jeszcze wjechać na Osową Górę. A nawet z niej zjechać :)  Natomiast wróciłem swoimi śladami, znów przeżywając gehennę na opisywanej wcześniej ulicy na S. I chyba już wiem czemu tak wiele polskich przekleństw zaczyna się właśnie od niej.





Komentarze
Trollking
| 22:32 środa, 8 marca 2017 | linkuj Nie napisałeś niczego, z czym bym się nie zgodził. Jednocześnie w ogóle to nie zaprzecza temu, co wcześniej napisałem.

I właśnie o to chodzi - bezmyślna jazda rowerem to samobójstwo. Bezmyślna jazda samochodem - potencjalne morderstwo. Twój przykład oczywiście należy zapamiętać, ale jak na moje to błąd konstrukcyjny. Ja dziś jechałem wolno, sygnalizując lewą ręką manewr, a potem zachowując pełną ostrożność. I tylko sobie mogę dziękować, że nie wylądowałem pod autem. Oczywiście, w teorii mógł mnie nie widzieć. Problem w tym, że nie widział nawet, gdy byłem na jego wysokości. Bo nie patrzył w moją stronę.
lipciu71
| 22:03 środa, 8 marca 2017 | linkuj Ale naprawdę często rowerzysty nie widać, bo zlewa się z otoczeniem. Ty to widzisz tylko z jednej perspektywy.

Piesi włażą po ciemku na jezdnię przy ograniczonej widzialności dosłownie przed auto, bo oni widzą samochód na światłach z daleka. Tylko że kierowca zobaczy ich ubranych w ciemne ciuchy w ostatniej chwili.

Kolejna rzecz. Na rowerze siedzisz wyżej = widzisz więcej. Żadne elementy nadwozia nie ograniczają Tobie widoczności.

Ostatnie zdanie. Jechałem Oplem. Z boku na pierwszeństwie nadjeżdżał Polonez. Nie zobaczyłem go, bo mi się schował w moim słupku (element nadwozia). Jak można nie zauważyć w nocy auta, jadącego z prawej strony z zapalonymi światłami mijania w centrum miasta? MOŻNA!!!!!!!!!


Inna sprawa, że widzę co wyczyniają rowerzyści na mieście. Krótko - nie szanują własnego życia!
Trollking
| 21:34 środa, 8 marca 2017 | linkuj No bo stwarza :) ale nie powiesz mi, że jadąc rowerem mam więcej szans niż kierowca samochodu. Więc on ryzykuje życie moje, swoje dużo mniej. Ja ryzykuję swoje, jego praktycznie w ogóle (oczywiście, są wyjątki, gdy przez rowerzystów ktoś ginie na innym pasie, ale to margines).

Jak rozumiem pytałeś jak wyprzedziłem akurat pojazd na zdjęciu, więc nie gadajmy o teorii - jak było dziś opisałem. Pewnie, są sytuacje, kiedy nie ma wyjścia, trzeba nagiąć przepisy, ale zachowując podstawowe zasady bezpieczeństwa - troglodyci ich dziś nie zachowali, mimo że mnie widzieli i wiedzieli, że będę musiał jako słabszy na drodze ustąpić.

Nie do końca rozumiem ostatnie zdanie :)
lipciu71
| 21:24 środa, 8 marca 2017 | linkuj To tak samo jakby kierowca osobówki stwierdził, że stwarza mniejsze zagrożenie niż rozpędzona ciężarówka.

Taaaaa, już widzę jak się wleczesz za ciężarówką, gdy nic nie jedzie z przeciwka, bo powstrzymuje Ciebie podwójna ciągła. Normalnie wzorowy kierowca buhahahahaha.

Mo się kiedyś schował w słupku auta Polonez i skasowałem auto. Naprawdę rowerzystów często nie widać.
Trollking
| 21:08 środa, 8 marca 2017 | linkuj Mateusz - cieszem siem :P tylko się pospiesz, żeby jakaś susza Cię nie uprzedziła :)

Dariusz - a czy ja się wybielam? :) Natomiast jadąc rowerem stwarzam o wiele mniejsze zagrożenie niż samochodem. Najbardziej ryzykuję ja, ewentualnie pieszy - ale tu jestem aż za grzeczny jeśli chodzi o ich prawo na pasach. Poza nimi już trochę mniej. A chodnikami nie jeżdżę, chyba, że nie ma innego wyjścia (np. remont). Co do lusterka - jechałem wolno, z lewej strony, zgodnie z prawem (przerywana). Koleś po prostu nie spojrzał, sądząc, że samochód nie pojedzie to nie ma się czym przejmować. A widzieć mnie musiał. Na pytanie ostatnie odpowiadam - wyprzedziłem spory kawałek dalej, gdy już to było możliwe, na prostej drodze, gdy podwójnej ciągłej już nie było (kończy się za zakrętem) :)

Mors - jutro jak przeczytasz to zrozumiesz ów zabieg. Wpis pozostanie ponadczasowy :)

Ania - chociaż raz można napisać, że Warta jest wielka. Koniec hegemonii Lecha w WLKP :P
anka88
| 20:59 środa, 8 marca 2017 | linkuj Ten "utyty" zbiornik wodny robi wrażenie :) Jak to przystało na WIELKIE rzeczy :))
mors
| 20:37 środa, 8 marca 2017 | linkuj "Ja rozumiem, że dziś był/jest Dzień Kobiet" - ja akurat tego nie rozumiem :)

Wozić się za krajzegą lecącą 10km/h - ech, marzenie każdego morsa na rowerze. :)
lipciu71
| 20:25 środa, 8 marca 2017 | linkuj Panowie Rowerzyści. Jeżdżąc autem naprawdę nie zawsze da się ustrzec błędów. Rowerzysta w lusterku nie zawsze jest widoczny. A przepisy?

A który nie złamał żadnego podczas swojej ostatniej jazdy ;)? Ja złamałem ich dzisiaj jadąc rowerem dziesiątki.

Stare powiedzenie prawi: zanim zaczniesz osądzać innych, osądź najpierw siebie!

Tomasz jak wyprzedziłeś ciągnik, zachowując przepisowy odstęp, jednocześnie nie przekraczając podwójnej ciągłej ;-)???
rolnik90
| 17:01 środa, 8 marca 2017 | linkuj Namówiłeś mnie pierwszym zdjęciem na wyjazd do Rogalinka;-)
Na czterokołowych debili nic nie poradzisz panie.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa serwu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]