Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198654.20 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2021

Dystans całkowity:1676.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:60:16
Średnia prędkość:27.81 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Suma podjazdów:6632 m
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:55.88 km i 2h 00m
Więcej statystyk

Północ-południe

Piątek, 10 września 2021 · dodano: 10.09.2021 | Komentarze 6

Był kiedyś serial "Północ-południe", dość nudny, ale z ciekawym wątkiem politycznym. Dzisiaj politykę olałem, skupiłem się na kręceniu, choć w kraju, który jest podobnie podzielony jak USA w XIX wieku :)

Wyjechałem sobie bez planu po dziewiątej rano, uważając słusznie, że gdziekolwiek pojadę, będzie ok. Góry mają to do siebie. I jakoś tak wyszło, że skierowałem się najpierw na jeleniogórskie Zabobrze, sam nie wiem czemu. A gdy już przez nie przejechałem, wymyśliłem, że skoro jest ładna pogoda, to trzeba z niej skorzystać i cyknąć kilka fotek na Kotlinę Jeleniogórską z komórki i kompaktu. A jakie jest jedno z lepszych miejsc ku temu? Ano Kapella, czyli brama na świat północy.

Zacząłem się więc mozolnie piąć przez Dziwiszów, a następnie już bezimienne serpentynki do Podgórek, dobrze znanym szlakiem (udokumentowanym choćby na tym filmiku). Jak ja to lubię! :) Oto kadry z podjazdu:
Słoneczna panorma Jeleniej Góry i Karkonoszy
Windows XP - wersja podrasowana :)
Podczas wjazdu na Kapellę
Z przodu Rudawy, z tyłu Karkonosze
Śnieżka widziana z Kapelli
Na szczycie...
Szczyt Kapelli, czyli Podgórki
...zerknięcie na najczęściej kolorowe Pogórze Kaczawskie...
Góry Kaczawskie - niewysokie, a najczęściej kolorowe
...i w dół, znów do Jeleniej.
Początek zjazdu z Kapelli
No dobra, co dalej? Skoro była północ, to teraz czas na południe. Najpierw jednak wizyta na jeleniogórskim lotnisku i cyknięcie Antka. Kiedyś nim leciałem. I do tego przeżyłem :)
Siedziba Aeroklubu Jeleniogórskiego
SP-FIY, czyli Antek na jeleniogórskim lotnisku
Dalej już kierunek Karpacz, przez Łomnicę oraz Mysłakowice. Po drodze miła niespodzianka: okazało się, że dożynki dopiero będą, więc trafiły się pszczółki do kolekcji :) Oraz rozmowa z sympatycznym panem - konserwatorem zieleni.
Pszczółki dożynkowe :)
W Miłkowie dom na głowie z oddali...
Widoczek na głowie w Miłkowie
...i wjazd do miasteczka, które ostatnio upatrzyły sobie dziwne ludziki z pewnego forum.
Granica Karpacza
Chłopaki się bawią w forum, Karpacz
Głównie dlatego (policji jak mrówków, telewizji i gapiów również) nastąpiła szybka nawrotka na Ścięgny...
Karpacz, zjazd na Ścięgny
... skąd też rozpościerają się godne widoczki. W tym po raz kolejny na Śnieżkę.
Spojrzenie za siebie na Karkonosze
Karkonosze - widok ze Ścięgien
Kolejne spojrzenie
Potem już szybki (na ile napęd pozwalał) powrót wojewódzką przez Mysłakowice i Łomnicę. Na więcej rowerowania czasu dziś nie było, bo znów zaległości towarzyskie do nadrobienia :)
Kategoria Góry, Dożynki!!! :)


Karkomisyjnie

Czwartek, 9 września 2021 · dodano: 09.09.2021 | Komentarze 8

Dzisiaj miało być ciut ambitniej, ale okazało się, że mam misję do wykonania, więc skończyło się lajtowo.

Misja polegała na tym, że Żona mnie poprosiła, żebym obczaił, jak wygląda plac budowy nowego oddziału jej firmy, która ma się instalować w Jeleniej. Zamiast więc jechać na południe, skierowałem się na zachód, w kierunku Cieplic, a konkretnie wyjazdówki na Wojcieszyce. I co? Nico. Pod adresem hulał wiatr, co biorąc pod uwagę, iż wielkie otwarcie ma być za rok, wieszczy, że... go pewnie wtedy nie będzie :)

Potem już bardziej sympatyczne kierunki: Sobieszów, Zachełmie, Podgórzyn, znów Jelenia i Cieplice, bliżej centrum odbicie na Staniszów, następnie Sosnówka, Miłków oraz powrotna droga przez Mysłakowice oraz Łomnicę do Jeleniej.

Jak to w górach, nie ma się co rozpisywać, tylko wklejać zdjęcia :) Spektakularnych nie było, bo dość płasko, ale coś tam się udało uchwycić.

Najpierw klimaty ze styku Jeleniej i Wojcieszyc. A w sumie to zabawa kompaktem. Czyli zoomy na Śnieżne Kotły.
Widok na Karkonosze z wysokości Wojcieszyc
Panormacia części Karkonoszy
Zbliżenie na Śnieżne Kotły
Aha, Śnieżka też się trafiła, tylko nie pamiętam czy z tego samego miejsca.
Śnieżka, wciąż zamglona
Szczyt Śnieżki na maksymalnym możliwym zoomie w kompakcie
Skoro byłem gdzie byłem, odwiedziłem znajome Nazgule i mamuta.
Nazgule i mamut z Wojcieszyc
Próba spojrzenia w twarz Nazgula
Nie mogło zabraknąć Stawów Podgórzyńskich. Ptactwo tam skromne, zaledwie kilka łysek.
Stawy Podgórzyńskie
Przy Stawach w Podgórzynie
Łyski z Podgórzyna
To nie koniec zwierzaków. W Staniszowie był muflon, choć sztuczny. Bo jak wiadomo te żywe można spotkać głównie pod Poznaniem :)
Muflon ze Staniszowa
Zakręcony muflon
Natomiast w Jeleniej straszy zielony smok :)
Jeleniogórski zielony smok
Przyssany do smoczka :)
Jeszcze widok ze zjazdu do Sosnówki...
Zjazd do Sosnówski
Widok z Sosnówki
...z której wyjeżdża się adekwatnie do straszącego wciąż patrona...
Jaki patron, taka droga :)
...drogą na Miłków.
Miłków, sympatyczna i niedoceniana miejscowość
Na koniec dożynki po covidzie...
Dożynki po covidzie :)
...oraz Teatr Norwida w Jeleniej.
Teatr Norwida w Jeleniej Górze
I tyle. Lajtowo, ale fajnie było.

Aha, proszę pamiętać, że wynik Polski z Anglią był taki tylko dzięki dopingowi. Cycuchowemu :) Choć nie każdy był chętny, jak widać.
Dopingowanie Lewego :)
Krychowiak stanowczo odmawia :)
Kategoria Góry


Z Cycuchem w łapie :)

Środa, 8 września 2021 · dodano: 08.09.2021 | Komentarze 19

No! W końcu znalazło się trochę czasu, żeby zawitać w górach. A konkretnie w Sudetach. A konkretnie w Jeleniej Górze, oczywiście :)

Przyjazd wczoraj, wieczór rodzinny i sprawdzenie stanu starego trupa. Prócz pompowania większych interwencji nie było, ale niestety kaseta na mniejszych zębach ewidentnie pokazuje, że jest głodna, co odczułem podczas dzisiejszej jazdy.

Wyjazd wyjątkowo po śniadaniu, na wschód. Czemu? Bo mi tęskno było za ukochanymi Rudawami Janowickimi. Lepiej trafić na przypominajkę nie moglem, bo pogoda udała się póki co wybitnie - słońce, zero opadów, temperatura do przyjęcia, choć jak na moje nawet za ciepło - striptiz w postaci zdejmowania koszulki termo nastąpił gdzieś na dziesiątym kilometrze.

Trasa: Jelenia Góra - Maciejowa - Wojanów - Bobrów - Trzcińsko - Janowice Wielkie - Miedzianka - Janowice - Trzcińsko - Przełęcz Karpnicka - Karpniki - Krogulec - Bukowiec - Mysłakowice - Łomnica - Jelenia Góra.

Tempo nawet nie było emeryckie, ale przystanków wiele, więc średnia leciała na łeb na szyję. Trudno :) No to zaczynamy. Na początek kilka widoczków z dojazdu w Rudawy, czyli z odcinka Wojanów - Bobrów - Trzcińsko - Janowice.
Krowy w Bobrowie
Rzeka Bóbr w Bobrowie
Na zjeździe z Wojanowa
Górska pasmanterka
Dwa kółka w Trzcińsku
Rudawy z perspektywy Trzcińska
Na trasie w Rudawach
Wiadukt kolejowy nad Bobrem
W Janowicach oczywiście musiałem zatrzymać się przy starym dobrym trollowym znajomym :)
Stary znajomy troll z Janowic :)
Trollowi jak wiadomo w kasku najlepiej :)
Kolejny obowiązkowy punkt to Miedzianka. Miejsce, o którym pisałem już wiele, nagrałem też filmik, więc nie ma co się rozpisywać. Fajnie, że remontują stary browar. Poza tym rynek, którego nie ma, wciąż jest rynkiem, którego nie ma. A był. Na samym szczycie natomiast wciąż stoi budynek po knajpie Schwarzer Adler, w którym podczas II Wojny Światowej odbyło się kilka tragedii - między innymi samobójstwa kobiet, które wolały odebrać sobie życie niż trafić w ręce radzieckich żołnierzy.
Wjazd do Miedzianki
Powoli odbudowywany stary browar w Miedziance
Przy nieistniejącym starym mieście w Miedziance
Resztki rynku w Miedziance
Tablica informująca o nieistniejącym rynku w Miedziance
Kamienica, która jeszcze sto lat temu była knajpą Schwarzer Adler, Miedzianka
Nawrotka, ale nie na sam dół, tylko do głównego punktu wycieczki, czyli do Browaru Miedzianka. Zakupiłem u miłej pani dwa piwka na zaś - Cycucha Janowickiego oraz Wołka. Ta sama pani pozwoliła mi wejść na taras widokowy z rowerem, mimo zakazu, nie tylko palenia :)
Browar Miedzianka z zewnątrz
Wnętrze Browaru Miedzianka
Na tarasie widokowym w Miedziance
Cycuch i Wołek kupione na zapas
Cycuchy, czyli Rudawy Janowickie
No i srrrrruuuu do Janowic. 65 km/h bez sprawnych hamulców - lubię to ;)

Tamże skręt na chwilę do Rudawskiego Parku Krajobrazowego, nad ulubiony strumyk. Niestety gnoje wycinkowi tu również robili swoje :/
Przy granicy RPK
Przy ulubionym rudawskim strumyku
Górski strumyk w Rudawach
Próbowałem też sfocić czarną wiewiórkę, ale średnio mi to wyszło. Ewidentnie nie miała ochoty na sesję, kryjąc się w cieniu drzew.
Ledwo uchwycona czarna wiewiórka
Jeszcze kadry z Przełęczy Karpnickiej, z Cycuchem w łapie i zoomem na Sokolik.
U stóp Sokolika
Sokoliki w zoomie
Cycuch w łapie to podstawa :)
I na koniec konik...
Falujący konik
...oraz z daleka panorama Karkonoszy, ze zbliżeniem na Śnieżkę, oraz wsi Bukowiec.
Panorama Karkonoszy z daleka
Majestat Śnieżki
Zbliżenie na szczyt Śnieżki
Panorama Bukowca
Tego mi było trzeba :)

PS. W Jeleniej powstały na Wojska Polskiego pasy rowerowe. Znów świat się kończy :) Co prawda częściowo z mało sensownymi progami i czasem zamieniającą się w DDR, ale przydatne toto. Brawo.
Pasy rowerowe w Jeleniej Górze. Świat się kończy po raz kolejny :)`
Droga rowerowa wzdłuż ulicy Wojska Polskiego w Jeleniej Górze
Kategoria Góry


  • DST 51.50km
  • Czas 01:48
  • VAVG 28.61km/h
  • VMAX 50.20km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 154m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krówki i antyrowerówki :)

Wtorek, 7 września 2021 · dodano: 07.09.2021 | Komentarze 7

Zalatany czas, więc wypad dzisiaj nieskomplikowany - ot, banalne w tę i z powrotem na północny wschód.

Rano było jeszcze chłodnawo, czyli całkiem fajnie, potem zrobiło się już ponad dwadzieścia stopni, więc niefajnie. Cóż zrobić?

Trasa: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Krzesiny - Jaryszki - Żerniki - Tulce - Garby - Zalasewo - Swarzędz - Zalasewo - Rabowice, gdzie nastąpiła nawrotka i powrót swoimi śladami.

Jechało się jakoś tak ciężkawo. Wynik więc bez rewelacji. Tak samo jak okazje do uchwycenia czegokolwiek fajnego po drodze. W sumie ciekawe były jedynie krówki w Tulcach, jak zwykle wdzięczne do focenia.
Od zada strony
Średnio estetyczna poza :)
Przeżuwanie spode łba
Odpoczywające krowy
...kręcąc mordą :)
A ty czego?
Mój ulubiony drzewny dom w Zalasewie stoi. I pewnie postoi o wiele dłużej niż te prawdziwe drzewa w tym dziwnym kraju.
Najfajniejszy z podpoznańskich budynków, Zalasewo
Pod genialnym deweloperskim muralem, Zalasewo
Swarzędz też nie zawiódł. Zawsze było to rowerowe zadupie, a aktualnie ono się powiększa, sięgając już głęboko w okolice trzewi. Oto nowa inwestycja, oczywiście olana.
Kolejna droga antyrowerowa w Swarzędzu
A tego gnoja prawie dogoniłem po tym, jak wyprzedził mnie nie tylko na gazetę, ale musiałem przez niego zjechać na nieutwardzone pobocze. Szkoda, że mi uciekł - jedne światła więcej i bym się wspinał do szoferki.
Gazaciarz XXL. Prawie dogoniłem gnoja
W ogóle tylu gazeciarzy, ilu miałem nieprzyjemność poczuć przy lewym uchu, nie odnotowałem od dawna. Widocznie odcinek Swarzędz - Zalasewo - Garby ma w sobie to coś, co wyzwala w Polaku rodaka-husarza-debila. I o dziwo tu nie było podziału na region - troglodyci byli zarówno spod Poznania, jak i Wrocławia. Przynajmniej jeśli wierzyć blachom.


  • DST 58.10km
  • Czas 02:00
  • VAVG 29.05km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 177m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gościnnie :)

Poniedziałek, 6 września 2021 · dodano: 06.09.2021 | Komentarze 5

Wyjazd poranny, przedpracowy. Kolejny. Dzień świstaka normlanie :)

Trasa wschodnia, lekko kombinowana: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Koninko - Gądki - Robakowo - Borówiec - Kamionki - Szczytniki - Koninko - Szczytniki - Sypniewo - Głuszyna - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - Dębiec.

Bez przygód, bez wartych opisania chwil. Bo o podmuchach nie chce mi się pisać - nie były spore, ale upierdliwe.

Z braku laku jedynie dwie fotki z trasy. Jedna z porannej, słonecznej Dębiny...
Słoneczny poranek, poznańska Dębina
...a druga z Kamionek. Też fajna :)
Całkiem fajny baner :)
I tym akcentem zgrabnie przechodzimy do gościa, który był u nas w weekend :) Znów mieliśmy przyjemność zajmowania się Piorunem, co jest dla mnie czystą przyjemnością. Pies to niełatwy podobno, facetom nie ufa, a jakoś u mnie zasypia na kolanach. Wielkie dzięki dla niego za to :) Niestety dzisiaj już wrócił do siebie. Szkoda. 
Znów atakują klony :)
W kijkowym pędzie
Master of patyk :)
Latająca radość ze zdobycia patyka :)
Czysta radocha :)
Było też spotkanie z lochą. Na szczęście miałem psy na smyczy, a ona była akurat za płotem. Małe natomiast były po prostu ciekawskie, więc wszystko, prócz szczekania, było pokojowe :)
Kolektywne obszczekiwanie dzika. Na szczęście wyjątkowo był za płotem
Młode dziczki już bez pasków, ale za to wciąż ciekawskie
A tu już bestie zmęczone. O dziwo żadnych wspólnych przodków :)
O dziwo pokrewieństwa brak :)
Dystans zawiera dojazd do pracy.


  • DST 54.30km
  • Czas 01:56
  • VAVG 28.09km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 195m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sołtysowo

Niedziela, 5 września 2021 · dodano: 05.09.2021 | Komentarze 9

Wyspałem się. Choć nie do końca, bo zwierzęce siły miały inne plany.

Wyjazd przed dziesiątą, w fajnej temperaturze i nie do końca fajnych podmuchach ze wschodu, które nie mogły zdecydować się czy są z bardziej z południa czy może jednak z północy. Więc kręciło się dość ciężko.

Trasa taka jak wczoraj, tylko że odwrotnie, czyli najpierw z Dębca przez Las Dębiński, Starołękę, Minikowo, Krzesiny, Jaryszki, Żerniki, Tulce, Szczodrzykowo, Dachowę, Robakowo, Gądki, Borówiec, Kamionki, Daszewice, Babki, Głuszynę, Minikowo, Starołękę i Las Dębiński do domu.

Skoro tak samo, to nie mogłem nie zahaczyć o szczodrzykowski zalew. Małe deja vu - ponownie czapla biała, ale tym razem w zupełnie innym miejscu. Trochę się za nią nalatałem, ale dzięki temu mam w miarę wyraźne foty. I jedną niewyraźną z żurawiami w tle.
Bardziej sucha część zalewu w Szczodrzykowie
Daleko czapla biała, a jeszcze dalej żurawie
Czapla biała wznosi się do lotu
W końcu spokojna czapla biała
Szyi gięcie
W końcu udało mi się trafić na otwartą Sołtysówkę w Dachowej :) Zjadłem pysznego loda z kawałkami pomarańczy, dostałem kolejną pieczątkę prowadzącą mnie do darmowej porcji i porozmawiałem z panem - jak się okazało mężem pani sołtys.
Kawiarnia SołtySówka w Dachowej
Pyszny lód z kawałkami pomarańczy, SołtySówka, Dachowa
Dzięki tej rozmowie dowiedziałem się więcej o tym, czemu remont drogi okazał się takim rowerowym bublem - otóż w planach podobno była wydzielona asfaltowa droga, ale część mieszkańców nie chciała oddać jakichś kawałeczków swojej ziemi. Do tego to wojewódzka, a z zarządzającymi nimi nie ma za bardzo o czym gadać - projekt był taki, jaki był i nie ma negocjacji. Mendy jedne. Ponarzekaliśmy sobie (głównie ja, pan przyznawał mi rację), że lepiej tym czymś nie jechać niż narażać życie. Spoko człowiek :) Gdy już pojechałem, dopiero skojarzyłem sobie, że mogłem zasugerować jakąś petycję władz wsi, żeby zrobić chodnik z dopuszczeniem. Cóż, następnym razem. A tymczasem ująłem jeszcze kilka abstrakcji, oczywiście jadąc asfaltem.
Rok 2021, a na wsiach wciąż lata 90. rosną w siłę, Dachowa
Droga, dzięki której można dostać choroby morskiej
Nieskończone, ale niby jechać trzeba. Ot, Polska
Powinni dodawać sprzęt do wspinaczki, żeby pod to wjechać, Dachowa
Jak tu pojawią się pasażerowie, będzie ciekawie
W Tulcach jakieś dzikie tłumy. Albo pielgrzymka, albo dożynki.
Dożynko-pielgrzymka, Tulce
Jakaś pielgrzymka. Czy coś. Tulce
Mieliśmy dziś gościa. Ale o nim więcej jutro :)


  • DST 57.10km
  • Czas 01:58
  • VAVG 29.03km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 182m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Biało-czaplo :)

Sobota, 4 września 2021 · dodano: 04.09.2021 | Komentarze 8

Dzisiaj do południa miałem sporo do zrobienia, a po południu jeszcze więcej, bo trzeba było jechać do pracy, więc na rower czasu było tyle co nic. A nic to 50 kilometrów :)

Wyjazd w warunkach jeszcze dość chłodnych, czyli fajnych. Potem zaczęło się robić cieplej, ale wciąż było poniżej 20 stopni, więc całkiem milusio.

Trasa tym razem wschodnia, bo stamtąd wiało: Dębiec - Las Dębiński - Starołęka - Minikowo - Głuszyna - Babki - Daszewice - Kamionki - Borówiec - Robakowo - Dachowa - Szczodrzykowo - Śródka - Krzyżowniki - Tulce - Żerniki - Jaryszki - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Las Dębiński - dom.

Nie chciało mi się cisnąć, więc wykonałem jedynie minimum przyzwoitości w temacie średniej. A celem głównym było ponownie Szczodrzykowo i tamtejszy zalew. Jak zwykle się nie zawiodłem, bo udało mi się przyuważyć czaplę białą, która w końcu wyszła z szuwar.
Czapla biała wynurza się z szuwar
Pełna prezentacja czapli białej
Była jeszcze jedna, ale krążyła daleko nad wsią.
Agroczapla biała :)
Po wodzie pływała cala armia gęsi gęgaw...
Cała armia wodna gęgaw :)
Gęsi gęgawy w przybliżeniu
...samotna łyska...
Samotna łyska
...a łabędź nerwowo zerkał na godzinę :) Co? Która już??? :)
Zaraz, zaraz, która to godzina? :)
Cooo? Już po dziesiątej? Do roboty trzeba :)
Wciąż mnie zadziwia antyrowerowy bubel w Dachowej. Przecież to musiał projektować debil.
Antyrowerowy bubel, oczywiście olany, Dachowa
Badziew jeszcze nie skończony, a już oznaczony. Dachowa
Za to asfalt, po którym oczywiście kręciłem, znakomity.

Jeszcze fotki rowerowe. Ta z kładki nad remontowaną S11...
Kładka nad S11
...oraz spod propagandy kościelnej w Borówcu. Wszystko fajnie, tylko przecinek by się przydał.
Co kto lubi :)
Dystans zawiera dojazd do pracy.


  • DST 57.10km
  • Czas 02:02
  • VAVG 28.08km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 175m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czarnowidztwo :)

Piątek, 3 września 2021 · dodano: 03.09.2021 | Komentarze 10

Dzisiaj typowy wypad bez historii - przed pracą, leniwy, niespieszny, wręcz nudny. Ale - co najważniejsze - wykonany :)

Wyjazd w okolicach 8:30, w pełnym słońcu i idealnej temperaturze 17 stopni. To rozleniwiło mnie na tyle, że od samego początku postanowiłem olać średnią i po prostu jechać tempem emeryckim. Udało się.

Trasa ponownie zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Było o tak:
Przy wzburzonych wierzbach

Rzadko dopada mnie głód poranny na trasie, ale dziś to był właśnie jego dzień. Zatrzymałem się więc na sznekę. Motywacją dodatkową do tej decyzji był jeszcze wlekący się traktowa, którego za cholerę nie było jak wyprzedzić :)
Szneka wszamana na trasie
Żurawie dzisiaj tylko dwa, w tym jeden młodziak. To znaczy trzy, ale jeden się schował w zbożu.
Stary czuwa, młody konsumuje
Czujny młodziak z rodzicem
W Komornikach zaciekawiła mnie intrygująca elewacja na jednym z przedszkoli. Taka... czarna :) Fajnie. Czekam tylko na tych, którzy zaczną protestować, że to jakaś antypolska ideologia czarności, czy czegoś tam. Są kwiatki i ptaszki, więc ekologizm też się podepnie :) A potem to już z górki - wprowadzi się jakiś stanik wyjątkowy i pozamyka.
Przedszkole
Czarno to widzę :)
Gdy podjeżdżałem pod dom, dostałem info, że mam przesyłkę w paczkomacie, więc zajechałem. A zamówiłem rzecz wydawałoby się banalną, czyli kabalek. Jednak w przypadku zegarka Polar to niestety nie jest taki banał - złącze jest specyficzne, a gdy zobaczyłem koszt oryginału (prawie 80 złotych), czym prędzej uruchomiłem wujka Allegro i udało się dostać zamiennik, połowę tańszy. Działa. I bardzo dobrze, bo przez ostatnie dwa dni musiałem wrócić do Stravy w telefonie - tragedia. Z ciekawości włączyłem sobie głosowe informacje o autopauzie, lekko się obawiając, że zakłócą mi one słuchanie muzyki, audiobooków czy TOK FM. "Na szczęście" niepotrzebnie się martwiłem - autopauza nie zadziałała ani razu, mimo że w takim Luboniu stałem na światłach kilka razy po parę minut. Tym samym minus gównianej apki stał się w sumie jej plusem :)

Dystans zawiera dojazd do pracy.


  • DST 58.70km
  • Czas 02:03
  • VAVG 28.63km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 179m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sejmikowo

Czwartek, 2 września 2021 · dodano: 02.09.2021 | Komentarze 8

Lato wróciło. Okazuje się, że wystarczyło poczekać do września :)

Było dziś słonecznie, pogodnie, tylko wciąż wietrznie. Ale bez wysokich temperatur i opadów. Ujdzie.

Chciałem lekko pokombinować z trasą, bo wyjazdówka przez Fabianowo-Kotowo lekko mi się znudziła i w zamian z Dębca pojechałem przez Luboń do Komornik. Niestety tam tak się zakręciłem w tych uliczkach prowadzących z jednego magazynu do drugiego, że finalnie wylądowałem w Plewiskach, gdzie nie wiadomo kiedy zakwitła jakaś gówniana kostkowa śmieszka. Oczywiście olana. Potem już bardziej klasycznie - serwisówki, Dąbrówka, Palędzie, Dopiewiec, Dopiewo, Trzcielin, Lisówki, Trzcielin, Konarzewo, Chomęcice, Głuchowo, Komorniki, Plewiska i Poznań.
Rowerowe oświecenie
Miło zrobiło się w Trzcielinie. Pani z pieskiem mnie zaczepiła i powiedziała, że dawno mnie tam nie widziała. Jestem coraz bardziej swój :) I jak na moje to Księstwo Trzcielińsko-Lisówkowe mogłoby powstać, a ja w nim jakimś na przykład królem zostać. Czy coś :) Wewnętrzna granica nawet już jest.
Wewnętrzna granica nieoficjalnego Księstwa Trzcielińsko-Lisówkowego :)
Po powrocie jeszcze szybko z psem na Dębinę i do pracy. Znów rowerem.

Dzisiaj nie miałem czasu focić, ale za to mam kadry z wczoraj, z odcinka między Dopiewem a właśnie Trzcielinem. Wypatrzyłem w zbożu żurawie - tam nic specjalnego, ale w takich ilościach? Grubo ponad czterdzieści sztuk - to nie mogło być nic innego jak ptasi sejmik. Genialna sprawa.
Żurawi sejmik w całej okazałości
Zbliżenie na sejmik
Były dość niespokojne...
Wkradła się nerwowość
...i w końcu odleciały. Chyba niestety przeze mnie, bo za blisko podszedłem.
Skrzydła w górę!
Żurawi odlot
Przepiękny widok. I dźwięk. 


  • DST 51.40km
  • Czas 01:48
  • VAVG 28.56km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 181m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kamuflonaż :)

Środa, 1 września 2021 · dodano: 01.09.2021 | Komentarze 8

Noo... znów na szosie. Tęskniłem :)

Pogoda zrobiła się całkiem, całkiem. Niestety, wiatr postanowił znów stać się upierdliwcem, więc lekko nie było. Ale do przeżycia - dzisiaj mi się nie spieszyło, trafił się też kawałek terenu za Dopiewem i w Lisówkach, średnią miałem więc głęboko wiadomo gdzie. Tym bardziej, że od roboty na szczęście jednodniowy odpoczynek.

Trasa wstępnie miała być północna, bo stamtąd wiało, jednak coś mnie podkusiło na zachodni klasyk. Jak się okazało - chyba to intuicja, ale o tym za chwilę :) Wykręciłem więc kółeczko: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Dopiewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Konarzewo - Chomęcice - Rosnowo - Komorniki - Plewiska - Poznań.

Tak jak mnie coś podkusiło, żeby zmienić kierunek jazdy, tak samo powodowany jakimś impulsem postanowiłem skręcić w Lisówkach w bok, do "mojej" ambony, wciąż pustej. No i była nagroda. Za kępą drzew wypatrzyłem... muflony. Tak, tak, jeśli ktoś nie czytał kilku moich wpisów, pewnie będzie zdziwiony, ale takie są fakty: niedaleko Poznania żyją sobie dzikie kozy górskie. I co najciekawsze - czują się tu świetnie :)

Sesja nie była łatwa, bo musiałem obejść lasek, zaczaić się i z daleka cyknąć foty. W międzyczasie zwierzaki kawałek uciekły, ale niedaleko. Ostre kadry wyszły może ze trzy, ale jestem więcej niż zadowolony :)
Zdziwione moim widokiem muflony
Muflony ewakuują się kawałek dalej
Dzikie muflony pod Poznaniem. Takie są fakty :)
Prawie jak na dzikim zachodzie :)
Za tą kępą je wypatrzyłem:
Za tą kępą kryły się muflony, Mądre zwierzaki, ukryły się tak, żeby ich nie było widać z ambony
Mądre zwierzaki, ukryły się tak, żeby nie dało się ich zobaczyć z ambony. Istny kamuflonaż :)
Ambona w Lisówkach, na szczęście znów pusta
Miałem jeszcze jeden zwierzęcy motyw, ale żeby nie kumulować, umieszczę go pewnie jutro. Dziś jedynie wkleję wierzby, które faktycznie odżyły po zimowym przycinaniu.
Wierzby za Dopiewem
Zbliżenie na mało szosową drogę
No i jeszcze taki peleton zawodowców udało mi się wyprzedzić :) Chłopaki naprawdę mocno cisnęli, więc dostali ode mnie werbalnego motywatora.
Takich zawodników wyprzedziłem :)
Fajny, udany dzionek. Z nagrodą za zmianę planów :)