Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198654.20 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 52.30km
  • Czas 01:54
  • VAVG 27.53km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Podjazdy 232m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bezmyśl(iw)ność

Sobota, 10 lutego 2018 · dodano: 10.02.2018 | Komentarze 4

Wczoraj do późnego wieczora nie wiedziałem czy będzie mi dane się wyspać, czy może będę musiał łatać korpodziury, jednak finalnie sytuacja się wyprostowała i mogłem oddać się jednej ze swoich pasji :) Jeden dzień, gdy zamiast zbierać się skoro świt, zakładać na siebie tonę ciuchów i ruszać przy temperaturze zbliżonej do zera absolutnego, a ruszyć z pełnym brzuchem i wyspany - oj, to prawdziwe błogosławieństwo.

Wyjechałem przed jedenastą, zdziwiony, że nie czuję powiewów - rzecz niespotykana. Jednak jak się okazało panował wiaterek cichacz - nie było go, ale w momencie, gdy chciałem się rozpędzić, to blokował mnie delikatnie na wymyślonym przez siebie poziomie, stąd żałosny Vmax. Do tego zimno robiło swoje, jednak nie będę narzekał, gdyż udało mi się nawet pokręcić szosą (starą), a że wolno i mimo wszystko ostrożnie - trudno.

Trasa to "muminek" w wersji: Dębiec - Lasek Dębiński - Starołęka - Krzesiny - Koninko - Sypniewo - Głuszyna - Babki - Czapury - Wiórek - Rogalinek - Mosina - Puszczykowo - Wiry - Luboń - Poznań. Zacząłem od kładki między Dębiną a Starołęką i od razu trafił mi się bonus, czyli masaż ogólny (głównie stóp) zafundowany przez skład towarowy trzęsący okolicą. Lubię to :)

Po drodze motywem przewodnim był lód i wariacje na jego temat, całkiem malownicze. Tu wciąż Poznań (wbrew pozorom).



Natomiast w Rogalinku, który wczoraj pokazywałem w swej rozlewności, hmm... Jestem ostatni, który by oceniał ludzkie zachowania... No dobra, nie oszukujmy się, jestem do tego pierwszy :) W związku z tym, jeśli taki obrazek jeszcze od biedy rozumiem, bo w takiej zatoczce wody jest niewiele...

...to to uważam za czysty i nieskrępowany debilizm. Waćpan kręcił sobie na łyżwach zaraz przy cienkiej granicy lodu z wodą. Cóż, jego decyzja, mam nadzieję, że ta fota nie jest ostatnią, którą mu w życiu zrobiono.

W Łęczycy zrobiło się całkiem przejezdnie. W związku z tym na swoje stałe szlaki wrócił i dziadyga - tu znikający w oddali :)

Natomiast z okazji BS-owej integracji udało się poznać na żywo z Huannem, który wizytuje w Poznaniu zawodowo. W piątek wykonałem to będąc jedną nogą w robocie (co nie zmienia faktu, że spotkanie było bardzo sympatyczne), dziś było już luźniej, bo korzystając z uprzejmości kolegi (dzięki raz jeszcze!) wbiliśmy się na MTP, gdzie trwają Targi Pięciu Pasji. Co prawda chodziło głównie o część turystyczną, jednak z ciekawości zawitaliśmy też do jednej z hal, gdzie królował czysty testosteron, adrenalina, duch sportu, szlachectwo... Dobra, żartuję. Była to mekka spasionych kretynów, czerpiących satysfakcję oraz przyjemność z zabijania. Nawet nie próbujących tego kryć:

Jedynym plusem tej części targów była możliwość podziwiania stoiska sokolników. Tak blisko i bez klatek jeszcze nie widziałem tych (i jak widać nie tylko tych) pięknych drapieżników.


Reszta imprezy była bezkrwawa i bardzo pozytywna (np. Adam Wajrak przemawiający z czterema literami skierowanymi w kierunku myśliwych). Panie Huannie, zapraszam na dłużej do Poznania, najlepiej z rowerem, miło było (nomen omen) poznać :)



Komentarze
Trollking
| 20:43 sobota, 10 lutego 2018 | linkuj I słusznie... przecież w każdym mniejszym lub większym mieście jest lodowisko, gdzie bezpiecznie można się ślizgać. No ale w tym kraju im bardziej ryzykownie, tym lepiej :/
Katana1978
| 20:32 sobota, 10 lutego 2018 | linkuj Ja w życiu nie wejdę na lód nad jeziorem/stawem/rzeką...choćby nie wiem jak gruby był.
Ostrzegłam też mojego syna czym może się to skończyć.... życie jest bardzo kruche ...
Trollking
| 20:27 sobota, 10 lutego 2018 | linkuj Sz.Małżonka dziękuje i pozdrawia również :) A co do musztardy piekielnej z Pegaza to mam nadzieję, że nie zawiodła obietnic ze swojej nazwy. Tym samym dochodzimy do Boruty w Łęczycy i... chyba coś faktycznie w tym jest :)
huann
| 20:07 sobota, 10 lutego 2018 | linkuj Dziś na stoisku łódzkim diabła Boruty z ŁĘCZYCY nie było...był za to Dziadyga na ścieżce: przypadek? Nie sądzę!
A do Poznania jak kiedyś nie omieszkam - to nie omieszkam! ;) Dzięki za oprowadzenie po Browarze i za musztardę :D I pozdrowienia dla Sz.Małżonki!!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa siepo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]