Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 198592.90 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2021

Dystans całkowity:1738.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:62:14
Średnia prędkość:27.93 km/h
Maksymalna prędkość:70.60 km/h
Suma podjazdów:4662 m
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:56.07 km i 2h 00m
Więcej statystyk
  • DST 51.40km
  • Czas 01:54
  • VAVG 27.05km/h
  • VMAX 52.50km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Podjazdy 133m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

PiŚ, czyli nagła masakra

Czwartek, 11 marca 2021 · dodano: 11.03.2021 | Komentarze 15

PiŚ, czyli... Piasek i Śnieg. Jednego dnia. Jeśli komuś się te słowa kojarzą z innym paskudztwem, to w sumie słusznie, ale dziś nie o tym :)

Ale od początku. Czyli od prognoz. Te, trzeba im przyznać, ostrzegały, że będzie padać. Lecz uwaga - deszcz. Miał przyjść jakoś z rana, ale ja, nauczony życiem, gdzieś w tyle głowy miałem ochotę sprawdzić. No i generalnie miałem rację - koło ósmej było suchutko, więc niewiele później ruszyłem pokręcić.

Początkowo było zadziwiająco dobrze. Skierowałem się na Dębinę, następnie przez most na Starołękę, Minikowo, Czapury, Babki, Kamionki i Borówiec, gdzie zacząłem szukać jakiejś alternatywy dla betonowych płyt spod znaku Zemst Adolfa. Wydawało mi się, że jakimiś osiedlowymi dróżkami ją znalazłem, ale finalnie wyjechałem na środku... Zemsty Adolfa. No nic, przynajmniej próbowałem :)

Poleciałem w kierunku Gądek i Robakowa, a tam zaczęło lekko prószyć. Przejdzie za chwilę, pomyślałem, bo przecież o śniegu mowy nie było. Taaa... Oto jak wyglądała droga w okolicach Głuszyny:
O, tak wesoło było. A ja na wąskich szosowych kołach
A ja szosą. Wesoło było. Na Dębinie jeszcze bardziej.
Idealne warunki na rower szosowy :)
Poznańska Dębina znów w śniegu
Zasyfiona śniegiem Warta
Choć nie wszędzie było aż tak źle.
Armagedon zaczął się rozkręcać i osiągnął granicę Poznania
Z zaproszenia na śmieszkę przy Starołęckiej nie skorzystałem :) O dziwo nikt tym razem nie zaklaksonił.
Z zaproszenia śmieszki na Starołęckiej nie skorzystałem :)
Teraz czas na tytułowy kontrast. Oto fotki ze z grubsza dwunastego kilometra, czyli kopalni w Daszewicach.
Lekko zmasakrowana tabliczka informująca o tym, że jest zakaz :)
Kopalnia może niewielka, ale jest, Daszewice
Kopalnia w Daszewicach
Tak, to ten sam wypad, różnica między piaskiem a śniegiem to około 40 minut. Marzec w pełni.

Z oczywistych względów fot przyrodniczych z trasy dziś brak. Więc żeby nie było smutno, dwie śmieszki spod domu. Miałem akurat podczas krótkiego spaceru z Kropą przy sobie kompakt, więc skorzystałem.
Parka śmieszek
Śmieszka z upiornym uśmieszkiem :)
A co jutro? Cholera wie. Prognozy masakrują, więc chomik całkiem możliwy :/


  • DST 62.30km
  • Czas 02:11
  • VAVG 28.53km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kajtek i mufloniaści przyjaciele

Środa, 10 marca 2021 · dodano: 10.03.2021 | Komentarze 14

Dzisiaj jeszcze słonecznie, od jutra pogoda ma się skopać, więc łapałem promieni ile się dało.

Wyjazd znów poranny, niewyspany i niedokawowany. Pomysłu na trasę nie miałem, bo każda prognoza pokazywała inny kierunek wiatru. Ruszyłem więc na zachód, na stałą pętelkę: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań. Generalnie pogodynki się nie pomyliły, bo podmuchy były zmienne, lecz z jedną zasadą: zawsze mi w ryj.

Przygód, prócz oczywiście codziennych gazeciarzy, brak. 
Na polach koło WPN-u
Gdy się na chwilę zatrzymałem, żeby cyknąć fotę, nagle zaczęły uciekać sarny, których nie zauważyłem. Ujęcie więc zdeka dynamiczne :)
Wielka ucieczka
Ty, nie odwracaj się, on celuje w nas jakąś lunetą!
W Chomęcicach zaczął na mnie szczekać kundelek. Stanąłem więc, sądząc, iż uda mi się go pogłaskać, ale nic z tego, nie chciał mi zaufać. Za to zaczął wyć do księżyca. Czy tam słońca. Oto Kajtek (bo tak go z daleka wołano):
Wiejski Kajtek
Kajtek (tak go przynajmniej wołano) wyje do księżyca. Albo słońca
Po raz pierwszy w tym roku widziałem kanię rudą. Ledwo, bo latała bardzo wysoko na niebie.
Kania ruda wysoko na niebie
No i dzisiejsza niespodzianka. W Lisówkach przyuważyłem pod lasem kilka małych kropek. Tak małych, że zastanawiałem się co w ogóle widzę. Aparat poszedł w ruch, zoom maksymalny i oczom mym ukazały się leniwe, odpoczywające dzikie muflony, o których już kiedyś wspominałem :)
Dzikie muflony odpoczywające na skraju lasu
Cztery samice i jeden samiec, tyle mogłem stwierdzić. Nawet największe połączenie dało mizerny efekt.
Muflony w największym możliwym zoomie, więc jakość tragiczna
Ale przynajmniej mam dowód, że wciąż tu są. Górskie kozice pod Poznaniem, które w ubiegłym roku udało mi się nawet przyłapać na filmiku :)

Tyle atrakcji na dziś. Jeszcze dojazd rowerem do pracy, a od jutra, tak jak wspomniałem, deszcz i wiatr, co może oznaczać wszystko, nawet łącznie z przerwą :/


  • DST 61.70km
  • Czas 02:12
  • VAVG 28.05km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 175m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycinkowo i odcinkowo

Wtorek, 9 marca 2021 · dodano: 09.03.2021 | Komentarze 15

Powrót do dziennoroboczej codzienności. Poranne wstawanie, rower, śniadanie i do pracy. Z czego nawet dwa środkowe elementy sobie cenię :)

Wyjazd po ustaniu przymrozków. Drogi na szczęście całkiem przejezdne, można było znów ruszyć szosą. Słońce pięknie świeciło, ptaszki śpiewały, tylko ten wiatr... Już sporo słabszy niż ostatnio, ale za to zimny i z każdej strony wiejący w pysk. Nie wiem w sumie co gorsze - taki masakrujący przez większość drogi, ale czasem pomagający, czy taki dzisiejszy snuj, upierdliwy po nawrotce bardziej niż na odcinku z podmuchami w ryj.

Trasa w tę i z powrotem: Dębiec - Las Dębiński - Minikowo - Starołęka - Czapury - Wiórek - Sasinowo - Rogalinek - Rogalin - Świątniki - Radzewice i nawrotka.

Port w Radzewicach w połowie zalany, całkiem malowniczo. No i generalnie ładnie tam dziś było.
W Porcie Radzewice
Przy ulubionej ławkołódeczce, Radzewice
Warta solidnie wylała w rzecznym porcie, Radzewice
Gdzieś wysoko nad głową świergoliły mi szpaki. Taką oto niewyraźną scenkę rodzajową udało mi się uchwycić: migdaląca się parka plus jeden na fochu :)
Dwa szpaki zakochane, jeden naburmuszony :)
Kawałek dalej na płocie przysiadł trznadel.
Trznadel na płocie
Śpiewający trznadel
No i najważniejsze: portowy kotek, którego dawno tu nie widziałem, jednak się odnalazł. Ale tak słodko drzemał w słońcu, że nie miałem sumienia go aktywizować :)
Śpiący strażnik portu w Radzewicach
Wpadła jeszcze zaskoczona para sarenek.
Zdziwiona para sarenek
Wystarczyło, że nie było mnie w okolicach rządzonych przez Nadleśnictwo Babki ze dwa tygodnie i znów nie poznaję moich terenów... Tam, gdzie na odcinku Wiórek - Sasinowo można było skryć się za drzewami przed wiatrem w gęstym lesie, pustynia się powiększa. Masakra jedna wielka po raz kolejny... Cóż, będzie piniądz na pińcet plus dla dzieci Kulczyków.
Świeżutkie dzieło Nadleśnictwa Babki :/
Tu był las aż po horyzont...
Dobrze, że chociaż na mojej Dębinie rządzi Poznań, a nie bezpośrednio rzeźnicy z Babek i ten poranny klimat jeszcze jest zachowany...
Poranek na Dębinie, Poznań
Resztki mrożonki na stawie, Las Dębiński, Poznań
Dystans zawiera dojazd do pracy.


  • DST 52.10km
  • Czas 01:50
  • VAVG 28.42km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 206m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Plażowanie

Poniedziałek, 8 marca 2021 · dodano: 08.03.2021 | Komentarze 13

Nad ranem za oknem zobaczyłem śnieg. No nie tęskniłem :)

Na szczęście miałem ostatni na długi okres dzionek wolny, więc odespałem i ruszyłem na rower gdy drogi były już całkiem przejezdne. W sumie problemem był bardziej piasek, bo na zjeździe z DDR-ki na Koszalińskiej wpadłem w mały ślizg, na szczęście intuicyjnie opanowany. Wiało wciąż upierdliwie, ale zdecydowanie słabiej niż wczoraj.

Trasa północno-zachodnia, bardzo miejska: Dębiec - Górczyn - Grunwald - Jeżyce - Golęcin - Strzeszyn - Psarskie - Kiekrz - Rogierówko - Kobylniki - Sady - Swadzim - Batorowo - Lusowo - Zakrzewo - serwisówki - Plewiska - Poznań.

Spędziłem chwilę nad moim ulubionym (z tych poznańskich) Jeziorze Strzeszyńskim.
Prawie nie widac, że są zaledwie trzy stopne, Jezioro Lusowskie
Na pomoście, Jeziro Lusowskie
W okolicy zamontowano siłownię zewnętrzną z rowerkiem stacjonarnym. Sprawdziłem: obciążenie ma zerowe :)
Obalone drzewo i trenażer z obciążeniem zero, Jezioro Lusowskie
Koło sauny powstaje "centrum morsów". Brakuje jeszcze tylko kawiarni z sojowym latte oraz sprzedaży biletów na Zanzibar :)Brakuje jeszcze tylko kawiarni z sojowym latte oraz sprzedaży biletów na Zanzibar :)
Tropikalna plaża ze śniegiem na daszkach mówi jedno - mamy marzec.
Tropikalna plaża ze śniegiem na daszkach :), Jezioro Lusowskie
Z ptactwa tylko kaczki, w tym jedna czernica.
Samiec kaczki czernicy
Dalej na trasie zaledwie jedno stadko saren. Kiszka :)
Jak zwykle kilka sarenek na trasie
A po południu miły obowiązek, czyli dłuższe wybieganie Kropy. Ruszyłem do WPN-u i pokręciłem się na odcinku Łęczyca - Luboń (tak, ten o dziwo też ma swoją ładniejszą twarz, dokładnie tam, gdzie nie widać samego Lubonia). Pies w swoim żywiole :)
Witamy w WPN :)
Mały piesek i wielka wycinka :/, WPN
Większego kijka aktualnie nie było :)
Między drzewani Wielkopolskiego Parku Narodowego
Na jednej z wielu ścieżek WPN-u
Wzdłuż promyczka :)
Kaczka drapaczka
Zakole Warty na wysokości Lubonia
A od jutra kierat w robocie i poranne przymrozki. Jak ja się cieszę :/

Aha, przejeżdżałem przez Plewiska, a tam dziś złapano wilka, który kręcił się od wczoraj nawet po Poznaniu. Na szczęście dzięki poznańskiemu ZOO udało się go uśpić i zawieźć do tej placówki, a nie odstrzelić. Podobno ten akurat drapieżnik wychowany przez człowieka, bo w ogóle nie bał się ludzi oraz oczywiście nie był wobec nich agresywny, a wręcz przerażony.


  • DST 51.70km
  • Czas 01:57
  • VAVG 26.51km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 132m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zawiany do kwadratu

Niedziela, 7 marca 2021 · dodano: 07.03.2021 | Komentarze 18

Każdy, kto miał wątpliwą przyjemność ruszyć dziś rowerem, szczególnie poza teren zabudowany, zapewne wie, że wyjątkowo zamiast wyrażenia "sport to zdrowie" można śmiało napisać, że "sport to rzeźnia'. Winnym oczywiście wiatr, który pozwalał sobie dzisiaj na zdecydowanie zbyt dużo (porywy do około 60 km/h).

Do tego wiał z zachodu, a oznaczało to jedno: walkę z podmuchami prawie wyłącznie w polu. Więc niemal dosłownie poległem, bo takie średnie nie powinny się zdarzać. Choć w sumie nie mam do siebie pretensji - lepiej się raczej nie dało. Były bowiem momenty, gdy zwiewało mnie z drogi (szczególnie gdy trzymałem kierę jedną ręką), a i bywały zawrotne prędkości poniżej 20 km/h. Nawet ze zdziwieniem odnotowałem, że dogonił mnie człowiek na MTB. Ale spokojnie, takim na sterydach, czyli elektrykiem. Szkoda, że skręcił po kilkuset metrach, bo fajnie się za takim leciało :)

Trasa: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Między drzewami w okolicy Lisówek
Z życia polskich poboczy: jakby ktoś potrzebował słuchawki do prysznica, to... :)
Z polskich poboczy, czyli gdyby ktoś potrzebował słuchawkę, to... :)
Z ptactwem dziś skromnie. Jeden żuraw...
Samotny żuraw
...stadko szpaków, w tym jeden patrzący na mnie dziko z ukosa...
Stadko dziobiących szpaków
Szpak zerkający z ukosa
...oraz kwiczoł.
Zaniepokojony kwiczoł
Kwiczoł stoi na baczność
Jakiś dziwny ptaki mi za to latał nad głową w Dopiewie :)
Jakiś dziwny gatunek ptaka :)
A na osiedlu pojawił się Covidobus, czy jak tam to się nazywa. Pierwszy raz widziałem, że taki podjeżdża.
Covidobus?
Po południu wpadli do nas dobrzy znajomi, a że z psami, to oczywiście zrobiliśmy sobie spory, bo ponad siedmiokilometrowy spacer po Dębinie. Psiaki już się kiedyś u mnie na BS-ie pojawiły, więc tylko przypomnę, że Kropa ma swoje męskie alter ego - Pioruna. Ciężko je razem uchwycić w ruchu, więc tylko jedno niewyraźne zdjęcie podczas rywalizacji o kijek...
Rywalizacja o kijek. Nie do uchwycenia w przyzwoitej jakości
...i dwa statyczne, buziakowo-lustrzane :)
Akbi buzi, albo spojrzenie w lustro :)
Kropa i Piorun - wbrew pozorom zero wspólnych genów :)


  • DST 52.50km
  • Czas 01:54
  • VAVG 27.63km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okazyjnie

Sobota, 6 marca 2021 · dodano: 06.03.2021 | Komentarze 14

Kolejny wolny, czyli zalatany dzień. I to mimo soboty.

Wyjazd rowerowy nastąpił przed jedenastą, gdy było słonecznie, ale wciąż chłodno. No i w dalszym ciągu wietrznie, chyba nawet bardziej niż wczoraj. Oj, dostałem po tyłku na polach, bo podmuchy swym zimnem robiły ze mną co chciały. Dobrze, że chociaż przez kilka kilometrów miałem je w plecy i wstyd za średnią jest taki sobie :)

Trasa zachodnia: Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo - Chomęcice - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.

Moje ulubione miejsce wyglądało dziś prawie jak latem. Przynajmniej na zdjęciu, bo w realu było jak w zimie :)
Słoneczny, lecz wietrzny widok na WPN
Niedaleko wylegiwały się leniwe sarenki...
Leniwe stado saren
...a dalej na trasie towarzyszył mi myszołów.
Tym razem prezentacja skrzydeł :)
Myszołów prezentuje brzuch
Jazda była dziś jedynie mało ważnym elementem dnia. Bowiem musiałem skoordynować kilka akcji, gdyż Żona obchodziła urodziny. Między innymi odebrałem zamówiony tort, tu w wersji lekko ocenzurowanej :)
Lekko ocenzurowany tort urodzinowy dla żony :)
Podobał się :) A że wciąż mamy pandemię, to odpuściliśmy sobie jakieś większe celebrowanie i organizowanie imprezy, w zamian wpadł długi spacer na Dębinie. Ludzi sporo, ale spodziewałem się większych tłumów (wspominany wczoraj Śnieżycowy Jar widocznie wygrał, uff), poza tym trzeba wiedzieć, gdzie pójść odpocząć od człowieczeństwa.
Łąka na poznańskiej Dębinie
Na Warcie gościły nurogęsi. Niestety bardzo daleko, więc jedynie średnie fotki tych pseudokormoranów z zacięciem do punka :)
Płynące po Warcie nurogęsi
Niewyraźne, ale wyraźnie punkowe wydanie nurogęsi :)
Pan nurogęś wygląda jakby miał wodogłowie :)


  • DST 54.20km
  • Czas 01:56
  • VAVG 28.03km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 203m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czarnowidztwo :)

Piątek, 5 marca 2021 · dodano: 05.03.2021 | Komentarze 19

Dziwna była dziś pogoda. Mroźno i wietrznie, ale jednocześnie słonecznie. A po południu pojawił się... śnieg. W marcu jak w du... to znaczy w garncu :)

Muszę przyznać, że gdyby nie podmuchy, byłoby nawet sympatycznie. Temperatura przy pięknym słońcu była do przyjęcia, może to nie ostatnie plus kilkanaście, ale zawsze mogło być gorzej.

Trasa w znacznej części miejska (czerwone, czerwone, czerwone): Dębiec - Górecka - Grunwald - Jeżyce - Golęcin - Obornicka - Suchy Las - Jelonek - Złotniki - Sobota - Bytkowo - Rokietnica - Starzyny - Kiekrz - Krzyżowniki - Wola - Ogrody - Bułgarska - Górczyn - Dębiec.

Tak było rano:
Serprntyna z widokiem na Sobotę
Znów nie trafiłem z dniem :)
Jak zwykle nie trafiłem z dniem :)
Na Przybyszewskiego trafiła się kolizja tramwaju z ambulansem do przewożenia krwi. Na szczęście dość niegroźna - tylko jedna osoba wylądowała w szpitalu.
Kolizja tramwaju z ambulansem na Przybyszewskiego, Poznań
Na trasie wyhaczyłem myszołowa w locie. Niestety od tyłu :)
Tył myszołowa
Myszołów wypatruje ofiary
Po południu, gdy pogoda się spieprzyła (nawet pojawiła się kilka razy zawierucha), udało się skorzystać z wolnego i przegonić Kropę po Dębinie. Kilka sprawdzonych miejscówek odwiedziłem, coś tam się uchwycić dało, ale zadowolony jestem najbardziej z "polowania" na dzięcioła czarnego. A w sumie to na dwa, bo udało mi się uchwycić parkę, za którą latałem jak głupi po lesie :)
Samiec dzięcioła czarnego zza gałązek
Samica czarnego dzięcioła
Parka dzięciołów czarnych
Tak właśnie wygląda Dębina w tygodniu, gdy ludzi jest mało. Zwierzaki czują luz, jest co poobserwować. Przed nami weekend, więc ludzka stonka zapełni każdy kawałek terenów zielonych. Choć jest nadzieja, że tak źle nie będzie, przynajmniej w samym Poznaniu - podobno otwierają Śnieżycowy Jar, dość oddalony od miasta, więc wszyscy pojadą właśnie tam. Krupówki przy tym mogą być pikusiem :)


  • DST 53.20km
  • Czas 01:58
  • VAVG 27.05km/h
  • VMAX 51.40km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 132m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tańczący z łabędziami

Czwartek, 4 marca 2021 · dodano: 04.03.2021 | Komentarze 11

Miało być paskudnie i paskudnie było. Ale mogło też być zdecydowanie gorzej.

Było szaro? Było. Wiało jak cholera? Wiało. Zrobiło się chłodno? Zrobiło. Padało? No nie padało. I to jest plus.

Jechało mi się koszmarnie i nie będę tego ukrywał. Wystarczy spojrzeć na średnią. Przyjemności w tym tyle co nic, może prócz kilku fragmentów, gdy o dziwo duło w plecy. Jednak było tego tak mało, że najfajniejszym etapem wycieczki był powrót do domu.

Trasa północno-zachodnia: Poznań - Plewiska - Skórzewo - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Sierosław - Zakrzewo - serwisówki - Plewiska - Poznań.

Odwiedziłem przede wszystkim Jezioro Lusowskie. Mam do niego słabość.
Pokłonione drzewo, Jezioro Lusowskie
Tym razem bidonu nie zapomniałem :)
Wodowanie na Jeziorze Lusowskim
Ostatnio zawiodłem dyżurnego łabędzia, który myślał, że mam przy sobie żarcie. Dzisiaj się przygotowałem i miałem ze sobą troszkę chleba, na który rzucił się łapczywie. Spryciarz nawet specjalnie zanosił go do wody, żeby mu się lepiej pochłaniało. Wiem, pieczywo nie jest dla ptaków, więc rzuciłem jedynie symboliczną ilość, żeby nie marudził, że rowerzyści tacy źli :)
Nadchodzi głodomór
Analiza poznawcza kawałka chleba :)
Moczenie dzioba
Udało się jeszcze przyłapać rzadko tu widziane czernice. Oto pan...
Pan czernica
...a to pani.
Skromniejsza w upierzeniu pani czernica
Łabędzie wpadły jeszcze w Lusówku, ale już niechętne do współpracy.
Nieśmiała parka łabędzi
Podpatrywałem też parkę żurawi, które o dziwo czuły już wiosnę. Jeden nawet zaczął skakać :)
Zawiane żurawie ;)
Niewyraźny, ale pełen radości podskok :)
Wietrzenie paszek
Buziak w czubek :)
Udało się jeszcze z dala przyuważyć pustułkę. Ledwo widoczną w tej szarzyźnie,
Pustułka na latarni
Aha, napisałem, że było chłodno? Gdzieeeee taaaam :)
Takie tam przy plus trzech :)
Na jutro rano zapowiadane są przymrozki. Słodko.


  • DST 54.20km
  • Czas 01:54
  • VAVG 28.53km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 140m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Fajniak

Środa, 3 marca 2021 · dodano: 03.03.2021 | Komentarze 11

O, w końcu mogę użyć nowomowy w pozytywnym kontekście i nazwać dzisiejszy wypad tytułowym "fajnikiem".

Pogoda - jak na początek marca - świetna. Ciepło, słonecznie, wiatr solidny, ale w miarę sprawiedliwy. Idealne warunki na spokojne, wciąż zimowe, kręcenie. Jaki z tego wniosek? Od jutra pogoda ma się spieprzyć :)

Trasa południowa: Poznań - Luboń - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Żabinko - Żabno - Baranowo - Krajkowo - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Wiry - Luboń - Poznań.

A skoro powyższy zestaw, to nie mogło zabraknąć lasu. Mojego ulubionego, tego znajdującego się kawałek za Żabnem. Jeszcze nie pachnie on wiosną, ale i tak jest godnie.
Ku szczytom
W lesie, czyli jak najbardziej na miejscu
Marcowy las
Nad głową mi stukało, więc się zaczaiłem i w końcu udało się wytropić autora. A w sumie to autorkę - samicę dzięcioła dużego.
Samica dzięcioła dużego
Przy drodze uchwyciłem jeszcze latającego bardzo wysoko myszołowa.
Pikujący myszołów
Zatrzymałem się jeszcze na chwilę w Łęczycy, popatrzeć na znajome kozy i owce. Miałem szczęście, bo akurat były młode, do tego w trakcie karmienia. Dwójka z nich była czarna, a takiego ojca nie przyuważyłem. Hm :)
Kozioł zamyślony
Kozioł biegnie na obiad
Małę czarne szukają dojścia do pokarmu
Cierpliwa matka
Białe też pod opieką
Tak jak wspomniałem - od jutra zmiana pogody. Ma być znów zimno, wietrznie, a nawet deszczowo. Eh :/


  • DST 53.10km
  • Czas 01:52
  • VAVG 28.45km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 129m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szorcik

Wtorek, 2 marca 2021 · dodano: 02.03.2021 | Komentarze 10

Dzisiaj wpis krótki, istny szorcik, bo padam na ryj.

A skoro padam na ryj, to oznacza, że miałem wolne :) Tak to jakoś u mnie jest.

Start na rowerowanie nastąpił między dziesiątą a jedenastą, w warunkach całkiem przyzwoitych jeśli chodzi o teorię. W praktyce oczywiście wszystko psuł wiatr, z którym nie ma lekko, jak powszechnie wiadomo.

Trasa ponownie zachodnia: Poznań - Plewiska - Gołuski - Palędzie - Dopiewiec - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Trzcielin - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Gołuski - Plewiska - Poznań.
Boczna droga w okolicach LIsówek
Tak jak wczoraj zwierzaki same właziły pod koła, jakby wiedząc, że jest zbyt pochmurno, żeby dobre zdjęcia wyszły, tak dziś musiałem ostro się skupić, żeby cokolwiek zobaczyć. Na przykład taki koziołek sarny - zoom go ledwo złapał, więc widok żałosny.
Był tak daleko, że ledwo zoom go złapał. I moje oczy :)
Myszołowy też mało widoczne podczas lotu. Ale przynajmniej udało mi się obok siebie uchwycić tak zwyczajnego...
Myszołów zwyczajny
...jak i włochatego.
Myszołów włochaty w locie
Tu jeszcze jeden zwyczajny podczas wizytacji pola, czyli polowania :)
Myszołów na polu, wersja z profilu
No i znów zostałem zauważony :)
A po południu, w nawale miliona spraw, czekało mnie jeszcze skręcanie szafki na buty z Jysk. O instrukcjach montażu powinno napisać się kiedyś doktorat, masakra :) No ale miałem wsparcie największego technika w Poznaniu, więc się udało :)
Największy ekspert w temacie skręcania szafek na buty :)
Ta sama mądrala podczas radochy z powodu mojego powrotu z piekarni. Dwie minuty to jak wiadomo wieczność :)
Radość po oczekiwaniu pod piekarnią. Dwie minuty to jak wiadomo wieczność :)