Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198707.80 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Władca Sudetów, cz.2 :)

Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 · dodano: 21.04.2014 | Komentarze 2

Schemat dzisiejszego dnia niewiele odbiegał od wczorajszego. Czyli na zajecia fakultatywne przed śniadaniem mialem dwie godzinki :) i zabralem sie raźno do roboty równiutko o 8 rano, planując nierówną walkę z poludniowo-wschodnim wiatrem. Do tego postanowiłem zapodać sobie hardkora, planując trasę z góry wiedząc, że większość bedzie pod górę. A co!

Pierwszym etapem był Staniszów, czyli miejscowość, która się diametralnie zmieniła od "moich" czasów. Zamiast zrujnowanej wsi zastać tam teraz można będące jej częścią dwa pięknie odrestaurowane pałace. Jednym z nich jest tzw. "Pałac na wodzie", którego nazwa to spora przesada, ale względem ruiny, która tu straszyła to i tak miodzio.

Drugi z pałaców położony jest duuużo wyżej,  w odległości 10 kilometrów od centrum Jeleniej. Z których co najmniej polowa jest pod górę. Zdjęcia nie zrobiłem, bo aparat zalany potem i znojem bywa zawodny :)

Ale w końcu po to są wyjazdy,  żeby były nagrody, i taka właśnie mnie czekała podczas zjazdu do Sosnówki - piękne błękitne niebo, idealna widoczność,  aż musiałem się zatrzymać, żeby cyknąć fotkę. Jak się okazało była to ostatnia okazja na tego typu fanaberie...

Widoczny na zdjęciu emeryt rowerowy zaczął wydawać już z siebie odgłosy rodem z Mordoru - coś strzelało, coś sapało w środku, miałem chwilowo lekką schizę, ale jako odważny hobbit jechałem dalej i - uprzedzając fakty - żyję :) Dojechałem do Miłkowa i ruszyłem na Karpacz, który liznąłem w najbardziej dolnym jego etapie.


Wciąż o dziwo pod wiatr i z coraz bardziej mrocznym niebem w tle poleciałem na Ścięgny, a potem do Kowar, smutnego miasteczka z długim rynkiem w brukowej kostce. Do teraz czuję każdy jego element. 

Kilometrów było jakoś mało, więc postanowiłem zaliczyć kolejne wsie - Kostrzycę i zupełnie niepłaski Bukowiec, który jeśli już się zdobyło to był bonus w postaci zjazdu do Karpnik, z tutejszymi malowniczymi stawami.

No a potem w końcu zaczął sprzyjać mi wiatr (na 35 kilometrze z 50!) i mogłem LEKKO nadrobić tragiczną średnią z tego dnia. Pomogła w tym panorama Rudaw oraz kolejnego powstałego z martwych pałacu - w Łomnicy.


Wyjazd zakończyłem z lekkim spóźnieniem na śniadanie. Ale cóż - zew natury był tego dnia silniejszy...



Kategoria Góry



Komentarze
Trollking
| 17:23 środa, 23 kwietnia 2014 | linkuj Hmm, chyba tylko dlatego, żeby było można docenić, że gdzie indziej płasko nie jest :)
rmk
| 20:37 wtorek, 22 kwietnia 2014 | linkuj Górki, pagórki, góry. Ehh dlaczego u nas tak płasko :|
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa godni
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]