Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 206038.55 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 51.80km
  • Czas 01:42
  • VAVG 30.47km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 207m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dobry trening JEST zły

Czwartek, 6 lutego 2014 · dodano: 06.02.2014 | Komentarze 3

Dziś miałem dzień wolny, więc mogłem się wyspać (co realnie oznaczało, że o 8 musiałem być na nogach, bo masa spraw do pozałatwiania) i lekko przed południem wystartowałem - po raz pierwszy w lutym szosą. Co prawda rok temu taka końcówka zdania zakrawałaby na dobry żart, ale jak wszyscy wiemy wiosna po raz drugi tej zimy jest na swoim miejscu, co cieszy niezmiernie.

Na dobry początek dnia załadowałem sobie na uszy nowego Behemotha. Przyznać muszę, że 2-3 utwory zacne (jeszcze nie wiem które, nazewnictwo ogarnę po kilku przesłuchaniach), ale całość sama w sobie tyłka mi nie urwała. W sumie dobrze, bo musiałbym wracać w pozycji stojącej :) Ale, ale - szatański klimacik się udzielił, bo mimo wiaterku, do połowy przeciwnego, w ćwiartce bocznego, a w mniejszości sprzyjającego udało się uzyskać średnią, której raczej wstydzić się nie muszę we wspomnianym już lutym.

Zatrzymałem się tylko raz, w miejscowości, która mnie od dawna fascynuje, bo nazywa się Łódź, mimo że nią nie jest (bo nie ma ani ŁKS-u ani Widzewa), ale oprócz tego, że gnieżdżą się w niej Jehowi (wielgachna świątynia), ma też ładnie położony na górce murowano-drewniany kościół oraz cmentarz w klimacie Las Palmas. O taki:


UĆ ma też jeziorko. Tym razem schowane za nieobsianym polem kartofli. Sorry, pyr.

No i wspomniany już kościół. Robiony zza bramy, bo panowie w sukienkach widocznie nie chcą się dzielić dobrem architektury. Jehowych nawet nie robiłem, bo z tego co zauważyłem mają zasadę ctrl-c + ctrl-v, więc można sobie wygooglować w necie jakąkolwiek ich świątynię ;)

Naładowany energią z iście szatańskich empetrójek walnąłem sobie jeszcze Złą Słitfocię, coby nie było, że między religijnymi młotem i kowadłem coś mnie uszkodziło i wybrałem którąś z anielskich opcji :)

Szosie w nagrodę należała się też sesja, niech dla ubarwienia tego banalnego wyjazdu będzie, że zstąpił na ziemię jakiś patron rowerzystów i dał się z nią sfotografować.

Podsumowując - chcę tylko takie dni lutego! Asfalt już suchutki, ścieżki jeszcze z zalegającym paskudztwem, więc można bezstresowo je omijać, jedynie mogłoby mniej wiać. Zresztą, ostatnia fotka mówi wszystko. Oby tak dalej!







Komentarze
maciej1986poznan
| 19:55 piątek, 7 lutego 2014 | linkuj Dobrze, że te działki nie były w Dymaczewie :D
Trollking
| 17:08 piątek, 7 lutego 2014 | linkuj Z tej strony Łodzi nie znałem :) ale mam podobne wspomnienia ze Szklarskiej i Karpacza :)
Virenque
| 07:32 piątek, 7 lutego 2014 | linkuj W dawnych czasach często w tej Łodzi byłem z kumplami na działce, więc miejsce kojarzy mi się to tylko z hektolitrami wiadomo czego...
No i to własnie tam pierwszy raz spróbowałem trunku o zacnej nazwie Absinth :) fajna miejscówka.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa walaw
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]