Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Mam przejechane 209646.10 kilometrów w tym 4.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 701612 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trollking.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 52.10km
  • Czas 01:44
  • VAVG 30.06km/h
  • VMAX 51.40km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 202m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uciekając przed Poznań Lans Challenge

Sobota, 13 września 2014 · dodano: 13.09.2014 | Komentarze 14

Moje zdanie na temat masowych spędów dla "miłośników pedałowania" wyraziłem tydzień w temu przy okazji jakiegoś tam maratonu w Poznaniu, blokującego całkowicie miasto. Na powtórkę nie musiałem długo czekać, bo dziś odbywała się kolejna impreza (czemu tydzień po tygodniu nie zrozumiem za cholerę) - Poznań Bike Challenge. Sam fakt, że toto startuje z Malty, czyli świątyni lansu i jeżdżenia bez sensu w kółko jest wystarczającym powodem, żeby ominąć je szerokim łukiem. Ale się nie da. To znaczy się da, a nawet trzeba, bo z powodu organizacji tej żywej przedwyborczej reklamy władz Poznania miasto stało się całkowicie nieprzejezdne, nie tylko dla samochodów, ale co jest chyba największym paradoksem, rowerzystów.... Żeby dojechać dziś na północ, czyli okolic Swarzędza, musiałem jechać na... południe, przez Tulce i Zalasewo.

Żeby nie było - nie przeszkadza mi, bo co mi do tego, że ktoś lubi tego typu oficjalne wyścigi, trenując regularnie i zbierając punkciki do klasyfikacji generalnych imprez dla amatorów. Problem w tym, że w przypadku masówy takiej jak ta (3 tysiące ludzi!) zamienia się to wszystko w jakiś tandetny hipermarket, w którym trzeba się pokazać, żeby mieć +10 do lansu. Drogie rowery, modne stroje, eleganckie okularki - a gdzie tu miejsce dla wolności i swobody, którą powinien dawać rower? Dziś, podobnie jak przed tygodniem, drogi były puste od rowerzystów (przeciwnie niż samochodów, które musiały jeździć objazdami po kilkanaście i kilkadziesiąt kilometrów) - spotkałem dwóch singli i jedną wycieczkę kilkunastu osób z dziećmi już w wieku komunikatywnym, którzy bardzo mi się spodobali z tego powodu, że byli tam, gdzie byli, a nie na Malcie. Dostali ode mnie kciuki w górę - czy domyślili się czemu nie wiem, może... :)

No cóż. Miasto sparaliżowane, ja musiałem się nakombinować (wystarczy spojrzeć na mapkę), żeby wymyślić jakąkolwiek sensowną trasę, a pan nasz miłościwie panujący Grobelny wypromował się na trasie w ciasnym mundurku i pampersem na tyłku. W końcu taniej jest zwołać kilka razy do roku igrzyska dla mas owładniętych modą na rower niż na co dzień z głową organizować infrastrukturę rowerową dla tych, którzy ruszają w trasę częściej niż od lanserskiego święta. Dobra, tyle, teraz tylko czekam na pomyje, które na mnie spadną ze strony "rowerowej braci" :)





Komentarze
Trollking
| 19:50 poniedziałek, 15 września 2014 | linkuj Remik, komentarze na Onecie to szczyt kultury i uprzejmości przy tych z epoznan :) ja sobie czasem zapodaję kilka takich w pracy na dobry początek dnia i jestem ustawiony mentalnie :)
rmk
| 19:12 poniedziałek, 15 września 2014 | linkuj A ja się spytam, jakie komentarze są na onecie bo tam nie zaglądam wcale? :)

Bawią mnie takie imprezy z tego względu, że poziom lansu na nich przerasta mój próg akceptowalności. I wątpie abym kiedykolwiek zmienił zdanie na ich temat.

Osoby, które wystartowały w tym wyścigu i ścigały się na poważnie jak najbardziej szanuje i podziwiam za wyniki, bo dla mnie są nieosiągalne. Może kiedyś choć trochę się do nich zbliżę :)
Trollking
| 15:16 poniedziałek, 15 września 2014 | linkuj Oczywiście - nie brałem udziału, więc zaprzeczyć nie mogę, że dla rowerzystów była to gratka. Jeśli ktoś lubi takie zabawy. Czytałem i wysłuchałem bezpośrednich relacji - były i takie, i takie. Na "zawodowych" wyścigach oczywiście też zdarzają się kraksy, ale te, o których usłyszałem w Poznaniu podobno nie wynikały z jakiegoś błędu, tylko po prostu braku respektowania podstawowych zasad jazdy w większej grupie. Zresztą - sam nie jestem dobrym przykładem, bo generalnie wszelkie imprezy omijam szerokim łukiem, choć uwielbiam podczepić się pod jakąś grupkę na chwilę podczas samotnego treningu. W temacie sponsoringu być może masz rację, kłócił się nie będę, ale podtrzymuję swoje zdanie, że stał za tym gruby marketing przedwyborczy. I tyle :)

Żeby zamknąć temat - chyba fajnie, że każdy ma swoje zdanie, a to, że jest to blog rowerowy nie wymusza jedynej słusznej linii partii :)
daniel82
| 14:58 poniedziałek, 15 września 2014 | linkuj Ale ta impreza była doskonale zorganizowana dla... rowerzystów. Nieczęsto zdarzają się maratony przy całkowicie zamkniętej dla ruchu trasie. Poza tym trasa miała 100 km, nie wyobrażam sobie poprowadzenia trasy tak żeby nikomu nie przeszkadzała (a przeszkadzała jak widać nie tylko czynnym kierowcom z okolic Malty czy centrum ;) Czytamy relacje chyba z dwóch różnych wyścigów bo moi znajomi którzy startowali wypowiadają się w samych superlatywach a kraksy zdarzają się nawet w peletonie zawodowym, po prostu trzeba uważać. Aaa organizatorem była prywatna firma przy wsparciu sponsorów, wątpie żeby miasto coś dokładało,poza patronatem, a znając ZDM (a znam dobrze) za zajęcie pasa drogowego policzył sobie słono... Policja też za darmo się nie pojawia.
Trollking
| 14:39 poniedziałek, 15 września 2014 | linkuj No właśnie, "jeśli jest dobrze zorganizowana". A chyba wiesz jak było. Już widzę te tłumy kierowców, którzy dzięki staniu w korkach rano przez Bike Challenge zapałają nagłą miłością do roweru :) Oczywiście, masz rację - promowanie ruchu jest dobre. Ale zamiast tego miasto powinno pomyśleć o tym, żeby Poznań był miastem bezpiecznym i wygodnym dla bikerów. Nie będę tu populistą mówiącym, że za kasę, która poszła na organizację można by było zrobić ileś tam kilometrów kontrapasów, ale... Nie obraziłbym się gdyby tak się stało :) a poza tym rzecz podstawowa - czemu nie można było pomyśleć o tym, żeby start zrobić np. na Piątkowie albo nawet na Dębcu czy Morasku, żeby nie zamieniać soboty w koszmar?

No i jeszcze jedno - mamy boom na rower sam z siebie. I obaj wiemy jak to się przekłada na jakość i umiejętności - osobiście boję się na trasie najczęściej nie samochodów, ale mijanych rowerzystów. Może już koniec z kreowaniem mody wśród osób bez umiejętności? Nie wiem czy czytałeś relacje z soboty osób, które przez czyjąś głupotę brały udział lub widziały kraksy na trasie. Wiesz, dla mnie to jak z promowaniem na siłę studiów wyższych - co z tego, że mamy genialne wskaźniki ludzi z wykształceniem, skoro znaczna część z nich nie potrafi z sensem się wypowiedzieć?

Ale się rozpisałem, sorki. Pozdrawiam! :)
daniel82
| 10:32 poniedziałek, 15 września 2014 | linkuj Ano widzisz, ja jednak trochę inaczej to rozumuje. Dla mnie każda promocja sportu i rowery jest o k jeśli jest dobrze zorganizowana. Lepsze to niż spędzenie czasu w jakimś markecie. A jeśli ktoś chce się lepiej poczuć przez drogi sprzęt czy ubiór, i stać go na to, to nic mi do tego. Rzeczywistość tj poważny wyścig przeważnie ustawia takiego delikwenta w szeregu.
Trollking
| 19:51 niedziela, 14 września 2014 | linkuj Daniel, nie kwestionuję tego, że klimatu tego typu większość nie miała okazji wcześniej poczuć. Bo szczerze - nie rozumiem po co by mieli. Ja wiem, że czasy mamy takie, za którymi nie nadążam, ale ubranie dziecka/siebie/ciotki raz na rok w rowerowy strój i przejechanie 15 km nazywam pozerstwem. Albo po prostu spędem. Promowanie na siłę sportu przez R jak Rower powoduje tylko to, że na ścieżki/trasy wyjeżdżają osoby, które nie mają pojęcia o czymkolwiek, a już na pewno nie o jeździe na rowerze. I potem masz takimi zapchane chodniki, czyli zagrożenie dla pieszych. To nie komentarze z Onetu, tylko z głowy osoby tak jak Ty - świadomej o co w tym sporcie chodzi. A paraliż miasta pozostawię bez komentarza, bo już swą żółć wylałem powyżej :)
daniel82
| 19:03 niedziela, 14 września 2014 | linkuj O ja pierdzielę niespodziewałem się że na blogu rowerowym zobaczę komenty niczym z Onetu. Masakra była, tak, ale tylko organizacyjna, sama idea wyścigu moim zdaniem świetna. Niewielu ludzi z tych którzy tam się zgromadzili na starcie, mogło wcześniej poczuć atmosferę niczym z ProTouru, z jazdą w peletonie, kamerami na motorach i kibicami przy trasie. Nie wiem też gdzie Ty stałeś ale ja widziałem cały przekrój rowerowego towarzystwa od ludzi wyglądających na dość zaawansowanych po panów z brzuszkiem, przez kobietki w sandałach aż po dzieci. Lanserstwem bym tego nie nazwał (no może w10%), ale coż każda okazja dobra do narzekania.. I żeby nie było ja też stałem w mega korkach w aucie i ja też nie mogłem dostać się aż do15 do domu.
Trollking
| 17:04 sobota, 13 września 2014 | linkuj No na starcie musiała być masakra - ci z ostatnich rzędów mogli śmiało zjeść już obiad ze "strefy finiszera" zanim ruszyli :) Rychu Wąsomózgowy miał rację - było ok, np. w Warszawie, bo tam go nie ma. Ale fajny był też rzecznik z teorią o stojącym w korku maratończyku. Dla mnie hit :)
rmk
| 16:51 sobota, 13 września 2014 | linkuj Strefa finiszera, te pojęcie mnie rozłożyło na łopatki. Rysiek wąs bez wąsa mówił że wszystko było ok więc nie ma co narzekać. Korki mamy przecież też na co dzień :D
rmk
| 16:49 sobota, 13 września 2014 | linkuj Przyznać trzeba uczciwie, że widok takiej bandy na rowerach robi wrażenie :))
Trollking
| 16:44 sobota, 13 września 2014 | linkuj Księgowy, jeśli nie 500 to po takiej deklaracji spodziewam się skromnych 300 km :)
Remik, niewiele straciłeś, do tego boję się, że jakbyś wjechał to z wyjazdem miałbyś już problem :) vide: http://wtkplay.pl/video-id-13201-rowery_sparalizowaly_poznan
rmk
| 15:54 sobota, 13 września 2014 | linkuj Kurde a ja myślałem, że to jutro. Pojechałbym się trochę pośmiać, cóż takie imprezy mnie bawią po prostu :]
Ksiegowy
| 12:37 sobota, 13 września 2014 | linkuj Ech znów będę musiał zaatakować jakiś dystans, aby cię dogonić;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa orach
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]