Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198313.00 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 53.60km
  • Czas 02:08
  • VAVG 25.12km/h
  • VMAX 42.50km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 202m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tęczowo i rzeźniczo :)

Wtorek, 1 stycznia 2019 · dodano: 01.01.2019 | Komentarze 15

No to mamy ten 2019 rok. Udało się wejść weń spokojnie, w kameralnym gronie, bo skoro to pierwszy Sylwester psa, to trzeba się było nad nim (psem, nie Sylwestrem) pochylić z większą troską. Jak się okazało – Kropa jest hardkorem. Debilną tradycję, każącą spędzić wieczór na wyczekiwaniu na popierdywanie pirotechniką, im głośniejsze, tym lepsze, miała głęboko w zadzie, raz tylko na chwilę chowając się pod łóżkiem z zabawką, a tak to ewentualnie sporadycznie poszczekując na petardowe porzygiwania osiedlowych troglodytów pod oknem. Resztę przespała :)

Generalnie rano mógłbym wystartować na rower wcześnie, ale – pisząc delikatnie – nie za bardzo było jak, bo oczywiście padało. Pozostałem jednak przy nadziei :) No i w końcu – gdy już zjadłem śniadanie i wypiłem dwie kawy – zaczęło się delikatnie przejaśniać. Na to czekałem, bo jak to tak nie przywitać nowego roku na rowerze, jeśli się da?

Ruszyłem lekko przed południem, na wszelki wypadek ubierając deszczówkę, no i oczywiście zabierając ze sobą crossa. Początkowo szło całkiem, całkiem – mimo że urywało łeb (momentami ledwo wyciągałem 14-15 km/h), to mokro było jedynie na ziemi, a nie na niebie. Po wyjeździe z Poznania pierwszą miejscowością, którą odwiedziłem w 2019 był… Luboń. Średnia to wróżba :)

Doczłapałem przez Komorniki i Szreniawę do granic Rosnówka z Trzebawem i… musiałem się na chwilę poddać, bo na piętnastym kilometrze zaczęło lać. Schowałem się więc w te pędy pod najbliższą wiatę, jednak coś mi nie pasowało, bo niby pod daszkiem, a zacinało jak bez niego. Przyjrzałem się swojemu schronieniu i… no tak. Jak starałem się pokazać na fotach – zapewne tutejsi specjaliści od wystroju byli czynni :)


Po chwili pogoda trochę zluzowała, postanowiłem więc kawałek podjechać, ale dość szybko znów musiałem sobie zrobić pauzę, bo ulewa zrobiła się jeszcze większa – a ja wylądowałem po drugiej stronie drogi, gdzie już kiedyś byłem, wspominając na BS o radosnej twórczości rodzimych miłośników białej kiły i Kolejorza :)

Perspektywy na dalsze kręcenie wyglądały średnio:

Jednak kilkunastu minutach podjąłem decyzję, że jeśli mam marznąć, to lepiej w ruchu, a że cofać się nie było sensu, to wróciłem na szlak. Dojechałem do Stęszewa, stamtąd zaś skręciłem na klasyczny szlak, przez Witobel, Łódź i Dymaczewo.

W tym czasie znalazłem się w… innym świecie. Pięknym.
Styczeń to? :)
Bajka po horrorze (deszczowym)

Mijając oczywiście ten brzydszy :)

Trafiła się i tytułowa tęcza :)
Kolorowanka
Niestety, po dotarciu do Mosiny sytuacja wróciła do normy – i znów czekała mnie pauza, tym razem pod sklepowym pasażem.

Postanowiłem wykorzystać ją na sprawdzenie swojego nowego patentu, czyli zmianie rękawiczek na trasie w czasie deszczu – wziąłem bowiem zapasowe, bo doświadczenie nauczyło mnie, iż nogi jak nogi, ale najbardziej demotywują mnie przemoknięte ręce. Podziałało - wróciła mi chęć do jazdy i jakoś dopełzłem do domu, przez Puszczykowo, Łęczycę i znów Luboń. Po powrocie zżarłem pół słoiku miodku, wypiłem proszek na grypę i zaliczyłem gorącą kąpiel – oby to wystarczyło na to, co mnie mogło dziś złapać po tym wypadzie.

Oj, ciężkie to było rozpoczęcie. Postanowiłem się jednak nie poddawać, gdyż prognozy na następne dni mówią jedno: chomik, chomik, chomik. Bo tercetu: huragan + deszcz + śnieg okraszonego przymrozkami nie zamierzam testować, chyba że trafi się jakaś wyjątkowa przerwa w ich koncercie.

Niniejszym uznaję 2019 za rozpoczęty, psychicznie mi lepiej :) Teraz tylko odczekać na lepsze warunki i spokojne nabijać kilometraż na ten rok już bez żadnego ciśnienia.

Relive z "kondominium" TUTAJ - ale oczywiście zaczęli coś pieprzyć z tą apką (czytaj: "ulepszać") i aż się odechciewa z nią dalej współpracować :/



Komentarze
Trollking
| 22:57 sobota, 5 stycznia 2019 | linkuj Opcja dobra, testowałem kiedyś w Beskidach :)

Tobie też polecam takie postanowienie, panie "napewno" :)
mors
| 22:32 sobota, 5 stycznia 2019 | linkuj Polecam Sylwka w górach (na szczytach, nie w "Karpaczach" ;) ) - śnieg gwarantowany, widoki różnie, ale zawsze to lepiej jak na dole, a ze strzelaniny, to tylko panorama na pół kraju do oglądania - do słuchania prawie nic. :)

"Jednak kilkunastu minutach podjąłem decyzję" - lepiej podejmij postanowienie noworoczne, o poprawnym pisaniu. ;)
Trollking
| 21:12 piątek, 4 stycznia 2019 | linkuj Dobrze prawisz :) A te sebixowe zakazy... kusisz :)
Lapec
| 07:06 piątek, 4 stycznia 2019 | linkuj A "ić" już z tą traumą i jednym impulsem xD OK, napisałem wcześniej że nie strzelam (i nie strzelałem wtedy kiedy niestrzelanie było niemodne xD) ale bankowo z innych względów aniżeli pieski. Burzy też zabronimy za chwilę walić piorunami bo huk robią?, a Sebix-om zakażemy kupować auta z silnikami diesla, bo czasem coś z rury "pierdnie"?, balony na imprezach zdelegalizować, jak pęknie, będzie BOOOM :P Ważniejsza jest właśnie ta kwestia z kontuzjami, Kuzyn se tak palec skrócił ;/

Janusze strzelają i będą strzelać, ale jak będziesz pisał jakąś petycję dotyczącą zakazu pokazów pirotechnicznych podczas imprez sylwestrowych w dużych miastach daj znać, podpisze z miłą chęcią. Mi tam pokazy laserowe się podobają i bym chętnie przystał na taką zmianę :))
Trollking
| 18:38 środa, 2 stycznia 2019 | linkuj Lapec - za życzenia dzięki :) Sylwester to może jedna noc, ale jaka męcząca... U mnie osobiście petardy działają tak, że prawie gryzę :)

DaruS - dzięki i wzajemnie :) No właśnie, ciekawe czy ktoś podliczył, ile osób przez ostatnie dajmy na to 30 lat straciło ręce, nogi, a nawet i życie podczas odpalania fajerwerków. Może taka statystyka by w końcu podziałała? :)

100mil - i wzajemnie! :) Masz rację, psy potrafią przez długi okres przeżywać wybuchy niemal bezstresowo, ale wystarczy jeden impuls, że mają traumę do końca życia. Naprawdę nie rozumiem, co jest takiego fascynującego w pokazach sylwestrowych, że nie można z nich zrezygnować, bo pojawia się oburzenie społeczne. Akurat w Poznaniu prezydent nie chciał, Estrada Poznańska organizująca Sylwka miała jednak głos ostateczny i się pierdzenie odbyło. Może po raz ostatni - czemu głośno kibicuję :)
100mil
| 11:23 środa, 2 stycznia 2019 | linkuj Najlepszego w Nowym Roku!

W kwestii petard z psami jest różnie. Jako wieloletni opiekun i obserwator psiej natury muszę zaznaczyć, że to, iż zewnętrznie nie ma oznak strachu przed wystrzałami, to nie znaczy, że pies się nie boi.

Miałem owczarka, który przez sześć lat swojego życia nie bał się niczego. Do czasu aż nastąpił moment krytyczny - po tym zdarzeniu, po każdym huku, wystrzale w gaźnik – o petardach nie wspominając – suczka dostawała silnej drżączki, bardzo szybkiej akcji serca, szybkiego oddechu i wielkiej panki. Lekarz odradzał środki farmakologiczne ze względu na możliwe efekty uboczne. Każdy sylwester w najgorszym (hukowo) momencie był spędzany z suczką w ubikacji – tu było najciszej. Tak to trwało z osiem lat, aż suczka przygłuchła i wtedy już jej tak nie przeszkadzały wystrzały. :)

Dwa lata temu, zdrowy pies znajomych (sześciolatek) zszedł na zawał w noc sylwestrową z powodu okolicznych fajerwerków. Kiedyś lubiłem fajerwerki, teraz, kiedy wiem ile stresu wywołują u zwierząt domowych i dzikich nie cierpię tego ustrojstwa z całego serca – wywołują u mnie agresję... ;/
Lapec
| 10:37 środa, 2 stycznia 2019 | linkuj W domu pewno też nie szczeka na ludzi w pomarańczowych kamizelkach :) Ja też nie strzelam, jakoś nigdy nie lubiłem ;]
To była jedna noc, teraz kotki, pieski i ptaszki mają rok spokoju. Karpie też raczej nie lubią Wigilii, a nic nie poradzą ;)

Suchego roku (pod kołami) życzę ;]
DaruS
| 09:03 środa, 2 stycznia 2019 | linkuj Lapec - ja miałem na ten przykład psa, który na dworze petard się nie bał, natomiast w domu strasznie wariował :)
DaruS
| 08:57 środa, 2 stycznia 2019 | linkuj "Debilną tradycję [...] popierdywanie pirotechniką" - nie sposób się nie zgodzić :) zwierzęta domowe i dzikie się boją, zanieczyszcza świeżutki smog a w dodatku zostaje syf na ulicach miast i wsi !! Ja byłem za dzieciaka fanem, ale jak mi petarda hukowa wywaliła w dłoni i jechałem na szycie (psując całej rodzinie sylwestra ^^ ) fascynacja minęła :P

Wszystkiego najrowerowszego na nowy rok!
Lapec
| 06:59 środa, 2 stycznia 2019 | linkuj Kumpel też tak miał z psem, ale tam jakieś tabletki ponoć są/były "na nie banie się" i raz do roku można było dać i było w miarę OK. Choć ja bardziej w tej kwestii mam wywalone. Robię (też) pomiary geodezyjne i nierzadko wykonuje prace terenowe, gdzie nie jestem w stanie zliczyć ile razy byłem bliski zawału, jak jakaś pierdoła zza płota na mnie naszczekała. Ten raz w roku (czasem z małym ogonkiem, od niedobitków) mogą pocierpieć. Wszędzie strzelają, a ino w Polsce z tego akcje xD A zresztą już po ptokach, psiaki znów będą mogły radośnie szczekać i "ozdabiać" chodniki ;)
Trollking
| 22:17 wtorek, 1 stycznia 2019 | linkuj Katana - kota masz rozsądnego, widoczne sebixo-karynowo sceptycznego :) Oj, jak ja bym chciał już mieć fotkę po burzy, ale nie letniej, tylko wiosennej (bo mniej upalnej) :)
Trollking
| 22:12 wtorek, 1 stycznia 2019 | linkuj Bitels - dziękuję :) Co prawda na spełnienie życzeń pogodowych troszkę poczekam, ale Kropa jej dedykowane ma gwarantowane :)

Lapec - też byłem w szoku jak patrzyłem, z jeziorem w butach :) Pewnie, że część psów da się "wychować" w tematyce petard, ale nie wszystkich, niestety, na przykład jamnik moich Rodziców ciężko to przeżywa :/ Dziś oczywiście jeszcze troglodyci napieprzają pojedynczymi fajerwerkami, co Kropa kwituje dosadnym "pwhhhrr" :)
Katana1978
| 22:12 wtorek, 1 stycznia 2019 | linkuj Mój kot tez miał wyxxbane na sztuczne ognie i strzały, a głuchy nie jest :P
Mało tego siedział w oknie na parapecie i oglądał ze mną pokaz sztucznych ogni i jak Sebki, Grażynki, Janusze i Karynki bawią się na środku skrzyżowania :D :P

Lapec - też miałam wrażenie że Troll umieścił foty z lata po burzy :)
Lapec
| 21:06 wtorek, 1 stycznia 2019 | linkuj Tęczowa fotka taka trochę jak po delikatnym letnim deszczyku :)

Co do petard to wczoraj/dziś (o północy) na hołdzie se szedł Pan z pieskiem. Piesek miał wyraźnie wyebane na huk :D Więc albo głuchy, albo pieska się da wychować, a nie naparzać posty na FB i innych że "chomiki" się boją i srają po dywanie XD
Bitels
| 20:53 wtorek, 1 stycznia 2019 | linkuj Życzę na 2019r bezwietrznej pogody i znośnej temperatury. A Kropie badyli słusznych rozmiarów :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa acysu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]