Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209763.10 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 701917 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 52.40km
  • Czas 01:49
  • VAVG 28.84km/h
  • VMAX 50.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 83m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Recydywa i ja...

Poniedziałek, 6 czerwca 2016 · dodano: 06.06.2016 | Komentarze 13

...śpiewał za swoich mniej komercyjnych czasów, czyli takich, gdy siedział w pierdlu, Maciej Maleńczuk. Coś czuję, że jeszcze kilka lat jazdy na rowerze i będę mógł to nucić również ja :)

W trasę ruszyłem z nastawieniem umiarkowanie optymistycznym, choć wiatr go szybko storpedował, proponując mi zamiast jazdy pedałowanie w miejscu. Lub ewentualnie w tył, ale musiałbym zamienić miejscami lampki z kierownicy oraz spod siodła żeby było zgodnie z przepisami, a na to byłem zbyt leniwy, więc powoli starałem się pokonywać opór powietrza. Szło "tak se", ale w końcu przedarłem się na wschód, przez Starołęcką i Krzesiny, za którymi wpadłem na genialny pomysł - w walce z rutyną przetestuję nową trasę! Hurrra!

Jeśli na przyszłość ktoś będzie świadkiem, gdy podobny debilizm wpada mi do łba, proszę uderzać mnie tępym narzędziem aż mój mózg zamieni się w krwawą papkę, a jucha będzie ciekła strumieniami. Albo po prostu powie, żebym tego nie robił.

Ruszyłem bowiem w kierunku Szczepankowa, czyli części Poznania, którą wraz z Ratajami najlepiej oddaje słowo "syf". Kiłę i mogiłę dodaję gratis. Najgorsze jest jednak to, że planiści osiedli z wielkiej płyty zabrali się również za budowę dróg, rond i estakad, które człowiek niezaznajomiony w terenie powinien pokonywać z przewodnikiem, a i to za odszkodowaniem. Tak sobie jechałem i jechałem, aż trafiłem na jakieś rondo, na prawo od którego była DDR-ka, na którą o dziwo wjechałem, bo przepisy to dla mnie świętość. Noooo, załóżmy :) O czym kawałek dalej. 

Ścieżka się najpierw zmieniła z asfaltowej na kostkę. Nic nowego. Chwilę później musiałem z niej zjechać, bo leżało na niej szkło. Nic nowego po raz drugi. Zrobiłem to w ostatniej chwili, cudem ratując opony przed pociachaniem, a już za momencik maksymalnie skupiony na podłożu pokonywałem dziurawy przejazd kolejowy, który wskazywał na wieloletnie użycie, a pewnie i spore spożycie przez drogowców, którzy go robili. I tu następuje klu programu.

Zrobiło się dziwnie cicho, jakoś tak pusto i mało uroczo. Ale asfalt wciąż istniał, więc pedałowałem twardo dalej, licząc, że może znów tym samym trafię do jakiejś cywilizacji, Pokonałem z kilometr, może więcej, gdy nagle zrównał się ze mną jakiś nieoznakowany pojazd, z którego wystawały cztery głowy dziwnie na mnie patrząc. Pomyślałem, że pewnie chcą mnie zapytać o drogę, więc pomachałem rękoma sugerując, że sam nie wiem dokąd zmierzam. O ja naiwny. Nie chodziło o to. A o co?

Skupiłem wzrok na wnętrzu samochodu raz jeszcze, potem raz jeszcze i pomyślałem: "ulalala..." (no dobra, może to nie było to słowo, ale tego bloga mogą czytać dzieci). Zobaczyłem bowiem pełne umundurowanie, co instynktownie spowodowało, że się zatrzymałem. Nie tylko ja, bo z wozu wyszła dwójka istot płci obojga.

- Dzień dobry, Straż Ochrony Kolei - poinformowała mnie z dość zaciętym wyrazem twarzy przedstawicielka chromosomów XX.
- Eeee, dzień dobry.
- Co pan tu robi?
- Nooo, jadę.
- A wie pan, że jest pan na terenie zamkniętym należącym do kolei, przy stacji Franowo, zignorował pan zakaz wjazdu, a do tego odbywa się tu niekontrolowany przez nikogo ruch szynowy, który z powodu braku rogatek grozi życiu? Poproszę dowód osobisty.

Zdębiałem. Cholibka, ja naprawdę przez tę cholerną ścieżkę kończącą się na słupie NIE zauważyłem zakazu. A co do terenu kolejowego to jak do cholery miałem to zauważyć, skoro dosłownie NIC na to nie wskazywało? :) Jako dowód zamieszczam zdjęcia, które wykonałem wracając:



Prawda, że nie dało się domyśleć i miałem prawo być w szoku? :)

Dialog się rozkręcał. Oprócz tego, że moje autentyczne zdziwienie co do zakazu świadczyło o niewinności, nie miałem nic więcej na swoją obronę. Obrałem więc taktykę pokornego cielaka w rzeźni, mającego nadzieję, iż jednak ten rubaszny pan w zakrwawionym fartuchu odetnie mi tylko kawałek palca, a nie poderżnie gardło. Szło niełatwo.

- Ojej, w tym momencie zawracam skoro tak.
- Oczywiście, że pan zawraca. Kwestia tylko co z panem zrobić, bo popełnił pan co najmniej jedno wykroczenie, za które można dostać mandat nawet do 500 złotych.
- Ups.

Użyłem całej swej mocy. Zagadywałem, kląłem (się), kajałem. Wyszło chyba autentycznie. Jak się okazało monitoring wyhaczył mnie od razu, dlatego tak szybko mnie dopadli. Atmosfera się trochę rozluźniła, pani SOK-istka wyluzowała i nawet zaczęła się uśmiechać. Opowiedzieli mi historię, że kilka lat temu na tym terenie pociąg skasował samochód innej ich ekipy, bo tu wszyscy poruszają się na czuja i naprawdę jest niebezpiecznie. 

W końcu nadszedł Czas Wyroku.
- Nakładam na pana mandat karny w wysokości...
(tu miałem już w głowie eksmisję, widmo bezdomności i spanie w szaletach miejskich) 
... 50 złotych. Jakiś musi być, bo teren jest ściśle strzeżony. Żeby było tylko tyle wpiszemy jako wykroczenie przejście przez tory w miejscu niedozwolonym, rower przemilczymy. Przyjmuje pan mandat?

O niebiesia! Co miałem robić? Przyjąłem, i to nawet z chorym poczuciem ulgi. Oczywiście, mogli nie dać w ogóle. Czytałem kiedyś o tym w bajkach. Pięć dych to niewysoki rachunek za głupotę. Pożegnaliśmy się w sumie nawet sympatycznie jak na zaistniałe warunki, ja jak niepyszny zawróciłem, z ciekawości jeszcze oglądając bramę piekła. Cokolwiek bym chciał napisać - się nie wybronię. Dałem ciała jak króliczek Playboya na zamkniętej imprezie. Tego się nie dało nie zauważyć. Jednak byłem tak zaaferowany ucieczką z DDR-ki i zachowaniem kół na torowisku, że zrobiłem rzecz niewykonalną. 


A swoją drogą - ma ktoś jakieś logiczne wytłumaczenie sensowności istnienia owej ścieżki?

A tak wygląda na mapce trasa, gdzie się zagubiłem i gdzie mnie dogonili. Faktycznie, są jakieś tory. Oj tam, oj tam :) a podobno asfalt i tak by się za chwilę skończył...

Już bez serca do jazdy wróciłem na swój szlak, pojechałem do Tulec i Gowarzewa, tam się zakręciłem i w 100% pod wiatr w obydwie strony wyrobiłem normę, z wynikiem żałosnym.

Pod domem nabyłem jeszcze pyszny chlebek z makiem. Był ostatni egzemplarz. I co się stało? Pękła mi folia, w której go wiozłem i się rozsypał na ziemię. Kupiłem jeszcze jeden, oczywiście już bez maku.

A już w pracy okazało się, że gdy chciałem zapłacić mandat online to zablokowano mi dostęp do banku i musiałem przejść niełatwą procedurę jego odzyskiwania.

Do końca dnia zostało jeszcze kilka godzin. Co się jeszcze stanie - boję się myśleć. Jakby co - dzięki, że odwiedzaliście to miejsce :)





Komentarze
mors
| 20:42 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj Ja to może prędzej Koksownik. ;)
Trollking
| 16:22 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj Literówka w słowie "spiesz" jest jak najbardziej wytłumaczalna :)

Koksu ze mnie taki jak z Ciebie :)
mors
| 14:40 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj W sumie w przypadku takiego Koksa jak Ty o węgiel bym się nie bał. Co innego o koks. ;))

PS. wpadła kolejna literówka. :))
Trollking
| 13:08 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj Dariusz - niestety. Ze smutkiem po sprawdzeniu stwierdziłem, że nikt, ale to nikt, nie wpadł na tak oczywisty pomysł, żeby zrobić stravowy segment na terenie, gdzie obowiązuje zakaz ruchu oraz grozi mandat. I tak pięć dyszek poszło... no poszło sobie :) I potem mówią: ufaj ludziom... taaa.. :)

Mors - tak to jest jak się człowiek spiesz do pracy. Wniosek: nie pracować, żeby nie robić literówek :) a przyznam, że nienawidzę ich popełniać i strasznie mnie one u mnie irytują.
Przejrzałeś mnie - kradnę węgiel i wywożę na Górny Śląsk, bo tam go zdecydowanie brakuje!
mors
| 11:13 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj DDrkę popełnili dla złodziei wyngla i złomu - to taka podpucha i po tym poznali, jaki jesteś niebezpieczny.
A centralne to żadna wymówka - na pewno nim handlujesz na nomen-omen czarnym rynku.

PS. znów machnąłeś literówkę. ;p To pewnie przez emocje. :)
lipciu71
| 11:02 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj Moja krew. Wjeżdżać tam gdzie nie wolno. Widzę że się powoli uczysz i bierzesz prywatne/płatne korepetycje (PKP, SOK) I muszę powiedzieć, że nawet niedrogie :),


Kolejna sprawa. Było na pewno milion sposobów aby uniknąć mandatu. Niestety żaden mi nie przychodzi do głowy ;-) W ogólnym rozrachunku obrałeś chyba jedyną słuszną taktykę pokornego przyjęcia łajania i to zaowocowało minimalnym wyrokiem. Brawo Ty.

I nie proś mnie, abym kiedyś pojechał tym śladem gps. Swoją drogą masz tam zapewne zrobionego KOMa i długo będziesz najlepszy na tym odcinku. Za 50zł wieczna chwała na Stravie. Tanizna. Ja to potrafię dostrzegać pozytywne aspekty :)
Trollking
| 10:16 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj Mors - zacznę od dżender. Dzięki za wyhaczenie, już poprawione. Grodzki przestał istnieć w moim wpisie :) Wyngla nie miałem po co kraść, bo mam centralne :) polityki z założenia w kontakcie we władzą nie uprawiam, bo lubię jak mój stan konta nie idzie na pierdoły :) co do DDR-ki - trafne porównanie. Ja wciąż się zastanawiam jaka jest jej idea? Bo kto widział SOK-istę jadącego do pracy na rowerze? (ja nie) :)

Tony Haliku - raz jeszcze dziękuję za słowa uznania dla mych marnych wypocin :)
Baha | 08:03 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj Był(a)em tu !!! Tony Halik :) A tak serio to wprost uwielbiam (bez podtekstów) Twoje wpisy..pozdrawiam :)
mors
| 07:42 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj Toś narozrabiał! Pewnie wyngiel chciałeś wywieźć w torebce podsiodłowej!
Dobrze, że nie zeszliście na tematy polityczne, bo by Ci naliczyli 500+. :D

DDRka genialna. Gdyby P-ń był w górach, to by ją pociągnęli do granicy przepaści. :D


PS. zdżenderyzowałeś rondo. ;p
"(...)trafiłem na jakieś rondo, na prawo od której(...)"
Trollking
| 20:29 poniedziałek, 6 czerwca 2016 | linkuj Myślałem o tym :) ale widząc nastawienie początkowe ekipy na 99% wezwana by została policja w celu ustalenia tożsamości, a wtedy już bym się nie wymigał od wyższego mandatu. Taktycznie postanowiłem zostać barankiem, wyjąłem DO z kieszonki i chyba (?) się mimo wszystko opłaciło.

Wyluzowali dopiero później, po spisaniu danych i pogadance :)
Jurek57
| 20:19 poniedziałek, 6 czerwca 2016 | linkuj No toś wtargnął ... ! :-)
Ale mogłeś jeszcze walczyć ... . Np. że nie posiadasz dowodu tożsamości przy sobie.
To stwarza problemy , owszem ale dla obu stron !?
Trollking
| 18:21 poniedziałek, 6 czerwca 2016 | linkuj Obawiam się, że nie podołam. Na szczęście rzadko muszę rozwiązywać takie zagadki, bo nieczęsto się tam zapuszczam, dziś dodatkowo przypominając sobie czemu.

Te osiedla z resztą Poznania są skomunikowane nawet-nawet, ale na Szczepankowo? Analizuję mapę i... cholera, to jakiś (nie)zdrowy absurd. Pozostają serpentynki albo kółeczko przez połowę miasta... Eh.
Też Poznań | 18:05 poniedziałek, 6 czerwca 2016 | linkuj Pytanie: Którędy z sensem przejechać rowerem z rataj (Lecha, Czecha, Rusa) na Szczepankowo? Zdaje się od lat bez odpowiedzi, gdyby taki wariant był, byłoby sporo chętnych. Dawno temu (ub. wiek) jechało się wiaduktem 11-tką, ale teraz???
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa geipo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]