Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197482.00 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2022

Dystans całkowity:1751.25 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:63:19
Średnia prędkość:27.66 km/h
Maksymalna prędkość:64.10 km/h
Suma podjazdów:5891 m
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:58.37 km i 2h 06m
Więcej statystyk
  • DST 55.50km
  • Czas 02:13
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zaburzony

Poniedziałek, 20 czerwca 2022 · dodano: 20.06.2022 | Komentarze 11

Mówiąc wprost, bez owijania w bawełnę: pogodę posrało :)

Wczoraj upały saharyjskie, dzisiaj za to na oko późny październik. Na szczęście dzionek wolny, mogłem więc do tematu rowerowania podejść taktycznie. Czyli na początek w końcu się wyspać :) No dobra, to nie było do końca rozsądne, bo wczesnym porankiem jeszcze było sucho, ale nawet gdybym wtedy ruszył, wróciłbym w ulewie.

Finalnie wyjechałem dopiero koło jedenastej, gdy pojawiła się pogodowa luka. Zdążyłem przejechać... osiem kilometrów. Czyli do Plewisk. Wtedy właśnie zaczęło grzmieć, a z nieba lunęło. Na szczęście znalazłem całkiem wygodne lokum. Myjnię. Ot, paradoks :)
Myjnia jako dość prześmiewcze miejsce na przeczekanie burzy :)
Siedziałem tam dobre kilkanaście minut, więc się wynudziłem. Ale przy okazji dokonałem inspekcji. Między innymi wydedukowałem, że przede mną był tu jakiś koszykarz...
Stopa gigant, czyli co robi czlowiek, który się nudzi podczas przeczekiwania burzy :)
...jak również przyuważyłem ciekawe sąsiedztwo: schizoli religijnych obok między innymi Roberta Smitha, marnego zapiewajły z The Cure. W sumie ani jednego, ani drugiego nie trawię :)
Nawiedzeni, którzy lubią marnować kasę obok The Cure. Przypadek? :)
W końcu na chwilę wyszło słońce. Radośnie postanowiłem kontynuować wypad. O ja naiwny! Generalnie jeszcze podczas jazdy przez poznańskie Junikowo, następnie Skórzewo i Dąbrowę było ok, ale już na serwisówkach pływałem, a od Plewisk do Poznania niemal utonąłem. Raz tylko zrobiłem sobie na chwilę pauzę, w tunelu pod Głogowską.
Tunel jako kolejny schron przeciwburzowy
Tak właśnie uroczo było... Jak nie urok...
Wróciłem do domu. Akurat znów się rozpogodziło, więc zjadłem późne śniadanie, przebrałem ciuchy i postanowiłem dokręcić do pięciu dych. To już poszło lepiej, bo tylko lekko mnie zmoczyło. A wykonałem tym razem wschodnią rundkę: z Dębca przez Las Dębiński, Starołęcką, Głuszynę, Daszewice, Babki, znów Głuszynę, Starołęckę i Las Dębiński do domu.
Lekko smętnie, poznańska Głuszyna
Rzeczka Głuszyna przy granicy Poznania
Stokrotki na polu facelii
Facelia błękitna
Na Dębinie nie mogłem się nie zatrzymać :)
Łaskawie na Dębinie bez deszczu
Chwila po i chwila przed deszczem, poznańska Dębina
Zwierzaków oczywiście brak. Tylko symboliczne grzywacze, które też miały dość.
Zmoknięte grzywacze na słupie
Załamany deszczem grzywacz
Aż się boję jutra :)


  • DST 51.60km
  • Czas 01:43
  • VAVG 30.06km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 34.0°C
  • Podjazdy 179m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Saharoza

Niedziela, 19 czerwca 2022 · dodano: 19.06.2022 | Komentarze 9

Napisać, że było dzisiaj jak na Saharze, byłoby sucharem. No ale co zrobić, skoro właśnie to odpowiada realiom?

Żeby przeżyć, olałem odespanie w tę wolną niedzielę i ruszyłem na rower już o dziewiątej. Wtedy jeszcze tragedii nie odnotowałem - 28 stopni było do ogarnięcia. Jednak im później, tym większa parówa - finalnie skończyło się na maksie w postaci 37 (!) stopni.

Miałem jechać na typowe "w tę i z powrotem", ale jakoś mnie poniosło i wyszło "kondominium", czyli: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Krosinko - Dymaczewo Stare - Dymaczewo Nowe - Łódź - Witobel - Stęszew - Dębienko - Trzebaw - Rosnówko - Szreniawa - Komorniki - Poznań.

O samej jeździe wolę się nie wypowiadać. Wielokrotnie pisałem o tym, że każdą wartość powyżej 25 stopni na termometrze traktuję jako istną gehennę, powyżej 30 umieram, a 35+ to już powyżej mojej granicy tolerancji. Więc cieszę się, że przeżyłem.

Bikestats (a pochwalę się - między innymi dzięki mojej interwencji) jak widać już działa (wciąż nie wiadomo, co się stało, podejrzenie padło na firmę hostingową), ale za to PBS nie chce śmigać, więc na razie foty doklejam do edytora, potem podmienię (edit: już wszystko gra, zamienione). Na dzień dobry błotniak stawowy, który zechciał mi ładnie zatańczyć nad głową.
Błotniak stawowy skupiony
Ekwilibrystyka błotniaka
Ucieczka błotniaka
Po raz pierwszy uchwyciłem pliszkę żółtą.
Zamyślona pliszka żółta
Pliszka żółta za kłosem
Tu się roześmiałem w głos. Jest brama? Jest. Nie ma płotu ani budynku? Nie ma. No i co? :)
Jest brama, nie ma reszty :)
Obowiązkowe ujęcie na jezioro Dymaczewskie...
Ulubiony widok na Jezioro Dymaczewskie
...kolarz, który mnie minął, gdy polowałem na błotniaka...
DDR-ka Dymaczewo - Stęszew, jeszcze na tym spoko odcinku, bez kostki
...oraz taki, który chyba zapomniał, że wysiadł już z auta i może legalnie jechać poboczem :) Wyprzedziłem z prawej, tak dziwnie jakoś.
Pan rowerzysta zapomniał, że już nie jedzie autem i może legalnie poboczem :)
Na koniec dowód, że była rzeź. Ale wciąż - na szczęście - wartość na termometrze niższa niż aktualnie wykręcana prędkość :)
Wciąż temperatura niższa od aktualnej prędkości. Super :)
PS. Zaległości na BS nadrobię jak odżyję po tym dniu, co - jak sądzę - również przyda się bikestatsowym serwerom, które jednak wciąż średnio chcą współpracować...


  • DST 65.60km
  • Czas 02:18
  • VAVG 28.52km/h
  • VMAX 51.40km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 140m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wpis na Bikestats bez... Bikestats :)

Sobota, 18 czerwca 2022 · dodano: 18.06.2022 | Komentarze 9

Bikestats przestał działać jakoś w połowie soboty i nie działa do teraz. O dziwo edytor śmiga, ale umieścić wpisu się nie da. Ot, ciekawostka. Może coś się przegrzało.

Tak więc wpis widmo, pewnie kiedyś się ukaże. Ale rozwijać się specjalnie nie zamierzam w związku z powyższym :)

Trasa poranna, bo niestety dzionek w pracy. Kurs południowy, z nadzieję, iż tam ostał się jeszcze las, czyli: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań. Ostał się, choć dawał ochłody niewiele.

Temperatura... Temat, którego wolę nie poruszać. Cieszyłem się, że wyjechałem rano. A i tak moja chwilowa średnia tylko lekko ją przewyższała.
Prędkość chilowa niewiele wyższa niż temperatura. Istna rzeź.
Inne foty to "mój" las, też średni do wytrzymania...
Natura 2000 koło Żabna. A i tak tną co jakiś czas :/
Rowerowo w ulubionym lesie
Upaaaaałłłł...
...motylek, który mnie odwiedził...
Motylek na kierownicy :)
...wrzeszczący potrzeszcz...
Potrzeszcz się wydziera
Poddenerwowany potrzeszcz
Już uspkojony potrzeszcz
...oraz (z daleka) myszołów-miłośnik uprawy pól :)
Lecący przez pole myszołów
Ciągnik i myszołów-kibic :)
Myszołów na balotach, wersja odległa, niewyraźna
Dojazd do pracy rowerem, ale przez Dębinę, więc wybrałem Czarnucha. Dobry wybór, jakoś dojechałem :)


  • DST 57.90km
  • Czas 02:04
  • VAVG 28.02km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 134m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Makolągwowo

Piątek, 17 czerwca 2022 · dodano: 17.06.2022 | Komentarze 10

Dzisiaj krótko, bo pracy było od cholera, więc wpis na koniec dnia.

Wyjazd oczywiście poranny. Na szczęście jeszcze nie było upalnie, ale niestety wietrznie, więc średnia tragiczna. Nie ma "letko".

Trasa zachodnia, lekko zmodyfikowana: Poznań - Plewiska - serwisówki - Dąbrowa - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Generalnie wszystko, na czym mogłem dzisiaj zawiesić oko, było na bagnie w Trzcielinie lub niedaleko niego. Nie ma to jak sprawdzona miejscówka :)

Jestem dumny, bo po raz pierwszy w życiu uchwyciłem makolągwę. I to jaką! Udającą Kropę :)
Makolągwa w trawie
Makolągwa z fają :)
Makolągwa pozuje na murku
Poza tym żaba z, hmmm..., czymś obok...
Żaba i... yyy... coś :)
...oraz krzyżówkowa para...
Para kaczek
...która potem zamieniła się w męską, ale lekko międzygatunkową, bo samica odpłynęła, a pojawił się pan głowienika.
Głowienka na bagnie
Głowienka udaje motyla :)
Głowienkowe iskanie
Dwa samce: głowienka i krzyżówka
Jeszcze rowerowa fota i można kończyć.
Nad trzcielińskim bagnem
Dystans zawiera dojazd do pracy.


  • DST 52.20km
  • Czas 01:46
  • VAVG 29.55km/h
  • VMAX 50.90km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 189m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blokadowo :)

Czwartek, 16 czerwca 2022 · dodano: 16.06.2022 | Komentarze 7

Dzisiaj była kolejna okazja, żeby się wyspać. Czyli na dzień dobry dzionek miał plusa.

Na rower ruszyłem grubo po dziesiątej, nie mogąc nigdzie doczytać skąd wieje. Jak się okazało - zewsząd :) Na szczęście niezbyt mocno. Jednak najbardziej wiarygodnym kierunkiem wydawał się północny, co oznaczało konieczność jazdy przez całe miasto. Niby święto, ale zawsze to wyzwanie.

Nie pomyliłem się - ruch niby niewielki, ale czerwone co chwila, jak i pojedyncze korki były obecne. A wyjazd "zrobił" mi klaksoniarz na Przybyszewskiego, który bardzo chciał mnie sygnałem dźwiękowym przekonać, że gdzieś tam, dokładnie pośrodku ulicy, za torowiskiem, niby jest jakaś śmieszka. A że akurat byłem pierwszym czekającym na światłach, on zaraz za mną, to zrobiłem mu nawet miejsce koło siebie, żeby wymienić argumenty. Jakoś nie reflektował, wolał wydzierać się na odległość. Szkoda, bo uwielbiam takich puszkowych cwaniaków, odważnych wtedy, gdy nawet nie może spojrzeć komuś w oczy.

Trasa finalnie wyszła taka: Dębiec - Górecka - Hetmańska - Przybyszewskiego - Jeżyce - Golęcin - Strzeszyn - Psarskie - Kiekrz - Rogierówko - Kobylniki - Sady - Swadzim - Batorowo - Lusowo - Zakrzewo - serwisówki - Plewiska - Poznań.

Średnia byłaby ok, ale miasto mnie zniszczyło :( Doszedł do tego wciąż ciągnący się remont w Kiekrzu, gdzie pełzałem zamiast jechać. Ale przynajmniej Strzeszynek zaliczony.
Na plaży na poznańskim Strzeszynku
Jeszcze w miarę pusty pomost, Strzeszyn, Poznań
Afrykańska część Strzeszyna
Korki w święto... standard
Klasyk z Koszalińskiej, Poznań
Kiekrz wciąż rozkopany
Już od wczoraj wiedziałem, że nie będzie lekko :)

Miałem jednak nadzieję, że mi się upiecze. Ale gdzie tam. Zablokowały mnie dwa protesty. Jeden w Zakrzewie...
Pierwsza napotkana blokada, Zakrzewo
Nigdy tego nie zrozumiem, tak samo jak maratonów :)
...drugi w Plewiskach. Tu - jak widać po uroczych minach - prawie mnie zjedzono. No dobra, słuchałem swojej muzy na maksa, ale na słuchawkach. Czy to moja wina, że Septicflesh wydał genialną płytę?

...i jeszcze jedna blokada, Plewiska

Prawie zostałem zjedzony wzrokiem przez te mega sympatyczne twarzyczki :)
Poza tym to nie ja zablokowałem im ulicę, tylko oni mi :)

Niestety po drodze kompletna posucha ze zwierzakami. Na szczęście na Dębinie udało się uchwycić żabola.
Żaba pozorantka :)
W sumie spacerowo zrobiłem ponad jedenaście kilometrów, najpierw tylko z Kropą, a potem już w towarzystwie, bo udało się zgrać z Marcinem, który wraz ze swoją lubą (Magda była tu po raz pierwszy) zawitał do Poznania, jako pierwszą atrakcję zaliczając wspólny (cztery osoby plus pies) kurs po Dębinie. Mam nadzieję, że spacer się podobał i specjalnie nie wymęczył. Wiem, wiem, nie ma to jak zacząć przygodę z miastem od... (dosłownie) dupy strony, bo nie dało się obejść bez szkód dla oczu dzikiej plaży (a w sumie to łąki) z golasami, ale chyba jednak źle nie było :) Pozdro!
Kropa na poznańskiej Dębinie


  • DST 56.40km
  • Czas 02:00
  • VAVG 28.20km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 154m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Noce i dnie :)

Środa, 15 czerwca 2022 · dodano: 15.06.2022 | Komentarze 2

Pracująca środa. Niby nic wyjątkowego, ale boli :)

Ładnie się zrobiło. Tylko coraz cieplej. Brrr...

Trasa to klasyk: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Wiatr niby niezbyt silny, ale wiał tylko w mordę. Więc paradoksalnie jechało mi się gorzej niż wczoraj, gdy nawalało złem konkretnie.

Fotki. Na początek tak zwany czerwcowy "truskawkowy księżyc". Konkretny.

A to już zdjęcia dzienne..
Klasyk dzisiaj wybitnie słoneczny
Widoczek ze Szreniawy
Trafiłem na trznadelka-strażnika granic :)
Strażnik granic czuwa :)
Trznadelek na znaku
W pewnym tajnym miejscu stały plażowicz...
Bagienny plażowicz
Oko w oko :)
...razem z kolegami :)
Parka żabulców
Płynąca kokoszka
Na trasie miałem jeszcze towarzysza, mało rowerowego, czyli dorodnego myszołowa.
Nadlatujący myszołów
Myszołów prezentuje skrzydła
Dystans zawiera dojazd do pracy.


  • DST 57.55km
  • Czas 02:02
  • VAVG 28.30km/h
  • VMAX 52.30km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 139m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łyski in the wind :)

Wtorek, 14 czerwca 2022 · dodano: 14.06.2022 | Komentarze 3

Dzisiaj już na szczęście bez niespodzianek burzowo-deszczowych. Milusio.

No dobra, nie aż tak milusio, bo został wiatr, który solidnie poniewierał. Ale mimo wszystko to lepsze niż... to gorsze :)

Trasa oczywiście poranna, tym razem północno-zachodnia: Poznań - Plewiska - serwisówki - Zakrzewo - Sierosław - Lusówko - Lusowo - Batorowo - Zakrzewo - serwisówki - Plewiska - Poznań. Czyli typowe kombinowanie, jak wymyślić sensowną alternatywę wobec zamkniętej na jakiś miliard lat drogi przez Skórzewo.

Chmury były konkretne, ale z tych malowniczych, nie tych mających w założeniu mnie utopić.
Niebo malowało cuda
Najwięcej czasu spędziłem w Lusowie. Przede wszystkim sprawdziłem, czy Pan Paździoch ma już nagrobek. Ma.
Grób Ryszarda Kotysa, czyli Pana Paździocha, Lusowo
A potem udałem się w ulubione miejsce, czyli na tę mniej popularną plażę.
Rower na pomoście. Nie odleciał
Kaczki na pomostówce, Lusowo
Wiatr pomiatał nie tylko mną, ale i rodzinką młodych łysek :)
Łyska na falach
Ciekawskie młode łyski
Suszenie kuprów :)
Średnia więc... średnia :)

Dystans zawiera dojazd do pracy. A przedtem jeszcze wizyta na Dębinie i uchwycenie zakręconych nóg kolejnego kolosa...
Kolejny staruszek z poznańskiej Dębiny


  • DST 64.10km
  • Czas 02:30
  • VAVG 25.64km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 148m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Burzowanie

Poniedziałek, 13 czerwca 2022 · dodano: 13.06.2022 | Komentarze 13

Dziwny to był rowerowy dzionek.

O tym, że ma padać, wiedziałem. Tyle że wróżki nastawiły mnie mentalnie na początek opadów gdzieś grubo po dziesiątej, jak zwykle robiąc mnie w konia. 

Założenie było takie, że robię wczesnego gluta Czarnuchem, przed oberwaniem chmury wracam bezpiecznie do domu, a potem teleportuję się do roboty.

Taaa, fajnie mieć założenia :)

Początkowo żarło całkiem spoko. Ruszyłem z Dębca wzdłuż Świerczewa na południe Górczyna, następnie przez Kotowo do Plewisk, skąd zacząłem pedałować w kierunku serwisówek. Dojechałem do wiaduktu nad S11 i... już wiedziałem, że suchy to ja nie wrócę.
Gdzieś tu już wiedziałem, że suchy to ja wrócę
Szybka analiza sytuacji i szukanie schronienia. Udało się kilometr dalej, pod całkiem wypasionym przystanku w Gołuskach. Kolejny do kolekcji odwiedzonych :)
Miejsce przeczekania burzy
Tam spędziłem dobry kwadrans, słuchając grzmotów, bo burza była w pakiecie. W końcu jednak udało się ruszyć.
Na górze sucho, na dole mokro
Dokręciłem do Palędzia i postanowiłem wrócić swoimi śladami do Poznania, dalsze plany uzależniając od aury. Tak zrobiłem.

Pod domem okazało się, że się wypogadza. Postanowiłem więc dokręcić do jedynego słusznego dystansu, trasą na chybił trafił. A że najbliżej był niestety Luboń, to tam ruszyłem z misją samobójczą, najpierw jednak zaliczając poznańskie Szachty. A co! Było... śmieszkowo :)
Pomost na poznańskich Szachtach
Śmieszkowe posiedzenie
Śmieszkowa chwila dla reportera
Śmieszka się melduje
Przy wieży widokowej na poznańskich Szachtach
Żeby wyszło pięć dych, pozwiedzałem takie atrakcje jak: cmentarz (Luboń) i hale magazynowe (Komorniki), po czym wróciłem do domu, a po ogarnięciu się pojechałem do pracy. Wcześniej jeszcze wpadając na Dębinę, gdzie uwieczniłem Strażnika Lasu.
Strażnik Lasu z poznańskiej Dębiny
No i tyle. Zamiast gluta udało się wykręcić jego dwukrotność.


  • DST 51.75km
  • Czas 01:47
  • VAVG 29.02km/h
  • VMAX 53.80km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zbożowo

Niedziela, 12 czerwca 2022 · dodano: 12.06.2022 | Komentarze 11

Oj, potrzebowałem tej wolnej niedzieli. Znów bowiem pojawiły się u mnie deficytu snu.

Aktualnie ich już nie mam :) Spałem do dziewiątej.

Na rower ruszyłem lekko po jedenastej, mając w głowie ryzyko, że zacznie padać. Finalnie jednak na szczęście zostało mi to darowane, lekki deszcz pojawił się dopiero gdzieś dwie godziny po powrocie.

Trasa to klasyk. A jak. Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Pola zaczynają się zapełniać zbożem.
Zboże aż po horyzont
Ulubiona droga w Lisówkach
Klasycznie i kolorowo
Bagienko w Trzcielinie jak zwykle rządziło. Towarzyszyły mi tam żabole i szpaki...
Bagno w Trzcielinie, wersja półpochmurna
Jeden z żaboli
Zebranie szpaków
...a przy okazji przywitał się ze mną stary znajomy :)
Gromkie
Stary dobry znajomy
Na trasie wypatrzyłem jeszcze wronę siwą...
Wrona siwa patrzy
...i sportretowałem boćka. Jak na leniwą niedzielę wystarczy :)
Czujna twarz bociana
Bociek portretowo


  • DST 61.50km
  • Czas 02:08
  • VAVG 28.83km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Podjazdy 176m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejne kondominium

Sobota, 11 czerwca 2022 · dodano: 11.06.2022 | Komentarze 7

Sobota niestety pracująca. Pogoda zacna, a tu trzeba czas tracić. Eh :/

No ale oczywiście pokręcone było :)

Trasa to klasyczne "kondominium", czyli z Poznania przez Luboń, Łęczycę, Puszczykowo, Mosinę, Krosinko, Dymaczewo Stare, Dymaczewo Nowe, Łódź, Witobel, Stęszew, Dębienko, Rosnówko, Szreniawę i Komorniki do Poznania. A potem, po ogarnięciu się, do roboty.

Szkoda, że podmuchy się zmieniły podczas jazdy, bo miałem pod wiatr, a potem pod wiatr. No i jeszcze w międzyczasie pod wiatr :) Ale za to ładnie było. Tylko znów za ciepło :/
Znów słonecznie w wielkopolskiej Łodzi
Widoczna tu śmieszka, opisywana wielokrotnie, jest niby ok, ale kończy się po polsku, czyli kostką. Dzisiaj specjalnie się zatrzymałem, żeby uchwycić ten abstrakt, czyli brak przejazdu rowerowego, samą konieczność zmiany strony oraz fale Dunaju. Oczywiście wszystko to jak zwykle olałem i pojechałem asfaltem.
Geniusze inżynierii nawet nie pomyśleli o przejeździe rowerowym. Więc jak zwykle olewka tego czegoś po lewej :)
A w Stęszewie Światowy Dzień Dziergania, czyli pełna celebracja pod muzeum :) Super sprawa, a uśmiechnięte panie pozwoliły sobie cyknąć fotę.
Światowy Dzień Dziergania, czyli pełna celebracja pod muzeum w Stęszewie :)
Żebym nie zapomniał o jeszcze jednym pozytywie - gdy już zaliczyłem iluś tam gazeciarzy, nagle ze zdziwieniem zauważyłem, że jedno auto wyprzedza mnie pięknie, przepisowo, zjeżdżając na drugi pas, upewniając się, że manewr wykonuje bezpiecznie. Najpierw byłem w szoku, a potem zauważyłem, że na haku ma rower. I to szosowy. Wszystko jasne :)

Ptaszki. Potrzeszcz najpierw w wersji napakowanej, potem ustawiającej się do herbu, a na końcu śpiewający hymn :)
Napakowany potrzeszcz :)
Potrzeszcz pozuje do herbu :)
Potrzeszcz śpiewa hymn :)
Zaraz obok prezentowała się pliszka siwa...
Obserwująca mnie pliszka
Prezentacja pliszki siewej
...a powyżej leciała czapla. Niestety nie udało jej się wyraźnie uchwycić.
Leci czapla siwa
W centrum Poznania ciszę zakłócali ci od Godek. W sumie może i ona tam była, ale jakoś nie miałem misji sprawdzenia. Szkoda czasu na barbarzyńców.
Darmowa reklama aborcji pod Starym Browarem w Poznaniu
No i jeszcze kadr z parku przy Starym Browarze.
Popołudnie w parku przy Starym Browarze, Poznań