Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198654.20 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 53.10km
  • Czas 01:46
  • VAVG 30.06km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 222m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jak zostałem chodnikowcem

Niedziela, 14 lipca 2019 · dodano: 14.07.2019 | Komentarze 7


No, w końcu wiatr się uspokoił i dało się kręcić bez efektu cofki. Super!

Niestety kierunek powiewów był północny, co oznaczało jazdę przez calutkie miasto, czyli konieczność pokonania z grubsza miliarda świateł, oczywiście w większości świecących się na czerwono. Jakoś jednak poszło i z Dębca przez Górecką, Hetmańską, Grunwald oraz Jeżyce dotarłem do Obornickiej, której poznańska końcówka zwykle jest granicą, po przekroczeniu której można zacząć się rozkręcać. Od Suchego Lasu było już całkiem przyzwoicie, tak samo na odcinku od Złotnik przez Sobotę do Rokietnicy.

Pogoda generalnie była miodzio.

Jechało się na tyle dobrze, że już nastawiłem się na jakąś fajną średnią, ale zaraz po wjechaniu do poznańskiego Kiekrza musiałem ostro hamować, gdyż… No właśnie, ukazał się mym oczom jeden z ”ulubionych” widoków, czyli weekendowa impreza masowa :/ Tym razem triathlon…

Drogi oczywiście zablokowane, ale postanowiłem zapytać pana policjanta, czy jakoś przejadę. Stwierdził, że rowerem ok, tyle że chodnikiem, co przerodziło się w sympatyczne żarciki na temat tego, że po raz pierwszy policja sugeruje mi, żebym zrobił coś nielegalnego :) Chcąc nie chcąc zacząłem mozolne przebijanie się przez pieszych oraz innych rowerzystów, a po chwili zjechałem na jezdnię, mijając jadących z naprzeciwka zawodników, oczywiście upewniając się, że nie stwarzam zagrożenia.

Ale nagle wyskoczył mi zza jednej z blokad, przy której zacząłem zwalniać widząc zakręt, jakiś jegomość z plakietką, krzyczący z pianą na ustach:

- Natychmiast zjechać na chodnik! Natychmiast!

Tylko że tak się zapluł, że zabrzmiało to z grubsza jak ”natyśśmiast miii sfsjechaććć na chofnik!”. Na potrzeby cytatów będę jednak tłumaczył z zaplutego na nasze :)

- Ale widzi pan, że na chodniku nie ma miejsca.
- Nic mi to nie obchodzi! Na chodnik, natychmiast!
- Przecież stoję przy samej krawędzi jezdni, praktycznie na trawniku, w miejscu bezpiecznym.
- Proszę nie dyskutować! Jest pan zawodnikiem? Ma pan numerek?
- Nie, nie mam numerka. Jestem gorszego sortu.
- To natychmiast na chodnik!
- Człowieku, uspokój się, to przecież tylko sport? Po co te nerwy?
- Nie mam czasu na dyskusje z mądralińskimi!
- Ja w sumie też…

Bałem się, że Kierownik Zakrętu, jak go roboczo nazwałem, zejdzie zaraz na zawał, więc żeby mieć czyste sumienie ustąpiłem i jakoś wepchałem się między przechodniów. Rozumiem wszystko – odpowiedzialność za bezpieczeństwo, konieczność nadzoru i takie tam. Ale nie lubię chamstwa. Jakże inaczej by wyglądało, gdyby przekazane wszystko zostało w spokojny sposób. A triathloniści bulą po trzy stówy za możliwość bycia nadzorowania przez takich szeryfów...

Cyknąłem jeszcze z nudów fotkę kręcących…

...i w końcu inny pan (ten w niebieskim) mnie przepuścił. Bez numerka :) Kierownika Zakrętu nie wskażę, po po co?

Potem jeszcze jedna blokada, gdzie pani ze Straży Miejskiej wskazała mi drogę bez focha, a nawet z uśmiechem, i mogłem zacząć nadrabiać to, co straciłem. Jakoś tam się udało, na trasie przez Słupską, DK92, Wolę, Ogrody, Bułgarską i Górczyn do domu.

Łatwo nie było, ale w sumie wyszło przyzwoicie :)

Aha, wczoraj doszedł do mnie zamówiony - trochę za szybko, bo ten stary zmartwychwstał - licznik Sigma, ale model wyżej niż ostatnio. Póki co nie narzekam, poczekam na pierwszy deszcz :)

Relive TUTAJ.



Komentarze
Trollking
| 21:03 poniedziałek, 15 lipca 2019 | linkuj Lapec - średnio mi idzie podporządkowywanie się debilom, więc nie ma zagrożenia :) Coś może być z tym rządzeniem w domu :)

DaruS - ale on nie był ochroniarzem, a jakąś szychą na tym zakręcie :) Gorzej jak w ogóle do organizacji tego typu imprez biorą z "grupą" :)
DaruS
| 05:33 poniedziałek, 15 lipca 2019 | linkuj Do obstawy tego typu imprez bierze się ludzi z grupą, bo taniej wychodzi, a że muszą mieć ręce i nogi to pewnie grupa jest na tzw. żółte papiery :P
Lapec
| 05:19 poniedziałek, 15 lipca 2019 | linkuj Za niechęć do zmiany zawodu na ten wskazany przez Kamila, zawsze plusik ;). A Pan zapluty pewno nawet w domu nie rządzi, więc na zakręcie śmierci miał możliwość :D
Trollking
| 20:01 niedziela, 14 lipca 2019 | linkuj Katana - nie wiem czy tylko ryż, czy również od razu po przyjeździe wyjęcie baterii, ale na pewno nie zaszkodził :) Dzięki za radę! :) Co do linkowanego sprzętu to polecał mi tę firmę znajomy właściciel sklepu rowerowego, zresztą dość uznany zawodnik - tyle że on ma wersję dwa razy droższą :)

Kamil - nie, nie, mam dobrego kumpla, który poszedł w kierunku krawężników, teraz co prawda jest dzielnicowym, ale i tak nie poleca, szczególnie w tych czasach :) Tej marki nie kojarzę, ale wystarczy mi info o cenie, żeby stwierdzić, że jednak wolę inne :)
Katana1978
| 18:35 niedziela, 14 lipca 2019 | linkuj Ja jakbym nie miała garmina, to kupiłabym sobie takie cacko
kamilzeswaja
| 18:22 niedziela, 14 lipca 2019 | linkuj Co do tytułu: to dobrze że nie krawężnikiem :)

Jakbym miał kupować nowy licznik to wziąłbym Wahoo. Tyle, że za ten budżet masz 10 sztuk tej Sigmy :)
Katana1978
| 17:57 niedziela, 14 lipca 2019 | linkuj czyli ryż pomógł ?? :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa sasie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]