Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197863.90 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 51.15km
  • Czas 01:44
  • VAVG 29.51km/h
  • VMAX 53.10km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 187m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bo z pedałami...

Niedziela, 24 lipca 2016 · dodano: 24.07.2016 | Komentarze 2

...nigdy nie wie, oj nie wie się... Jakoś tak to szło. Od razu uprzedzam pytania bardziej narodoowo-żołnierzowyklęto-antyciapato/lewusowo-smoleńskiej młodzieży - nie, nie chodzi o okazję do spałowania uczestników jakieś tam parady :) Ale do sedna.

Świadom, że triathlon wciąż trwa i przejechać przez miasto bez trwałych ubyktów na psychice się nie da, ruszyłem na południe, w akompaniamencie bocznego, wschodniego podmuchu. W sumie jechało się przyzwoicie, nawet Starołęcką łyknąłem bez problemu, olewając wszelakie ścieżki, mając świadomość, że wszelkie siły policyjne zostały rzucone na północ Poznania i mandacik mi raczej nie grozi. Tak dotarłem do Czapur, Wiórka, Rogalinka, skręciłem na Rogalin, a zawróciłem w Mieczewie. Wtedy właśnie zablokował mi się – jak na złość, bo po ostatniej reklamacji z powodu pośpiechu wymieniłem tylko prawy – tym razem lewy pedał. I to tak, że praktycznie nie dało się jechać, bo stopy nie można było za cholerę ułożyć. Co chwilę więc stawałem i jakoś tam udawało się wyrównać ułożenie, ale w końcu musiałem się zatrzymać i zweryfikować w czym rzecz. Okazało się, że odpadł jakiś element mocujący, środek przetransportował się na gwint i blokował całość. Naprawa nie wchodziła w grę, więc zastosowałem najlepszą, odwiecznie stosowaną metodę. Czyli na kopa. Zadziałało o tyle, że dało się dalej jechać, mało komfortowo, ale do przodu. Tym samym po minięciu Rogalinka, Puszczykowa i Lubonia dotarłem do domu.

Gdy tak walczyłem ze sprzętem, jadąc ulicą Wczasową w Puszczykowie usłyszałem przeciągle trąbienie ze strony jakiegoś troglo w puszce, według którego ścieżka po przeciwnej stronie mojego toru jazdy to też szlak, do którego powinienem się przytulić. W tej całej mojej irytacji puściło mi wszystkie werbalne hamulce i szanowny pan kierowca otrzymał ode mnie tak samo przeciągłą litanię. Niestety się nie zatrzymał, bo w afekcie chciałem już sprawdzać czy może nie da się całkowicie naprawić defektu na jakimś tam elemencie jego czterech kółek.

Stan większej „pedałowej” równowagi udało mi się przywołać dopiero w domu, przed wyjściem do pracy. Za pomocą młotka ;) Oj, pechową partię trafiłem, nie ma co...



Komentarze
Trollking
| 19:31 niedziela, 24 lipca 2016 | linkuj Dokładnie. I te prawe, i te lewe ;)
lipciu71
| 18:37 niedziela, 24 lipca 2016 | linkuj Bo pedały to wredne bydlaki ;-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa hwala
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]