Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 206038.55 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Karpaczio - ostatnie ugryzienie

Niedziela, 8 marca 2015 · dodano: 08.03.2015 | Komentarze 4

Wszystko co dobre szybko się kończy. Nie, nie chodzi tym razem o piwo, ale o urlop w wersji mini. Pogoda dopisała, wiatr nie masakrował, temperatury przyprawiały o szok termiczny... Oj, było zacnie.
 
Dziś nastąpiło zamknięcie sagi i w przeciwieństwie chociażby do "Gry o tron" nie odnotowano żadnego trupa. Choć nie, sorry, podczas powrotu zaczął wyskakiwać jeden trup z szafy, a konkretnie z tylnego koła. Prawdopodobnie zostala nim piasta, bo z metra na metr piski i zgrzyty zaczely być coraz bardziej słyszalne, nawet przez słuchawki. Niedobrze...
 
Trasę wybrałem sobie deserową, bez kosmicznych podjazdów i nieświadomej walki z KOMami. Najpierw opisywane wczoraj Karpniki, jak zwykle z niepowtarzalnym klimatem spod znaku sumiastych wąsów panów herbu brzuszka, kija i spławika. Oraz przegląd zatowarowania jeleniogórskiego lotniska, godne XXI wieku.
 
Potem zakręt na Bukowiec, Kowary i Miłków, gdzie walnąłem klasyczną fotę klasycznego (oj, bardzo...) roweru w bardzo klasycznej scenerii.
 
Podjaździkiem przez Ścięgny dotarłem do Karpacza, który jedynie liznąłem, no bo bez przesady, kiedyś w czasie urlopu można w końcu stać sie leniem :)

W pobliskim Miłkowie ukazał mi się wciąż niedokończony domek, jakiś kurde inny. Nie wiem dokładnie co z nim jest nie tak, może kolor dachówek? :)
 
Do Sosnówki udało mi się wjechać z astronomiczną jak na starego grata prędkością 55 km/h (w panice zrobiłem szybki przegląd fragmentów, które potencjalnie mogą odłączyć się od korpusu, w tym mojego, ale niepotrzebnie. Choć kto wie, może to wtedy rower zaczął mieć na mnie focha?). Następnie Podgórzyn, Zachełmie i Jelonka ugryziona od strony Sobieszowa. Od tego momentu moim towarzyszem stał się zgrzyt i - zupełnie nieproszony jak teściowa w kawalerce - był ze mną do samego końca. Coś z nim trzeba będzie zrobić...
 
Do Poznania wracam z poczuciem dobrze wykonanej roboty. I nawet zadwolony jestem z dzisiejszego wyniku, bo czuję się jakbym wygrał Siódmy Rajd o Puchar Sołtysa Napachania na starej, niedożywionej chabecie. Tylko koni, tylko koni żal...

Ps. Pisałem już, że dostając wybór: dodawanie wpisu na BS na tablecie albo nabijanie na pal połączone z rozczłonkowywaniem miałbym spory dylemat? No to po dzisiejszej walce w tym temacie tylko to potwierdzam.
Kategoria Góry



Komentarze
Trollking
| 21:05 poniedziałek, 9 marca 2015 | linkuj Pewnie tak - i nie jest to już na pewno nic oryginalnego. No ale ma to może jakiś sens...
rmk
| 20:51 poniedziałek, 9 marca 2015 | linkuj Skopiowali pomysł z Szymbarku z tym domem czy jak?
Trollking
| 21:52 niedziela, 8 marca 2015 | linkuj Już dojechałem. Szosa poklepana po baranku za czas rozłąki. Klientów będę "głaskał" jutro :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa sasie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]