Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198654.20 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 110.50km
  • Czas 03:50
  • VAVG 28.83km/h
  • VMAX 52.10km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 369m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Buk celem, droga koszmarem. Czyli na sto :)

Niedziela, 11 czerwca 2017 · dodano: 11.06.2017 | Komentarze 28

Rzadko tak bywa, że ja mam wolną niedzielę, a moja Lepsza Połowa nie, ale skoro tak się zdarzyło to trzeba było coś wykombinować i wykorzystać sprzyjającą pogodę. Rano przy śniadaniu i kawce przypomniałem sobie, że ostatnią rowerową stówę zrobiłem... w lutym, przy solidnym minusie, a że od tego czasu delikatnie się pozmieniało względem aury to szybko podjąłem decyzję o naprawie owego niedopatrzenia. Rzut okiem na mapę oraz kierunek wiatru i już wiedziałem, gdzie dziś pokręcę. Uprzedzając dalszą relację: mimo miłego towarzyskiego akcentu lepiej mi nie dawać do łapy wynalazków kartografów :)

Zaczęło się jednak sympatycznie. Lekko po dziesiątej rano nie było jeszcze upału, więc spokojnie dotarłem przez Luboń i Komorniki do Stęszewa, który jak zwykle pokonałem "centralnie", żeby ominąć DDR-kę udupiającą rowerzystów na jego obwodnicy. O ja naiwny :) Gdy skręciłem na Zieloną Górę najpierw zdziwiłem się, że zamiast nomen omen zielonej, zalesionej alei, którą pamiętam sprzed kilku lat, przed sobą miałem pustynię. Tym razem jednak to nie Lex Szyszko, a plac budowy pod kolejny odcinek eski. Już miałem nadzieję, że oznacza to również dewastację tego, czego podświadomie się obawiałem, ale niestety. Zaczęło się.

Lubimy to, no nie? :) Jednak jak się okazało ten kawałek, czyli jakieś trzy kilometry do Strykowa, posiadał jeszcze całkiem przejezdną, w miarę dobrze położoną kostkę. Wciąż niezrażony kręciłem dalej, ciesząc się z każdej okazji zjazdu na asfalt. Pojawił się on o dziwo również gdzieś na ścieżce w okolicach Granowa, ale za to był tak zasyfiony i oszklony, że skupiałem się głównie na niewjechaniu w kawałek butelki w stanie mikro. Gdzieś w tej okolicy przyuważyłem też chyba jedyny skuteczny patent na rodaków, dla których odcinek prostej drogi oznacza... zresztą chyba nie muszę rozwijać tematu.

Chwilę potem doznałem traumy, która w moim mózgu na pewno zostawi skutki na wiele lat. Kilkanaście kilometrów pomiędzy Kotowem a Grodziskiem Wielkopolskim w skrócie:




Jeśli kogoś poruszyły dwie ostatnie fotki, ukazujące zapobiegliwość konstruktora, dzięki czemu już żaden TIR nie zginie pod kołami rozpędzonego rowerzysty, to jeszcze nic :) Oto mój konik, który powtórzył się dwukrotnie:

Prawie się zgubiłem w tym labiryncie :) Ale żeby było jeszcze lepiej, scenka rodzajowa, gdzieś z samiuteńkiego środeczka tej "przygody". Nagle bowiem śmieszka zamieniła się w to:


W tym momencie słyszeli mnie chyba nie tylko w Zielonej, ale i w Berlinie :) Zdezorientowany, gdy tylko zobaczyłem jadącą z naprzeciwka postać na rowerze, zagadałem w sposób najbardziej kulturalny, na jaki mogłem się w tym momencie zdobyć:

- Sorry, taka sraczka to się długo ciągnie?
- Ні, до кінця, інша сторона буде нормально прокладає шлях до Grodzisk - usłyszałem w odpowiedzi. No tak, czemu mnie to nie zdziwiło? :) Aha, żeby nie było - nie znam ukraińskiego, jeszcze czego - zdanie zostało wydukane po polsku i oznaczało, że dalej czeka mnie "jedynie" kostka :)

W końcu osiągnąłem półmetek. Ufff.

Ja tam już wiem jak serdecznie witacie, szczególnie szosowców :) W tle skocznia K-2, natomiast mnie rozbawił taki oto żarcik:

Dojechałem do centrum miasteczka, gdzie w pierwszym momencie pomyślałem, iż przygotowano specjalną fetę w dowód uznania, że wytrzymałem:

No ale nie :) Okazało się, że to półmaraton, o czym przekonałem się, gdy jakiś biegacz poprosił mnie o zrobienie fotki. Zrobiłem, pogratulowałem, przeszedłem się po uliczkach i znalazłem azymut na dalszą część jazdy, co łatwe nie było, bo na czym jak na czym, ale na kierunkowskazy tam za dużo z budżetu nie idzie.

Wyjazdówka poprowadzona została, no a jak, kostką. Która nagle się skończyła, ale jak zauważyłem kładą kolejną. Grodzisk - gratuluję intensywnej rywalizacji z krajami trzeciego świata. A tymczasem, jakby ktoś zaczarował, po minięciu granicy powiatu nowotomyskiego, stał się cud, mający dobre kilka kilosów. Można? Można!

Pojawiłem się w Opalenicy, pierwszy raz w życiu. Chciałem się znaleźć na rynku, żeby zrobić fotkę legendarnemu "Lechowi", czyli pierwszemu polskiemu motocyklowi, produkowanemu właśnie tu. I cóż, jaki rynek, taki pomnik :) Prawie bym nie zauważył, jak minąłem jedno i drugie, choć przyznać trzeba, że miasteczko robi sympatyczne wrażenie.

Nawet mimo kolejnych smaczków :)

Tu zresztą też zagadałem rowerzystę, ale wyjątkowo narodowości polskiej :)

- Przepraszam, ta ścieżka to jeszcze długo?
- Nie no, kawałek, do ronda, potem już można normalnie jechać. A czemu?
- No bo jest, a chcę, żeby nie było.
- Rozumiem :)

Ostatnim celem dnia dzisiejszego był Buk. I tu następuje pozytyw wyjazdu. Z trasy bowiem zadzwoniłem do Jurka, nie spodziewając się, że w ogóle odbierze, a tu niespodzianka - nie tylko dostałem instrukcje co do dalszej jazdy, ale i nastąpiła pełna mobilizacja. Tym samym po kilku minutach oczekiwania (jak widać lekko się nudziłem)... :)

...ściskałem prawicę wspomnianego, i to na rowerze :) Szacun, Jurek, jak na Zawiszy! Tym samym miałem okazję pokręcić i poznać zakamarki Buku, na które bym nie zwrócił uwagi, bowiem zrobiliśmy kilka rund honorowych koło rynku i okolic, przy okazji pozdrawiając znajomych, do których należy chyba 2/3 miasteczka :) Ciekawostką była bożnica, całkiem imponująca i z ciekawą historią...

...oraz kościół św. Stanisława, o dość kreatywnej konstrukcji. Tu narodził się dylemat - czy na fotce ująć Jurka, czy może krzyż na samej górze. Wybór był prosty :)

Zaprawdę, nie spodziewałem się, że będzie tak ciekawie :) Przewodnik odprowadził mnie aż do trasy na Poznań, chwilę jeszcze pogadaliśmy i czekał mnie powrót, który z założenia miał być z wiatrem. Ale oczywiście nie był - Buk mi świadkiem :)

Wymęczyło mnie za wszystkie czasy, bo gorąc i większość jazdy z wmordewindem to ostatnie, czego bym sobie życzył. Jakoś jednak dotarłem przez Zakrzewo i Plewiska do domu, ciesząc się z tej stówy, zaledwie drugiej w tym roku. Pomiędzy tą a pierwszą było ponad trzydzieści stopni różnicy :)

Podsumowując: droga na Grodzisk - koszmar. Omijać, przynajmniej szosą. Opalenica w końcu zaliczona. A i kawałek historii wciągnięty w Buku ma swoją wartość. Czyli - pozytyw :) Jurek, raz jeszcze dzięki za mobilizację!




Komentarze
Trollking
| 16:33 sobota, 17 czerwca 2017 | linkuj Nie wydaje mi się, żeby tu był zasadny!!! ;p
mors
| 00:08 sobota, 17 czerwca 2017 | linkuj Przecinek!!! ;p
Trollking
| 20:03 piątek, 16 czerwca 2017 | linkuj Nie rozumiem którym "Wy" podobno jestem :)
mors
| 22:04 czwartek, 15 czerwca 2017 | linkuj Jakie bogatsze, skoro "Wy" dajecie do pieca od początku ludzkości, a "my" mieliśmy tylko relatywnie krótki epizod. ;p
Trollking
| 21:46 czwartek, 15 czerwca 2017 | linkuj Nie znam się na paleniu grzeszników. Twoja wiara ma w tym bogatsze doświadczenia, więc wyjątkowo uznam, że masz rację :)
mors
| 21:32 czwartek, 15 czerwca 2017 | linkuj To przez mokre drewno. :))
Trollking
| 21:24 czwartek, 15 czerwca 2017 | linkuj Nie słyszę, bo skwierczy :)
mors
| 21:08 czwartek, 15 czerwca 2017 | linkuj A co mówią "u Was"? ;)
Trollking
| 20:45 czwartek, 15 czerwca 2017 | linkuj Skoro tak mówią (z ambony)... :)
mors
| 23:52 środa, 14 czerwca 2017 | linkuj Ale za to wodą (święconą) da się ugasić ogień (piekieleny). :) ;p
Trollking
| 17:28 środa, 14 czerwca 2017 | linkuj Tak samo jak woda święcona może spowodować utonięcie :)
mors
| 22:37 wtorek, 13 czerwca 2017 | linkuj Za to ogień piekielny - wypala. ;)
Trollking
| 15:04 wtorek, 13 czerwca 2017 | linkuj Czyli prawidłowo - zgodnie z realiami... Diabła najczęściej spotkać można wśród sług Kościoła :)

Poza tym siarka konserwuje :)
mors
| 22:51 poniedziałek, 12 czerwca 2017 | linkuj A tak wgl to z rysopisu bliżej Ci do ministranta niźli do diabła. ;]
Trollking
| 16:39 poniedziałek, 12 czerwca 2017 | linkuj Mors - kask zakładam nieprzypadkowo :) gorzej z chowaniem ogona :)

Anka - dziękuję :) traumę mam do teraz :) co do spotkań z Wami na trasie to "okupujecie" zupełnie inne rejony, ale niewykluczone, że kiedyś się miniemy lub minęliśmy :)

A w ogóle to nie wiem skąd ta afera z moim pyskiem - tak jak potwierdził Mors już tu straszyłem :)
anka88
| 08:56 poniedziałek, 12 czerwca 2017 | linkuj Nie no proszę, proszę... Jaka obszerna relacja, zacny wynik, a do tego przewodnik za darmo :) Gratuluję "stówki", no i współczuję tych dróg nieprzystosowanych dla szosówki.

PS. Miło poznać z wyglądu :)) Może teraz łatwiej będzie Ciebie napotkać na drodze...
mors
| 21:59 niedziela, 11 czerwca 2017 | linkuj Selfie selfie-sceptycznego Trollkinga parę razy już tu bywały, potwierdzam.
Chociaż pewności nie mam, bo nie widać rogów. :)
Trollking
| 21:38 niedziela, 11 czerwca 2017 | linkuj Mors - a w to nie wątpię :)

Grigor - chrumk! :)
grigor86
| 21:29 niedziela, 11 czerwca 2017 | linkuj Po tylu latach na bs można obejrzeć Twoje ryło :-0
mors
| 21:28 niedziela, 11 czerwca 2017 | linkuj Jakbyś pokonał uprzednio pół lubuskiego to też byś ją sobie chwalił. ;))
Trollking
| 21:08 niedziela, 11 czerwca 2017 | linkuj Myślałem o takim podtytule, ale przecież nie byłem w bożnicy :)

Cóż, skoro chwaliłeś tę DDR-kę to i temat wiatru mamy chyba już zamknięty :)
mors
| 21:02 niedziela, 11 czerwca 2017 | linkuj Tytułowałbym: "bezbożnik w bożnicy". ;))

Pamiętam DDR do Grodziska ze swojej pierwszej w życiu wycieczki 300+. Bardzo sobie ją chwaliłem. :)
No i nie było jakiegokolwiek wiatru. :))
Trollking
| 20:45 niedziela, 11 czerwca 2017 | linkuj Huann - fakt :) no i co, klątwa przekroczyła granice i została u nas na stałe :)

Bitels - to z nudów :) a poza tym już pysk pokazywałem kilka razy, ale dawno. Nie chcę epatować klimatem z horrorów :)
Bitels
| 20:42 niedziela, 11 czerwca 2017 | linkuj Ddr ki to nic. Mamy święto.
Trollking na zdjęciu nam się objawił. Jest Trollkingowe Narodzenie :)
huann
| 20:37 niedziela, 11 czerwca 2017 | linkuj A propos komuny - jest nadzieja: już jeden DDR kiedyś zlikwidowali. W 1990 roku ;)
Trollking
| 20:18 niedziela, 11 czerwca 2017 | linkuj Jurek - już zrobione. W Żabce wyszło ponad siedem zyla za izotonika i izobatona :)

Huann - dokładnie. Co ciekawe owego piekła nie było za komuny, jakby nie było dość szatańskiej :)
huann
| 20:02 niedziela, 11 czerwca 2017 | linkuj Piekło rowerzystów wybrukowane jest "dobrymi" chęciami*. *czyt. kostką bauma. W kręgu najgłębszym - fazowaną ;)
Jurek57
| 19:44 niedziela, 11 czerwca 2017 | linkuj Buk ... zapłać ! :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa arzyl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]