Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198654.20 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

  • DST 32.20km
  • Czas 01:06
  • VAVG 29.27km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 55m
  • Sprzęt Ventyl
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pechoglut

Wtorek, 13 stycznia 2015 · dodano: 13.01.2015 | Komentarze 5

Ten dzień już na start zaczął się podejrzanie. Słoneczko, kilka stopni na plusie, wiatr jeszcze mocny, ale już nie tak jak ostatnio. Coś tu musiało nie zagrać.

No i nie zagrało. Najpierw kwestia wyjechania z domu. Dębiec aktualnie wygląda jak poligon doświadczalny dla upośledzonych psychicznie bachorów nieogarniających na czym polega zabawa w piaskownicy. Budowa przejazdu podziemnego pod torami odbywa się jakby przy zupełnej ignorancji PKP, która wyznacza wahadła i objazdy jakby specjalnie tak, żeby było jak najmniej wygodnie mieszkańcom, budowlańcom zapewniając warunki cieplarniane. W związku z tym przejazd przez jedną ulicę, który do tej pory trwał u mnie minutę trwa przy dwóch wahadłach minut minimum dziesięć przez około kilometrowy objazd. To standard. Dziś dodatkowo zamknął mi się przed pyskiem jeden przejazd kolejowy, a za chwilę drugi z klasyczną atrakcją - stało się to, co zazwyczaj - ostatni wagon nagle się zatrzymał i blokował przejazd przez jakieś 5 minut.

Tak więc łącznie pokonanie (kiedyś) 300 metrów zajęło mi ponad 15 minut.

No dobra, to będzie z górki, pomyślałem. Naiwniak. W okolicach czwartego kilometra od domu, na DDR-ze na wysokości Szacht najechałem prawdopodobnie na krawężnik (bo na co) i poczułem, że dętka natychmiast udała się na łono Abrahama. No to co - wysepka pomiędzy światłami moja, ja rower do góry kołami i zabieramy się do wymiany w błocku. Sukces był połowiczny - gumę wymieniłem, ale już napompować jej za pomocą mojej pseudopompeczki jak się okazało się po prostu NIE DA. Po kilkunastu próbach rzuciłem to wszystko w diabły, zapakowałem rower na plecy i udałem się w kierunku domu. Po trzech kilometrach upojnego spacerku wpadłem na pomysł, że przecież mogę odwiedzić po drodze znajomy serwis - i tak zrobiłem. Po raz kolejny zostałem uratowany przez chłopaków - dzięki wielkie! Okazało się, że podczas moich walk z pompeczką wykrzywiłem wentyl, więc dobicie do powyżej 6 atmosfer spełzało na niczym, ale ważne, że dało się w ogóle jechać. Postanowiłem więc wykorzystać ten kawałek czasu, który mi pozostał i jeszcze się przejechać, co prawda z duszą na ramieniu, bo bałem się o stan i tak dogorywającej już opony. Zrobiłem kółeczko przez Luboń, Wiry, Komorniki do Szreniawy, pokręciłem się po Rosnowie i wróciłem. Na szczęście już bez przygód.

Wczoraj wykręciłem gluta z powodu pogody. Dziś objętościowo to samo, ale z powodu tego, co mi się wydarzyło - pechogluta. W sumie - jako że po powrocie i przed pracą zdążyłem jeszcze wziąć ekspresowy prysznic mogę uznać, że był to pierwszy mój triathlon w tym roku.




Komentarze
Trollking
| 19:42 wtorek, 13 stycznia 2015 | linkuj He he, no tak. Na Dębcu występuje klasyczna nomenklatura. Ewentualnie lekko zwulgaryzowana :)
rmk
| 19:34 wtorek, 13 stycznia 2015 | linkuj Wykres przedstawia fallusa a nie pechogluta. Chyba, że na Dębcu się tak na niego mówi ;P
Trollking
| 19:20 wtorek, 13 stycznia 2015 | linkuj Norbert - piękna wariacja :) niestety prawdziwa :/

Dariusz - no to miałeś Kumulację Zła - pogoda, brak roweru i dentysta. Ja bym pewnie już leżał z podciętymi żyłami, a moimi zwłokami zajmowałby się odpowiedni zakład (patologii). A Ty się trzymasz, gratuluję :)
lipciu71
| 18:26 wtorek, 13 stycznia 2015 | linkuj Ale jednak jakieś kilometry dołożyłeś do ogólnego rozrachunku. Ja dzisiejszy dzień z góry miałem skazany na porażkę. Rano wstałem, za oknem słoneczko, a moja szosa w serwisie bo okazuje się że scott zrobił akcję wymiany karbonowych widelców w niektórych seriach i mój się na to łapie, ale to jeszcze bym przeżył bo MTB sprawne. Niestety wczoraj wieczorem przypomniałem sobie o porannej wizycie u stomatologa w dniu dzisiejszym i tym samym dzień aktywności sportowej miałem z góry skazany na porażkę. Jak sobie o tym wszystkim pomyślałem siedząc w gabinecie na fotelu to z wrażenia zrzuciłem kubek z wodą. Doktor nie był z tego faktu tak do końca szczęśliwy :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa kaweg
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]