Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 206038.55 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 32.50km
  • Czas 01:07
  • VAVG 29.10km/h
  • VMAX 44.50km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 129m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

220 PLN za niewinność

Poniedziałek, 6 kwietnia 2015 · dodano: 06.04.2015 | Komentarze 36

##$#@*%&!!!! Może tak kulturalnie zacznę dzisiejszy wpis.

Ale po kolei.

Świąteczny poniedziałkowy poranek, pochmurno, ale bez większych opadów. Ruszam na rower, świadom tego, że żeby jadąc z powrotem mieć watr w plecy muszę pokonać całe miasto, z południa na północ. No spoko, przecież będzie pusto. I było. Bezproblemowo dostałem się do ulicy Bałtyckiej, z której skręciłem w Gdyńską. Ciągle samochodów mniej niż zero, jechałem więc ZGODNIE Z PRZEPISAMI asfaltem w kierunku granicy z Koziegłowami, ignorując położoną po drugiej stronie drogę pieszo-rowerową (nie pas rowerowy).

Nagle usłyszałem klakson, a chwilę potem ujrzałem obok siebie ryj jakiegoś dwudziestokilkuletniego gówniarza krzyczącego do mnie z fotela pasażera, że "tam jest ścieżka!! tam jest ścieżka!!". Początkowo kulturalnie w pędzie mu wytłumaczyłem, że zgodnie z przepisami nie muszę nią jechać i nie zamierzam, na co ten zaczął pyszczyć I tak od słowa do słowa poszło dalej, już mniej kulturalnie. Chwilę potem zostałem wyprzedzony dosłownie o centymetry, co odpowiednio skomentowałem. Moment później droga została mi zajechana, co już mnie tak rozsierdziło, że komentarz nie nadaje się do cytowania nawet w tygodniku "NIE". W tym momencie debil za kółkiem z piskiem zahamował, ja tego zrobić siłą rzeczy nie zdążyłem i całym pędem walnąłem mu w tył. Przeleciałem ukosem nad prawym bokiem i wylądowałem w rowie. Pierwsze co: czy nic nie złamałem. Nic, lekkie otarcia. Drugie pierwsze co (a w sumie równorzędne): co z rowerem. Na szczęście szybka diagnoza - tylko skrzywiona prawa hamulcomanetka oraz stłuczona szybka w lewej.

No i nastąpiła kumulacja. Z puszki wysiadł gówniarz i jego ojciec, bo to on kierował (w samochodzie była też jakaś trzecia osoba). Już tak nie kozaczyli, do momentu gdy zobaczyli zbitą szybkę od jednego ze świateł pozycyjnych. "Dzwoń na policję" usłyszałem tylko od głowy rodziny, człowieka-macho, co to potrafi tym "spedalonym" pokazać co i jak. Patrol przyjechał dość szybko i...

...i niestety dochodzimy do sedna, czyli do tego w jak porąbanym kraju żyjemy. Nie było żadnych świadków. Nikt nie był w stanie zaświadczyć, że troglodyta zajechał mi drogę (jakiekolwiek samochody pojawiły się dopiero później). Było moje słowu przeciw ich - w sumie trojga. A co stwierdził szanowny pan kierowca? Że musiał zahamować, bo zatrzymały się auta przed nim! Na pustej drodze... Opadły mi ręce, opadło mi wszystko... Jawne kłamstwo w pysk, a ja nie miałem jak się obronić. I tak zostałem sprawcą kolizji. Oczywiście, mogłem nie przyjmować mandatu. Ale chwila dyskusji z policjantem na temat genezy całej sytuacji uświadomiła mi, że nie ma to sensu. Argumenty, nawet poparte cytowaniem artykułu 33. Prawa o Ruchu Drogowym, który pozwala mi na ignorowanie niektórych polskich wynalazków odbijały się od muru. Nie wyhamowałem, więc winny jestem ja. Chyba że odwołam się do sądu i tam udowodnię, że było inaczej. Fajnie, nawet o tym pomyślałem, ale jak się wybronię przeciw trójce troglodytów? Postanowiłem przyjąć i ewentualnie w ciągu siedmiu dni się odwołać. Już z domu zadzwoniłem do dyżurnego na komendzie Poznań-Nowe Miasto, żeby zapytać czy w tym miejscu jest jakikolwiek monitoring. "Nie odpowiem panu, bo nie wiem". Aha. "A gdzie się mogę dowiedzieć?". "Nie wiem". Poddałem się.

Ile mnie to wszystko kosztowało? Ano dokładnie tyle ile w tytule plus pewnie coś jeszcze przyjdzie od ubezpieczyciela za uszkodzenie pojazdu:

W radiowozie już podczas prywatnej rozmowy policjanci (zestaw mieszany) niby przyznali mi częściowo rację, ale zasłonili się jak zwykle przepisami. I oczywiście bla bla bla o tym, że szanują jak ktoś tak jak ja tyle jeździ, ale inni rowerzyści to tragedia (tu częściowo byłem w stanie się zgodzić). Ale rozwalił mnie tekst: "wie pan co, ja wszystko rozumiem, ale jak jadę sobie prywatnie np. przez centrum Poznania i widzę jak ci rowerzyści wyprzedzają mnie z prawej, a potem na kolejnych światłach to samo to mnie to irytuje". Nie wiedziałem dokładnie co w tym takiego wnerwiającego, nie wiedziałem też czy był do tej pory świadomy, że jest to zgodne z prawem czy dowiedział się tego dopiero ode mnie...

Podsumowanie: spędziłem dobre pół godziny w radiowozie, po raz pierwszy w życiu. Dmuchałem w alkomat, też w sumie po praz pierwszy. Oczywiście zero-zero-zero, ale dobra rada dla wszystkich lubujących się w piwkowaniu na trasie - nie róbcie tego, za duże ryzyko - wtedy cała sytuacja może się skończyć jeszcze gorzej. Panią policjantkę niosącą dokumenty dla puszkowców (zapomniałem spisać numery, eh) poprosiłem o gorące ich pozdrowienie z dedykacją "za buractwo i polactwo". Nie wiem czy przekazała, bo wcześniej się zwinęli, a ja nie pytałem.

Jak już się wydostałem na wolność to pro forma dokręciłem do Czerwonaka, skręciłem lekko w kierunku na Dziewiczą Górę, dalej jakoś serca nie miałem do jazdy, więc zawróciłem. Chyba jestem rozgrzeszony.

A tak wygląda przód mojego roweru. Aż dziw, że nie było gorzej. W domu kierę lekko wyklepałem i jest ciut prostsza.

Chory kraj, chore przepisy. A człowiek bezbronny. Jeszcze myślę jak to ruszyć i czy warto walczyć z wiatrakami?




Komentarze
Trollking
| 18:50 środa, 24 lutego 2016 | linkuj Witam lekko przedpotopowo, jeśli ktoś jest ciekawy jak cała sprawa wygląda po roku i na co uważać - opisałem wszystko w dzisiejszym komentarzu pod wpisem z kwietnia 2015 roku, o tym:

http://trollking.bikestats.pl/1305964,Bajki-o-Kolizji-ciag-dalszy.html#comments

Może komuś się przyda info co robić w takich sytuacjach i jak się ustrzec na przyszłość :)
Trollking
| 19:01 czwartek, 9 kwietnia 2015 | linkuj Walery, ja mam kamerkę i na początku jeździłem z nią wszędzie i zawsze (vide - zakładka na górze "jestę reżyserę"). Ale się znudziło i pech chciał, że jak była potrzebna to na sobie jej nie miałem... Eh :(

Gratuluję, że Tobie się udało wygrać i udowodnić, że miałeś rację. Ja już szans nie widzę.

Kocham ten kraj, do którego non stop dopłacam :)
Walery
| 12:01 czwartek, 9 kwietnia 2015 | linkuj Niefartowna sytuacja... :( Może jakaś zwykła kamerka, albo spreparowany do drogowych sytuacji telefon? Mi, takie nagranie pozwoliło udowodnić winę kierowcy... W sądzie był nieźle zdziwiony :)
Jeśli wyjazdówki stanowią znaczącą część Twoich treningów, to chociaż komfort psychiczny będzie jako taki.
Trollking
| 19:51 środa, 8 kwietnia 2015 | linkuj Katana - nie jestem za generalizowaniem i nie chciałbym wsadzać wszystkich do jednego worka, są ci normalni, uprzejmi, są też debile. I tych ostatnich niestety jest coraz więcej... :/

Norbert - na tiry najczęściej nie narzekam, jak dla mnie to elita kierowców, ale i tu bywają kretyni... Jak widać. I to jeszcze z Białorusi... eh. Niestety na co dzień widuję ludzi zza wschodniej granicy, szczególnie z Ukrainy tym mam o nich gorsze zdanie.
Katana1978
| 18:58 środa, 8 kwietnia 2015 | linkuj I dlatego twierdzę że kierowcy to bydło i jeszcze raz bydło i jeszcze raz bydło !!!!!!!!!!
rmk
| 18:50 środa, 8 kwietnia 2015 | linkuj Ehh...
Trollking
| 18:14 środa, 8 kwietnia 2015 | linkuj Niestety to już było daleko za Amino, w sumie bliżej przejazdu kolejowego, w okolicach przystanku autobusowego... Niestety - świadków nie ma żadnych... :/
rozbit | 22:04 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj Jak to się wydarzyło wzdłuż płotu amino to może oni mają to na jakiejś kamerze. W sumie to dużo tego sprzętu tam chyba mają.
lipciu71
| 22:02 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj Poszerzą, gadałem z ludźmi którzy robili tam pomiary. Daj znać kiedy będziesz tańczył, przyjadę wówczas z kamerą.
Trollking
| 21:33 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj Jak to miejsce poszerzą to sam odtańczę rytualny taniec na cześć normalności. Pewnie akurat będę łamał jakieś prawo, o czym dowiem się z wezwania stosownych służb lub ktoś będzie chciał mnie zabić, a ja za to poniosę odpowiedzialność.

Dzwonienie do mojej ubezpieczalni jest kuszące. Pamiętam sytuację z grudnia, gdy okazało się, że zmienia się jej właściciel (czy coś tam, co w sumie jako klienta ma mnie to obchodzić?) i delikatnie przed świętami dostałem pismo, że muszę w kilka dni wypowiedzieć umowę i zawrzeć ją na nowo, ale z nowym podmiotem.

Warunki w sumie były korzystne, więc bieg na pocztę. Opłatę za polecony z potwierdzeniem odbioru smsem karnie wziąłem na siebie (bo to logiczne. Nie? sorry). Smsa do dziś nie dostałem.
lipciu71
| 21:18 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj Niedługo będą to poszerzać, wówczas zapewne będzie tam monitoring, sieć barów szybkiej obsługi, ochrona całodobowa i posterunek mobilnej drogówki. Póki co jest to czarna dziura schowana w czarnej dupie cywilizacji, nie licząc bunkra. Z bunkrem gadałem - nic nie widział i nie będzie zeznawał.

Zadzwoń do swojej ubezpieczali i będziesz miał 100% wiedzy czy to pokryją.

Przepisy w tym wypadku są ok, ale problem polega na tym, że nie miałeś świadków tego zdarzenia. Gdyby to zostało nagrane, to nie Ty byś był winny w świetle obowiązujących przepisów, tylko te gamonie w aucie.
Trollking
| 20:54 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj To właśnie tam... zadupie, a przy okazji jedna z bardziej istotnych wyjazdówek z Poznania. Taki paradoks. Wszystko zdarzyło się gdzieś w połowie poznańskiej części ulicy - same drzewa, wąsko... monitoring satelitarny może i by tam był... może.

Aha, teraz sobie przypomniałem dialog w radiowozie, kiedy "pogodzony" już z sytuacją rzuciłem w powietrze: droga była pusta, czemu on po prostu mnie nie wyprzedził i bym tu nie siedział jak morderca? "Wie pan, święta, może spieszył się do rodziny". "No tak, ale skoro się spieszył to powinien przyspieszyć, a nie dawać po hamulcach...". "Hmm... tu pan podpisze".
Trollking
| 20:23 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj Norbert - dzięki za fachowe info!!

Oby okazało się prorocze.

Rozesłałem też info w świat wśród znajomych - może jakiś rowerzysta lub pieszy widział całe zdarzenie. Szanse małe, ale próbować warto.
Trollking
| 19:41 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj Mikołaj, maskarę to ja przeżyłem w momencie gdy się okazało, że to ja jestem winny...
Trollking
| 19:31 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj Kruk, podziwiam odporność psychiczną na takich delikwentów. Ja niestety jeżdżę na tyle często, że swoją już dawno straciłem...
Kruk | 18:58 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj Ja w takich sytuacjach (ktoś coś gada z samochodu, zwalniam i poczekam aż sobie pojedzie). To zdecydowanie bezpieczniejsze niż wdawanie się w pyskówę. Proponuję zastosować w przyszłości jeśli będzie taka potrzeba.
Bo kopanie się z koniem bywa bolesne...
Virenque
| 18:45 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj Masakra, szkoda gadać :/
Trollking
| 18:36 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj Jurek. niestety, samo życie. W PL ;/

Daniel. telefonu do przyjaciela nie miałem jak wykonać, bo patrol pojawił się w minutę - akurat jechali na jakąś inną interwencję i ich odwołali. Jak pech to pech... Widelec o dziwo wydaje się ok, kiera też cała, jedynie klamki dostały w kość. Jak zauważę jakieś niepokojące symptomy to nie ma zmiłuj, serwis obowiązkowo.
daniel82
| 18:29 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj O fuck!! Chyba bym się pociął ze złości za to że kamerkę miałem w domu a nie przy rowerze. A nie było żadnego świadka albo coś? - np tel do przyjaciela, który "przypadkiem" znajdował się w miejscu wypadku? Ja na Twoim miejscu oddał bym rower do serwisu na dokładne oblookanie widelca. I jeszcze uwaga - kierownic z aluminium się nie prostuje. Wogóle aluminium się nie prostuje.
Jurek57
| 18:18 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj "życie ... " szkoda gadać !
pozdrawiam
Trollking
| 17:20 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj Kurde, nie za bardzo to pocieszające. Ubezpieczenie mam dokładnie to: http://www.warta.pl/documents/10157/654625/Warta_Dom_plus_OWU.pdf z "gwarantowaną" sumą ubezpieczenia do 25 tysięcy (płacę za to kilkanaście zeta co miesiąc). OC jest w dziale V.

Poczekam, zobaczymy co dostanę i trzeba będzie się bronić.

Szkoda, że nie mam ubezpieczenia od masakrowania sukinsynów na drogach, dziś bym skorzystał z chęcią.
Trollking
| 16:54 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj Dariusz, jakby co chętnie skorzystam z pomocy. Mamy jedynie w Warcie OC w życiu prywatnym zawarte w ubezpieczeniu mieszkania. Muszę się dokładnie wczytać w warunki (bo oczywiście tego nie zrobiłem), bo byłoby za pięknie gdyby to wystarczało. Mam też ubezpieczenie na życie w Generali, ale to inna bajka. Cholera, kto by pomyślał, że coś takiego się kiedyś mogłoby przydać? i Że w ogóle istnieje?
lipciu71
| 16:37 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj No nie wiem co powiedzieć. Na pewno w sensie prawnym nic nie wskórasz, jeśli nie masz nagrania lub świadków. Numery, markę pojazdu i numer ubezpieczenia, uzyskasz w momencie kiedy ubezpieczyciel do Ciebie napisze. I teraz najważniejsze. Czy masz ubezpieczenie OC na rower lub kasowanie szkód powstałych z Twojej winy podczas jazdy rowerem zawarte w ubezpieczeniu mieszkania? Mam nadzieję, że tak i nie poniesiesz więcej kosztów w związku z tą nieprzyjemną sytuacją.

To tyle jeśli chodzi o to, co można napisać oficjalnie. Jeśli będę mógł w czymś pomóc daj znać.

Najważniejsze jest zdrowie i to, że nie ma na nim żadnego uszczerbku, reszta to drugi plan.
Trollking
| 16:25 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj Norbert, dzięki. Było tak pusto na drogach, że miałem wrażenie, że spokojniejszych warunków do jazdy mieć nie można. I masz... Co do manetek to na razie nie ruszam więcej, w miarę wyrównałem co się dało, nie do końca, ale i tak prawa część była już wcześniej lekko walnięta. Zagadka kiedy? Oczywiście podczas wjazdu na DDR-kę, a właściwie na wbudowany w nią krawężnik.

Twiggy, też dziękuję. Bezbronny wobec głupoty, tak mogę swój dzisiejszy stan podsumować...

Kamil, thnx. Mam kamerkę, ale jazda z nią codziennie na kasku to już dla mnie za wiele. Używam jej (GoPro 2) najczęściej gdy jadę crossem, a nie szosą. Bo mam co prawda pas na pierś, ale w przypadku specyficznego ułożenia ciała podczas jazdy szosówką mam dwie godziny z nagraniem swoich nóg :/ Co do cytatu - 100% racji. Ale weź to wytłumacz milicji... A przy okazji raz jeszcze dodam - miałem 300% racji olewając ciąg pieszo-rowerowy. Nowelizacja z 2011 roku chyba jednak dla polskich puszkowców nie istnieje.

Tomecki, no właśnie... Chory kraj, chore przepisy, A policja? W życiu mi nie pomogła, choćby gdy mnie okradziono, a zapłaconymi mandatami za pierdoły w stylu przejście na czerwonym przy pustej drodze zafundowałem przeróżnym komendom już ponad tysiaka w skali mojego życia. Na zachodzie ufa się w to, że ma mózg. W PL wręcz przeciwnie.
tomecki
| 16:14 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj no niestety zawsze płaci ten co uderza z tyłu bo wg przepisów nie zachowuje odpowiedniej odległości od poprzedzającego pojazdu . kolesie zawsze mogli powiedzieć że kot im wyskoczył na droge i dlatego gwałtownie hamowali .
kamilzeswaja
| 16:07 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj Współczuje. Chłopie tyle jeździsz weź zainwestuj w kamerkę. Brat ma SJ4000, ja też niedługo będę miał taką samą. Jeździsz dużo po szosie, a taka rzecz trochę też odstrasza ludzi przed chamskim zachowaniem. Chociaż kojarzę, że wrzucałeś już jakiś filmik z trasy, więc używaj kamerki.

Na jednej z poznańskich mas krytycznych rozmawiałem ze starszym szosowcem – na tekst dlaczego nie jeździ ścieżkami, odpowiada: „Jestem kolarzem szosowym, a nie ścieżkowym”.
Twiggy
| 16:03 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj Kurczę, straszna lipa. No i faktycznie nie ma jak się bronić bez jakiegoś dowodu, bądź świadka. Współczuję.
Trollking
| 15:55 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj Dzięki!

Tak, badali. Niestety też zero... wielka szkoda.

Właśnie świadom chorych przepisów przyjąłem mandat. Cholerny świat :/
k4r3l
| 15:52 poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | linkuj współczuje, ale w takim wypadku to chyba walka z wiatrakami... a gościa z auta badali alkomatem? z tym zajeżdżaniem drogi to megaciulstwo, no ale takie mamy przepisy, że praktycznie zawsze winny jest ten z tyłu i pozamiatane...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa piewa
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]