Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198592.90 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 55.10km
  • Czas 01:55
  • VAVG 28.75km/h
  • VMAX 60.40km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 266m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Walkiria, Osowa Góra oraz Dębinello

Niedziela, 1 marca 2020 · dodano: 01.03.2020 | Komentarze 15

Wyjazd na rower nastąpił dziś dość późno (lekko po jedenastej), bo w końcu miałem okazję się wyspać. Oczywiście - jak to po integracji pracowej - kilku godzin zabrakło do pełnej regeneracji, ale w końcu to już nie te czasy, gdy balowało się do rana. Tym razem w pełnej kulturce wypitych zostało kilka piwek (na szczęście cała załoga nienawidzi tańców i tym podobnego marnowania czasu), a wcześniej zaliczona została wizyta w jednym z najlepiej ocenianych i najcięższych poznańskich escape roomów. W związku z tym można mnie nazwać prawdziwym bohaterem, gdyż brałem udział w skonstruowaniu bomby, od której w Wilczym Szańcu miał się rozpuknąć sam Adolfik H. I tak jak w realu Operacja Walikiria się nie udała, tak nam jakoś wyszła. Co prawda niezbędnych było dosłownie kilka subtelnych sugestii mistrza gry, ale biorąc pod uwagę, iż możliwych było takowych około pięćdziesięciu, a bez żadnej podpowiedzi przez dobre kilka lat istnienia tego miejsca udało się wydostać zaledwie dwunastu grupom (podobno z dużym doświadczeniem), mogę stwierdzić, iż nie poszło najgorzej. Co prawda trzeba się było lekko podszkolić z geografii, zdemolować kawałek biurka i rozmontować piec, ale ważne, że się udało. Niniejszym Hitler wyleciał w powietrze, zanim jeszcze wojna się rozpoczęła. Naprawdę, nie ma za co, drobnostka :)

Przechodząc do rowerowania - wiosna, proszę państwa! Dziesięć stopni, słońce (ulewy się pojawiły, a nawet burza!, ale dopiero późnym popołudniem), prawie ideał. Owo "prawie" to oczywiście wiatr, o którym znów nie chcę się rozpisywać. Pochwalę za jedno - mimo że gnoił przez grubo ponad czterdzieści kilometrów, a pomógł dopiero na ostatniej prostej, to jednak to zrobił. Zawsze mogło być gorzej :)

Trasa to ponownie najbardziej klasyczne "kondominium", czyli w skrócie: Poznań - Luboń - Puszczykowo - Mosina - Dymaczewo - Łódź - Stęszew - Szreniawa - Komorniki - Poznań.

Rowerzystów jak mrówków. Znaczy się: mityczny "sezon" się zbliża. Ale jeszcze tragedii nie ma - większość ładnie pozdrawiała, a buc zdarzył się tylko jeden, w Luboniu. Nauczka została udzielona w postaci zostawienia delikwenta z tyłu :)
Widoczek na Wielkopolski Park Narodowy
Jezioro Dymaczewskie - Łódź Wielkopolska
Rolne hopki - Rosnówko
Nie mogłem sobie odmówić wjazdu na Osową Górę. Za często ją zaniedbuję :)
Na górze Osowej Góry - Mosina
Perspektywa z góry taka średnio wielkopolska :)
Jak na Wielkopolskę przyzwoicie :) - Mosina
A po południu czas dla psa. Co prawda na jakieś dalsze eskapady czasu już nie było, ale udało się wykonać te sześć kilometrów z małym plusem spaceru po Dębinie, starając się nie znaleźć fragmenty bez ludzi. Było ciężko, ale jakoś się udało. Przy okazji (na Osowej też) testowałem mały kompakcik z przyzwoitym zoomem, model już kilkuletni, ale kupiony za okazyjną cenę od kumpla. Bo wydawanie siedmiu stów na coś naprawdę przyzwoitego mi się nie uśmiechało, tym bardziej, iż to moje focenie jest bardziej symboliczne. Jestem zadowolony, więcej nie potrzebuję - ma być mały i przybliżyć to, czego nie ujmie komórka.
Sroka, cwaniak nad cwaniaki :)
Satysfacji 100% :)
No i najważniejszy news dnia - mimo pewnych obaw, czy przeżyje zimę, na moje rewiry powrócił Dębinello, czyli dębiecki żółw błotny ozdobny :) Dawno mnie nic tak nie ucieszyło :)
Po zimowym odpoczynku - Las Dębiński, Poznań
Impreza międzygatunkowa :) - Las Dębiński, Poznań
Żółw błotny w pełnej krasie - Las Dębiński, Poznań



Komentarze
Trollking
| 17:40 poniedziałek, 2 marca 2020 | linkuj Malarz - hehe, zdecydowanie nie :)

Gizmo - to fakt, jest krótki, ale jak na WLKP daje radę. Są zawodnicy, który kręcą się po nim góra/dól kilkanaście razy pod rząd :) Za to ciekawsze i obfitujące w podjazdy są tamtejsze teren na MTB, można się zmęczyć.

Lapec - Kuzyna musisz częściej odwiedzać :) A za rozpuknięcie Adolfa nie ma co dziękować, zrobiłem to z przyjemnością :)

Evita - dziękuję :) Zapytałem omnibusa, ale też nie wie jak to zrobić :) Póki Polacy nie zaczną używać mózgów przy urnie wyborczej, żaden algorytm nie pomoże...
Evita
| 09:23 poniedziałek, 2 marca 2020 | linkuj Ależ cudna fauno-fotorelacja!!! ;-)
Omnibusie, może byś teraz rozpisał algorytmy, jak się pisu pozbyć... ;]
Lapec
| 07:23 poniedziałek, 2 marca 2020 | linkuj Podjazd zawsze mi się będzie kojarzył z czekaniem na Kuzyna :D. Biedactwo faktycznie nie było przyzwyczajone do takich stromizn :D

Za zabicie Adiego klasyczny szacun :)
gizmo201
| 05:49 poniedziałek, 2 marca 2020 | linkuj Fajny podjazd jechałbym, tylko widok nie ten. Szkoda, że taki krótki to podjazd i z małym upem!
malarz
| 05:18 poniedziałek, 2 marca 2020 | linkuj To tylko przypadkowa kolejność zdjęć, bo Kropa nie wypadła sroce spod ogona ;)
Trollking
| 20:49 niedziela, 1 marca 2020 | linkuj Bitels - oby, szczególnie za żółwie trzymam kciuki :)

Grigor - witam, długo Cię u mnie nie było :) A model to staruszek w stanie idealnym - Canon PowerShot SX220 HS.

Kamil/Jurek - akurat żółw błotny jest w Polsce gatunkiem naturalnie żyjącym od wieków. Sprawa tego, co to za gad nie dawała mi spokoju i muszę sam zmienić swoje zeznania - to jest żółw ozdobny, a nie błotny. Różnią się od siebie między innymi kształtem plamek na pysku. I ten faktycznie musiał zostać przez kogoś wypuszczony przez jakiegoś nieodpowiedzialnego imbecyla, który zrobił źle żółwiowi i środowisku. Już nie mówiąc o tym, że sama decyzja o zakupie takowego już była przejawem bezmyślności. No nic, niech nam na tej Dębinie długo żyje!

Jurek - Operacja Walkiria sama w sobie faktycznie była później, ale jej źródła są właśnie we wcześniejszej próbie zamachu. Cóż, ja do wczoraj też nie wiedziałem, że brałem w niej udział :)

Huann/Bitels - wiedziałem, że się zrozumiemy w tym aspekcie :) W tym roku czeka mnie wesele, ale już wszyscy wiedzą, że zapraszając nas będą co najmniej dwie jednostki pilnujące stołów podczas tańców :) Wyjątkiem są grupówki typu Zorba czy Malcziki :) Aaaa, w jednym tańcu jestem świetny - pogo :)

Roadrunner - pożaru nie było, tylko bomba :) Ten podjazd jest dla poznaniaków kultowy, trzeba korzystać z tych wypierdków. Dobrze, że są :) Co do żółwia to przed chwilą dopisałem w komentarzu info :) Dzięki!
Roadrunner1984
| 20:26 niedziela, 1 marca 2020 | linkuj Co do eskejp rumu to dobrze ze nie skonczylo się pożarem ;).
Fajny podjazd tam masz no i wodok.
A ten żółw to mnie rozwalil. To jest jego naturalne srodowisko czy komus spier....ł.
Fajny wpis Pozdro
huann
| 19:49 niedziela, 1 marca 2020 | linkuj Trygław! :D
Bitels
| 19:40 niedziela, 1 marca 2020 | linkuj Huann, to jest nas trzech ni do tańca, ni do różańca. Ani Martyniuk ani proboszcz na nas nie zarobi :)
huann
| 19:13 niedziela, 1 marca 2020 | linkuj O, no proszę - też się szczycę m.in. tym, że równie mi daleko do tańca, co do różańca ;)
Jurek57
| 18:57 niedziela, 1 marca 2020 | linkuj Tak to żółw błotny tzw. żółtolicy. Na pewno pochodzi z hodowli bądź go ktoś wypuścił.
Jest u nas gatunkiem niepożądanym bo agresywnym.
Nie wiem jaka jest skala tych zwierząt u nas na wolności.
Ale np. Amur czy Tołpyga w USA spowodowała spustoszenie rodzimych gatunków. I jest tam szkodnikiem.
Jurek57
| 18:43 niedziela, 1 marca 2020 | linkuj Zamach na Adolfa to lipiec 1944. A operacja Walkiria (ta pierwsza z 1942) to też inna bajka mającą na celu mobilizację ostatnich z ostatnich rezerw nazistów.
Ale lepiej późno niż wcale.
Nie wiedziałem że należałeś do grupy spiskowców. :-)
kamilzeswaja
| 18:36 niedziela, 1 marca 2020 | linkuj Co do żółwia: mi się wydaję, że to podrzucił ktoś tego żółwia i wygląda mi na żółwia żółtolicego, czyli gatunek inwazyjny. Przeżył zimę, bo takie zwierzęta hibernują w mule. Poza tym porzucone żółwie w Poznaniu były już w Parku Sołackim czy stawach na Morasku. Mnóstwo żółwi jest też podrzucanych do zbiorników Starego ZOO...
Znajomy jak miał żółwia to hibernował go w lodówce...
grigor86
| 18:13 niedziela, 1 marca 2020 | linkuj Witam po przerwie. A cóż to za model aparatu?
Bitels
| 17:54 niedziela, 1 marca 2020 | linkuj Czyli efekt cieplarniany przetrwają karaluchy i żółwie :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa azega
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]