Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197597.20 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 52.05km
  • Czas 01:44
  • VAVG 30.03km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 233m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mijanki

Sobota, 26 maja 2018 · dodano: 26.05.2018 | Komentarze 13

Protestu przeciw wczesnemu wstawaniu ciąg dalszy. Więc - mimo że wypadła mi sobota pracująca - kontynuowałem wewnętrzny opór i znów zdecydowałem, że będę w robocie godzinę później. Jak postanowiłem, tak zrobiłem, a i nawet udało mi się pospać dłużej niż zazwyczaj. Jakiś kwadrans :)

Ruszyłem między dziewiątą a dziesiątą, wyjątkowo najedzony, więc pełen optymizmu co do jazdy. Niestety już na starcie został on brutalnie sprowadzony na ziemię przez temperaturę, która była już na granicy mojej tolerancji (powyżej dwudziestu pięciu płynę), a wiaterek upierdliwie, choć niezbyt mocno starał się demotywować. Tym samym postawiłem początkowo na tempo niespieszne, znów kierując się na wschodnie rejony, przez Lasek Dębiński, gdzie uwieczniłem szutrową drogę, którą często jeżdżę nawet szosą. Generalnie nienawidzę takich wynalazków, ale ten jest dobrym kompromisem - teren jest leśny, w większości raczej na grubsze opony, natomiast ten kawałek, od Dolnej Wildy przez kładkę nad Wartą do Starołęki sympatycznie utwardzono i jest ok, pod warunkiem, że ostrożnie wchodzi się w zakręty. Bo jak się robi to nieostrożnie, to... na szczęście nie wiem co, bo jakoś udało się utrzymać pion :)

Potem Krzesiny, Jaryszki, Koninko, Kamionki, Daszewice, Czapury, Wiórek, Rogalinek, Mosina, Puszczykowo, Luboń i do domu. Czyli "muminek plus". Dwa razy stałem na zamkniętych rogatkach, sporo razy na czerwonym, kilkukrotnie musiałem odczekać swoje na obowiązkowych miejsko-wiejskich lewoskrętach, a także wpieprzyłem się w piach podczas wymijania stojących tirów, co skończyłoby się glebą, ale ponownie dzięki refleksowi się nie skończyło.

Przyzwyczajony jestem, że w "sezonie" w weekendy mijam tak na oko miliardy rowerzystów, ale dziś na odcinku Rogalinek - Moisna widziałem ich co najmniej biliard (w tym co najmniej dwie poziomki), do tego pędzących w peletonach i jakoś tak zdecydowanie szybciej niż normalnie. W domu Strava mi pokazała, że mijałem się (w większości odmachiwali, brawo) z uczestnikami GP Amatorów na Szosie "Rowerem przez Polskę", odcinek wielkopolski. Spoko, chyba sympatyczna sprawa, mnie jednak zastanowił fakt, na ile wiarygodne są wyniki zwycięzców, jeśli organizatorzy tak poprowadzili trasę, że gdy jedni pędzili, inni stali sobie przez kilka minut na zamykającym im się przed nosami przejeździe w Mosinie. Ale nie wiem, nie znam się na zasadach takich wyścigów, zarobiony jestem, więc jedynie głośno myślę :)

Natomiast dobrych dziesięć kilometrów, od Daszewic do Rogalinka, jechałem sobie wspólnie z bardzo sympatycznym kolarzem na karbonowym Canyonie, dzielnie trzymającym mi koło, w wieku (jak się okazało)... 68 lat, czego bym w życiu nie stwierdził po kondycji i wybitnie nieemeryckiej sylwetce. W trakcie rozmowy dowiedziałem, się, że rok temu nagle zmarła mu żona, popadł w depresję trwającą prawie pół roku, nie działały leki i psycholodzy, aż w końcu za namową znajomych wziął ze sobą rower, poleciał na Gran Canaria i... pomogło (oczywiście zachowując pewne proporcje). Po raz kolejny okazuje się, że sport leczy nie tylko ciało, ale i umysł. A cała dyskusja była bardzo konstruktywna, mimo że pod wiatr. Koledze Wojtkowi życzyłem, żeby to rowerowanie trwało i trwało, bo jeśli pomaga, to zdrowszego lekarstwa nie ma - o czym chyba akurat my wszyscy dobrze wiemy.



Komentarze
Trollking
| 20:46 niedziela, 27 maja 2018 | linkuj No to: nie poznałem :)
Jurek57
| 20:43 niedziela, 27 maja 2018 | linkuj Jeżdżą , jeżdżą ...
Trollking
| 20:10 niedziela, 27 maja 2018 | linkuj Jurek - zgadzam się. Na szczęście tacy nie jeżdżą na rowerach szosowych :)

Bitels - dwa razy tak!
Bitels
| 18:43 niedziela, 27 maja 2018 | linkuj Fajne, pozytywne spotkanie z tym Panem.
Z własnego doświadczenia wiem, że rower może wyciągnąć z największej deprechy.
Jurek57
| 06:33 niedziela, 27 maja 2018 | linkuj Starzy głupcy są najgorsi ... !
Trollking
| 21:47 sobota, 26 maja 2018 | linkuj Pewnie spodoba Ci się informacja, że - jak wynikło z rozmowy - kolega Wojtek jednak woli mtb od szosy :) I w tygodniu jest teren, a gdy drogi robią się mniej oblężone - asfalt.

Jak ktoś spotka na trasie kolarza na karbonowym Canyonie ze strojem Gran Canaria, pozdrówcie proszę ode mnie i pochwalcie kondychę, bo jest czego :)
JPbike
| 21:23 sobota, 26 maja 2018 | linkuj Wielki szacunek dla spotkanego 68 latka na pro-kolarzówce :)
Trollking
| 20:52 sobota, 26 maja 2018 | linkuj Huann - taki dżez brzmi jak młodzieżowy punk! :)

Hipek - ja też, oj, ja też... :)

Ania - tak, a do tego uczy dystansu do rzeczywistości. Cieszę się, że mogłem pogadać z taką osobą. To dla mnie o wiele bardziej cenne niż jakieś wyścigi hartów na bajkczelendżach czy im podobnych :)
anka88
| 19:48 sobota, 26 maja 2018 | linkuj Brawo dla tego Pana! Zdarzenie przykre, ale jaki finał. Rower potrafi wyleczyć z każdej depresji :)
Hipek
| 18:33 sobota, 26 maja 2018 | linkuj No nie, nie mówmy o gówniażerii. Roczniki 5X, pfffff.

Tak chciałbym, kurde, mieć zawsze.
huann
| 18:26 sobota, 26 maja 2018 | linkuj O - i takie optymistyczne opowieści rowerowe jak na końcu lubię najbardziej :)
Bo bez znaczenia czas - liczy się "jazz"!
Trollking
| 18:25 sobota, 26 maja 2018 | linkuj Dokładnie. Szacuneczek się im należy dozgonny.

Ja sam miałem okazję zrobić setę (rowerową) z Jurkiem57. Choć on to jeszcze młodzieniaszek, do siedmiu dych sporo mu brakuje :)
Hipek
| 18:21 sobota, 26 maja 2018 | linkuj Jeden z kolegów z ultra jest już sporo po siedemdziesiątce, a nadal aktywnie jeździ, m.in. trzy lata temu ukończył "Góry MRDP" (1100 km, jakieś 11 kkm przewyższenia).

Wiek to stan umysłu.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ettch
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]