Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 206038.55 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 52.30km
  • Czas 02:04
  • VAVG 25.31km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Podjazdy 162m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cholera wie + podsumowanie 2016

Czwartek, 5 stycznia 2017 · dodano: 05.01.2017 | Komentarze 7

O dziwo po wczorajszym mało ciekawym pogodowo dniu dziś rano okazało się, że Poznań jest jakąś mało logiczną wyspą na mapie Polski, do której nie dotarły śnieżyce, a nawet rano drogi wyglądały na całkiem przejezdne. Nie żebym miał coś przeciw :) To, co pozostało tożsame z resztą kraju to mróz (choć tu "zaledwie" minus trzy) oraz silny i przenikliwie zimny wiatr. To za jego sprawą sam sobie wybiłem ze łba abstrakcyjny pomysł ruszenia szosą, co jak się okazało prawdopodobnie pozbawiło mnie wybitnej atrakcji, jaką mogła być potencjalna gleba na jednym z miliona lodowych placków na trasie. Obyło się bez.

Wiało z północy, co oznaczało u mnie kurs przez miasto. Żeby nie zaśmiecać internetu bluzgami postaram się już nie pisać więcej ani o wietrze, ani o miejskich świetlno-drogowych przyjemnościach. Po wydostaniu się na wolną przestrzeń za Golęcinem poruszałem się ruchem jednostajnie nieprzyspieszonym wzdłuż Strzeszynka, docierając do Kiekrza i tam wybierając dawno nie używaną przeze mnie ulicą Kierską. Okazało się, że przedłużono tamtejszą ddr-kę o spory kawałek po jej lewej stronie, co mogłem z fascynacją obserwować. Oczywiście z poziomu drogi, bo jeszcze na kask nie upadłem, żeby wpaść na pomysł jazdy po kostce, w rytm wybujałych fal wzruszanych przez podjazdy do posesji.

W Rokietnicy zakręciłem i wróciłem przez Starzyny do poznańskiej części Kiekrza, a stamtąd na Ogrody ulicą Słupską, wzdłuż DK92, końcówkę dokręcając przez Bułgarską i Górczyn. Urywało łeb... a nie, miało już nie być o tym. Więc po prostu dopchałem się do domu i tyle o dzisiejszej jeździe. Co będzie w następnych dniach - cholera wie. A że nie mam żadnej cholery wśród znajomych to nie powiem co będzie.

****************************************************************************************************************************************************

W końcu nadszedł czas na podsumowanie roku. Miejmy to już za sobą :)

- W 2016 r. wykręciłem 17 783 km. Tyle wyszło oficjalnie, do tego należy doliczyć dojazdy rowerem miejskim. Ile? Nie mam zielonego pojęcia :) Wiem za to, że w "gorsze dni" dokręciłem do tego na chomiku dokładnie 985 kilosów;
- średnia prędkość zatrzymała się na poziomie 28,6 km/h, czyli tak "se", ale jest ona wynikiem jazdy na trzech rowerach - szosie, góralu i crossie. Pozytyw - z roku na roku zauważam u siebie coraz mniejsze ciśnienie na ten parametr i jest mi z tym coraz lepiej :)
- skromnie u mnie było w ubiegłym roku z dłuższymi wyjazdami, ale w związku z wciąż kurczącym się czasem dobrze, że wyszło z tego cokolwiek. A owo cokolwiek oznacza raz stówę solo i dwa razy po dwieście kilosów (w duecie szosą do Torunia i w tercecie crossem do Kalisza). Szału ni ma ;);
- był to wyjątkowy rok, w którym udało mi się zaliczyć rowerem "góry, morze, las" :) Czyli - odwiedziłem "moje" Sudety pięciokrotnie, na przełomie lipca i sierpnia spędziłem kilka dni na Wybrzeżu, kursując głównie w okolicach Półwyspu Helskiego, a także na co dzień odwiedzałem sobie podpoznańskie rejony, wybitnie zielone;
- dostałem tylko jeden mandat. Tendencja zniżkowa :) Dla przypomnienia - otrzymałem go, gdy zmylony kończącą się nagle ddr-ką wylądowałem na ściśle strzeżonym i monitorowanym terenie bocznicy PKP, gdzie po jakiejś minucie dorwał mnie samochód SOK. Finalnie udało się jako tako dogadać i zamiast mandatu za zignorowanie zakazu ruchu pojazdów dostałem pięć dyszek za... przechodzenie przez tory w miejscu niedozwolonym;
- znalazłem jeden zagubiony przez kuriera skaner/terminal i zwróciłem go w zakładach... mięsnych :) - (o ironio);
- przesłuchałem 268 albumów muzycznych, 24 audiobooki oraz - tu moja osobista porażka - przeczytałem zaledwie dwanaście książek. Niestety, tak jak napisałem - ciężki był ten rok pod względem dziwnie zapieprzającego do przodu czasu.

Plan na 2017? Chyba już po prosto lekko zluzować. Kiedyś trzeba. Czy się uda - zobaczymy :)



Komentarze
Trollking
| 22:33 niedziela, 8 stycznia 2017 | linkuj Mors - co jednak??? Kto jest bez grzechu niech pierwszy... :)

Remik - wszystko przez majstra od rur, którego w sumie i tak tego dnia na oczy nie zobaczyłem, bo się spóźniłem :) eh, jakby pizza przeliczała się na kilometry, a nie kilogramy to rekord by był :)
rmk
| 18:31 niedziela, 8 stycznia 2017 | linkuj A mówiłem, że wracamy z Kalisza na rowerach to spieszyło Ci się do domu. Gdybyś mnie posłuchał to miałbyś rekord :D
mors
| 00:07 niedziela, 8 stycznia 2017 | linkuj A jednak... ;)
Trollking
| 18:37 sobota, 7 stycznia 2017 | linkuj A po co? Przecież to blog rowerowy :PPP
mors
| 00:18 sobota, 7 stycznia 2017 | linkuj Nic o polityce? ;)
Trollking
| 18:26 czwartek, 5 stycznia 2017 | linkuj W sumie racja... Dzięki za czujność. W tekście był 2016, w tytule już rok do przodu. Poprawiam.
Gość | 18:25 czwartek, 5 stycznia 2017 | linkuj Troche przedwczesne podsumowanie.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa scsie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]