Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197753.60 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 55.50km
  • Czas 02:01
  • VAVG 27.52km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 249m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

SzSzSz

Piątek, 26 stycznia 2018 · dodano: 26.01.2018 | Komentarze 0

Czyli: szeleszczenie szosowymi szprychami :) Co prawda to moje Vento jest już szosą jedynie z nazwy i może jeszcze z kształtu ramy, ale samo ponowne usadzenie czterech liter na czymś, co z przodu ma baranka, wielce mnie ucieszyło.

Wciąż jest zadziwiająco ciepło, a nawet wiatr dziś nie był specjalnie silny, za to oczywiście upierdliwy co do swej zmienności, niby południowy, a dmuchał raz ze wschodu, raz z zachodu, nawet z północy, byle mi nie pomóc. Norma :)

Wykonałem nieskomplikowaną trasę z cyklu w tę i we wte: Poznań - Luboń - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno i nawrotka. O tak jak na Relive. A że oczywiście w momencie, gdy tylko ruszyłem stałem się potencjalnym odbiorcą miliarda niecierpiących zwłoki połączeń telefonicznych, w Żabnie na chwilę (długą) się zatrzymałem i pooddzwaniałem hurtowo. Przy okazji z drugiego telefonu pyknąłem fotę drewnianego kościoła pod wezwaniem świętego Kubusia, z końca XVIII w., coby czasu nie tracić :)

Ścieżka w Łęczycy wciąż żyje swoim życiem. Póki było zimno i leżał na niej śnieg, nikt palcem nie kiwnął, żeby ją oczyścić. Dziś, gdy już większość stopniała i zrobiło się nawet przyzwoicie, posypano ją kilogramami soli (ten upiorny chrzęst...). Do tego rozłożyli się jacyś spece z kablami (prawie w środku lasu!), a wisienką na torcie był... dziadyga, który widocznie już się stęsknił za mijankami ze mną na błotnistym singielku i "przypadkowo" wjechał nań w momencie, gdy zrobiłem to ja. Jednak świat się zmienia powoli, zbyt powoli... :)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa edyni
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]