Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197810.70 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2014

Dystans całkowity:990.24 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:33:40
Średnia prędkość:29.41 km/h
Maksymalna prędkość:51.70 km/h
Suma podjazdów:6629 m
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:52.12 km i 1h 46m
Więcej statystyk
  • DST 55.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 384m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto - Masa - Mosina :)

Poniedziałek, 10 lutego 2014 · dodano: 10.02.2014 | Komentarze 0

Nie, nie będzie to jakiś kolejny artystyczny manifest, a jedynie krótki opis cierpień, do jakich poniekąd zostałem zmuszony poprzez jazdę przez Poznań. A przejechać musiałem, bo mimo wolnego dnia jak zwykle miałem do pozałatwiania Ważne Sprawy, tym razem w okolicach Śródki. Robiłem wszystko, żeby uniknąć konfrontacji z sercem miasta, nawet zamiast jechać trasą najkrótszą zrobiłem kółko przez Franowo, ale i tak moja psychika przeżyła ciężkie chwile A już gdy zobaczyłem na samym środku ścieżki rowerowej obok Malty w dwóch miejscach przepięknie kwitnące tulipany z butelek, miałem dość.

Tak upłynęło mi ponad 20 km, na szczęście w planach miałem dobicie do pięćdziesiątki, więc przejechałem przez Starołękę i ruszyłem w kierunku Rogalinka. Co ciekawe, na pewnym miejskim portalu wyczytałem, że kilka minut później na Starołęckiej miały miejsce dwie kolizje. Choć szczerze mówiąc korki są tam zawsze, więc może przynajmniej jednego z wypadków mimowolnie nie zauważyłem :)

Potem już sama przyjemność - ostro pod wiatr, w Rogalinku skręt na Mosinę przez most nad Wartą, powrót już z wiaterkiem przez Puszczykowo i Luboń. Jazda przez miasto - co normalne - zmasakrowała mi średnią, więc musiałem się sporo napocić, żeby dobić do tej trzydziestki. Ale się udało, przez co na mecie, czyli pod domem czułem się jak jakiś powiatowy Wiggins :)

Teraz co najmniej dwa dni przerwy, pozostaną spacery do pracy.




FILMY

Niedziela, 9 lutego 2014 · dodano: 09.02.2014 | Komentarze 4

Nie miałem na to czasu wcześniej, więc teraz jest chwila na nadrobienie kategorii.

Od czasu do czasu zdarza mi się podczas treningów zarejestrować coś kamerką. Kamerka to stara i zasłużona HD GoPro 2, strasznie niewygodny kawałek sprzętu, wyglądający na kasku jak antenka do komunikacji z niezbadanymi przestrzeniami kosmosu.

W tym miejscu umieszczam tylko kilka z filmików zamieszczonych na Youtube, gdyż przeglądając archiwum pierwsze uważam za nieudane. Zachęcam za to do obejrzenia poniższych, a jeśli się spodobają to proszę o komentarze. Negatywne też przyjmę na klatę :)

WRZESIEŃ 2017 - Wielkopolski Park Narodowy, czyli wycieczka wynikająca z głodu. Terenowego :)



LIPIEC 2017 - się było w Sudetach i nagle się najechało na szkło. Powrót do bazy i zmiana kierunku na bezpieczny. I się film zrobił z Perły Zachodu :)



CZERWIEC 2017 - krótki i kompletnie niemerytoryczny test chińskiej kamery SJCam SJ 4000.



SIERPIEŃ 2016 - relacja z majowego wypadu do miasteczka-trupa, czyli Miedzianki w Rudawach Janowickich.



KWIECIEŃ 2016 - 200 km na raz, czyli z Poznania do Torunia w 11 minut :)



LUTY 2016 - krótko o tym, jak szybko można by zostać plackiem, Zaległość z października 2015.



WRZESIEŃ 2015 - wspomnienie koszmaru z końcówki sierpnia, czyli stówki do Kościana. Nigdy więcej!



MAJ 2015 - retrospekcja z uroczego pogodowo weekendu majowego w Karkonoszach :)



KWIECIEŃ 2015
1. Się Polska buduje. Bez głowy, jak zwykle :)



2. Tym razem na krótko, tym razem dodane tego samego dnia. W ramach zemsty za to, że kilka tygodni wcześniej zostałem "sprawcą kolizji" rowerem (!), bo nie wyhamowałem, gdy koleś w puszcze zajechał mi drogę podczas dyskusji na temat DDR-ów:



LUTY 2015 - Znów spóźniona, bo zarejestrowana w drugiej połowie 2014 roku, a obrobiona w 2015 roku prawdziwa szkoła życia prosto z Poznania.



MAJ 2014 - Spóźniona relacja z marcowego testowania ścieżki wzdłuż Bukowskiej. Ze smaczkami pieszo-konstrukcyjnymi.



LISTOPAD 2013 - Rzeźniczy podjazd do Karpacza Górnego.




PAŹDZIERNIK 2013 - Wyprawa z Jeleniej Góry do czeskiej granicy w Jakuszycach. I z powrotem.




SIERPIEŃ 2013 - Objazdówka dokoła moich ukochanych Rudaw Janowickich.



LIPIEC 2013 - Krótki kursik po podpoznańskich wodnych metropoliach.




CZERWIEC 2013 - Lasek Dębiński, czyli mam takie fajne zielone "cuś" kilometr od domu.





  • DST 53.40km
  • Czas 01:47
  • VAVG 29.94km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 347m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

I Ty możesz zostać synoptykiem

Niedziela, 9 lutego 2014 · dodano: 09.02.2014 | Komentarze 0

Gdyby to synoptycy nami rządzili to zamiast Kaczora Donalda za premiera byśmy mieli Wróżbitę Macieja. Tak mi dziś południowy wiatr przewidzieli, że był idealne zachodni, czyli cały czas boczny i mocny. No i przez to średnia jak czwarte miejsce - najgorsza z możliwych.

No nic, koniec tego co miłe, czas do pracy :)




  • DST 51.00km
  • Czas 01:42
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 380m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie-na-wi-dzę ścieżek!

Sobota, 8 lutego 2014 · dodano: 08.02.2014 | Komentarze 4

Znów szosa. Apetyt miałem na jakąś fajną średnią, bo mimo silnego wiatru pogoda genialna. No i żarło dobrze. Do momentu gdy dojechałem do potworka, czyli "ścieżki" pomiędzy Mosiną a Krosnem. Kto tędy jechał chyba wie, o czym piszę.

Urzędasy, które ją projektowały mogą śmiało otrzymać zarzuty podżegania do zabójstwa. Albo zginę ja, albo oni, jeśli uda mi się ich znaleźć. Punisher przy mojej zemście poczuje się niczym dzidziuś. Oczywiście wzdłuż owej śmieszki jest zakaz jazdy normalną drogą, więc mknąc szosą jestem skazany na falujący asfalt płynnie przechodzący w hałdy błota, miejsca parkingowe na samym środku oraz - co najlepsze - co chwilę wyjeżdżające z posesji i bocznych uliczek samochody, dla których kosmosem jest przyjęcie do wiadomości, że to irytujące co śmiga w poprzek też ma prawo do życia. Gdyby nie moja osobista ostrożność to dziś co najmniej trzy razy mógłbym organizować swój własny pogrzeb. Mój gorący apel: trogloprojektanci: odczepcie się od ludzi, którzy chcą mieć przyjemność z jazdy i nie zmuszajcie nas do korzystania z dróg, które może przydają się panu Józkowi do przetransportowania bełta i kilku browarów do swojej meliny, a pani sołtysowej do nabycia pietruszki z nacią oraz 1,5 kg fasolki szparagowej, a nie nam!

Przez to wszystko marzenia o rewelacyjnej średniej prysły, z ledwością udało mi się dojechać do równych trzech dych . Grrr! :)



  • DST 51.20km
  • Czas 01:52
  • VAVG 27.43km/h
  • VMAX 41.20km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 474m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nauczka - nie chwalić

Piątek, 7 lutego 2014 · dodano: 07.02.2014 | Komentarze 0

Chyba wczoraj lekko przechwaliłem pogodę, bo dziś rano już za różowo nie było - asfalt mokry, słońca niet, wiatr silny i zimny. Z szosy w związku z tym zrezygnowałem i ruszyłem crossem.

Trening zupełnie bez historii, z wiatrem bocznym i związaną z nim słabą średnią. Z wydarzeń godnych odnotowania wspomnieć mogę tylko o kretynie w Tirze, który zaimponował mi całkowitym nieistnieniem mózgu podczas manewru wyprzedzania mnie o milimetry na zakręcie, przez podwójną ciągłą, a przed nadjeżdżającą osobówką. Bluzgi i klaksony chwilę po tym słyszalne były pewnie daleko poza Rogalinem, niszcząc spokój bestii pochowanych po lasach :)




  • DST 51.80km
  • Czas 01:42
  • VAVG 30.47km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 207m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dobry trening JEST zły

Czwartek, 6 lutego 2014 · dodano: 06.02.2014 | Komentarze 3

Dziś miałem dzień wolny, więc mogłem się wyspać (co realnie oznaczało, że o 8 musiałem być na nogach, bo masa spraw do pozałatwiania) i lekko przed południem wystartowałem - po raz pierwszy w lutym szosą. Co prawda rok temu taka końcówka zdania zakrawałaby na dobry żart, ale jak wszyscy wiemy wiosna po raz drugi tej zimy jest na swoim miejscu, co cieszy niezmiernie.

Na dobry początek dnia załadowałem sobie na uszy nowego Behemotha. Przyznać muszę, że 2-3 utwory zacne (jeszcze nie wiem które, nazewnictwo ogarnę po kilku przesłuchaniach), ale całość sama w sobie tyłka mi nie urwała. W sumie dobrze, bo musiałbym wracać w pozycji stojącej :) Ale, ale - szatański klimacik się udzielił, bo mimo wiaterku, do połowy przeciwnego, w ćwiartce bocznego, a w mniejszości sprzyjającego udało się uzyskać średnią, której raczej wstydzić się nie muszę we wspomnianym już lutym.

Zatrzymałem się tylko raz, w miejscowości, która mnie od dawna fascynuje, bo nazywa się Łódź, mimo że nią nie jest (bo nie ma ani ŁKS-u ani Widzewa), ale oprócz tego, że gnieżdżą się w niej Jehowi (wielgachna świątynia), ma też ładnie położony na górce murowano-drewniany kościół oraz cmentarz w klimacie Las Palmas. O taki:


UĆ ma też jeziorko. Tym razem schowane za nieobsianym polem kartofli. Sorry, pyr.

No i wspomniany już kościół. Robiony zza bramy, bo panowie w sukienkach widocznie nie chcą się dzielić dobrem architektury. Jehowych nawet nie robiłem, bo z tego co zauważyłem mają zasadę ctrl-c + ctrl-v, więc można sobie wygooglować w necie jakąkolwiek ich świątynię ;)

Naładowany energią z iście szatańskich empetrójek walnąłem sobie jeszcze Złą Słitfocię, coby nie było, że między religijnymi młotem i kowadłem coś mnie uszkodziło i wybrałem którąś z anielskich opcji :)

Szosie w nagrodę należała się też sesja, niech dla ubarwienia tego banalnego wyjazdu będzie, że zstąpił na ziemię jakiś patron rowerzystów i dał się z nią sfotografować.

Podsumowując - chcę tylko takie dni lutego! Asfalt już suchutki, ścieżki jeszcze z zalegającym paskudztwem, więc można bezstresowo je omijać, jedynie mogłoby mniej wiać. Zresztą, ostatnia fotka mówi wszystko. Oby tak dalej!






  • DST 52.30km
  • Czas 01:52
  • VAVG 28.02km/h
  • VMAX 42.20km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Podjazdy 411m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

W zadumie...

Środa, 5 lutego 2014 · dodano: 05.02.2014 | Komentarze 0

Smutna to była wycieczka, bo zmarł Tadeusz Mosz, jeden z niewielu polskich dziennikarzy, których mogłem nazwać fachowcem i ekspertem w tym, co robił. Praktycznie każdy mój poranny trening miał swoją żelazną godzinę - od 9 do 10 - na włączenie radia Tok FM i wysłuchania gospodarczej audycji EKG, którą prowadził. Daleki jestem od robienia żałoby wobec osób, których osobiście nie znałem, ale w tym przypadku, gdy od poniedziałku do piątku jego głos był czymś stałym w moich uszach, jest mi po prostu smutno.

A sam trening - w końcu już z w miarę normalną prędkością, na trasie dokoła Rogalina jest kilka malutkich pagórków, więc było ok. Jeszcze crossem, póki co nie wyjeżdżam szosą, bo bywają jeszcze nieciekawe kawałki na bocznych drogach.



  • DST 50.80km
  • Czas 01:52
  • VAVG 27.21km/h
  • VMAX 40.50km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 381m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nibyodwilż

Wtorek, 4 lutego 2014 · dodano: 04.02.2014 | Komentarze 0

Ze szkoły pamiętam takie pojęcie jak nibynóżki, dziś stwierdziłem, że istnieje też coś takiego jak nibyodwilż. Wedle mojej autorskiej teorii (a bardziej praktyki) polega ona na tym, że w mieście i na głównych drogach wszystko wygląda ładnie i cacy, póki nie skręci się w jakąś drogę mniej uczęszczaną, tak jak ja dziś w Szczytnikach. Lodowa warstwa pozwalała mi jedynie na poruszanie się pędem narąbanego linoskoczka, a wiaterek zmyślnie podwijał mi koła z boku. I tak przez znaczny kawałek. A już na rondach mogłem uprawiać półzawodowy żużel, jeszcze kilka takich wyjazdów i zgłoszą się po mnie skauci z jakiegoś Falubazu czy innego Apatora :)

W każdym razie był to udany zamach na dobrą średnią. Wstyd mi w ogóle taką wklejać. No ale mam za swoje, że zamiast smacznie chrapać to wybrałem się o 8 rano w lutym przed pracą na rower. A na koniec doszła jeszcze Starołęka, gdzie skutecznie ćwiczyłem stanie w miejscu, czasem nawet bez schodzenia z pojazdu.

Aha, zła wiadomość - ścieżki się robią przejezdne :/



  • DST 51.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 27.82km/h
  • VMAX 40.50km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 310m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót do żywych trwa :)

Niedziela, 2 lutego 2014 · dodano: 02.02.2014 | Komentarze 5

Odzwyczaiłem się przez te dwa tygodnie od roweru na tyle, że jakieś takie dziwne i nienaturalne wydaje się zamiast dosypiania przed pracą wczesne wstanie, ubranie się w cały niezbędny rynsztunek i wyruszenie w dal. No ale nie będę narzekał - póki jest w miarę pogoda (jutro ma być podobno już gorzej) to z dziką rozkoszą będę czynił ten jakże przyjemny wewnętrzny obowiązek :)

Dziś wyjazd nastąpił kilka minut po 8, więc ponownie jak wczoraj asfalt był jeszcze zmrożony, ale przejezdny. Kierunek: Żabno i Sulejewo, przez Puszczykowo i Mosinę, a potem nawrót. Jechałem znów bardzo ostrożnie, oczywiście tylko po szosie Czemu? 

Oto odpowiedź: obrazek z najnowszej designerskiej kolekcji "Polskie ścieżki rowerowe - sezon 2014".


A ja niniejszym składam na siebie oficjalne zawiadomienie w temacie popełnienia wykroczenia w ruchu drogowym, gdyż z powodu zupełnie niezrozumiałego widzimisię wybrałem zamiast niej jazdę po drodze, która ma pięknie oznakowany zakaz jazdy rowerem :) CBŚ-u czy inny gadzie - przybywaj!

Jazda bez szaleństw, na spokojnie, bez prędkościowej spinki. Oj, zapomniałem jakie to fajne :)


  • DST 51.20km
  • Czas 01:52
  • VAVG 27.43km/h
  • VMAX 41.60km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Podjazdy 362m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

No wreszcie!

Sobota, 1 lutego 2014 · dodano: 01.02.2014 | Komentarze 3

Stało się. Po dwóch tygodniach rowerowej prohibicji wymuszonej przez pogodę mogłem dziś choć na chwilę wrócić do nałogu :)

Ruszyć mogłem tylko rano, więc warunki nie były jeszcze zanadto sprzyjające - temperatura około zera, asfalt mokry, momentami błotnisty, ale na szczęście już bez lodu. Jechałem więc bardzo zachowawczo, co widać po średniej. Wiatr silny, ale tak się cieszyłem, że jadę, że postanowiłem nie traktować go dziś jako wroga, a jako towarzysza podróży, a że męczącego i upierdliwego to już inna sprawa.

Najbardziej zabolał pierwszy kontakt ze ścieżką r. (bo pisanie "rowerowa" to nadużycie) na Hetmańskiej - prawdziwe mtb, choć nawet z jednym plusem - leżący tam śnieg równiutko przykrył dziury i nierówności. Dziękuję w tym momencie władzom miasta, że nie dopuściły do odśnieżenia tej i innych dróg. A jeszcze bardziej dziękuję, że na Starołęckiej w ogóle się nie ścieżkę nie dało wjechać, bo lód leżał jak równiutko jak na lodowisku. Dzięki temu mogłem bez myślenia, że ktoś mi zaraz zatrąbi delektować się jazdą po ciemnej, niekostkowanej szosie :)

Tak wyglądał asfalt około 9 rano, gdy jechałem pod wiatr (piszę o tym, żeby wytłumaczyć słabą średnią widoczną na liczniku :) proszę nie śmiać się z rękawiczek z widocznym motywem śnieżynki - są ciepłe):


Trening odhaczony, nowy miesiąc zaczął się pozytywnie. Średnią nie ma się co martwić - myślę, że warunki mnie tłumaczą.