Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trollking z miasteczka Poznań. Od listopada 2013 przejechałem 197810.70 kilometrów i mniej już nie będzie :) Na pięciu różnych rowerach jeżdżę z prędkością średnią 27.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
Trollking na last.fm

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2020

Dystans całkowity:1626.15 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:58:08
Średnia prędkość:27.97 km/h
Maksymalna prędkość:61.30 km/h
Suma podjazdów:4976 m
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:52.46 km i 1h 52m
Więcej statystyk
  • DST 34.20km
  • Czas 01:22
  • VAVG 25.02km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 119m
  • Sprzęt Czarnuch :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyjście z mroku - mniejsza połowa :)

Poniedziałek, 20 kwietnia 2020 · dodano: 20.04.2020 | Komentarze 18

Czas na drugą część dzisiejszego, jedynego w pełni luźnego, dnia w tym tygodniu. Czyli mniejsza połowa stała się uzupełnieniem większej :)

Postanowiłem odkurzyć Czarnucha - skoro już można... :) Naturalnym kierunkiem wydawał się Wielkopolski Park Narodowy, bo to teren dość obszerny, więc ryzyko spotkania wielu ludzi wydawało się niezbyt duże. Jak się okazało, generalnie miałem rację, choć pojedyncze mijanki się zdarzały - w większości jednak z użyciem mózgów, czyli z zachowaniem odległości. No i raczej zamaskowane - prócz trójki dresów, którzy też poczuli zew MTB...

Trasa to najpierw przez Luboń do Wirów,  gdzie wjechałem na teren WPN-u i dostałem się na teren wąwozu w Puszczykowskich Górach. Potem przepchanie się nad same Puszczykowo do Nadwarciańskiego (chwila na plaży), którym wróciłem przez Łęczycę i znów Luboń do domu. Plan był sprytny - wykorzystać wiatr do jazdy asfaltami, a mieć go głęboko gdzieś w terenie. Udało się w 100% :) Największy minus - piach. Chwilami konkretnie się zakopywałem, no ale wiedziałem, że tak będzie, bo bieżnik w tylnym kole już od dawna bardziej nadaje się na szosy :)

Tym samym wpadło kolejne 30+ (nieistniejąca mniejsza połowa), czyli łącznie wykonałem dzisiaj około 85 kilometrów. Nie, do stówy nie chciało mi się dokręcać :)

Galeria:
Oj, wyczekane - Wielkopolski Park Narodowy
Głaz widokowy :) - Wielkopolski Park Narodowy
Feeria wiosennych barw - Wielkopolski Park Narodowy
Przed zjazdem wąwozem - Wielkopolski Park Narodowy
Sam wąwóz, chwila przed zakrętem - Wielkopolski Park Narodowy
Pocięte powalone drzewo - Wielkopolski Park Narodowy
Widok na Wartę - Wielkopolski Park NarodowyPlaża rzeczna w Puszczykowie - Wielkopolski Park Narodowy
Wody już mniej niż zero....  - Wielkopolski Park NarodowyJeden z kultowych mostków  - Wielkopolski Park NarodowyZakorzenić się-ważna sprawa  - Wielkopolski Park Narodowy
Resztki moczarów - Wielkopolski Park Narodowy
Pustynia, wszędzie pustynia... :/  - Wielkopolski Park Narodowy
Było fajnie. Aż byłem zdziwiony, że nie widziałem tłumów. TUTAJ Relive.

Niestety, w miarę pozytywny obraz prysł po południu. Jak zwykle bowiem wyszedłem z Kropą na spacer, ciesząc się, że Dębina jest już "legalna" i nie muszę łazić gdzieś po cmentarzach. No i się przeraziłem - człowiek na człowieku, parkingi (w pierwszej wersji ograniczeń pozamykane, co było świetną decyzją) zasrane samochodami, rodzinki po pięć osób mijały się z rodzinkami po osób cztery, radośnie kursowały rowery, hulajnogi i co tam jeszcze może,. OK, rozumiem, zew wolności. Ale czemu, do cholery jasnej, te tępe istoty sądzą, że jeśli w lesie można nie nosić maseczek, to oznacza, iż podczas mijanek też takiego obowiązku nie ma? Jakimi trzeba być porąbanymi egoistami, żeby wyłączyć mózgi i nie kumać, że domniemany wirus tak samo zachowuje się na ulicy, jak w terenie zielonym? Finalnie - nie z troski o siebie, ale choćby o Teściową, którą co jakiś czas musimy odwiedzić - to ja, idąc solo, robiłem to w maseczce, choć nie musiałem. Jednak to było oczywiste i jest pokłosiem debilizmu, jakim było zamknięcie lasów na te kilka tygodni. Nie spodziewałem się, że będzie to jednak aż taka skala. Jestem ciekaw wzrostu zakażeń po dniu dzisiejszym - ale za nieprzewidzenie ludzkiej głupoty muszą już wziąć odpowiedzialność nasi inteligenci przy władzy, których logika się nie trzyma.

Oto widok na parkingi (tylko przy Dębinie) z dnia dzisiejszego. Ręce opadają.


Kategoria Terenowo


  • DST 51.70km
  • Czas 01:50
  • VAVG 28.20km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 156m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyjście z mroku - większa połowa :)

Poniedziałek, 20 kwietnia 2020 · dodano: 20.04.2020 | Komentarze 10

Wiem, wiem, nie ma mniejszych i większych połów, ale co zrobić, jeśli de facto są? :)

Najfajniejsze w dzisiejszym wyjeździe było to, że jedyne (oczywiście prócz jazdy po pijaku czy spowodowaniu kolizji), za co można aktualnie dostać mandat jadąc rowerem to olewanie co bardziej irytujących śmieszek. Kilka oszczędzonych tysiaków zawsze się przyda :)

Ruszyłem koło dziesiątej, na północny wschód, bo stamtąd wiało. Dość solidnie. Czyli jazda przez miasto, ale na szczęście ponownie można korzystać bez obaw z Wartostrady, więc jakby lżej. Mijałem co prawda jeden radiowóz, ale taki nastawiony na wyszukiwanie zgromadzeń. I dobrze.
Wartostrada znów w pełni legalna! - Poznań
Trasa (TU Relive – póki co wraca) to klasyka: Dębiec – Wartostrada – Chemiczna – Gdyńska – Koziegłowy – Kicin – Mielno – Dębogóra – Karłowice – Wierzonka – Kobylnica – Janikowo – Główna – Śródka – Wartostrada – Dębiec.

No właśnie, skoro podobno otwarto również plaże, to Mielno było niemal obowiązkiem :)
Plaże otwarte, więc... :) - Mielno Wielkopolskie
Tak samo jak lasy… Eeee… to znaczy tu jeszcze niedawno jakiś las był… :/

Za to pięknie wszystko kwitnie, nie da się ukryć.
Hamowanie przy strumyku - Wierzonka
Gdzie strumyk płynie.... - Wierzonka
Tu ostatnio, jeszcze długo po wyborach, wisiał pyszczek jakiegoś platformersa. Aktualnie przekaz jest inny.

Patrząc na stan tej chałupy, kiedyś zawiśnie ”nie dla remontów!” :)

No i najfajniejszy moment wypadu: znajoma ekpia z Mielna. Trawka ucieszy każdego :)
Szarża: kierunek trawka :)
Jeszcze nieśmiało...
Co się dzieje, tej? :)
Aaaa, to znów Roman robi dym :)
Podejść czy nie podejść? Oto jest pytanie
Decyzja właściwa - jest nagroda :)
O mniejszej połowie napiszę później, na razie pies się domaga tego, co mu należne :)


  • DST 53.30km
  • Czas 01:54
  • VAVG 28.05km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 139m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

KHŻP - ostatnia. Przynajmniej na razie (?)

Niedziela, 19 kwietnia 2020 · dodano: 19.04.2020 | Komentarze 24

Uff. Wygląda na to, że udało się bez ofiar w portfelu przeżyć debilizm związany z zakazem poruszania się rekreacyjnie, cokolwiek to sumie znaczyło. Życzę panu Szumowskiemu, żeby... już się więcej nie wypowiadał na ten temat, bo jak na lekarza ma dość oryginalne podejście do ruchu w wersji solo :) Niech się porządnie wyśpi, odpocznie, może to mu pozwoli pomyśleć, zanim coś znów palnie.

Póki co uznaję abstrakcję w postaci konieczności tłumaczenia się Krótką Higieną Życia Psychicznego (tylko raz musiałem), gdy jakiś policjant zapyta mnie czemu jadę rowerem (!!!), za zakończoną. Cieszmy się tym, bo dzień po ogłoszeniu wyborów mogą nam dowalić taki stan wyjątkowy, że wyjście raz na tydzień po mleko/piwo/wodę gazowaną uznamy za sport ekstremalny.

Ostatnie "zakazane" rowerowanie było znów w warunkach mega wietrznych. Wczoraj było fajnie, ale widocznie jeden przyzwoity pod tym względem dzionek musi wystarczyć. Dzisiaj - mimo słonecznej aury - wiało nie tylko mocno, ale przenikliwie, przez co komin na ryju nie przeszkadzał specjalnie. Chociaż ten plus :)

Wykonałem wschodnią wariację - chciałem na północ, ale to by oznaczało, że musiałbym pojechać Wartostradą, czego jeszcze wolałem uniknąć. W związku z tym byłem na polnych przestrzeniach, zaliczając m.in. Szczodrzykowo, Gądki, Tulce czy Nagradowice. Tam ukryć się nie było gdzie. Przed wiatrem, bo radiowozu nie uświadczyłem :)

Się żółci się! :)
Się żółci się :)
Zatrzymałem się na chwilę przy kałuży obok Szczodrzykowa. Ptactwa masa, ale strasznie daleko.

Wpadła więc tylko jedna bardziej śmiała łyska...
Łyska na wzburzonym stawie
...oraz kilka mew, strasznie nerwowych :)
Mewy śmieszki, strasznie nerwowe jakieś, więc niewyraźne
Za to w okolicach rzeźni w Robakowie jak zwykle sporo padlinożerców. Tym razem tych skrzydlatych, czyli m.in. gawronów.

W tym jeden, który miał na wszystko wydziobane. Zobaczył, że się zatrzymuję, na chwilę wstał, spojrzał i... usiadł :)
Gawron, który ma na wszystko wydziobane :)
Tyle. Miałem powklejać jeszcze w weekend inne ptasie fotki, ale zostawiam to na później. W zamian moje ulubione drzewo z Dębiny (nie zaprzeczam, ani nie potwierdzam, że dzisiaj tam byłem, tak samo jak nie mogę potwierdzić, że nagle trzeba było zmienić kierunek spaceru po lesie już niby otwartym, na widok zaparkowanego w dali radiowozu), kojarzące mi się z jednorożcem lub jakimś elfim wierzchowcem...
Jestę jednorożcę :)
...oraz galopująca Kropa :)
Bonanza! :)


  • DST 52.30km
  • Czas 01:47
  • VAVG 29.33km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 139m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

KHŻP - w odwiedziny :)

Sobota, 18 kwietnia 2020 · dodano: 18.04.2020 | Komentarze 29

Kwarantanna kwarantanną, ale czasami niektórych odwiedzić trzeba. Tak zrobiłem dzisiaj, choć w sumie nie planowałem. Aha, zanim ktoś zacznie wybierać na telefonie numer 112 lub ten do Sanepidu, spokojnie, niech doczyta wpis do końca :)

Ruszyłem dość późno, bo lekko po jedenastej. A co, weekend trzeba celebrować, nawet w czasach pandemii. Co prawda miałem dyżur, ale telefoniczny, więc luz - skutkował on tylko tym, że trafiły się trzy nieplanowane postoje na trasie.

Warto pochwalić pogodę - przestało już mocno wiać, duło maksymalnie umiarkowanie, a że nie do końca przewidywalnie, raz z północy, raz z południa, ale z grubsza ze wschodu, to już inna sprawa. Jednak względem dni poprzednich było miodzio. Aż się chciało mocniej tąpnąć, jednak przecież nie można w ramach Krótkiej Higieny Życia Psychicznego. A może to ja już się tak rozleniwiłem? :)

Trasa ukształtowała się spontanicznie, gdy przez Starołęcką i Wióry dotarłem do Rogalinka. A stamtąd już rzut beretem do Radzewic, a jak :) Na miejscu jak zwykle sesyjka.
Zaparkowane w ostatniej chwili :) - Radzewice
Zakole Warty - Radzewice
Widok z rzecznego portu - Radzewice
Ziemia prawie niedostępna - Radzewice
Miejsce zgromadzeń bez zgromadzenia - Radzewice
Łodka stacjonarna - Radzewice
Z daleka, baaaaardzo daleka, widać było stadko czapli.
Stadko czapli, baaaardzo daleko - Radzewice
No i właśnie - nie wiedziałem czy zastanę ulubionego mieszkańca rzecznego portu, w sumie nawet nie byłem na to przygotowany, bo nie wziąłem prowiantu. Zastałem. I o dziwo poznał mnie :) Miło :)
Stary młody znajomy na horyzoncie :) - Radzewice
Kot portowy :) - Radzewice
Dobre drapanko nie jest złe - Radzewice
100 procent słodyczy - Radzewice
Aha, czy tylko mi się na tym zdjęciu mina kotka kojarzy z pewnym szeregowym Jarosławem? :) Oczywiście nie chciałem urazić. Czworonoga :)
Mina trochę jak pewien Jarosław :) - Radzewice
Powrót jakoś takoś przez Puszczykowo. Póki co wciąż bez wielu szczegółów. Aha, szoszoni powoli wychodzą na powierzchnię, bo widziałem ich kilku. No i lasy jeszcze tylko zza szlabanu. Jeszcze :)
Jeszcze za szlabanem. Jeszcze :)


  • DST 52.40km
  • Czas 01:51
  • VAVG 28.32km/h
  • VMAX 53.60km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 131m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

KHŻP - jeszcze kiblowanie

Piątek, 17 kwietnia 2020 · dodano: 17.04.2020 | Komentarze 20

Wczorajsza precyzyjna inaczej konferencja rządowa posiadała dwa pozytywy. Pierwszym była zapowiedź powrotu do rowerowej normalności, czyli w końcu będzie można po prostu wsiąść na dwa kółka i ruszyć, bez plecaka pełnego zakupów, towarów pierwszej potrzeby, które muszą być dostarczone kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zamieszkania kuzynowi stryjecznej wnuczki siostry po kądzieli (eeee.... czy komuś takiemu) lub konieczności zrealizowania recepty akurat w jakiejś konkretnej aptece, przypadkowo położonej strasznie daleko :) To od poniedziałku. Na razie jeszcze jednak wciąż trzeba kierować się Krótką Higieną Życia Psychicznego. Czyli najbardziej wiarygodną odpowiedzią na ewentualne pytanie: obywatelu, czemu się dotleniasz, zamiast na przykład chlać od rana? :)

Dzisiaj wciąż wiało, ale minimalnie słabiej niż wczoraj. Na szczęście pan premier z panem ministrem postarali się, żebym na tych polach się nie przeziębił, dzięki maseczce - dziękuję :) A na poważnie - z kominem jeszcze da się żyć, póki co. Jak będzie latem - boję się myśleć. Średnio mnie pocieszył pan Szumowski (czy ktoś może mu zakazać wypowiedzi publicznych? Będę wdzięczny. Może to zmniejszyć ilość potencjalnych samobójstw. Bo albo coś chlapnie o tym, że to nie czas na rekreację, co policja zaczęła często traktować jako wykładnię prawa, albo tak jak teraz - zapowie, że twarze będziemy mieli zakryte aż do momentu wynalezienia szczepionki na koronawirusa) w tym temacie, bo według niego będziemy jeszcze długo tak kiblować. Na co znalazłem dziś nawet odpowiedni obrazek.
Taka sytuacja, aktualnie można ją uznać za symboliczną
Trasa zachodnia z północnymi wariacjami, czyli ponownie Lusowo i Lusówko odwiedzone. I jak zwykle niezamknięty kawałek dojścia do jeziora.
Jezioro Lusowskie
Cisza na jeziorze
Ulubiona łódeczka
Dwie sarny się trafiły. Ale strasznie daleko, więc pikseloza wyszła.
Z daleka wyglądały jak pchełki, więc pikseloza
Czas na drugi pozytyw. Również od poniedziałku otwarcie lasów (wszystkich - super) oraz parków (tu mam mieszane uczucia). Dziś zrobiłem półpartyzantkę, czyli ponowne podejście do niby niezamkniętego już "mojego" komunalnego lasku. Na dojazdowych drogach dwa radiowozy, zapewne pilnujące, żeby nie parkowano na dziko, ale wolałem się nie dowiadywać czy tylko po to :) Były więc dwie nawrotki, ale Kropa wybiegana w końcu po ludzku, to znaczy po psiemu :) Jakoś taka dziwnie czujna na terenach zielonych się ostatnio zrobiła, kompletnie nie wiem czemu.
Pies się ostatnimi czasy jakiś taki czujny zrobił :)
Powoli ku normalności :)
Bestia powróciła :)
Kijek albo obszczekanie łabędzi - ciężki wybór
Jednak kijek wygrywa :)
Świat kwitnie niezależnie od wszystkiego
Stała, wierna para łabędzi
Ptaków udało się "upolować" więcej, ale postaram się je umieścić w którymś z weekendowych wpisów.


  • DST 52.05km
  • Czas 01:52
  • VAVG 27.88km/h
  • VMAX 51.40km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 98m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

KHŻP - masowe maskowanie

Czwartek, 16 kwietnia 2020 · dodano: 16.04.2020 | Komentarze 19

Doczekaliśmy się czasów, podczas których wszyscy jesteśmy ninjami. A jak nie jesteśmy, to mandacik :) W sumie mi to nie przeszkadza - ma to o tyle sensu, że mniej kichamy i prychamy na innych. Pytanie się tylko rodzi - nie można było tak od razu, zamiast wprowadzać debilne zakazy wchodzenia do lasów? Pewnie nie, bo do tego trzeba by było użyć mózgu lub zapytać ekspertów - niepopularne w pewnych kręgach.

Na zakupy i z psem używam maseczki, na rowerze nie zamierzam - na szczęście jestem posiadaczem dwóch kominów bawełnianych, które idealnie robią robotę. Da się w nich oddychać, poza miastem można trochę poluzować wysokość - fajna rzecz, polecam. I jak się okazało są akceptowalne, bo wyprzedził mnie dziś radiowóz, panowie tylko zerknęli czy ryj mam zasłonięty i pojechali dalej. Tym bardziej jestem za taką wersją "represji". Aha, przy okazji - wciąż czekamy, co tam nam zmajstrują na górze, ale póki co cisza. Podobno ma być luźniej - oby.

Dzisiaj znów mocno wiało, ale za to zrobiło się znacznie cieplej. Oczywiście to nie przypadek, bo po co zasłaniać twarze jak jest chłodno, gdy można jak jest ciepło? :) Pętelkę zrobiłem dziś zachodnią, z Więckowicami (remont tam trwa, masakra) i Dopiewem w pakiecie. Powoli, jak to przy załatwianiu Krótkiej Higieny Życia Psychicznego bywa.

Znak wydawał mi się dość symboliczny - jeśli patrzeć na niego szerzej. Zmniejszenie dystansu może być aktualnie niebezpieczne, więc trzeba przed nim ostrzegać :)
Szosowy symbolizm - czekamy na ponowne zwężenie dystansu :)
W aktualnej sytuacji nawet selfika można sobie trzasnąć, bez obaw o identyfikację - bo po stroju jest ona raczej niemożliwa :)

No i najważniejsze odkrycie dzisiejszego dnia - w końcu udało się przyuważyć pierwszego tego roku bociana, w Palędziu. Niestety, średnio chciał współpracować w temacie zdjęć - od strony, gdzie światło było ok raczył pokazać jedynie kuper.
No nie chciał współpracować :)
Pierwszy tegoroczny
Po południu zaś czas na spacer. Postanowiłem jednak mimo wszystko wstrzymać się z Dębiną - licho nie śpi, a skoro podobno lasy mają być "uwolnione" to jeszcze się tam nachodzimy. A poza tym polubiłem ten stary (ostatnie groby są z czasów II Wojny Światowej), zapomniany cmentarz przy Samotnej.
Groby dziecięce -  stary cmentarz przy Samotnej, Poznań
Wciąż klimatyczny -  stary cmentarz przy Samotnej, Poznań
Starość... -  stary cmentarz przy Samotnej, Poznań
Przy okazji przyuważyłem arcyciekawy nagrobek - oj, takiej ufności chyba trzeba gratulować. Choć nie wiem, czy to dobre określenie.
Oj, trzeba mieć wiarę, aby tak opisać nagrobek - stary cmentarz przy Samotnej, Poznań
Na koniec motyl, którego kompletnie nie kojarzyłem. Po żmudnych poszukiwaniach odnalazłem - to przestrojnik trawnik.
Przestrojnik trawnik


  • DST 54.20km
  • Czas 02:00
  • VAVG 27.10km/h
  • VMAX 51.40km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 141m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

KHŻP - na konferencję :)

Środa, 15 kwietnia 2020 · dodano: 15.04.2020 | Komentarze 26

Dzisiaj planowo miałem mieć wolne. W sumie prawie codziennie mam wolne, bo home office jest mało wymagający, niestety przez to i kasy wpada dużo mniej. Jednak albo rybka, albo akwarium. Tłumaczę sobie, że najważniejsze w życiu jest porządne wyspanie się, co jako tako mi się udaje :)

Tak samo było właśnie dziś -  na tyle, że ledwo udało się zdążyć pójść po chleb przez emeryckimi happy hours :) Przy okazji w piekarni, gdzie zawsze mogę wejść z Kropą (ostatnio wiadomo, że tego nie robię - nie chcę ryzykować, że pies się czymś od ludzi zarazi), pani z piekarni poprosiła, żebym się póki co wstrzymał, bo jakiś "życzliwy" zgłosił do Sanepidu, że obsługa nie zmienia rękawiczek przy każdym krojonym bochenku. Szczegół, że zabezpieczenia mają już od dawna, że podają pieczywo przez foliowe woreczki, ale nie, trzeba się przypieprzyć. W każdej chwili może więc wpaść kontrola. Podejrzewam, choć nie mam dowodu, dziada, z którym kilka miesięcy miałem scysję w temacie czworonogów w sklepie. Teraz wiem, że ryzyko było faktycznie spore - pies mógł przejąć jakieś bakterię bezinteresownego debilizmu :) Na szczęście nie odnotowałem póki co i chyba tak zostanie.

Wracając do sedna - w momencie, gdy ruszałem, okazało się, że w samo południe musimy z zespołem zrobić telekonferencję. Bo szefostwo też ma wolne, widocznie się nudzi i znalazło powód do małej gównoburzy, którą trzeba było ugasić. Tym samym mimowolnie okazało się, że jadę do pracy - w razie kontroli można mi było nagwizdać :)

Południe złapało mnie w Trzcielinie. A to było moje biuro :)

Ładne, prawda? :) W cieniu drzew, z miejscem siedzącym, choć niestety dość przewiewne. Ale spełniło swoją rolę i dwadzieścia minut później mogłem wracać do domu.

No właśnie - wiało masakrycznie.

Fotki udające, że jest normalnie:


A tutaj coś chyba nie wyszło... :) A może wiatr zrobił swoje?

Trasa to jeden z klasyków, z Konarzewem i Dopiewem po drodze, ale - jak to ostatnio wolę robić - bez szczegółów.

No i jeszcze raport z frontu leśnego. Wczoraj prezydent Jaśkowiak wysłał takie oto sympatyczne pisemko do komendanta wielkopolskiej policji:

W skrócie: miasto otwiera od dziś swoje lasy, ale nie ma mocy skasowania rozporządzenia rządowego, stąd apel o niekaranie rowerzystów i innych mieszkańców załatwiających codzienne potrzeby życiowe. Poszło też słówko o Wartostradzie. Brawo - za co jak za co, ale za kwestię postawienia w Poznaniu na sport i zdrowe sposoby przemieszczania się Jaśkowiak ma u mnie od dawna plusa. Inne kwestie są już bardziej dyskusyjne, m.in. przynależność partyjna :)

Jako że karnie przez ostatnie tygodnie trzymałem się prawa (co widać w moim wczorajszym, lekko upiornym wpisie), to dziś postanowiłem w końcu skorzystać i (chyba) legalnie (bo z rozporządzenia nie da się konkretnie udowodnić, że nie można na przykład chodzić po Dębinie czy trasach między poznańskimi jeziorami - to była kwestia zakazu wydanego przez miasto, a konkretnie przez mało rozgarniętą zastępczynię prezydenta) w końcu dać psu możliwość spełnienia codziennej potrzeby życiowej - w wersji normalnej :) Gdzie byłem wspominać nie będę, choć pewnie nie jest to specjalnie skomplikowana zagadka. Oczywiście zaznaczam, że w sumie to niekoniecznie byłem, a foty nie muszą pochodzić z dnia dzisiejszego, hehe :)
I o to chodzi w życiu :)
Konsumpcja trawki jako niezbędna potrzeba życiowa :)
Hop, hop, wracamy do żywych :)
Kaczki krzyżówki
Najfajniejsze jest to, że przyroda ma gdzieś ludzkie problemy i żyje swoim niezmiennym trybem. Na co dowód poniżej :) Stęskniłem się już za tą parką.
Przyroda ma gdzieś jakieś ludzkie problemy
Wszyscy wciąż na swoich miejscach :)


  • DST 53.30km
  • Czas 01:57
  • VAVG 27.33km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 129m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

KHŻP - trzeba sobie radzić :)

Wtorek, 14 kwietnia 2020 · dodano: 14.04.2020 | Komentarze 10

Dzisiaj bez konieczności tłumaczenia się przed służbami z uprawiania Krótkiej Higieny Życia Psychicznego. Nuuuuda :) W sumie to ani jednego radiowozu nie widziałem.

Jazda klasyczna, czyli wietrzna. Gnój nie odpuszcza i napieprza ostro, więc nie chcąc być podejrzanym o mitologiczną ”rekreację” jechałem sobie powolutko, niewalcząco i spokojnie. O dziwo bowiem miałem czas, tylko chęci na szaleństwa niemal zerowe.

Kółeczno zostało wykonane północno-zachodnie, ale tym razem bez Koszalińskiej. Nie ma co kusić losu. Za to wpadło Lusowo, Lusówko i Plewiska. Czyli głównie polne drogi, choć i kawałek zieleni się zdarzył nad Jeziorem Lusowskim, do którego udało się legalnie dostać bocznym wjazdem, żeby uniknąć pozamykanych plaż.
Chwila spokoju... - Jezioro Lusowskie
Kątem plując :) - Jezioro Lusowskie
Bez zakazu, na szczęście - Jezioro Lusowskie
A właśnie – zamykanie. I zakazy. Dwa słowa klucze ostatnich tygodni. Poznaniacy od jutra będą mogli się przekonać, że można otrzymać dobrą informację, która jest jednocześnie… złą. Bowiem prezydent Jaśkowiak zdecydował o otwarciu lasów komunalnych, za co brawo. Czy to jednak oznacza, że będę mógł legalnie pójść z Kropą na Dębinę? Niekoniecznie – bowiem policja może uznać to za łamanie rozporządzenia, które jak wszyscy wiemy jest jednym wielkim bełkotem i nie precyzuje, o jakie lasy chodzi – czy państwowe, czy również komunalne. Tak więc ponownie wiemy, że nic nie wiemy. Powoli staje się to podstawą egzystencji w tym kraju…

No nic, jutro się okaże, czy mogę przestać łazić po jakichś krzakach, torowiskach, cmentarzach, osiedlach grozy i pasach zieleni przy autostradzie, żeby wybiegać psa…
Zawsze da się znaleść kawałek zieleni w trudnych czasach :) - Poznań

Fenek, wersja black ;)
Tu Górczynka - nawet nie wiedziałem, że takie coś istnieje :)
Na bezrybiu... - ciek Górczynka
Oto galeria z ostatnich dni. Nie powiem, jedyny plus z całego tego burdelu, że udało mi się odwiedzić kilka arcyciekawych miejsc, które do tej pory (jeśli w ogóle wpadłem na pomysł, żeby się przy nich pojawić) starałem się minąć na jednym wdechu. Baraki przy Opolskiej mają swój klimat, hehe :) Wyszedłem z tego bez kosy w plecach :)
Ale satelitka w każdym oknie... :) - Poznań, baraki przy Opolskiej
Jest klimat... :) - Poznań, baraki przy Opolskiej
Może to stąd się jednak wzięła cała ta pandemia? :)
Oj, z tego może pochodzić prawdziwa pandemia :) - Poznań, baraki przy Opolskiej
Jest i siłka na świeżym powietrzu :) Raj normalnie :)
Siłka na świeżym powietrzu :))) - Poznań, baraki przy Opolskiej
Stephen King tutaj zapewne znalazł inspirację do napisania "To" :)
Stephen KIng byłby zachwycony - Poznań, baraki przy Opolskiej
Majster od budwy mostów niepotrzebny :) - Poznań, baraki przy Opolskiej

Bigamiści są wśród nas :)
No i jeszcze klimacik cmentarny. Do tego właśnie prowadzą durne zakazy :)
Tu chyba można? :) - cmentarz przy Samotnej
Przeszłość i przyszłość - cmentarz przy Samotnej
Wisielec wersja light - cmentarz przy Samotnej
Czarno to widzę... - cmentarz przy Samotnej
Nie ma lekko, jak widać :) Może jutro uda mi się dodać jakieś normalniejsze zdjęcia :)


  • DST 53.20km
  • Czas 01:56
  • VAVG 27.52km/h
  • VMAX 52.80km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 190m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

KHŻP - pierwsza krew :)

Poniedziałek, 13 kwietnia 2020 · dodano: 13.04.2020 | Komentarze 15

No tak. Prędzej czy później musiało się to wydarzyć. Gdy stałem sobie na poboczu (za Jeziorem Strzeszyńskim) drogi publicznej i robiłem zdjęcie, usłyszałem, że na drugim pasie zatrzymuje się samochód. Nie byle jaki – radiowóz. A w nim dwóch policjantów, na szczęście nieskorych do wyjścia. I przez okienko do mnie:

- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Wie pan, że nie można?
- Ale czego nie można? - w sumie pytanie logiczne mi się wydawało :)
- No tak rekreacyjnie jeździć.
- Ale ja nie jeżdżę rekreacyjnie, tylko spełniam niezbędną życiową potrzebę.
- Oj, tak może każdy powiedzieć.
- Powiedzieć pewnie każdy, ale u mnie to prawda. Muszę się ruszać, bo czuję się bez tego źle.

Panowie spojrzeli na mnie i widocznie wyglądałem wiarygodnie.

- Dobrze, ale proszę jak najszybciej zawrócić.
- Ok, to tylko zrobię kółko i wracam.
- A, proszę pamiętać, że lasy zamknięte.
- No oczywiście, oczywiście – mimo że to nie jest oczywiste, jak wiemy. Ale to już zostawiłem dla siebie :) Dopytałem tylko jeszcze o to, czy lasy komunalne według policji też są zamknięte – niby tak. Rozmowę uznałem za zakończoną i pozwoliłem policji odjechać :)

Dwa wnioski: po pierwsze chyba najlepiej w aktualnych czasach ”grać” na wiarygodność. W plecaku miałem co prawda cały asortyment wytłumaczeń, a w głowie i w komórce dowody na swą ”niewinność”, ale okazały się niepotrzebne. Policjant to też często (choć nie zawsze) człowiek, ci okazali się mili i nieupierdliwi – tylko takich sobie życzmy. Po drugie – jeśli musimy na chwilę stanąć, to najlepiej ustawić rower odwrotnie do kierunku jazdy. Bo gdy znów ruszymy, to wygląda jakbyśmy zawracali :) Choć i tak – patrząc na temat filozoficznie – każdy pokonany metr zbliża nas do powrotu.

Samej trasy nie będę opisywał, ale ów powrót wyszedł lekko naokoło :) Jakieś tam Sady jeszcze wpadły, Zakrzewo i Plewiska również. Wiało masakrycznie i było znów chłodno, więc nawet nie starałem cisnąć.

Tutaj mnie "przydybano" :)
W razie kontroli przez policję należy
Strumyk w końcu w zieleni, Poznań Strzeszyn
Wcześniej zaś trafiłem na śniadanie. Albo wczesny obiadek :)

Pełna chata... to znaczy stajnia
Obiadek lub śniadanko
Jednorożce są wśród nas :)
Obrazek klasyczny z Koszalińskiej też musiał wpaść.
Klasyka - Poznań, Koszalińśka
Tak się zastanawiałem, czym w sumie jest ta "jazda rekreacyjna". I chyba udało mi się przed Plewiskami ją uchwycić :)
Czy to jest definicja
Aha, wczoraj Jacek przypomniał mi, że miałem napisać, iż poczta póki co jeszcze jakoś działa. O czym świadczą ostatnie odebrane przeze mnie cosie. Jedno to najnowsza płyta Świetlików (jak zwykle godna) oraz naszywka za Rapha #Festive500, czyli zrobienie właśnie tylu kilometrów między 24 a 31 grudnia ubiegłego roku. Miło :)
Coś dla ducha, coś dla ciała. Poczta jeszcze o dziwo działa :)
Czas na wyprowadzenie psa. Chyba dość na dziś przygód z policją, więc wejdzie opcja bezpieczna :)


  • DST 53.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 27.65km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 131m
  • Sprzęt T-rek(s)
  • Aktywność Jazda na rowerze

KHŻP - #zieleni nam nie zabiorą

Niedziela, 12 kwietnia 2020 · dodano: 12.04.2020 | Komentarze 35

Tak jak w tytule. Krótka Higiena Życia Psychicznego to jedno, kwestię mamy raczej rozstrzygniętą, inną są lasy. Ale o tym później.

Najpierw o rowerowaniu. Jako osoby rozsądne i dbające o zdrowie bliskich i niebliskich - wbrew pierwotnym założeniom - oczywiście zrezygnowaliśmy z wyjazdu do mojej rodziny. Górki poczekają, są ważniejsze sprawy. Teściowa zaś, mieszkająca w Poznaniu, została odwiedzona tylko na krótko i symbolicznie, żeby nie ryzykować. W tym roku więc do corocznego śniadania można było podejść bardziej na luzie. Czyli rano jedynie przegryzka, a konkret po powrocie z roweru. Żona nie miała nic przeciwko, za co dzięki :)

Miałem ruszyć po dziewiątej, ale finalnie stało się to przed dziesiątą. Ulice puste, choć w Luboniu poranna kolejka przy monopolowym robiła wrażenie, a światła działały jakby był poniedziałek, godzina 7:40 rano. Wszystkie "moje" były czerwone, nie mogło być przecież inaczej :) Karnie odstałem swoje, bo lepiej nie kusić losu. Choć policji podczas jazdy nie widziałem żadnej, jedynie w Mosinie kręciła się Straż Miejska, która na mój widok taktycznie skręciła.

Wykonałem południową, niespieszną (bo nie kazali) pętelkę, zawierającą m.in. Żabinko, Żabno i Sowiniec. Rowerzystów mijałem łącznie może ze czterech, z czego każdy pozdrowił i posiadał ów szelmowski (nie mylić z Szumowskim) uśmieszek na twarzy. Ja zapewne też :) Normalnie sytuacja jak w podziemiu za komuny, tylko ciut bardziej legalna :)

Drogę nieprzypadkowo wybrałem przez tereny leśne, ale drogami publicznymi. Aktualnie ofoliowane niczym strefa zakażona w Czernobylu. Postawiłem więc na kompromis - zatrzymałem się kilka razy, ale na samej granicy lasów. Zdjąłem słuchawki, posłuchałem śpiewu ptaków (napieprzają aktualnie przepięknie), smutno mi było i wściekło, ale jakoś dało mi to nadzieję, że to gówno w końcu przeminie. Koronawirusa też mam na myśli :)

Kilka fotek. Szlag mnie trafia, jak na nie patrzę. Ale chociaż to jeszcze możemy...
Chciałoby się dalej...
Przy samej granicy - dalej zakaz
Promyk nadziei na normalność
Znów tylko na granicy :/
Zło najgorsze z najgorszych
Były też pola, czyli jak wiadomo miejsca bezpieczne. Wirus kryje się tylko tam, na horyzoncie.
Strefa bezpieczna, wirus na wprost
Zatrzymałem się też, z racji minimalnej ilości aut, żeby sfocić kawałek Puszczykowskich Gór. Oczywiście również "zamkniętych". Hopki to może niezbyt imponujące, ale jak się człowiek po nich pokręci, to może się zmęczyć. No i najważniejsze - są słabo uczęszczane, nawet w "normalnych" czasach.
Puszczykowskie Góry z szosy
Tatry to to nie są, ale... :) - Puszczykowskie Góry
A zaraz nieopodal czaił się niedźwiedź :) Lekko kiczowaty, ale klimatyczny. No i miodek :)
Miś, lekki kiczuś :) - Puszczykowo
Mioooodek! - Puszczykowo
A po pysznym śniadanku przyszedł czas dla Kropy. Tylko że pojawił się dylemat - gdzie iść? Tak jak pisałem wczoraj, weszło nowe rozporządzenie, które jest mętne, zresztą jak zwykle. Nie precyzuje bowiem, czy zakaz obejmuje tylko Lasy Państwowe i parki narodowe (one na pewno są zamknięte, bo wisi info na ich stronie), czy także komunalne. Poznań zamknął swoje do 11 kwietnia (zastępczyni prezydenta zresztą dostała od niego za to burę), jednak próżno szukać jakiejś informacji jaki jest stan na dziś, czyli 12 kwietnia. Oficjalne www Zakładu Lasów Poznańskich "zaktualizowało" w piątek swe zasoby, z informacją o zakazie do... wczoraj. I bądź tu mądry. Spróbowałem napisać przez fejsa - zero reakcji.

Postanowiłem więc po prostu sprawdzić. Na wszelki wypadek ruszyłem sam, oczywiście z Kropą na smyczy, w kierunku Dębiny. Jacyś ludzie się kręcili, dobry znak. Jednak cieszyłem się przedwcześnie - jako że znam ten lasek jak własną kieszeń, chciałem ruszyć w tereny kompletnie niepopularne, żeby nie zahaczyć o te "pełniące funkcje publiczne terenów leśnych", cokolwiek to znaczy (zapewne ci, którzy to pisali, też nie wiedzą, ale aktualnie bełkot staje się oficjalną wykładnią). Jednak zdziwił mnie dochodzący spod wiaduktu kolejowego dźwięk silnika - szybkie zerknięcie za to, co kryje się za zakrętem, a tam niespodzianka - radiowozik. Postanowiłem zawrócić, bo jeśli ja nie wiem, co autorzy zakazów mają na myśli, to już policja na pewno nie :) Na szczęście nie strzelali. Pokręciłem się więc po innych rejonach, ale już nie mam siły ich opisywać, bo męczy mnie samo myślenie o tym burdelu, który panuje w Polsce, a wręcz masakruje mentalnie. Oj, doczekaliśmy się prawdziwego państwa teoretycznego.

Kącik przyrodniczy będzie i dziś. Póki jest czas, można :)

Stado stokrotek i mleczowy rodzynek:
Stado stokrotek i mleczowy rodzynek
Oraz dzięcioł. Ale ciężko "od tyłu" stwierdzić czy to duży czy średni.
Z daleka.... - dzięcioł
...i z bliska - dzięcioł
No i jeszcze na koniec zwieńczenie absurdu, w jakim żyjemy. TU link do artykułu, w którym czytelnik skarży się, że policjant powiedział mu, że zakazana jest jazda Wartostradą, nawet do pracy. Portal epoznan zapytał więc rzecznika wielkopolskiej policji czy to prawda. Ten najpierw stanowczo zaprzeczył, by po jakimś czasie.... potwierdzić.

...