Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 206038.55 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 52.40km
  • Czas 01:49
  • VAVG 28.84km/h
  • VMAX 50.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 83m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Recydywa i ja...

Poniedziałek, 6 czerwca 2016 · dodano: 06.06.2016 | Komentarze 13

...śpiewał za swoich mniej komercyjnych czasów, czyli takich, gdy siedział w pierdlu, Maciej Maleńczuk. Coś czuję, że jeszcze kilka lat jazdy na rowerze i będę mógł to nucić również ja :)

W trasę ruszyłem z nastawieniem umiarkowanie optymistycznym, choć wiatr go szybko storpedował, proponując mi zamiast jazdy pedałowanie w miejscu. Lub ewentualnie w tył, ale musiałbym zamienić miejscami lampki z kierownicy oraz spod siodła żeby było zgodnie z przepisami, a na to byłem zbyt leniwy, więc powoli starałem się pokonywać opór powietrza. Szło "tak se", ale w końcu przedarłem się na wschód, przez Starołęcką i Krzesiny, za którymi wpadłem na genialny pomysł - w walce z rutyną przetestuję nową trasę! Hurrra!

Jeśli na przyszłość ktoś będzie świadkiem, gdy podobny debilizm wpada mi do łba, proszę uderzać mnie tępym narzędziem aż mój mózg zamieni się w krwawą papkę, a jucha będzie ciekła strumieniami. Albo po prostu powie, żebym tego nie robił.

Ruszyłem bowiem w kierunku Szczepankowa, czyli części Poznania, którą wraz z Ratajami najlepiej oddaje słowo "syf". Kiłę i mogiłę dodaję gratis. Najgorsze jest jednak to, że planiści osiedli z wielkiej płyty zabrali się również za budowę dróg, rond i estakad, które człowiek niezaznajomiony w terenie powinien pokonywać z przewodnikiem, a i to za odszkodowaniem. Tak sobie jechałem i jechałem, aż trafiłem na jakieś rondo, na prawo od którego była DDR-ka, na którą o dziwo wjechałem, bo przepisy to dla mnie świętość. Noooo, załóżmy :) O czym kawałek dalej. 

Ścieżka się najpierw zmieniła z asfaltowej na kostkę. Nic nowego. Chwilę później musiałem z niej zjechać, bo leżało na niej szkło. Nic nowego po raz drugi. Zrobiłem to w ostatniej chwili, cudem ratując opony przed pociachaniem, a już za momencik maksymalnie skupiony na podłożu pokonywałem dziurawy przejazd kolejowy, który wskazywał na wieloletnie użycie, a pewnie i spore spożycie przez drogowców, którzy go robili. I tu następuje klu programu.

Zrobiło się dziwnie cicho, jakoś tak pusto i mało uroczo. Ale asfalt wciąż istniał, więc pedałowałem twardo dalej, licząc, że może znów tym samym trafię do jakiejś cywilizacji, Pokonałem z kilometr, może więcej, gdy nagle zrównał się ze mną jakiś nieoznakowany pojazd, z którego wystawały cztery głowy dziwnie na mnie patrząc. Pomyślałem, że pewnie chcą mnie zapytać o drogę, więc pomachałem rękoma sugerując, że sam nie wiem dokąd zmierzam. O ja naiwny. Nie chodziło o to. A o co?

Skupiłem wzrok na wnętrzu samochodu raz jeszcze, potem raz jeszcze i pomyślałem: "ulalala..." (no dobra, może to nie było to słowo, ale tego bloga mogą czytać dzieci). Zobaczyłem bowiem pełne umundurowanie, co instynktownie spowodowało, że się zatrzymałem. Nie tylko ja, bo z wozu wyszła dwójka istot płci obojga.

- Dzień dobry, Straż Ochrony Kolei - poinformowała mnie z dość zaciętym wyrazem twarzy przedstawicielka chromosomów XX.
- Eeee, dzień dobry.
- Co pan tu robi?
- Nooo, jadę.
- A wie pan, że jest pan na terenie zamkniętym należącym do kolei, przy stacji Franowo, zignorował pan zakaz wjazdu, a do tego odbywa się tu niekontrolowany przez nikogo ruch szynowy, który z powodu braku rogatek grozi życiu? Poproszę dowód osobisty.

Zdębiałem. Cholibka, ja naprawdę przez tę cholerną ścieżkę kończącą się na słupie NIE zauważyłem zakazu. A co do terenu kolejowego to jak do cholery miałem to zauważyć, skoro dosłownie NIC na to nie wskazywało? :) Jako dowód zamieszczam zdjęcia, które wykonałem wracając:



Prawda, że nie dało się domyśleć i miałem prawo być w szoku? :)

Dialog się rozkręcał. Oprócz tego, że moje autentyczne zdziwienie co do zakazu świadczyło o niewinności, nie miałem nic więcej na swoją obronę. Obrałem więc taktykę pokornego cielaka w rzeźni, mającego nadzieję, iż jednak ten rubaszny pan w zakrwawionym fartuchu odetnie mi tylko kawałek palca, a nie poderżnie gardło. Szło niełatwo.

- Ojej, w tym momencie zawracam skoro tak.
- Oczywiście, że pan zawraca. Kwestia tylko co z panem zrobić, bo popełnił pan co najmniej jedno wykroczenie, za które można dostać mandat nawet do 500 złotych.
- Ups.

Użyłem całej swej mocy. Zagadywałem, kląłem (się), kajałem. Wyszło chyba autentycznie. Jak się okazało monitoring wyhaczył mnie od razu, dlatego tak szybko mnie dopadli. Atmosfera się trochę rozluźniła, pani SOK-istka wyluzowała i nawet zaczęła się uśmiechać. Opowiedzieli mi historię, że kilka lat temu na tym terenie pociąg skasował samochód innej ich ekipy, bo tu wszyscy poruszają się na czuja i naprawdę jest niebezpiecznie. 

W końcu nadszedł Czas Wyroku.
- Nakładam na pana mandat karny w wysokości...
(tu miałem już w głowie eksmisję, widmo bezdomności i spanie w szaletach miejskich) 
... 50 złotych. Jakiś musi być, bo teren jest ściśle strzeżony. Żeby było tylko tyle wpiszemy jako wykroczenie przejście przez tory w miejscu niedozwolonym, rower przemilczymy. Przyjmuje pan mandat?

O niebiesia! Co miałem robić? Przyjąłem, i to nawet z chorym poczuciem ulgi. Oczywiście, mogli nie dać w ogóle. Czytałem kiedyś o tym w bajkach. Pięć dych to niewysoki rachunek za głupotę. Pożegnaliśmy się w sumie nawet sympatycznie jak na zaistniałe warunki, ja jak niepyszny zawróciłem, z ciekawości jeszcze oglądając bramę piekła. Cokolwiek bym chciał napisać - się nie wybronię. Dałem ciała jak króliczek Playboya na zamkniętej imprezie. Tego się nie dało nie zauważyć. Jednak byłem tak zaaferowany ucieczką z DDR-ki i zachowaniem kół na torowisku, że zrobiłem rzecz niewykonalną. 


A swoją drogą - ma ktoś jakieś logiczne wytłumaczenie sensowności istnienia owej ścieżki?

A tak wygląda na mapce trasa, gdzie się zagubiłem i gdzie mnie dogonili. Faktycznie, są jakieś tory. Oj tam, oj tam :) a podobno asfalt i tak by się za chwilę skończył...

Już bez serca do jazdy wróciłem na swój szlak, pojechałem do Tulec i Gowarzewa, tam się zakręciłem i w 100% pod wiatr w obydwie strony wyrobiłem normę, z wynikiem żałosnym.

Pod domem nabyłem jeszcze pyszny chlebek z makiem. Był ostatni egzemplarz. I co się stało? Pękła mi folia, w której go wiozłem i się rozsypał na ziemię. Kupiłem jeszcze jeden, oczywiście już bez maku.

A już w pracy okazało się, że gdy chciałem zapłacić mandat online to zablokowano mi dostęp do banku i musiałem przejść niełatwą procedurę jego odzyskiwania.

Do końca dnia zostało jeszcze kilka godzin. Co się jeszcze stanie - boję się myśleć. Jakby co - dzięki, że odwiedzaliście to miejsce :)



Komentarze
mors
| 20:42 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj Ja to może prędzej Koksownik. ;)
Trollking
| 16:22 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj Literówka w słowie "spiesz" jest jak najbardziej wytłumaczalna :)

Koksu ze mnie taki jak z Ciebie :)
mors
| 14:40 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj W sumie w przypadku takiego Koksa jak Ty o węgiel bym się nie bał. Co innego o koks. ;))

PS. wpadła kolejna literówka. :))
Trollking
| 13:08 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj Dariusz - niestety. Ze smutkiem po sprawdzeniu stwierdziłem, że nikt, ale to nikt, nie wpadł na tak oczywisty pomysł, żeby zrobić stravowy segment na terenie, gdzie obowiązuje zakaz ruchu oraz grozi mandat. I tak pięć dyszek poszło... no poszło sobie :) I potem mówią: ufaj ludziom... taaa.. :)

Mors - tak to jest jak się człowiek spiesz do pracy. Wniosek: nie pracować, żeby nie robić literówek :) a przyznam, że nienawidzę ich popełniać i strasznie mnie one u mnie irytują.
Przejrzałeś mnie - kradnę węgiel i wywożę na Górny Śląsk, bo tam go zdecydowanie brakuje!
mors
| 11:13 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj DDrkę popełnili dla złodziei wyngla i złomu - to taka podpucha i po tym poznali, jaki jesteś niebezpieczny.
A centralne to żadna wymówka - na pewno nim handlujesz na nomen-omen czarnym rynku.

PS. znów machnąłeś literówkę. ;p To pewnie przez emocje. :)
lipciu71
| 11:02 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj Moja krew. Wjeżdżać tam gdzie nie wolno. Widzę że się powoli uczysz i bierzesz prywatne/płatne korepetycje (PKP, SOK) I muszę powiedzieć, że nawet niedrogie :),


Kolejna sprawa. Było na pewno milion sposobów aby uniknąć mandatu. Niestety żaden mi nie przychodzi do głowy ;-) W ogólnym rozrachunku obrałeś chyba jedyną słuszną taktykę pokornego przyjęcia łajania i to zaowocowało minimalnym wyrokiem. Brawo Ty.

I nie proś mnie, abym kiedyś pojechał tym śladem gps. Swoją drogą masz tam zapewne zrobionego KOMa i długo będziesz najlepszy na tym odcinku. Za 50zł wieczna chwała na Stravie. Tanizna. Ja to potrafię dostrzegać pozytywne aspekty :)
Trollking
| 10:16 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj Mors - zacznę od dżender. Dzięki za wyhaczenie, już poprawione. Grodzki przestał istnieć w moim wpisie :) Wyngla nie miałem po co kraść, bo mam centralne :) polityki z założenia w kontakcie we władzą nie uprawiam, bo lubię jak mój stan konta nie idzie na pierdoły :) co do DDR-ki - trafne porównanie. Ja wciąż się zastanawiam jaka jest jej idea? Bo kto widział SOK-istę jadącego do pracy na rowerze? (ja nie) :)

Tony Haliku - raz jeszcze dziękuję za słowa uznania dla mych marnych wypocin :)
Baha | 08:03 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj Był(a)em tu !!! Tony Halik :) A tak serio to wprost uwielbiam (bez podtekstów) Twoje wpisy..pozdrawiam :)
mors
| 07:42 wtorek, 7 czerwca 2016 | linkuj Toś narozrabiał! Pewnie wyngiel chciałeś wywieźć w torebce podsiodłowej!
Dobrze, że nie zeszliście na tematy polityczne, bo by Ci naliczyli 500+. :D

DDRka genialna. Gdyby P-ń był w górach, to by ją pociągnęli do granicy przepaści. :D


PS. zdżenderyzowałeś rondo. ;p
"(...)trafiłem na jakieś rondo, na prawo od której(...)"
Trollking
| 20:29 poniedziałek, 6 czerwca 2016 | linkuj Myślałem o tym :) ale widząc nastawienie początkowe ekipy na 99% wezwana by została policja w celu ustalenia tożsamości, a wtedy już bym się nie wymigał od wyższego mandatu. Taktycznie postanowiłem zostać barankiem, wyjąłem DO z kieszonki i chyba (?) się mimo wszystko opłaciło.

Wyluzowali dopiero później, po spisaniu danych i pogadance :)
Jurek57
| 20:19 poniedziałek, 6 czerwca 2016 | linkuj No toś wtargnął ... ! :-)
Ale mogłeś jeszcze walczyć ... . Np. że nie posiadasz dowodu tożsamości przy sobie.
To stwarza problemy , owszem ale dla obu stron !?
Trollking
| 18:21 poniedziałek, 6 czerwca 2016 | linkuj Obawiam się, że nie podołam. Na szczęście rzadko muszę rozwiązywać takie zagadki, bo nieczęsto się tam zapuszczam, dziś dodatkowo przypominając sobie czemu.

Te osiedla z resztą Poznania są skomunikowane nawet-nawet, ale na Szczepankowo? Analizuję mapę i... cholera, to jakiś (nie)zdrowy absurd. Pozostają serpentynki albo kółeczko przez połowę miasta... Eh.
Też Poznań | 18:05 poniedziałek, 6 czerwca 2016 | linkuj Pytanie: Którędy z sensem przejechać rowerem z rataj (Lecha, Czecha, Rusa) na Szczepankowo? Zdaje się od lat bez odpowiedzi, gdyby taki wariant był, byłoby sporo chętnych. Dawno temu (ub. wiek) jechało się wiaduktem 11-tką, ale teraz???
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa nnejt
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]