Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197915.40 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 33.00km
  • Czas 01:13
  • VAVG 27.12km/h
  • VMAX 40.60km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Cross - ST(a)R(uszek)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Glut Januszowy

Niedziela, 29 listopada 2015 · dodano: 29.11.2015 | Komentarze 2

W sumie nastawiony od wczoraj byłem na to, że wykręciłem już ostatnie kilometry w tym miesiącu, a tu proszę. Po porannych opadach w okolicach południa zaczęło się lekko wypogadzać i dostałem od Żony warunkowe pozwolenie w nagrodę za dobre sprawowanie na krótki wypad. W sumie nawet na dłuższy nie miałem ochoty, ale przewietrzyć siebie i głowę - tego się nie odmawia :) Sam sobie postawiłem dwa założenia - jechać powolutku i nie przegrzewać się, bo czuję się delikatnie podziębiony (ale na szczęście delikatnie, a już nie raz wyleczyłem się rowerem jako dodatkiem do wszystkich innych lekarskich specyfików) oraz omijać przy takiej aurze ulicę Armii Poznań w Luboniu, bo znów leżeć na torach nie zamierzałem.

Ubrałem się ciepło, osiodłałem crossa i zionąc paskudnie po śniadaniu bogatym w czosnek ostrożnie ruszyłem po jeszcze dość mokrych drogach. Unikając jak się dało dość mocnych powiewów wiatru i zwalniając na każdej potencjalnej niebezpiecznej przeszkodzie objechałem Luboń tak, że szerszej się nie dało, w Łęczycy zupełnie jak nie ja skorzystałem ze ścieżki rowerowej, a potem już całkowicie jakbym zamienił się w Rowerowego Janusza postanowiłem w Puszczykowie kontynuować nią jazdę. Po niemal cudem uniknięciu kilkukrotnego wybicia sobie zębów na wystających z niej korzeni szybko mi przeszło i wrócić postanowiłem już przez Mosinę i jak normalny człowiek ominąłem wszelkie wynalazki z kosmosu, zwane potocznie polskimi DDR-kami.

Zadowolony z wykręconego dziś spokojnego gluta pojawiłem się w domu, świecąc piaskiem w zębach i błotem w uszach :) Jutro ma podobno nie tylko padać, ale też już wybitnie urywać łby, tym bardziej cieszy mnie ten urwany dziś pogodzie element, zapewne ostatni. A na trasie było dziś tak:

Spotkałem też spacerującą koninę.




Komentarze
Trollking
| 19:17 poniedziałek, 30 listopada 2015 | linkuj Istna dostojność przemawiała z tej całej hordy. Fioletowe czy nie, nieźle się przestraszyłem jak mi wyskoczyły zza pleców gdy się na chwilę zatrzymałem :)
lipciu71
| 13:41 poniedziałek, 30 listopada 2015 | linkuj To czterokopytne w fioletowych rajtuzach jest moim faworytem do wyścigu o puchar pucharu paru puchaczy ;-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa rzete
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]